Zenujace wojsko

Niestety tak to czesto bywa, ze jakies negatywne bzdety ze zdjeciem Tuska czy innych takich zasmiecaja pierwsze strony portali internetowych, a naprawde interesujace i optymistyczne wiadomosci przemykaja i znikaja. Tak tez bylo dzisiejszej nocy, kiedy na stronie internetowej NIEZALEZNA.Pl o godz. 22:21 pojawil sie bardzo interesujacy tekst i dzis rankiem juz go nie bylo.

Mowa o artykule Michala Kowalczyka pt. "Rosja wcielila do wojska studentow. W boj poslano ich bez jedzenia i ...z zardzewialymi karabinami". Oto jego tresc:

"Rosja postanowila sila "zmobilizowac" studentow z Doniecka i wcielic ich do armii. Na wyposazenie mlodzi ludzie dostali zardzewiale karabiny, rozpadajace sie helmy i jedna sucha racje zywnosciowa dziennie. w koncu studenci zdecydowali sie poddac i opowiedziec o tym, jak potraktowali ich dowodcy.

Jency, ktorzy zdecydowali sie poddac w obwodzie charkowskim, maja po 19-20 lat. Sa studentami z Doniecka i twierdza. ze Rosjanie zmusili ich sila do tego, by dolaczyc do armii. jak sami mowia, do walki w obwodzie charkowskim zostali wywiezieni pociagiem. Rosjanie wyposazyli ich w karabin maszynowy i bagnet. Ale juz sam poczatek podrozy pokazal mlodym ludziom, w co tak naprawde sie pakuja.

Jak relacjonuja, ze zdumieniem stwierdzili. ze wiele karabinow maszynowych bylo zardzewialych, a pasy na nich oznaczone byly jeszcze ... przez ZSRR. to jednak nie koniec sprzetu z czasow slusznie minionych - jency relacjonuja, ze jeden z helmow, ktory spadl z glowy zolnierzowi, pekl na pol. Podejrzewaja, ze mogl pochodzic nawet z czasow II wojny swiatowej.

Zolnierze narzekaja tez na glod. Jezdzili w 11-12 osobowym przedziale i brakowalo dla nich jedzenia. Dotarli do wsi Vesely w obwodzie charkowskim i wowczas poczuli, ze sa praktycznie bezradni. Byli slabo odzywiani, nie mieli tez opieki medycznej. Polowa z 25-osobowego oddzialu zaczela chorowac.

Dodatkowo, nie mieli kompletnie doswiadczenia w walce. Twierdza, ze zaden z nich nigdy nie strzelal z karabinu. Dlatego zdecydowali sie poddac, choc - jak sami przyznaja - bali sie przeciwstawic dowodcom. Teraz wierza,ze kiedys beda mogli wrocic do domu".

Przyznam sie, ze jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie widoczne byly oznaki, ze z wojskiem rosyjskim cos nie jest tak. Pamietam trzymajaca sie dwa dni wiadomosc o kompanii wojsk rosyjskich stloczonych w sali malutkiego dworca kolejowego jakiejs wsi. Spali jeden przy drugim i nie mieli co jesc. Na pytania o te sytuacje jakis oficjal wojskowy odpowiedzial, ze oni sa dokladnie tam, gdzie powinni byc.

Moje zdziwienie wzbudzila przynaleznosc tych zapomnianych zolnierzy. Otoz byli to zolnierz slynnej 2.Gwardyjskiej Tamanskiej Dywizji Zmechanizowanej. Jakzez to, ci wspaniali zolnierze, z ktorych kazdy podobno  mial co najmniej trzy specjalnosci wojskowe, tak sie byle gdzie walaja?

Dywizja Tamanska nalezy do najgrozniejszego zwiazku wojskowego, jakim jest 1.Gwardyjska Armia Pancerna. Na Ukraine wkroczyla od strony  polnocno-wschodniej i wielkich sukcesow nie odniosla. Teraz pewnie ja wycofaja. Radosc budzi tez fakt, ze dwa dni temu SAM Putin usunal ze stanowiska dowodce tej gwardyjskiej armii, gen.mjr. Siergieja Kisiela, ktory zajmowal to stanowisko od 2018 r. I tak chlop mial szczescie, ze przy okazji nie aresztowano go jak dowodcow 6. i 58. Armii.

Smierc kacapom!