Nadmiar i niedobór akademickości
Polski instytut Ekonomiczny ogłosił raport o akademickości polskich miast. W Polsce mamy już ponad tysiąc miast, a 94 z nich to miasta ze szkołą wyższą, których mamy obecnie 364, choć było ich już ponad 400. Pod względem liczby szkół wyższych ustępujemy tylko Francji i Niemcom, ale wyraźnie mamy ich więcej niż Włochy czy Hiszpania. Spadła liczba studentów, obecnie to 1,2 mln, choć było już ponad 2 mln. W Polsce studenci stanowią 39 proc. osób z grupy wiekowej 20–24 lata, czyli więcej, niż wynosi średnia unijna. Najwięcej studentów ma Warszawa i wyprzedzają ją w Europie tylko Paryż, Madryt i Barcelona. W Warszawie zlokalizowana jest jedna piąta wszystkich polskich uczelni, tj. 69, i Warszawa ma najwyższą pozycję pod względem akademickości (kryteria: prestiż, absolwenci na rynku pracy, potencjał naukowy, innowacyjność, efektywność naukowa, warunki kształcenia oraz umiędzynarodowienie), wyprzedzając Kraków, Wrocław i Poznań.
Co prawda akademickość należy do jednych z ważniejszych zasobów miast, dzięki którym rozwój społeczno-gospodarczy jest możliwy, ale nie zawsze te możliwości są wykorzystywane. Na przykład akademickość Łodzi i Szczecina jest na wysokim poziomie, ale poziom rozwoju społeczno-gospodarczego jest poniżej przeciętnego, natomiast akademickość Rzeszowa, Opola, Gliwic czy Gdyni jest poniżej przeciętnej, ale poziom rozwoju społeczno-gospodarczego jest tam wyższy od przeciętnego. A zatem rozwój akademickości nie zawsze przekłada się na rozwój społeczno-gospodarczy miast. I trudno się temu dziwić. Nawet młodzi zorientowali się, że dyplomy uczelni niewiele są warte i nie dają ani prestiżu, ani należytych zarobków. Trudno mieć prestiż i osiągnięcia, kiedy są problemy z myśleniem krytycznym, przyczynowo-skutkowym, które występują także wśród kadry akademickiej. Nie bez przyczyny, mimo wysokiego poziomu akademickości, mamy niską innowacyjność gospodarki. Kadry akademickie oferują kiepskie, czasem lipne dyplomy i niewiele więcej. Same nie są przedsiębiorcze, raczej roszczeniowe. Jesteśmy profesorami, to nam się należy (nie tylko socjał). A niby dlaczego?
- Józef Wieczorek - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz