Ponad 140 tys. Polaków zmarło nadaremnie

avatar użytkownika elig

  Polegli oni na "wojnie z pandemią", która to wojna w naszym kraju nie przyniosła żadnych pozytywnych efektów.  Zacznę od wypowiedzi red. Pawła Lisickiego [redaktora naczelnego tygodnika "Do Rzeczy"] na temat szczepień przeciw COVID19 {TUTAJ

(link is external)}:

  "Lisicki po raz kolejny mówił też o nieskuteczności przedsięwziętych działań. – Czy liczba zachorowań na tego wirusa w tych państwach, które osiągnęły tak wysoki poziom zaszczepienia rzeczywiście spadła, pozostała taka sama, czy wzrosła? Wystarczy sprawdzić w Google i mamy jasne dane. Zatem polityka rządu jest w tym sensie absurdalna, że jest to cały czas gaszenie ognia przy pomocy benzyny. Prawda jest bardzo prosta – zastosowana metoda nie przyniosła skutków. Masowe szczepienia okazały się niepowodzeniem – powiedział Lisicki.   Gdybyśmy mieli do czynienia z rządem, który reprezentuje interesy obywateli wobec firm farmaceutycznych, to pierwszym i podstawowym obowiązkiem rządu powinno być wystąpienie do tych, którzy nam te szczepionki sprzedali z roszczeniami, ponieważ nie są one tak skuteczne, jak zapowiadano – ocenił. (...) 
  Lisicki przypomniał, że nawet wg. oficjalnych danych MZ w pełni zaszczepieni chorują i umierają. W Polsce to obecnie około 30 proc.
– Ludzie na ogół kierują się zdrowym rozsądkiem i są w stanie rozpoznać, co leży w ich interesie, a co nie. Mamy do czynienia z nieskutecznym lekarstwem. Odpowiedzialność za tą nieskuteczność jest systematycznie przerzucana na tych, którzy go nie biorą. To pierwszy przypadek w dziejach medycyny, gdzie winnym nieskuteczności lekarstwa jest osoba, która go nie stosuje. (…) Co więcej, polski rząd występuje w roli pośrednika wpychającego ten towar wszystkim i wymuszającym przyjęcie tego towaru – powiedział publicysta.
Lisicki podkreślił, że warto patrzeć na efekty w innych państwach. – We Francji, Izraelu i poszczególnych państwach jest mowa o piątej fali. Państwa, które najbardziej zaangażowały się w promowanie tego rozwiązania, wprowadzają teraz najdalej idące, drastyczne ograniczenia i mamy uwierzyć, że to jest skuteczne? – pytał Lisicki.".

  Jeszcze bardziej zdecydowanie wypowiada się Jerzy Karwelis w najnowszym wpisie w swoim "Dzienniku zarazy" {TUTAJ(link is external)}:

  "Teraz się o tym nie mówi, kiedyś jakieś dranie medialne ukuły z tego termin „ciche ofiary koronawirusa”. Tak, ciche, bo gnoje nie mówicie o tym, że z powodu administracyjnych decyzji w zakresie zdrowia publicznego zmarło 140.000 Polaków, prawie dwa razy więcej niż z (zawyżanych) powodów kowidowych? Mamy więc równolegle idącą pandemię wirusa błędnych decyzji, a więc nie jest tu winny sam patogen, tylko nasza reakcja na niego. (...) Główną przyczyną nadumieralności było wywalenie ludzi ze szpitali, albo ich tam nie wpuszczanie. Z teleporady mogłeś pojechać przede wszystkim na oddział kowidowy. No, bo jak ktoś miał by cię osłuchać przez telefon lub zdiagnozować cukrzycę? Tym bardziej wykryć pogorszenie się stanu zdrowia na przerwanej terapii przeżywanej w domu? Statystyki są straszne. Kowid zdominował, ujednoimiennił służbę zdrowia, w niektórych okresach za jedno „zdobyte” łóżko kowidowe płaciło się aż 200 „konwencjonalnymi” łóżkami, bo taki był bilans zamykania niekowidowych oddziałów w stosunku do przybywania tych jednoimiennych. (...) Warto było? No pytanie głupie, no bo wiadomo, że nie. Ale czy warto było choćby poświęcić tych ludzi, bo to cena za to, że może zmarło by ich więcej? Otóż też mamy na to statystykę. Nie, nic to nie przyniosło oprócz tych ofiar. (...) 
Zgony NA kowida. Czyli „czyste” zgony, gdzie, zawierzywszy w statystykę oficjalną, osoby zmarły bez żadnych chorób współistniejących. Za rok 2020 i 2021 wykresy są podobne. A więc te wszystkie lockdowny, kwarantanny, a ostatnio akcje szczepienne nie dały nic. Nic. Epidemiologicznie jesteśmy w tym samym miejscu, z tym, że „po drodze” straciliśmy ponad 140.000 rodaków, z których większość żyłaby do dziś, gdybyśmy się nie zabrali za nasz pomysł „walki” z wirusem.".

  Najbardziej zdumiewa mnie w tym wszystkim świetne samopoczucie urzędników Ministerstwa Zdrowia.  Powielają oni obecnie te same błędy, co w zeszłym roku.  Aby to ukryć - fałszują wszelkie statystyki i usiłują udawać, iż wszystko jest w porządku.  Oto dzisiejsza wypowiedz ministra Kraski dla Polskiego Radia {TUTAJ(link is external)}:

  "Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska komentował dziś w programie "Sygnały dnia" Polskiego Radia sytuację epidemiczną, ale też projekt ustawy o odszkodowaniach za NOP-y, który był omawiany w Sejmie (projekt ustawy o Funduszu Kompensacyjnym).
Zapewnił, że w Polsce nikt nie zmarł w związku z podaniem szczepionki na COVID-19. 
- W Polsce wykonaliśmy już ponad 43 miliony szczepień, tych niepożądanych odczynów jest zgłoszonych ponad 16 000, ale 85 proc. z z nich to są bardzo łagodne odczyny poszczepienne, czyli ból w miejscu zaszczepienia, czy też zaczerwienienie. Nie ma ani jednego zgonu, który miałby związek z podaniem szczepionki. Podkreślam nikt w Polsce w tej chwili nie zmarł z powodu podania szczepionki przeciwko COVID-19 - mówił Kraska.
Dopytywany, dlaczego w środę w Sejmie mówił o 33 przypadkach śmiertelnych, które nastąpiły w ciągu 14 dni od przyjęcia szczepionki, odpowiedział:
– Nie mamy żadnego potwierdzonego zgonu, który miałby związek z podaniem szczepionki, ale właśnie 33 zgony są w bliskiej zbieżności czasowej z podaniem szczepionki, ale nie jest udowodniony wpływ, że zgon był po podaniu szczepionki.".
 

Etykietowanie:

5 komentarzy

avatar użytkownika UPARTY

1. @Jesteśmy w sytuacji dramatycznej.

Przedwczoraj pojechałem do znajomej hurtowni po coś, głównie po to by "wyrazić swoje niezadowolenie" z ostatnich dwóch dostaw i "nadać mu wymiar finansowy".
Po rozmowach w biurze zeszliśmy do magazynu i tam jeden z pracowników, sam z siebie, zaczął rozmowę o tych wstrętnych antyszczepkach, którzy wierzą w amantadynę a przecież wiadomo, że działa ona tylko na bakterie a nie na wirusy. Potem dowiedziałem się od będącej w pobliżu pracownicy, że co trzeci zarażony wirusem jest inwalidą do końca życia, bo traci płuca. Na moją uwagę, że na szczęście tylko prawe, dowiedziałem się, że to nie prawda bo teraz większość traci oba. Później dowiedziałem się, że mieli w zespole jedną osobę, które nie chciała się szczepić, ale tak jej życie umilili, że sobie poszła. W tym momencie spojrzałem się na szefa i on potwierdził, że zwolnił tego palanta z powodu "wywoływania konfliktów w zespole pracowniczym". Nie pytałem się, ale odniosłem wrażenie, że zastosował na art 52 KP, czyli zwolnienie w trybie dyscyplinarnym, czyli bez wypowiedzenia, czyli bez odprawy. Ma co prawda teraz kłopot, bo to był jedyny fachowiec w zespole i teraz zdarzają się różne wpadki, takie jak ze mną, a nie ma kogo zatrudnić. Tak wygląda presja społeczna szczepkodurniów.
Co do przypadków śmiertelnych po przyjęciu szczepionki to oczywiście Pan Kraska mówi nawet nie półprawdy a raczej ćwierć prawdy. Najgroźniejsze NOP`y pojawiają bowiem po ok. 7-10 dniach od szczepienia, natomiast dysfunkcje poszczególnych organów osiągają poziom śmiertelny dopiero po jeszcze kilku następnych tygodniach. Ale w rejstrach nie ma to już nic wspólnego ze szczepieniami.
Oczywiście, że Pan Kraska nie może wykryć związku przyczynowo-skutkowego między zgonem a szczepieniem, bo większość polskich gentyków a wszyscy w radzie medycznej przy Premierze nie mają zielonego pojęcia jak działa szczepionka. W niedzielę znajomy zorganizował spotaknie sentymentalne grupy działaczy NZS/Solidarności okresu stanu z okazji 40 rocznicy jej powstania. Pojechałem więc do Wrocławia i okazało się, że żona organizatora jest profesorem genetyki, członkiem rady medycznej, jedną z osób decydującą o treści rekomendacji dla rządu. Powiedziała ona wprost, że nie do końca wie jakie jest działanie szczepionki a o samym wirusie niewiele wiadomo. Zapytałem się więc, na jakim etapie w jej instytucie są badania na szczepionką ikiedy pozna jej działanie. Dowiedziałem się, że w zasadzie na żadnym, bo nie ma grantów na badanie szczepionki, a środki własne instytutu są za skromne na takie badania. W swoich rekomendacjach opiera się na publikacjach innych ośrodków badawczych, czyli na wiadomościach z google!
W rezultacie mamy co mamy. Na szczęście opór przeciwko restrykcjom dla niezaszczepionych jest w Polsce dość duży, więc za parę lat będzie można porównać stan zdrowia zaszczepionych i nie zaszczepionych, bo będzie grupa referencyjna ale nie sądzę, żeby można b yło wyciągnąć jakieś konsekwencje wobec tych szczepkodurniów z cenzusami, którzy teraz nam generują kolejne fale pandemii, bo na podstawie informacji jakie teraz docierają, to wydaje się, że jedyne co robi szczepionka to osłabia odporność komórkową. To jest przyczyną rzekomo łagodnego przebiegu zakażenia u zaszczepionych, u których po prostu częściowo wyłączono reakcje obronnne. Z jednej strony powoduje łagodnieszy przebieg infekcji ale z drugiej powoduje nie tylko nawrót infecji przy każdym osłabieniu organizmu ale i jego bezradność przy innych infekcjach.
Niestety wszystkie wątpliwości szczepkosceptyków z czasem okazują się słuszne, więc nienawiść do nich rośnie.

uparty

avatar użytkownika Maryla

2. @UPARTY

nienawiść była i jest, a nawet rosnie, ale w was, antyszczepionkowcach.
Ilość bredni puszczanych "w lud" doprowadza do tego, że podatne jednostki mówią swoim bliskim, że umrą po dwóch latach od zaszczepienia, że pójda do piekła, bo to dzieło Antychrysta.
Czym to jest, miłością??????
Na 100 zgonów 94 osoby to są osoby niezaszczepione i nie da się tego zakłamać.
Pracownicy hurtowni sa dobrze zorientowani, czym grozi brak szczepienia i o skutkach. Wystarczy spytać lekarzy praktyków pulmonologów.
Od początku epidemii w Polsce koronawirusem zakaziło się 3 785 036 osób, zmarło w sumie 87 928 zainfekowanych pacjentów, wyzdrowiało dotąd 3 237 017 zakażonych.

MZ: zaledwie 1,7 proc. w pełni zaszczepionych zostało zakażonych

Zaledwie 1,7 proc. osób w pełni zaszczepionych przeciw COVID-19
zostało zakażonych. Wśród wszystkich zgonów osób zakażonych
koronawirusem 7,73 proc. stanowiły osoby zaszczepione, zgony nie są
związane ze szczepieniem – poinformowało w piątek Ministerstwo Zdrowia
ps.

Nieudana interwencja posłów Konfederacji w MZ. Rzecznik resortu: Siali wyzwiska

Posłowie Konfederacji Robert Winnicki i Grzegorz Braun przyszli do
Ministerstwa Zdrowia z interwencją poselską. Przekazali, że nikt nie
rozpatrzył merytorycznie kwestii, z jakimi się pojawili, i że doszło do
niedopełnienia obowiązków. Z kolei rzecznik resortu Wojciech
Andrusiewicz powiedział, że posłowie zachowywali się "skandalicznie",
"biegali po wszystkich pokojach, zaglądali do wszystkich pracowników,
jednocześnie krzycząc i siejąc wyzwiska".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

3. @Maryla

Minister Dworczyk niedawno wyznał, że sierpniu 75% populacji osób dorosłych, czyli ok.21 mln miało antyciała, czyli przeszło chorobę! Zgadzało się to mniej więcej z szacunkami ICM, że rzeczywista ilość chorych jest 7 do 9 razy większa niż ci co zgłosili się do rejestracji. W Irlandii w ciągu ostatnich miesięcy nie zmarła ani jedna osoba niezaszczepiona.
I teraz popatrzmy się na to co wynika z tej statystyki. Okazuje się, że covid jest śmiertelny w 0.3% przypadków. Kwestia następna. Ile z tych osób zmarło na skutek braku leczenia chorób towarzyszących, braku opieki w szpitalach, "dopisaniu" covida jako przyczyny zgonu, bo to jest korzystne finansowo dla szpitala.
I teraz kwestia najważniejsza, co szczepkodurniów obchodzi, że ktoś się nie zaszczepił. Przecież zaszczepieni i nie zaszczepieni sieją zarazki tak samo, ale osoby zaszczepione ze względu na słabsze objawy robią to dłużej.
Są też i zmiany pozytywne. Dwa dni temu pewien profesor nauk ścisłych powiązany z Uniwersytetem Warszawskim zadzwonił i zapytał się, czy mimo, że jest zaszczepiony to jednak będzie się mógł zemną spotkać. Oczywiście zgodziłem się natomiast za dowód uprzejmości uznałem, że na czas spotkania założył maseczkę profesjonalna i przyłbice. Wiedział bowiem, że to on jest ryzykiem a nie ja, co mi z resztą dokładnie wyjaśnił. Przeanalizowali bowiem dane dotyczące tej ostatniej fali zakażeń i wyszło im, że pierwotnym źródłem w każdej grupie są właśnie osoby zaszczepione. Jak się zapytałem dlaczego więc nie publikują tych danych, to odpowiedział mi że analiza statystyk zakażeń jest robiona w ramach grantów i wraz z umową jest sugestia co do wyników.
Nie słyszałem żadnej prognozy mówiącej o zgonie zaszczepionych w ciągu 2 lat. Wśród moich pracowników w tej chwili zaszczepione są cztery osoby. Jedna nie ma żadnych negatywnych objawów a dwie mają. Jedna, w wieku 45, lat od lipca cały czas kaszle i lekarze nie potrafią zidentyfikować.Została jeszcze czwarta ale ona już nie pracuje, bo od pół roku jest na zwolnieniu z powodu niemożliwej do identyfikacji choroby zatok. Co prawda jest starsza, ma 56 lat i ogólnie była schorowana.
Oczywiście w historii choroby na ma ani słowa o związku czasowym między wystąpieniem niedyspozycji a szczepieniem.
W sferze prywatnej w zasadzie tylko moje dzieci i szwagierka są zaszczepieni i nie mają żadnych objawów poszczepiennych. Reszcie ogólny stan zdrowia bardzo się pogorszył. Poza chronicznymi objawami jakby przeziębienia, najczęstsze moim zdaniem objawy poszczepienne to utrata lub istotne pogorszenie słuchu, mikro zatory związane z zakrzepicą ( np uszkodzenie plamki żółtej przez zakrzep) ale i wiele innych, problemy z sercem i niewydolnością krążeniowa o niewiadomym pochodzeniu, istotne nasilenie się schorzeń rematycznych aż do utraty możliwości możliwości chodzenia ( jeden przypadek).

uparty

avatar użytkownika Tymczasowy

4. @Autorka

Krotko mowiac, idzie w kierunku oskarzenia rzadu o ludobojstwo.

avatar użytkownika UPARTY

5. @Tymczasowy

Absolutnie nie! To nie rząd jest winien tej okropnej sytuacji, musi on bowiem działać zgodnie w wolą społeczeństwa. U nas rząd nie ma możliwości narzucenia nikomu czegokolwiek. Rząd jest w praktyce organem technicznym do zapewnienia funkcjonowania instytucji państwowych i te które mu podlegają funkcjonują zupełnie dobrze. Natomiast siły społeczne mogą narzucić rządowi bardzo dużo.
Okazało się jednak, że znaczna część społeczeństwa tak się przestraszyła możliwej śmierci, że po prostu uciekła na wewnętrzną emigrację porzucając bliźnich. I teraz, żeby była jasność. Tak, zagrożenie dla życia i zdrowia było bardzo realne i dalej jest dość realne. W rezultacie paniki wielu lekarzy uciekło od pacjentów, szpitale zamknęły się przed rodzinami chorych nie czyniąc nic by je zastąpić. Pacjenci w szpitalach nierzadko są głodni i nienawodnieni, bo nikt sie nimi nie opiekuje. Do tego stopnia, że w wielu szpitalach nie ma żadnego obchodu, nikt nie sprawdza kto leży na łóżkach szpitalnych i w jakim jest stanie zdrowia. Nikt nie ogarnia swoim wzrokiem szpitala jako całości. Owszem każdy pacjent jest na jakiejś tam ścieżce leczenia, ale nikt nie sprawdza czy ktoś z tej ścieżki nie wypadł i nie leży sobie cicho w jakim kąciku. Nikt też nie podniesie alarmu, bo rodziny nie mogą do szpitala wchodzić ale czy by chciały, czy by mogły, czy w ogóle są tego nie wiem.
Pod koniec sierpnia kogoś z mojej bliskiej rodziny pogotowie zabrało do Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Nawiasem mówiąc to chyba najgorszy szpital w Warszawie ale nie o tym w tej chwili. Otóż szpital był oczywiście zamknięty dla odwiedzających a jedynie wyznaczono dwie godziny każdego dnia, kiedy rodziny mogły za pośrednictwem personelu podać leżącym tam chorym uzupełniające jedzenie, coś do picia, zmianę bielizny itp. I teraz ważna informacja. Czas potrzebny na podanie zaopatrzenia to około 15-20 min, czasem dłużej. Bo trzeba skontaktować się z oddziałem, jakaś pielęgniarka czy salowa musi podejść do drzwi i odebrać przesyłkę. W jedną z niedziel pod koniec sierpnia podjechałem z żona do tego szpital, bo baliśmy się iz z powodu braku parkingu ja będę musiał zostać w samochodzie i krążyć gdzieś po okolicy a w tym czasie żona będzie się starać podać sukurs.
Ku naszemu zdziwieniu na parkingu przed szpitalem było 6 samochodów! Na kilkuset pacjentów! Czy to wina rządu?
Czy zła organizacja pracy szpitala i brak zainteresowania chorymi ze strony rodzin, lub brak tych rodzin, bo tak też mogło być, to wina rządu? Nie! Czy jest to jeden z powodów nadumieralności? Tak.
Największe zarzuty do rządu są z powodu głupich restrykcji i nie tylko braku zgody na leczenie covida ale wręcz na utrudnianie tego leczenia. Za to jednak nie tyle odpowiada rząd, co profesorowie-nieuki skupieni w rozmaitych gremiach eksperckich. To samo z histerią medialną. Dziennikarze chcą informować ludzi o sytuacji zwracają się do tych samych autorytetów a ci klepią swoje bzdury. Doświadczenia z leczenia covida czy to w Rumunii, czy w Północnych Włoszech czy w Polsce są wszędzie takie same. Covid leczony bardzo rzadko zostawia trwałe ślady w organizmie a prawie zawsze chorobę daje się przetrwać bez specjalnego uszczerbku dla zdrowia. Nie oznacza to, że nie jest to czasami choroba śmiertelna, ale jest to bardzo rzadkie. Tego jednak prawie nigdzie na świecie się nie robi. Dlaczego? Wydaje mi się, że z powodu braku presji społecznej, z powodu tego, że ludzie wpadli w panikę, bo okazało się że nowoczesna medycyna nie może sobie dać rady z powszechną chorobą.
I teraz przykład z HIV`em. Najpierw próbowano wymyślić szczepionkę. Długo trwało zanim okazało się, że nie tędy droga. Zaczęto więc HIV leczyć i okazało się, ze jest to możliwe, że HIV leczony wcale nie skraca życia, że w wielu przypadkach leczeni chorzy nawet nie zarażają!
Niestety jednak pragnienie społeczne wynalezienia panaceum, wynalezienia czegoś co będzie krokiem do nieśmiertelności jest tak silne, że wielu ludzi umiera. Ale to nie rządy zabiły tych ludzi a bardziej spanikowani sąsiedzi.

uparty