U B E C Y - XX
Moja wrazliwosc moralna spi sobie spokojnie snem sprawiedliwego, gdy ludzkie losy biegna typowego wzoru. Ot, na przyklad, jak Bronislawa Piacko, urodzonego w 1926 r., wyksztalcenie podstawowe, zawod-robotnik. Do sluzby zaciagnal sie w marcu 1945 r. i pelnil ja w WUBP Katowice. Czlek robil swoje i w 1987 r. przeszedl na emeryture w stopniu pulkownika.
Moja wrazliwosc budzi sie, gdy kariery sssynow z bezpieczenstwa odbiegaja od normy i bez wzgledu na to czy w gore czy w dol. I nawet nie wiem czy sie cieszyc czy martwic w jednym czy drugim przypadku. Wezmy na ten przyklad takiego Plute Jozefa, urodzonego w 1911 r., pochodzenie robotnicze, wyksztalcenie podstawowe. Wystartowal jak rakieta, bo od razu od szczebla wojewodzkiego UB, od 1 II 1945 r. zluzyl na stanowisku starszego referenta Wydzialu Personalnego WUBP Lodz. W latach 1946-1950 pracowal na stanowisku szefa WUBP Kielce. Taki blyskotliwy poczatek, a tu masz! Pluta zostal zwolniony z ubeckiej roboty juz w 1954 r. w stopniu podpulkownika. Tak, tak, po 9 latach tlusta emeryturka. A za coz to zwolniono pana pulkownika? slad daje fragment informacji "o danym" z 1954 r.: [...] nie interesowal sie praca, nie spotykal sie z naczelnikami wydzialow. Mial pobierac wieksze przydzialy z konsumu, ktore przekazywal czlonkom swojej rodziny do rozprowadzania ich w sklepie. Ponadto wykorzystywal dla siebie i rodziny prace warsztatow wieziennych".
Z kolei kariera funkcjonariusza Piekniewskiego Daniela (ur. 1921 r.) na wstepie nie zapowiadala sie rozowo; wprawdzie pochodzenie mial robotnicze, ale sytuacje psulo wyksztalcenie - srednie oraz zawod - buchalter. Gdyby byl wartownikiem, to sytuacja bylaby krystalicznie czysta. Mimo takich minusow Piekniewski zaciagnal sie do UB w dniu 6 VI 1945 r.. Pracowal jako buchalter w Wydziale Gospodarczym PUBP Lipno. Pozniej byl nawet zastepca szefa WUBP w Szczecinie i nastepnie w Katowicach. Szczescie usmiechnelo sie do Piekniewskiego. Do tego stopnia, ze w 1955 r. pelnil funkcje kierownicza w klubie "Gwardia" Warszawa, calkiem blisko do ministerstwa. Jednakze cos sie stalo w 1959 r., nie-nasz bohater odszedl ze sluzby w wieku 38 lat w stopniu majora. Trudno powiedziec, co ten czlek przeskrobal. W uzasadnieniu zwolnienbia napisano: "Zarzuty rozpatrywal Sekretariat KW PZPR Katowice. Poniewaz wina byla bezsporna, a Piekniewski w toku dochodzenia przed WKKP PZPR przyznal sie do zarzutow, postanowiono go usunbac z egzekutywy KM PZPR w Stalinogrodzie, ukarac nagana i wnioskowac o pozbawienie stanowiska". No i po funkcjonariuszu!
Natomiast nie wiem co zrobic z Pobrotynem Tadeuszem urodzonym w 1927 r., pochodzenie chlopskie, bez zawodu, wyksztalcenie podstawowe. Poczatki mial rewelacyjne, nie tylko z powodu wyzej wskazanych danych. Od 1 VIII 1945 r. sluzyl na stanowisku wartownika w ubeckich urzedach w: Skarzysku, Kielcach i Czestochowie. Oj, napilnowal sie czlek, napilnowal! Ale nie tylko stal z karabinem i czujnie sie rozgladal, od marca 1953 r. robil na stanowisku zastepcy kierownika MU ds. BP w Stalinogrodzie. Wydawac by sie moglo, ze slonce zablyslo dla mlodego porucznika. A co ten robi? W 1956 r. rezygnuje ze sluzby. Madre to? Przeciez w charakterystyce personalnej stwierdzono: "Wymieniony jest intelektualnym i ambitnym pracownikiem, posiadajacym perspektywy awansu w aparacie BP". Zal po intelektualiscie musial byc ogromny.
Zrodlo:
"Kadra bezpieki 1945-1990. Obsada stanowisk kierowniczych aparatu bezpieczenstwa w woj. slaskim/katowickim, bielskim i czestochowskim", red. Waclaw Dubianski, Adam Dziuba, Adam Dziurok, IPN Katowice 2009.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Jest taki szmonces
Jeszcze przed I wojną światową ktoś tam miał perłę szczególnej wartości i chciał sobie z niej zrobić szpilkę do krawata. Próbował w Wiedniu i żaden złotnik nie chciał się tego podjąć, pojechał do Paryża i to samo. Gdy jednak czekał na pociąg chyba w Kołomyi lub w innej dziurze na Kresach z nudów poszedł do miejscowego jubilera, pokazał perłę i powiedział co chce zrobić. Stary Żyd obejrzał ją z każdej strony a po chwili zawołała: "Moniuś! przewierć ją z tego miejsca do tego" i po chwili perła była przewiercona. Teraz wystarczyło wsadzić w otwór kawałek złotego drutu i szpila była gotowa. Tak więc nim pociąg nadjechał ktoś tam miał już to czego od dawna chciał. Na odchodnym zapytał się dlaczego odmówiono mu tak prostej usługi i w Wiedniu i Paryżu i w innych miejscach. Stary Żyd na to mu odpowiedział. "Wie szanowny Pan to prosta robota ale trudnością jest wartość perły. Jak się pracownik zdenerwuje i ręka mu się za trzęsie to łatwo jest zniszczyć kamień wielkiej wartości. Ja natomiast mam Moniusia, który jest tak głupi, że nie zna wartości tej perły.
I teraz najciekawsze. Spotkałem kiedyś byłą ubówę, która szukała pracy gdy obcięto jej emeryturę i jak się okazało sąsiadkę mojego znajomego i byłem prawie pewien że ją zatrudnię. W końcu przyjemność powiedzenia do synowej byłego wice-ministra spraw wewnętrznych, że podłoga jest nie dość czysta wydawała się nie do pogardzenia. Wyrwało mi sie jednak, "a to pani mieszka w tym samym domu co mieszkał Moniuś, mój dawny księgowy". Wie pani, on był świetnym księgowym pod warunkiem, że nie rozumiał co robił. Jak zaczynał rozumieć, to tak się starał, że knocił robotę i dla tego nazwałem go Moniuś, po czym opowiedziałem jej tą anegdotę. Jej odpowiedź mnie zdumiała i spowodował refleksje czy aby na pewno chce nowego pracownika w tej chwili. W odpowiedzi popatrzyła się na mnie uważnie, zamyśliła sie na dłuższą chwilę i powiedziała. Tak, cały świat opiera się na Moniusiach.
uparty