26 lat a może mniej
Koteusz, pon., 26/01/2009 - 09:27
Spotkanie po niecałych 26 latach od chwili ukończenia edukacji ogólniackiej… warto było, pewnie, że warto było! W zasadzie można przyjąć, że pogaduchy te odbyły się w 26 rocznicę naszej studniówki. „Po drodze” miały być inne spotkania… nie wyszło, ale warto było odczekać nieco, gdyż długo oczekiwane smakowało tym bardziej.
Na spotkanie stawili się: pani profesor Jolanta, Anka, Aśka, Basia, Bogusia, Hania, Krysia, Teresa, Andrzej, Daniel, Krzysiek, Przemek (a jakże, bo nie miał innego wyjścia, jako organizator, za co należą mu się piękne podziękowania), Radek; ja też byłem, oczywiście. Czyli frekwencja w granicach 50%, chyba nieźle, jak na tak długi okres „rozstania”.
Na początek zaskoczył wielu kolega Andrzej, który witając się z panią profesor Jolantą, stwierdził, że koniecznie musi się przywitać z jedyną kobietą, której słuchał. Sądziliśmy, że może specjalnie wymyślił ten zwrot na spotkanie, ale później kilkakrotnie go powtarzał, więc pewnie powiedział szczerze, ale może miał na myśli tylko matematykę, co by się zgadzało.
Podczas rozmów (trochę tłumionych przez muzykę) na jaw wyszło, że w gronie naszym jest szereg osób pełniących ciekawe funkcje, zawody. Kogo tam nie było! I tacy, co rządzą firmą, ale ze skromności nie przyjęli dyrektorskiej funkcji, i tacy, co to bez ich pracy firma całkiem na pysk by upadła, i tacy, co strzegą przed niebezpieczeństwem oraz różnymi pokusami współpracowników, i tacy, co dbają oto, by zdrowie chorych nie pogarszało się, i tacy, zapewniają dostawy energii, żeby np. mój komputer mógł pracować, tacy, co już „odbębnili swoje” i korzystają z zasłużonej emerytury, albo renty, a nawet tacy, co potrafią nauczać innych (jak nasza pani profesor). W gronie pedagogicznym, jak udało się ustalić, są dwie nauczycielki matematyki (wielka to chyba satysfakcja dla naszej pani profesor, co to ona kładła w moją tępą łepetynę, te wszystkie ixy i igreki tj. niewiadome i różne takie tam równania czy jak to się nazywało oraz wiele innych rzeczy, o których teraz już dokładnie nie pamiętam, ale z całą pewnością, gdybym je ujrzał, to oświadczyłbym: „Tak, tak znam, pamiętam, gdzieś to już kiedyś widziałem”. Z kolegą Przemkiem dziwiliśmy się nawet jak można uczyć się matematyki, no dobra uczyć się ostatecznie można, ale jak można próbować nauczać jej innych, gdy do „większej połowy” i tak nie dotrą te różne matematyczne mądrości. Ale widać matematycy to optymiści!
Jeżeli chodzi o wykonywane zawody, to koleżanka Bogusia pracuje w resorcie ładu i porządku, ale nie bardzo można było ustalić, w jakim stopniu ona zapewnia nam ten ład i porządek. Z jej wypowiedzi wywnioskowałem, że na pewno nie jest ona w stopniu korpusu szeregowych, podoficerów czy nawet aspirantów policji. W grę wchodzić więc może stopień korpusu oficerów, albo nawet generałów policji. Podejrzewam, że wiem z czego wynikała ta „nieprecyzyjność” wypowiedzi koleżanki Bogusi. Żeby nikt nie mógł powoływać się na znajomości, że np. moją koleżanką jest generalny inspektor policji. Ja pewnie pierwszy bym to wykorzystał, ale wiecie, co wówczas by mogło mieć miejsce np. gdybym powołał się na tę znajomość, gdybym przekroczył prędkość i jakiś policjant chciałby ukarać mnie mandatem. Gdyby usłyszał, że moja koleżanka tj. Bogusia jest generalnym inspektorem, to strach blady by na niego padł. Po co ludzi stresować jeszcze bardziej i tak mają stresującą pracę, a w policji porządek musi być. Poza tym koleżanka Bogusia przyznała się, że ona też mandat zapłaciła, czyli że sama nawet nie wykorzystała swej pozycji. Słusznym więc jest, żeby i jej koleżanki i koledzy nie korzystali ze znajomości w tym celu. :)
W trakcie dyskusji pojawił się wątek zorganizowania kolejnego spotkania i jego terminu. Większość, czyli demokratycznie, podjęła wstępną decyzję, że odbędzie się ono gdzieś tak pod koniec maja. Ja oczywiście, ze względów sobkowskich oponowałem, ale mój opór miał też udowodnić, że pluralizm w tym gronie też jest stosowany. Koleżanki i koledzy posłuchali oczywiście, co mam do powiedzenia, ale chyba z góry umówili się, że niech tam sobie pogada, a my i tak zrobimy jak będziemy chcieli. W zasadzie to mieli rację, bo co to za demokracja, gdzie każdy ma własne zdanie. :)
Ale w związku z organizacją kolejnego zlotu dały się zauważyć również działania innych uczestników spotkania…
Kolega Radek, z niewiadomych dla mnie powodów, gdy wznosiliśmy toasty za czyjś zdrowie (mam nadzieję, że nikogo nie pominęliśmy), a konkretnie „za zdrowie organizatorów” wypowiadał słowo; „dziękuję”. Domyśliłem się, że ma on wielką ochotę wykazać się swoim talentem przy organizacji kolejnego spotkania, więc zgłosiłem go „na ochotnika” do tego gremium i żeby nie pozostał samotny w swych działaniach również „na ochotnika” zgłosiłem koleżanki: Aśkę i Ankę. Sprawa składu komitetu organizacyjnego przyszłego spotkania została praktycznie przyklepana jednogłośnie tzn. ja tylko głosowałem, ale „kandydaci” sprzeciwu nie wyrazili więc nie ma o czym gadać i niepotrzebnie języka strzępić. :)
I jeszcze dwie sprawy.
Pierwsza. Kolega Daniel, gdy ja stwierdziłem, że gdybym spotkał go przypadkowo na ulicy, to bym go nie poznał, odparł, że on mnie też. Ale uważam, że żartował, bo ja się przecież od ogólniaka nie zmieniłem (bo przecież bródka nie może aż tak wpływać na wizerunek). Poza tym ja nie podlegam prawom fizycznym, jeśli chodzi np. o starzenie się, jestem młodym wiecznie. Moje koleżanki i moi koledzy z klasy w zasadzie też nie podlegają tym prawom, ale ja chyba bardziej. :)
I druga, czyli dziewczyny. Nie wiem, dlaczego dziewczyny „chełpiły się”, że na spotkaniu jest ich więcej niż chłopaków. A cóż to za przewaga, przecież zawsze Was było więcej, więc nie chcieliśmy na spotkaniu burzyć takiego „porządku”. Ale zaskoczony byłem, że nasze koleżanki wyrosły na takie szowinistki babskie! Poczekajcie, przy następnym spotkaniu zobaczycie, kogo będzie więcej – musimy to tylko dokładnie omówić w naszym, męskim gronie. A jeżeli, chcąc w dalszym ciągu tkwić w Waszym szowinizmie i użyjecie np. argumentu, że jesteście ładniejsze, to wówczas zobaczy się, co poradzić na to, żeby zniwelować tę Waszą niewątpliwą przewagę. Może umyjemy się jeszcze staranniej niż dotychczas, wyszorujemy i obetniemy paznokcie, założymy jakieś krawaty z najnowszych trendów mody męskiej, zastosujemy jakieś pudry, lakiery i odstawimy się tak, że Wam oko zbieleje i pozostanie Wam tylko wyrażać zachwyt naszą urodą i szykiem oraz bardzo żałować, że „wywyższałyście się” podczas ostatniego spotkania. Ale to się jeszcze zobaczy!
- Koteusz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
10 komentarzy
1. Bogusia jest generalnym in
2. Koteusz
"Jeśli pozwolisz by robactwo się rozmnożyło - rodzą się prawa robactwa. I rodzą się piewcy, którzy będą je wysławiać"
3. Przepraszam wszystkich za milczenie, ale multum zajęć...
4. > Hiobie: "to jest chłopie plus dodatni"
5. > Wiesławie: Pewno, że mam dobrze, bo ja tylko...
6. Nie dość, że gienierał, to i koleżanka z klasy
7. > Hiobie: Czyja żona? Bogusi? Ona ma męża przecież!
8. Krzysiu
9. > Hiobie: sięgać po władzę dyktatora :)
10. Krzysiu