LWÓW STOLICĄ
LWÓW STOLICĄ
Różnie już pisano o Lwowie, ale żeby aż tak?! Chyba żeby Galicji... A tu tymczasem o Polskę, o kraj nasz chodzi; bo przecież państwa wtedy nie było. A wtedy zatem Lwów właśnie pełnił rolę nieformalnej i nieoficjalnej stolicy - był głównym miastem, zdolnym reprezentować Polskę. "Stał się ostoją polskiego ruchu narodowego, tradycji, nauki i kultury polskiej, głównym ogniskiem ruchu niepodległościowego. Stał się prawdziwym sercem i mózgiem Polski - reprezentantem aspiracji i potrzeb społeczeństwa polskiego. Stąd też wyszło nowe pokolenie, które miało wziąć czynny udział w budowie państwa polskiego". A trwało to ok. 50 lat, do końca Wojny Światowej. Jeżeli ostatnie zdania zostały wzięte w cudzysłów, to dlatego że kontrowersyjny zapewne pogląd podzielany przez autora, reprezentowany był już przez znanych publicystów i historyków: m.in. Stanisława Hoszowskiego, Fryderyka Papee, Leszka Podhorodeckiego.
Przyjrzyjmy się zatem sytuacji społeczno-politycznej naszego podzielonego kraju w drugiej połowie XIX w. Ostatnia stolica. Warszawa, sprowadzona celowo do roli przeciętnego miasta gubernialnego, gdzieś w dalekim "Priwislianskim Kraju". Spostponowana dodatkowo kolosalnym soborem-pomnikiem naprzeciw Pałacu Saskiego. W urzędach i szkołach panuje język rosyjski. Żywioł polski stłamszony jest do ostatnich możliwych granic. Kogo na to stać, wyjeżdża na studia do zagranicznych uczelni, także do Galicji.
Podobnie, jeżeli nie gorzej, jest w Poznaniu; z poprawką na język i ciężki pruski Zamek w centrum miasta. W obu tych zaborach niezmiernie trudno o uzyskanie przedstawicielstwa polskiego w obcym, wrogim parlamencie (w Rosji praktycznie dopiero od 1906 r.). W obu też zaborach patrioci nie zaprzestają walki o polskość, ale skutki są dosyć mizerne. Kraków żyje historią i tradycją dawnej stolicy. Jak cała Galicja, korzysta z względnych swobód odnośnie języka i świadomości narodowej. Jest jednak stosunkowo małym, prawie prowincjonalnym miastem - dość surowe, ale i realistyczne świadectwo wystawił mu w swoim czasie Żeromski. Mimo bogato reprezentowanej kultury i nauki.
Pozostaje zatem Lwów, stolica Galicji, ale czy tylko...? Przy pełnej swobodzie językowej i podobnej narodowościowej (święta, uroczystości, organizacje, pomniki itd.) pozostaje silnym centrum naukowym i kulturowym, a także ekonomicznym. Ma wystarczający przemysł i tradycyjne powiązania handlowe (także zagraniczne). No i wreszcie to, co najistotniej różni go od innych dużych miast polskich - stanowi administracyjne centrum kraju, dysponujące własnym, aktywnie pracującym parlamentem i rządem (Sejm i Wydział Krajowy), które wysyłają do stolicy monarchii, Wiednia, własnych przedstawicieli i to niemałej rangi. Dla przykładu jedynie: Agenor Gołuchowski, sen. - premier, minister spraw zagranicznych, namiestnik Galicji; Agenor Gołuchowski,jun. - minister spraw zagranicznych, przewodniczący grupy polskiej w Izbie Panów; Franciszek Smolka - przewodniczący parlamentu; Kazimierz Badeni -premier. Do najlepszych mówców w parlamencie wiedeńskim należał polski socjalista - Ignacy Daszyński. Także polscy chłopi mieli tam godnego przedstawiciela; - był nim oczywiście Wincenty Witos. Wszyscy oni mieli niemały wpływ na życie społeczno-polityczne całej monarchii, ze szczególnym uwzględnieniem spraw swego kraju.
Społeczeństwo lwowskie (i galicyjskie) miało z kolei świadomość swojej szczególnej sytuacji politycznej i równie świadomie wykorzystywało jaw interesie całej zniewolonej Polski. Kopiec Unii Lubelskiej, usypany z inicjatywy ww. Smolki (rewolucjonisty, skazanego początkowo na śmierć, potem na ciężkie więzienie w twierdzy Spielberg, a potem...) był pomnikiem wzniesionym z okazji określonej patriotycznej rocznicy dla całego kraju. Toteż i przyjeżdżały delegacje i całe wycieczki zza obu kordonów, aby brać udział w jego sypaniu. Podobnie było i z Powszechną Wystawą Krajową, w której brali udział zainteresowani z całego kraju, a na zwiedzanie przybywały całe pociągi z obu zaborów (aż do czasu wprowadzenia restrykcji paszportowych ze strony Rosji). Nie przypadkiem też otwarto ją w setną rocznicę pierwszego polskiego powstania - Insurekcji Kościuszkowskiej, co zresztą wyraźnie podkreślono przez wyepatowanie pierwszej z kolei z polskich panoram - Racławickiej.
Ta znaczna autonomia narodowo polityczna nie przyszła oczywiście sama, ani za darmo. Trzeba było o nią długo walczyć, choć nie tylko z broniąw ręku. Już w 1790 r. deputacja polska z Ossolińskim na czele przedstawiła nowemu cesarzowi (Leopold II) życzenia społeczeństwa polskiego - odnośnie sejmu, zarządzania dobrami koronnymi, wojska i języka. Była to tzw. karta leopoldyńska, która jednak nie została zrealizowana, bowiem cesarz wkrótce zmarł, a inne wypadki polityczne (II Rozbiór Polski, w którym Austria nie brała udziału, Powstanie Kościuszkowskie) znacznie skomplikowały sprawę.
Wiosna Ludów i jej wolnościowe idee zaowocowały we Lwowie ważnymi wydarzeniami. Miejscowi liberałowie (m.in. Smolka, Ziemiałkowski) wystosowali do cesarza adres, w którym żądano usunięcia cenzury, swobody słowa, zrównania wszystkich stanów i wyznań, uwolnienia więźniów politycznych, zniesienia pańszczyzny, wprowadzenia do szkół i urzędów języka polskiego, utworzenia Gwardii Narodowej. Podpisało ją 12 000 osób: Polaków, Rusinów, Żydów. Pod wpływem wydarzeń rewolucyjnych rząd austriacki uwzględnił w zasadzie wszystkie te postulaty; więcej nawet - gubernatorem Galicji mianowano pierwszego Polaka, Wacława Zaleskiego. Utworzona we Lwowie Rada Narodowa wezwała do zniesienia pańszczyzny i zorganizowała Gwardię Narodową. Wstąpili do niej m.in. powstańcy z 1830 r., generałowie Bem i Dwernicki. Kiedy ten pierwszy stanął na czele powstania październikowego w Wiedniu, dowództwo nad Gwardią przejęli gen. gen. Józef Załuski i Roman Wybranowski.
Cesarz ogłosił konstytucję, zapewniającą swobodę i autonomię wszystkim krajom habsburskim korony (25 IV 1948), ale już nazajutrz przystąpił do typowo austriackiej kontrakcji. Zbombardowano buntujący się Kraków, potem Pragę. We Lwowie zainicjowano wystąpienie kleru unickiego z wiernopoddańczym (a w swej wymowie antypolskim) adresem do cesarza. W ślad za nimi i Żydzi zaczęli demonstrować swoją odrębność. Po wygaśnięciu rewolucji wiedeńskiej, w listopadzie powstał Lwów. Po skutecznych starciach Gwardii Narodowej z wojskiem, gen. Hammerstein w odwecie zasypał miasto granatami i rakietami. Spowodowało to kolosalne zniszczenia i zmusiło niepokorne miasto do kapitulacji. Zaczęły się represje stanu wojennego. W Galicji upadł obóz demokratyczny, a przewagę uzyskał i konserwatyści rezygnujący z idei niepodległościowych. Wzięły górę tendencje lojalistyczne i hasła pracy organicznej.
Znaleźli się zacni ludzie, którzy potrafili wykorzystać ten okres zastoju politycznego. Sprzyjała też temu pewna autonomia związana z początkami systemu parlamentarnego w monarchii habsburskiej. Sprzyjała ona samodzielności gospodarczej i ukierunkowaniu aktywności patriotycznej na inne dziedziny obywatelskiej działalności. Ożywiły się przemysł, handel i rolnictwo.
W samym mieście przybyło wiele ważnych obiektów ważnych dlajego rozwoju gospodarczego i kulturalnego. Odbudowany został ratusz. Teatr Skarbkowski, dwa duże parki, nowy uniwersytet, straż pożarna, Dom Inwalidów, gazownia miejska, i powstała Wyższa Szkoła Rolnicza w podlwowskich Dublanach. Wzniesiono też Cytadelę, która miała trzymać w ryzach nieposłuszne miasto, ale jednocześnie też przypominała o bliskiej granicy rosyjskiej - granicy rozdzielającej mniej i bardziej wolne ziemie Polski.
Była to wprawdzie sztucznie wytyczona, ale niezupełnie symboliczna linia. W obu powstaniach przekraczali ją ochotnicy, z których wprawdzie nie wszyscy wracali, ale wracał i wracali wraz z towarzyszami broni z innych dzielnic Polski. Nie chcąc iść na daleką emigrację, zostawali we Lwowie i okolicy, wnosząc wiele w życie kraju, w którym oddychało się coraz swobodniej. Lwów przygarniał ich wszystkich ciepło i gościnnie, rewanżując się za ich wkład w rozwój tego względnie wolnego skrawka Polski. Do takich należał m.in. Seweryn Goszczyński wraz z wieloma innymi, którzy zapełnili ostatecznie kwatery powstańców listopadowych i styczniowych na Cmentarzu Łyczakowskim. Był to kolejny zastrzyk świeżej krwi dla społeczeństwa lwowskiego, które zawsze miało charakter mozaikowy i zawsze dobrze na tym wychodziło. A tymczasem kolejne klęski Austrii w jej wojnach z Francją, Piemontem i Prusami spowodowały zmiany w jej polityce wewnętrznej. Galicja weszła w erę konstytucyjną (1860), uzyskała własny sejm i organ wykonawczy. W ślad za tym wolność osobistą wszystkich obywateli, wolność prasy, nauki i nauczania i wolność stowarzyszeń - swobody nie znane Polakom z innych zaborów. Językiem urzędowym stał się ostatecznie język polski (obok niemieckiego). Statut miasta przywrócił pełny samorząd z prezydentem na czele (l870). Jedną z pierwszych jego czynności było przywrócenie polskich nazw ulicom i placom w mieście. Statut ten w zasadzie obowiązywał do końca I wojny światowej, czyli przez cały okres pełnienia przez Lwów funkcji nieoficjalnej stolicy kraju - Polski - choć jej nie było na mapie.
Miasto rozwijało się szybko, zawdzięczając to głównie swemu stołecznemu charakterowi, szerokim swobodom samorządowym, rozbudowie sieci drogowej i kolejowej. W 1870 r. było we Lwowie 2408 przedsiębiorstw przemysłowych i 2513 handlowych; w 1910 odpowiednio -4553 i 4574. Handel pozostawał głównie w rękach Polaków i Żydów, którzy też woleli uchodzić za Polaków. Żywioł polski i mowa polska dominowały. Polonizowały się nawet napływowe rodziny niemieckie i czeskie (z tym że najpierw się leopolizowały, podobnie jak w średniowieczu): Bauerzy, Havrankowie, Moserowie, Prohaskowie, Riedlowie, Buzatkowie, Stadmullerowie. Powstawały też polskie banki i stowarzyszenia gospodarcze, wspierające rozwój ekonomiczny kraju. Uroczystości patriotyczne, zabronione gdzie indziej stały się we Lwowie czymś normalnym. Sprowadzenie prochów Mickiewicza (wielka iluminacja całego miasta), Konstytucja 3 Maja, rocznica bitwy pod Grunwaldem i Viktorii Wiedeńskiej - odbywały się zawsze przy masowym i entuzjastycznym udziale ludności. Stały rozwój miasta, powstawanie jego nowych, secesyjnych ulic i dzielnic był usprawniony przez rozwój nowoczesnej komunikacji. Oto z okazji Powszechnej Wystawy Krajowej (1894) Lwów sprawił sobie tramwaj elektryczny (przed Londynem, Paryżem, Rzymem i Petersburgiem i Wiedniem-Warszawa dopiero w 1905). Tramwaj wymagał elektrowni, a ta z kolei wprowadziła oświetlenie elektryczne i rozbudowę sieci telefonicznej. I to w mieście, w którym Ignacy Łukasiewicz-twórca przemysłu naftowego - wynalazł lampę naftową, która zrewolucjonizowała cywilizację całego świata. Tu zresztą też po raz pierwszy w historii medycyny oświetlono naftą salę operacyjną w Szpitalu Powszechnym (Pijarów).
Największe jednak zmiany i największy postęp dały się zauważyć w dziedzinie oświaty, kultury i w rozwoju życia narodowego; co się przecież ze sobą wiąże. Liczba szkół rosła w imponującym tempie - zarówno tzw. ludowych, jak i średnich, i zawodowych. A uczono w nich po polsku, rusku, niemiecku i żydowsku.
Największą wyższą uczelnią był Uniwersytet, dysponujący znakomitą kadrą naukową, o czym świadczą z kolei liczne szkoły naukowe, jak dla przykładu: matematyczna (Banach, Bartel, Steinhaus, Ulam - późniejszy ojciec amerykańskiej bomby wodorowej), filozoficzna (Twardowski, Tatarkiewicz, Kotarbiński), geograficzna (Romer, Wąsowicz), językoznawcza (Jodłowski, Taszycki), chirurgiczna (Rydygier),muzyczna (Lissa, Reiss, Sołtys). Po upadku powstania 1905-1907 do Lwowa przeniosło się mnóstwo młodzieży z zaboru rosyjskiego, a liczba studentów Uniwersytetu wzrosła do 5 000.
Politechnika Lwowska była do Pierwszej Wojny jedyną wyższą uczelnią techniczną na ziemiach polskich. Związane są z nią niezapomniane postacie: Władysław Sikorski, Eugeniusz Kwiatkowski, Ignacy Mościcki, Kazimierz Bartel, Stanisław Ostrowski, Jędrzej Moraczewski, Bór-Komorowski, Belina-Prażmowski i niestety też, Stepan Bandera. Politechnikę ukończył również Szymon Wiesenlhal.
W r. 1901 Wyższą Szkołę Rolniczą przekształcono w Akademię Rolniczą, a jeszcze w 1874 r. rozpoczęła działalność Wyższa Szkoła Lasowa. W r. 1889 powstała Akademia Handlowa, zaś w 1891 -Wyższa Szkoła Przemysłowa. Akademia Medycyny Weterynaryjnej była jedyną tego typu uczelnią na ziemiach polskich i poludniowo-słowiańskich, w związku z czym studiowało tu wielu obcojęzycznych Słowian: głównie Serbów i Bułgarów. Nie pozostało to obojętne na późniejsze związki między nami, a tymi narodami.
We Lwowie działało poza tym wiele znanych i bogatych w woluminy bibliotek o unikalnych często zbiorach: Ossolineum, Biblioteka Poturzycka, Baworowskich, Pawlikowskich, Uniwersytetu, Politechniki, Towarzystwa im. Szewczenki, Sejmu, Wydziału Krajowego i Rady Miejskiej.
Tu należą też obszerne i rzadkie zbiory kilku muzeów i galerii: Lubomirskich, Dzieduszyckich, Przemysłowego, Szkolnego, Miejskiego, Sobieskiego, Łozińskiego, Ukraińskiego i in.
Okres walki o autonomię i całe lata po jej odzyskaniu sprzyjały powstawaniu organizacji i stowarzyszeń kulturalnych, oświatowych i naukowych. W roku 1892 np. działały we Lwowie 262 stowarzyszenia i organizacje (w tym także żydowskie i ukraińskie).
W 1878 r. ukazywało się we Lwowie 5 dzienników i 38 periodyków (także niemiecko-, czesko- i ukraińskojęzycznych).
A teatr we Lwowie-toż to cała legenda. Poczynając już od Bogusławskiego i pierwszego w Polsce wystawienia "Hamleta". Potem miały miejsce długie i żmudne zmagania z teatrem niemieckim (podobnie jak w Pradze). Józef Elsner, zanim w Warszawie zaczął uczyć Chopina wystawił we Lwowie całą ówczesną klasykę operową: zarówno Mozarta, jak i modnych już romantyków (Weber, Rossini, Auberi in.).
Wzniesiony tam Teatr Skarbkowski należał wówczas do największych w Europie, a ze względu na repertuar - do najsłynniejszych na ziemiach polskich. I wreszcie Teatr Wielki, zbudowany na przełomie wieków, zasłynąłjak żaden inny. Architekturą przypomina on operę wiedeńską, ale przepływa pod nim Pełtew, jak rzeczka Bievre pod operą paryską...
Słynny Pawlikowski wystawiał tu zarówno dramat jak i operę. Najlepsze sztuki Ibsena, Bjórnsena, Shawa, a przede wszystkich klasyków polskich. Z tego względu scena lwowska stała się chlubą nie tylko miasta, ale i całego kraj u. A występowały na niej znakomitości: Solscy, Adwentowicz, Kamiński, Mrozowska, Bandrowska, Feldman, gościnnie także Modrzejewska i Siemaszkowa.
Opera, poza żelaznym repertuarem dawała liczne polskie premiery muzycznej literatury europejskiej ("Cosi fan tutte", "Nabucco", "Falstaff", "Borys Godunow", "Eugeniusz Oniegin", "Rusałka''", "Cyganeria", "Tosca") i prapremiery polskiej ("Janek" Żaleńskiego, "Manru" Paderewskiego). Wystawiano tu m.in. jeszcze przed Iwojną światową całą tetralogię Wagnera- "Pierścień Nibelungów", na co opera warszawska zdobyła się dopiero przed kilkoma laty...
I znowu przewinęli się tu przed publicznością wybitni dyrygenci i soliści polscy i zagraniczni: Czelański, Spetrino, Didur, Dianni, Myszkin, Szaliapin, Floriański, Korolewicz-Waydowa, Ada Sari, Salomea Kruszelnicka, Miszuga, Bellincioni, Battistini, Nosalewicz, Bandrowski-Sas.
Lwów stanowił poza tym liczące się centrum życia muzycznego. Tutaj działał twórczo i pedagogicznie syn Mozarta, uczeń Chopina - Karol Mikuli, a także znany skrzypek i kompozytor- Karol Lipiński. Tu zaczynali swoją karierę tacy muzycy jak: Różycki, Friemann, Kochański, Lalewicz, Jarecki, obaj Sołtysowie, Gali. We Lwowie działały trzy szkoły muzyczne i Filharmonia. Nie jest też wykluczone, że gdyby Moniuszko nie trzymał się parafiańskiego zaułka między Wilnem, i Warszawą, a ruszył przez Lwów, Pragę i Wiedeń do Europy - innej rangi nabrałaby zarówno jego muzyka, jak i muzyka polska...
We Lwowie odbył się też pierwszy na ziemiach polskich seans filmowy (l896). Miało to miejsce w Pasażu Hausmanna, a posłużono się jeszcze techniką edisonowską. We Lwowie też pojawiły się pierwsze opracowania teoretyczne, dające podstawy telewizji. Ich autorem był prof.dr Julian Ochorowicz, przybyły z Warszawy wykładowca Uniwersytetu Lwowskiego, rzecznik filozofii przyrody. Powstało tu także pierwsze w kraju towarzystwo fotograficzne (1891), które zorganizowało pierwszą wystawę fotografii artystycznej (1894) oraz wydało pierwsze polskie czasopismo fotograficzne (1895).
O stanie lwowskich sztuk plastycznych niech świadczą choćby nazwiska twórców - rzeźbiarzy: Tadeusz Barącz, Cyprian Godebski (wnuk poległego pod Raszynem poety), Leonard Marconi, Antoni Popiel, Julian Markówski. Piotr Wojtowicz - i malarzy: Artur Grottger, Henryk Rodakowski, Jan Styka, Franciszek Żmurko, Stanisław Dębicki, Aleksy Nowakowski. Stanisław Batowski, Kazimierz Sichulski. Można się tu dopatrzeć kontynuowania chlubnych tradycji lwowskiej rzeźby rokokowej i klasycystycznej, a w malarstwie wielkich połaci fresków Stroińskiego - bo i na przełomie wieków sztuka lwowska wzbogaciła się o freski prerafaelity Jana Henryka Rosena w Katedrze Ormiańskiej.
W tym czasie wzniesiono we Lwowie szereg pomników, poświęconych głównie tym, którzy o polskość walczyli i wnieśli do niej duży wkład: Kilińskiego, Głowackiego, Jana III Sobieskiego, Fredry, Ujejskiego, Gołuchowskiego, Wiśniewskiego i Kapuścińskiego, Mickiewicza i Smolki.
Patriotyczna działalność społeczeństwa lwowskiego nabierała rozmachu i pogłębiana była z roku na rok. We Lwowie powstało Sokolstwo polskie (l867), a jego pierwszy zjazd (1892) miał ogólnopolską rangę i zasięg. Ruch niby gimnastyczny, w istocie głęboko patriotyczny, tworzący kadrę dla poczynań wyzwoleńczych. To właśnie jego przedstawiciele proponowali władzom oświatowym wprowadzenie do szkół wychowania fizycznego. Na marginesie jego działalności powstały też pierwsze polskie kluby sportowe: Czarni i Pogoń (1903). A był to prawdziwy sport- nie to, co nas obecnie otacza...!
We Lwowie powstało polskie harcerstwo i jego pierwsze czasopismo - "Skaut". Władysław Bełza ("Kto ty jesteś...?") napisał im pieśń: "Święta miłości kochanej Ojczyzny". Należał również do pisarzy przybyłych do Lwowa z innych zaborów, bowiem tu znajdowali jedynie dobre warunki dla swojej twórczości i działalności. Pisarze rozmaitego autoramentu gromadzili się na ogół w kręgu "Dziennika Literackiego", który był organem lwowskich liberałów, przeciwników krakowskich konserwatystów, zwanych "stańczykami". Był jednocześnie "matecznikiem", z którego wylągł rój pisarzy w Polsce całej sławnych. Redagowali go m.in. Karol Szajnocha i Władysław Łoziński. Tutaj ujawnił się właśnie talent Adama Asnyka, tu debiutowali Jan Lam, Kazimierz Chłędowski, Zygmunt Miłkowski (TT. Jeż), Tadeusz Romanowicz, Ludwik Kubala, Władysław Bełza, Julian Klaczko (z emigracji), Bolesław Limanowski, Karol Estreicher sen. ogłaszał tu materiały do swej bibliografii. Drukowali też starsi: Bohdan Zaleski, Edward Odyniec, Seweryn Goszczyński i Teofil Lenartowicz. Pisywali autorzy z innych zaborów, gdzie mieli ręce i usta skrępowane; z emigracji paryskiej, belgijskiej i z Niemiec. W sumie Lwów wyrósł na czołowy ośrodek polskiego życia literackiego.
Zmieniały się czasy, gazety i autorzy. W "Kurierze Lwowskim" z kolei debiutowali Jan Kasprowicz (późniejszy profesor i rektor Uniwersytetu Lwowskiego) i Władysław Orkan. Tu także zaczynał swą karierę poetycką Leopold Staff. Czasopismo literackie "Lamus" drukowało utwory Żeromskiego, Wyspiańskiego, Kasprowicza i Micińskiego. Tu także rozwijała się twórczość literacka Zygmunta Wasilewskiego. To neoromantycy.
Z kolei pozytywiści to: Kazimierz Chłędowski, Jan Lam, Władysław Łoziński, Władysław Bełza, Wojciech Dzieduszycki, Jan Aleksander hr. Fredro, Stanisław Dobrzański ("Żołnierz królowej Madagaskaru"), Michał Biernacki (Rodoć), Bolesław Czerwiński (socjalista, autor "Czerwonego Sztandaru"), Piotr Cmielowski, Szymon Askenazy, Oswald Balzer. Ze Lwowem też związane były mieszkaniem i pracą Maria Konopnicka i Gabriela Zapolska.
Leopold Staff np. należał do grupy cyganerii lwowskiej, powiązanej z salonem literacko-artystycznym Karola i Wandy (z d. Monne) Młodnickich. Jeden z tych domów, które nadawały ton życiu kulturalnemu i duchowemu społeczeństwa lwowskiego. Kiedy ich córka Maryla (chrześnica Ujejskiego i Rodakowskiego) wyszła za Wacława Wolskiego (pod tym nazwiskiem znana jako czołowa poetka Młodej Polski), całe towarzystwo przeniosło się na "Parnas lwowski" - w przenośnym i dosłownym znaczeniu - gdyż willę "Zaświecie" wzniesiono na Kaleczej Górze, u stóp Cytadeli. Do zacnego grona doszli jeszcze Pawlikowscy, E. Porębowicz, Ludwik i Irena Solscy, oraz Wanda Siemaszkowa i liczni przedstawiciele rodu Maszkowskich (przeważnie malarze, choć jeden z nich, Rafał, został znanym muzykiem we Wrocławiu i tu został pochowany. To z tej właśnie willi córkę Maryli Wolskiej, Beatę Obertyńską (też poetkę) wywiozło później NKWD na "nieludzką ziemię"...
Z Parnasu zejdźmy więc na ziemię, gdzie wykuwano zręby polityki polskiej, gdzie powstawały nowoczesne partie. Najpierw zorganizowali się konserwatyści i liberałowie, ale już pod koniec XIX w. politykę ich podważyły prężnie się rozwijające ruchy: robotniczy i ludowy. W 1881 r. wydrukowany został Program Galicyjskiej Partii Robotniczej. Po procesie i kilku zmianach, założona na lwowskim zjeździe (1892) partia przybrała ostatecznie nazwę: Polska Partia Socjalistyczna Galicji i Śląska (Cieszyńskiego). Na jej czoło wysunął się Ignacy Daszyński. Organami prasowymi były: lwowska "Praca" i "Robotnik" oraz krakowski "Naprzód".
Lwów stał się także kolebką galicyjskiego ruchu narodowodemokratycznego. Kiedy Liga Polska w Szwajcarii ogłosiła program walki o odzyskanie niepodległości, w kraju powstał Związek Młodzieży Polskiej (sic!), a jego aktywiści utworzyli Ligę Narodową. Po aresztowaniach wielu działaczy (Dmowski) uszło do Galicji, gdzie ich stronnictwo uzyskało względne wpływy ("Słowo Polskie"). Podobnie rozwijał się i ukraiński ruch narodowy a konkretnie nacjonalistyczny ("Diło", "Prawda") o silnie rozłamowych skłonnościach (moskalofile, radykałowie, narodowcy).
W tej sytuacj i nadciągała wojna, w której zaborcy mieli stanąć przeciwko sobie, co budziło oczywiste polskie nadzieje na odzyskanie niepodległości. W Galicji właśnie ukształtował się obóz niepodległościowy pod przewodem Józefa Piłsudskiego. Tylko tutaj mógł on względnie swobodnie działać, a poza tym nabywał tu także fachowej wiedzy wojskowej na kursach, prowadzonych m.in. przez późniejszych generałów: Władysława Sikorskiego i Tadeusza Rozwadowskiego. W 1908 r. powstał we Lwowie spiskowy Związek Walki Czynnej, ajego organizatorzy wywodzili się z Frakcji Rewolucyjnej PPS. Zaczęli tworzyć Drużyny Strzeleckie. W Krakowie dowodził nimi Piłsudski, we Lwowie - Sikorski. W 1914 r. liczyły ok. 6 500 ludzi, przy 25%-owym udziale lwo-wian. Legalnie działający skauting wyłonił Polskie Drużyny Strzeleckie, zaś ludowcy - Drużyny Bartoszowe i Podhalańskie. Z kolei narodowcy - Polowe Drużyny Sokole (pod Józefem Halierem). Tuż przed świtaniem niepodległości wszyscy byli przykładnie poróżnieni i skłóceni - po polsku...!
Mimo to Lwów urastał do miana polskiego Piemontu, skąd wyzwolenie i zjednoczenie...Niestety, nacjonaliści ukraińscy rozumowali podobnie, co w sporach i targach zaowocowało zamachem Siczyńskiego na namiestnika, Andrzeja Potockiego. Dawała o sobie znać tępa siła. Tak rozjarzał się zalążek lokalnego dramatu, jeszcze przed wybuchem ogólnoświatowej tragedii.
Dopiero zagrożenie i nieszczęście może Polaków pogodzić, zjednoczyć - potem się znowu kłócą. Tak było i tym razem. Już z końcem lipca 1914 odjechał i ze Lwowa pierwsi strzelcy do Krakowa, do Legionów. W samym Lwowie organizowano ponadto Legion Wschodni. Zaczęła się najbardziej krwawa z dotychczasowych wojen, która nie dotyczyła wyłącznie żołnierzy na frontach. Stale pogarszały się warunki życia w miastach, do czego dochodziły jeszcze ewakuacje, rekwizycje grabieże i pogromy. Austriackie represje wobec moskalofilów i rosyjskie wobec nacjonalistów ukraińskich. Okupacja rosyjska na terenie "wielkiej Rosji sięgającej do Karpat...". System kartkowy, namiastki i cenzura, wycinająca w prasie białe prostokąty. Powoli, bardzo powoli kończyła się wojna, o której powszechnie sądzono, że już gorsza być nie może... Po tzw. kryzysie przysięgowym zawiązano we Lwowie tajne struktury militarne: Polską Organizację Wojskową, Polskie Kadry Wojskowe i Polski Korpus Posiłkowy. Te skłócone formacje miały stanowić zalążek przyszłej kadry wojskowej Odrodzonej Polski. Przed ostatecznym starciem o wolność - tym razem własną-jeszcze wielką demonstracją(wraz z masowymi strajkami) targnęła Wiernym Miastem przeciw przyznaniu ziemi chełmskiej powstającej Ukrainie i kokietowaniu nacjonalistów przez rozpadającą się staruchę - Austrię.
Dobiegała jednocześnie końca stołeczna rola Lwowa. Tradycyjnie patriotyczne i znane ze swego bohaterstwa miasto musiało się zdobyć najeszcze jeden heroiczny gest pod koniec swojej "kadencji". Na podstępne opanowanie miasta przez ukraińskie pułki odpowiedziało rozpaczliwym zrywem garstki wojskowych i masy cywilów - głównie młodzieży, kobiet, a nawet dzieci. Chwyciły one za oręż w obronie swojego miasta po raz pierwszy w historii ludzkości, tzn. historii wojen. Dały tym dramatyczny przykład. Później miało się to jeszcze powtarzać, ale z różnym skutkiem... O polski Lwów walczyli wszyscy, którzy się w nim znaleźli, lub zdołali do niego dotrzeć w trudnych warunkach - ze wszystkich zaborów, choć głównie z Galicji. Dali wyraźny dowód tego, że sprawa Lwowa to nie tylko sprawa lwowiaków, ale i wszystkich Polaków!
Początkowo bez broni, amunicji, sprzętu, mundurów, jedzenia, kadry i odsieczy. Czekano na nią długo, zbyt długo, jako że Piłsudski nie potrafił opanować błyskawicznie sytuacji. Świetny konspirator i gorący patriota nie był równie dobrym strategiem. Dlatego Obrona Lwowa zakończyła się wprawdzie zwycięstwem, ale i hekatombą ofiar najlepszych synów i córek polskiej ziemi; w tym i dzieciaków. W istocie była pierwszym polskim udanym powstaniem, w którym strona polska atakowała, a ukraiński najeźdźca musiał się bronić w zagarniętym mieście.
Za swoją postawę i walkę, jak gdyby na odchodne, jako pierwsze miasto w dziejach, Lwów został odznaczony w 1922 r. Krzyżem Virtuti Militari V kl. Teraz o takich odznaczeniach mówimy: "chlebowe"... Bardzo gorzki to chleb.
"LWOWSKIE SPOTKANIA" ALEKSANDER SZUMAŃSKI, BOŻENA RAFALSKA, JÓZEF KOMAREWICZ
- aleksander szumanski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz