Nie czy i kiedy, ale jak?

Wydarzenia polityczne w Polsce zwiekszaja tempo. Jeszcze miesiac temu napisalem tu tekst pt. "Czy D. Tusk przetrwa do zimy?". Wtedy wsrod publicystow bylo pol na pol, jedni dawali odpowiedz twierdzaca, inni - negatywna. Dzis tych pierwszych zostala garstka. Pytanie brzmi, jak bedzie przebiegala agonia Tuska. 

Po wyborach prezydenckich szereg publicystow z dobrego serca radzilo Tuskowi by odszedl, a jezeli bedzie chcial trwac w nierozsadnym uporze, to pokazywali mu inna, gorsza droge. Niech wykresli calkowicie ze swego reperuaru chorobliwe ataki na PiS i wzywanie do rozliczen. Dla Polakow inne sprawy sa znacznie wazniejsze: gospodarka, sluzba zdrowia, napor nachodzcow czy forsowany przez Unie Europejska Zielony Lad. Ryzy wynaturzeniec nie posluchal dobrych rad. Taki ma charakter, a w dodatku  zamknal sie w bance informacyjnej uniemozliwiajacej mu racjonalne myslenie. Na dzis sytuacja wyglada tak jak pisze D.Dlugosz w tekscie zamieszczonym w "Newsweeku" i przedukowanym dzis  na Onecie. Jego tytul brzmi: "Tusk chce isc na zwarcie z PiS.'Bedzie jatka'". Hak tekstu leci jak nastepuje: "Albo to bedzie ostatni rozdzial Koalicji 15 pazdziernika, albo pierwszy zupelnie nowej historii".  Autorka przytacza slowa napalencow, ktorym to sie bardzo podoba: "No, w koncu idziemy sie  napier... - nie kryja radosci politycy Koalicji Obywatelskiej". Zapowiadaja sie widowiskowe wydarzenia.

Z naplywajacych sie komentarzy wybralem mniej znanego publicyste Matke Kurke, ktory czasami potrafi zadziwic przenikliwoscia myslenia, przebijajac w tym znanych analitykow. Tytul felietonu brzmi: " Upadek Tuska". Autor pisze: Ma zacisnieta petle na szyi [...] Jego losy sa przesadzone [...] Polityczny pogrzeb Tuska zbliza sie wielkimi krokami". Z kolei, analityk Jozef Orzel w wywiadzie dla Radia Wnet (25 VII) ocenil, ze "Tusk poszedl na swoja ostatnia bitwe. Uderzy".

Sa ludzie, ktorzy uwazaja, ze licza sie glownie znaki. No i taki mielismy wczoraj. Chyzy Roj, caly w strachu, urzadzil sobie polityczny pokaz w Pabianicach. I tam wlasnie jeden z napalonych zwolennikow, ktory oddal diablu dusze, zadeklarowal, ze  by poszedl za Giertychem jak w dym. I tak samo "za eva Braun". To nie przypadek, to swiadectwo, ze atmosfera wokolo wynaturzenca przypomina ostatni okres zycia i rzadow Adolfa Hitlera plastycznie pokazany w filmie pt. "Bunkier". Znajdujacy sie na granicy szalenstwa wodz Niemcow miotal oskarzeniami wobec wyimaginowanych zdrajcow. Kazal ich wieszac i na licznych drzewach przydroznych pojawili sie powieszeni przez zandarmerie zolnierze Wehrmachtu, wlacznie z oficerami. 

Dziennikarze-funkcjonariusze glosza, ze Tusk kilka stanowisk ministerialnych obsadzil swoja gwardia, ktora stworzy twierdze. Najpierw jednak wypada zauwazyc, ze lawka w PO jest bardzo krotka. Rudy zjeb przez lata systematycznie wycinal wokol siebie ludzi, ktorzy mogliby stanowic dla niego zagrozenie. W rezultacie, dwie glowne postacie, ktore w ostatnim czasie pojawily sie jako giganci PO, to Giertych i Sikorski. Jak latwo zauwazyc, obaj przyszli z PiS-u. Patrzac psychoanalitycznie, nalezy zauwazyc, ze znany ze strachliwosci Tusk, do rzadu wstawil J. Rutnickiego, czleka o duzym wzroscie. Znany jest on z zapalczywosci; na Zachodzie okresla sie takich jako "short fuse". W sejmie grzmial, ryczal. Bywalo, ze w komisji sejmowej, ktorej jest czlonkiem, zwracal sie do poslow PiS-u slowami: "Spierd...!". Teraz, jako minister, bedzie mial szersze  pole do popisu i bedzie mogl wystepowac czesciej. To o nim i innym nowym ministrze. L.Motyce wspomniany Orzel powiedzial, ze tak wyrozniali sie w Sejmie: "Darli sie mownicy" na PiS.

Kluczowa role ma pelnic dotychczasowy sedzia W.Zurek (ksywa "Krupnik"), nastepca nieszczesnego lajdaka, ktory lbem zamienil sie z prosiakiem. Ten ostatni ma znalezc ratunek w NIK-u, ktora to instytucja dalaby mu immunitet. Tak czy inaczej, dobrze, ze nie wyfrunie i pozostanie pod reka, gdy obecna koalicja utraci wladze. Zurek, slaby fachowo prawnik, mowia, ze to meski odpowiednik prokuratorki Wrzoskowej, tylko glupszy, ma ruszyc z widlami niemal natychmiast. Dzisiaj w Salonie 24 pojawil sie taki tytul: "Nadciaga era rozliczen. Nowy minister sprawiedliwosci zagra va banque". Pewnie, ze ktos upadl na glowe uzywajac slowa: "era". Znow wroce do wywiadu z dr J.Orlem. Twierdzi on, ze "Konfederacja spodziewa sie pelnego szturmu". Najpierw na KRS. Biora nawet pod uwage aresztowanie kilku sedziow z tej instytucji, wlacznie z zakuwaniem w kajdanki.  Mysle, ze moze nie w poniedzialek, ale w najblizszych dniach prokuratorzy z policjantami  (O tempora, o mores! - to oni za sprawa zjeba sa "bohaterami' polityki w dzisiejszej Polsce) wjada nie tylko do KRS, ale Tez Sadu Najwyzszego i Trybunalu Konstytucyjnego. Reakcja sedziow i ludzi srodka polskiej sceny politycznej oraz zmitologizowanego Zachodu jest latwa do przewidzenia.

Zurek to czlowiek - katastrofa. Jak do tej pory wplynelo przeciwko niemu ponad szescdziesiat wnioskow dyscyplinarnych. To pieniacz, dobrze znany z polskiej literatury, chocby "Zemsty" autorstwa Fredry. Dal mnie najbardziej uderzajace jest to, ze sadzil sie z wlasnym dzieckiem o alimenty. Co gorzej, byla to corka. Az trudno bylo mi to sobie wyobrazic. Latwiej, procesowanie sie z zona o podzial majatku. A do tego dwa procesy nazywane: "Zurek kontra Zurek". Mianowicie, jako minister sprawiedliwosci bedzie "walczyl" z soba, jako skarzacym sie na zle traktowanie. Panstwo ma zaplacic mu dwie tluste sumy: 1 mln. zl i 150 tys. zl. Milionik, bo Zurek uwaza sie za kombatanta walki z rezimem PiS. Za Stalina wiezniom zeby wybijali, teraz Zurek skarzy sie, ze uszkodzil zeby z powodu nerwowego zgrzytania. Mniejszej sumy, zyczy sobie Zurek za nagonke wymierzona w niego. Ciekawe czy Zurek-minister, w imieniu panstwa polskiego przyzna sobie jako osobie obie sumy pieniedzy. Zurek bedzie pozyteczny, bo znacznie zwiekszy kat rowni pochylej, po ktorej zleci na morde ryzy zjeb ze swoja ekipa. Jeden z powodow podal red. Mariusz Staniszewski. Wedlug niego, Zurek zlamie sobie zeby z prostego powodu - juz Bodnarowi aparat sie zacial i nowy minister nie ma nowych narzedzi, ktorymi moglby sie posluzyc.

Pod tekstem zamiescilem kilka wersji piosenki R. Charlesa pt. "Hit the road, Jack!". To standard, czyli sztajerek rhythm and blues. Traktuje ona o  leniu i pasozycie, z ktorym juz na dobre, nie moze wytrzymac jego partnerka i powtarza: "Wynos sie,Jack!". I zaraz potem:"Nigdy nie wracaj". Oczywiscie to "Jack" mozna zastapic slowem "zjebie". Tak czy inaczej, o lajdaka chodzi.

PS Kilka dni temu przeszedlem operacje usuwajaca katarakte w jednym oku. Rezultat byl zdumiewajacy, wbrew sceptycyzmowi i obawom, widze tak dobrze, jak moze kilkadziesiat lat temu. Za dwa tygodnie przyjdzie kolej na drugie oko.