Duzy problem z ekonomistami
Bywa, ze ekonomisci nie odgrywaja glownej roli w ustalaniu strategii gospodarczej. Co gorsza, bywa, ze nie pomagaja tylko szkodza.
Kontynuuje relacjonowanie tresci ksiazki ekonomisty z University of Cambridge Ha-Joon Changa zatytulowanej: "23 Things They Don't Tell You about Capitalism", Bloomsbury Press, New York 2010. Tym razem jest to rozdzial zatytytulowany: "Dobra polityka gospodarcza nie wymaga dobrych ekonomistow". Data jej wydania wskazuje, ze zostala napisana po globalnym kryzysie finansowym w 2008 r. i autor byl uprawniony do wydawania bardzo krytycznych ocen.
Autor zaczal od konstatacji, ze biurokraci zajmujacy sie gospodarkami osiagajacymi najbardziej spektakularne sukcesy nie byli ekonomistami. W okresie tzw. cudow gospodarczych w Japonii i Korei Poludniowej byli to prawnicy, zas w Chinach i na Tajwanie - inzynierowie. Wskazuje to, ze do kierownia gospodarka najlepiej nadaja sie ludzi o wysokiej ogolnej inteligencji, a nie wascy specjalisci.
Wyjasnia tez jakie byly podstawy do uzycia pojecia "cudu gospodarczego" w wymienionych powyzej krajach oraz w Singaporze i Hong Kongu. Otoz w czasie XIX-wiecznej Rewolucji Przemyslowej PKB na glowe w krajach ja doswiadczajacych wynosil 1%- 1.5%. Wiekszy byl w okresie nazywanym "Zlotym Wiekiem" rozciagajacym sie od wczesnych lat 1950' do polowy lat 1970' - 3.5%-4%. "Cud gospodarczy" krajow Dalekiego Wschodu przyniosl wzrost PKB per capita do poziomu 6%-7%. Dla odmiany szereg krajow, w ktorych gospodarka narodowa byla w rekach ekonomistow z pokazowym wyksztalceniem na najlepszych uczelniach zachodnich, wcale nie wyszlo na tym dobrze. Jako przyklad podaje kraje Ameryki Lacinskiej, w ktorych psuli "Chicago Boys".
A przy okazji, jak sie nazywal ten mlody geniusz ekonomiczny, przy ktorym czeladnikowal nieszczesny, w sposob nieuzasadniony, bardzo agresywny do dzis, Balcerowicz? Jak sobie przypominam, Jeffrey Sachs.
Takie przypadki sa jawnym dowodem na slusznosc spostrzezenia J.K.Galbraitha, ktore brzmialo: "Ekonomia jest niezwykle przydatna jako zrodlo zatrudnienia dla ekonomistow".
Prof. Chang podaje nastepnie smakowity przypadek i nastepnie bez litosci sobie na nim uzywa. Otoz, krolowa Elzbieta II wizytowala w czasie kryzysu finansowego chyba najslynniejsza uczelnie ekonomiczna na swiecie, London School of Economics. Przy tej okazji zadala niewinne pytanie, jak to sie stalo, ze nikt nie potrafil tego przewidziec? Po pol roku dostala odpowiedz od najwybitniejszych brytyjskich profesorow ekonomii. Brzmiala ona, ze zabraklo zbiorowej wyobrazni u najwybitniejszych na swiecie ekonomistow.
No, a przeciez nie ma takiej kategorii ekonomicznej jak zbiorowa wyobraznia. Tym bardziej sie jej nie studiuje.
To jeszcze nie wszystko, ekonomisci przyczynili sie do szeregu mniej znanych i juz zapomnianych kryzysow gospodarczych. I to pozwolilo prof. Changowi na sformulowanie konstatacji, ze ekonomia w sposob, w jaki byla praktykowana przez ostatnie 30 lat, byla szkodliwa dla wiekszosci ludzi.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Studiowałem ekonomię na Uniwersytecie Warszawskim.
Mniej więcej na 3 roku zorientowałem się, że ekonomia nie jest samodzielna nauką. Teoria ekonomii jest w zasadzie historią gospodarczą i nie bardzo nadaje się do uprawiania polityki gospodarczej a zwłaszcza nie daje odpowiedzi na najważniejsze pytanie "skąd się biorą pieniądze w kieszeni". Owszem, skąd się brały dawniej to czasem udaje się ustalić, ale też nie zawsze.
Na przełomie lat 70 i na początku 80, gdy w Polsce panował ustrój planistyczny zastanawialiśmy się w dość dużym gronie co należy zmienić w sposobie konstruowania planu gospodarczego by gospodarka rozwijała się szybko i płynnie. Otóż w trakcie tych rozważań zwróciliśmy uwagę na to, że nie da rady stworzyć modelu matematycznego opartego o dane statystyczne z przeszłości, który pozwalał by na w miarę prawdopodobną aproksymacje trendów, nie mówiąc już o ich korekcie.
Problem był w tym, że dane statystyczne uwzględniają tylko parametry istotne, które mają istotny wpływ na przebieg zdarzeń. Tyle, że my analizując dane statystyczne nie wiemy, które parametry mają obecnie wpływ na to co się dzieje a wiemy, które miały wpływ dawniej!
I teraz ciekawostka- jak duże jest to opóźnienie. To zależy od źródła. Bilanse w dużych firmach sporządzane są co pół roku a szacunki co kwartał. Niby często, ale tylko "niby". Po pierwsze kwestia terminów płatności faktur. Mimo, że są próby urzędowego skrócenia tych terminów to dalej większość obrotu ma terminy nawet do 180 dni. Czyli problemy z uzyskaniem zapłaty, za poniesione koszty produkcji czy ogólnie nabycia towaru są widoczne nawet po pół roku. Do tego dochodzi kwestia czasu wystawienia faktury za dostawę, nigdzie nie ma terminu krótszego niż miesiąc dodatkowo musi być jeszcze czas za zaksięgowanie faktury, też miesiąc. Czyli widoczne w statystykach rozliczenie transakcji następuje dopiero po 240 dniach. Jeżeli nawet uznamy, że kwartalne sprawozdania są dokładne, to i tak jeżeli do tych 240 dni dodamy dodamy kwartał, czyli 90 dni, to mamy 340 dni opóźnienia- prawie rok! Do dochodzą jeszcze korekty faktur, reklamacje itp. na które jest z reguły nie mniej niż rok. Czyli po mniej więcej roku mamy obraz gospodarki ale bez uwzględnienia tych korekt, reklamacji i renegocjacji. Te dodatkowe czynniki to może być nawet i 5% obrotu gospodarczego, choć najczęściej jest mniej.
Porównajmy to z drugą stroną, czyli z modelem statystycznym gospodarki. W modelu tym pomija się zjawiska nieistotne, mające znikomy wpływ na wynik ogólny i zakłada się, że czynnik zwiększające wynik kompensują czynniki losowe ten wynik zmniejszające. Opóźnienie w zbieraniu danych statystycznych powoduje powstanie dziur w informacjach rynkowych dochodzącej nawet do roku. Oznacza to nic innego, że jeżeli jakieś zjawisko powstało na przełomie okresów sprawozdawczych i początkowo było nie istotne, to do momentu sporządzenia statystycznego opisu gospodarki bardzo może stać się istotnym czynnikiem, mogącym zachwiać nawet podstawami systemu, czyli wywołać niespodziewany kryzys.
To jest przyczyna, że zdarzały się i zapewne będą się zdarzać "niespodziewane kryzysy".
W związku z tym konstatacja J.K.Galbraitha o bezużyteczności ekonomii jest jak najbardziej słuszna.
A teraz jeśli chodzi o szkodliwość praktyczną ekonomii. Jeżeli chcemy by prognozy ekonomiczne były choć trochę użyteczne i przez to ekonomiści mieli by z czego żyć, to tzw. "podmioty gospodarcze" musza działać w sposób przewidywalny. Należy więc tak skonstruować ramy prawne ich działalności, by można było przewidzieć co będą robiły w przyszłości. Należy więc wprowadzać "regulacje" ale te regulacje nie pozwalają na elastyczne reagowanie na zmiany w świecie wywołane choćby niestabilnym klimatem, mniejszym lub większym nasileniem sezonowych epidemii różnych przeziębień, nie mówiąc o grypie i innych chorobach poważnych. W rezultacie te zmienne czynniki zewnętrzne powodują olbrzymie straty bo wymogi "regulatorów" są sztywne i często drobne zmiany w sposobie funkcjonowania mogły by uchronić przed stratami, ale nie można ich dokonać.
Te problemy w zastosowaniu wiedzy ekonomicznej do planowania działalności rosną wraz ze zwiększaniem się zakresu planowanych działań. Czyli w małej firmie planowanie jest w zasadzie bezpieczne, w średniej też, ale już w dużej korporacji nie koniecznie. Koncentracja gospodarki powoduje, że planowanie staje się coraz bardziej ryzykowne a zawsze prowadzi do zastoju organizacyjnego i spowalnia postęp techniczny. Nie można bowiem zaplanować czegoś co ma dopiero powstać. Dla tego np. Chiny czy Rosja mają problem z innowacjami, mogą tylko udoskonalać to co już mają, lub co znają z opisu.
I teraz następne pytanie, czy duży organizm gospodarczy może funkcjonować inaczej niż w oparciu o plan. Może, ale w tym momencie musi zmienić się relacja między organem zarządzającym a organem wykonawczy. Teraz orany wykonawcze sporządzają projekty planów, które po korekcie są zatwierdzane przez organa zarządzające, które egzekwują ich wykonanie. Ta możliwość egzekwowania planów jest kwintesencją ich władzy. Plany więc musza być odpowiednio napięte, by były nie możliwe do wykonania w normalnym trybie pracy, co po pierwsze zmusza ludzi do nadmiernego wysiłku a mimo to nie są one w pełni wykonane. Po drugie organy wykonawcze zawsze mają interes do organów zarządzających polegający na złagodzeniu oceny. Natomiast, gdyby działanie "podmiotu gospodarczego" było elastyczne, to interes miałby zarząd w tym organa wykonawcze robiły jak najwięcej a ich rola sprowadzała by się do świadczenia usług podwładnym. Nie do zaakceptowania!
W rezultacie tych przemyśleń postanowiłem, że oprócz ekonomii zacznę studiować socjologię.
uparty
2. UPARTY
Dzieki za wpis.
3. @ UPARTY & Tymczasowy
Uparty naszkicował obraz skomplikowanej rzeczywistości, której model składany był z rozmaitych prognoz, analiz i rozmaitych konstrukcji ekonometrycznych, narażanych na oddziaływania bardzo silnych czynników "pozasystemowych". Podam konkretny przykład takich narażeń, zaczerpnięty z felietonu Rafała Brzeskiego "RUSKIE ONUCE W SIECI". Cytuję:
UPARTY podał kika znakomitych przykładów pochodzących z właściwości samych narzędzi, którymi posługują się niektórzy mistrzeowie ekonomii praktycznej. Podam parę przykładów, w których źródło zakłóceń jest tak ukryte, że użytkownik może nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, skąd biorą się zagrożenia.
Możemy przytoczyć przykład PERT, czyli instrumentu planistycznego używanego do wykrywania ścieżki krytycznej programu realizacji bardzo skomplikowanych i rozległych przedsiewzięć. Metoda została opracowana w USA do realizacji dużych projektów wojskowych, chyba chodziło o program budowy rakiet Polaris. No i co? Metoda super, wyposażona w procedury analiz ststystycznych, ale jednak charakterystyki rozkładów zmiennych losowych mogły być dobierane subiektywnie. Mówiąc w brutalnym skrócie, wynik analizy mógł być w jakiś tam sposób zależny od woli analityka.
Jeszcze bardziej brutalny przykład to hipoteza uszczęścliwiania Polski przez wprowadzenie JOW, czyli Jednomandatowych Okręów Wyborczych. Idea tych JOW wsparta była bardzo mocnym autorytetem Jerzego Przystawy. Dyskutowałem z panem Jerzym, wskazując na konieczność rozważenia reakcji systemu na wprowadzenie tej reformy. Przecież cokolwiek by nie powiedzieć, była to propozycja wprowadzenia zmiany, która nie była systemową. lecz polegała na korekcie tylko jednego elementu tego systemu. A każdy system w takim przypadku, po wytrąceniu z położenia równowagi automatycznie albo przeciwdziała zmianie w celu przywrócenia naruszonej równowagi, albo poszukuje nowego jej położenia, niekiedy zachowując nietkniętymi interesy bardzo wrednych ludzi.
Czas i późniejsza praktyka pokazała, że rzeczywiście prawda stoi po stronie hipotezy Tymczasowego czyli Ha-Joon Changa, a w szczególności teza o tym, że "dobra polityka gospodarcza nie wymaga dobrych ekonomistow" jest bardziej niż prawdziwa, po prostu tak jest. Uzasadnienie tej tezy z pozoru jest banalne, ale wbrew temu banałowi, ta prawda jest bardzo mocna.
Mianowicie:
Współczesne systemy polityczne, gospodarcze, państwowe i cywilizacyjne są po prostu interdyscyplinarne, czyli, mówiąc naukowo, są rozległymi systemami złożonymi z superpozycji wymienionych wyżej zjawisk wystepujacych razem z innymi, których nie powinno się pomijać ani ich ignorować, choć nie wymieniam ich z powodu szacunku do cierpliwości czytelnika. Na przykład systemy klimatyczne, demograficzne, albo energetyczne. Dlatego nie można ich powierzać żadnemu pojedynczemu specjaliście. Ani ekonomiście, ani politologowi, ani wojskowemu, ani inżynierowi - ponieważ system jest intrdyscuplinarny
Rzeczywiście współczesna globalna rzeczywistość XXI wieku bardzo konkretnie mówiąc daje się zdiagnozować jako "rozległy system o rozproszonej inteligencji". To jest zwarte, złożone z czterech słów kompletne określenie definiujące współczesną globalną rzeczywistość.
Zwracam uwagę na dwa aspekty tej definicji.
1. Ten system jest systemem skrajnie demokratycznym, choć nie anarchicznym, co oznacza, że współczesna rzeczywistość może być obsługiwana w wyniku zespołowej interdyscyplinarnej pracy wielu różnych specjalistów rozwiązujących problemy - czyli jest systemem antytotalitarnym, wykluczajacym efektywność hierarchicznych, a w sczególności smukłych struktur wodzowskich. To są upadajace ancien règimes. Wszedlkie "nowoczesne" partie są w rzeczywistości antynowoczesne.
2. Najczęściej spotykanym zarzutem przeciwko tej diagnozie jest spontaniczne przekonanie, że taki system nie może istnieć - przecież nie może być wojska bez wodza. Wojsko może nie. Ale żywe systemy społeczne i państwowe mogą. Podam dwa w miarę współczesne przykłady i jeden historyczny:
michael