Szczelność granicy

avatar użytkownika elig

  Od kilku tygodni czołowe miejsce w mediach zajmują opisy sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.  Oglądamy prowizoryczne zasieki mające powstrzymać nasyłanych przez Łukaszenkę imigrantów z Bliskiego Wschodu oraz żołnierzy i funkcjonariuszy SG, którzy ich pilnują.  Jaka jest jednak skuteczność tych działań?  Ilu niechcianych przybyszy udaje się powstrzymać?  Bardzo trudno jest odpowiedzieć na to pytanie.

  Przede wszystkim nie wiemy ile osób z Bliskiego Wschodu udało się Łukaszence ściągnąć na Białoruś.  Na początku września Jan Kanthak napisał w portalu Demagog.org.pl {TUTAJ(link is external)}:

  "Jan Kanthak nie był pierwszym politykiem, który wspomniał o 10 tys. migrantów, których sprowadzono do Białorusi. 1 września informował o tym rzecznik rządu Piotr Müller. Wspomniał również o tym Tomasz Praga – generał dywizji Straży Granicznej. Jako źródło informacji nie wskazano jednak Frontexu. Z kolei minister Kamiński mówiąc o 10 tys. migrantów, jako źródło wskazał obliczenia polskich służb. – Na podstawie szacunków naszych służb sądzimy, że w ostatnich tygodniach przewieziono około 10 tys. Irakijczyków, którzy trafili na granicę z Polską, Łotwą i Litwą. Oprócz tego znacząca część uchodźców trafiła z Turcji, a w ostatnim czasie reżim Łukaszenki rozpoczął regularne loty z Libanu, gdzie jest ogromna liczba uchodźców, głównie syryjskich – mówił szef MSWiA.".

  Redakcja portalu określiła dane na ten temat jako "nieweryfikowalne".  Można śmiało założyć, że ciągu półtora miesiąca, jaki upłynął od tamtego czasu, liczba imigrantów na Białorusi co najmniej podwoiła się.  Można więc podejrzewać, że chodzi o ponad 20 tys. osób.  A ilu udało się dotrzeć do Niemiec?  Na ten temat mamy więcej danych.  W dniu 13.10.2021 portal Polsatnews.pl pisał {TUTAJ(link is external)}:

  "Od sierpnia nowym szlakiem migracyjnym przez Białoruś, a następnie - Polskę, do Niemiec nielegalnie przybyło ponad 4300 migrantów - przekazała w środę agencja dpa, opierająca się na danych niemieckiej policji federalnej. (...) Liczba nielegalnych przekroczeń niemieckiej granicy przez migrantów, korzystających z drogi przez Białoruś i Polskę szybko rośnie od sierpnia - zauważa dpa. Od stycznia do lipca odnotowano 26 takich przypadków, w sierpniu - 474, we wrześniu - 1914. W tym miesiącu, do 11 października, niemiecką granicę nielegalnie przekroczyło 1934 osób, zmierzających przez Polskę z Białorusi.".

  Wygląda na to, że jakieś 20-30% migrantów dociera w końcu do wymarzonych Niemiec.  To powoduje, że przemytnicy ludzi wciąż maja co robić.  O kulisach ich działalności opowiada interesujący tekst ""Wakacje dla entuzjastów przyrody Białorusi". W Polsce kwitnie przemyt migrantów" z portalu Wp.pl {TUTAJ(link is external)}.  W ostatnim numerze "Gazety Polskiej" [nr 41] ukazał się też artykuł "Jak działają przemytnicy imigrantów" Huberta Kowalskiego [zajawka {TUTAJ(link is external)}].  Tekst ten kończy się słowami:

  "Choć stan wyjątkowy zdecydowanie utrudnia nielegalny przewóz imigrantów, to do takich sytuacji niestety dochodzi.  Niektórym udaje się przedrzeć przez zabezpieczenia.  Przedstawiciele polskiego rządu zapowiedzieli, że na granicy powstaną trwałe zapory, które uniemożliwią jej przekroczenie.".

Przedwczoraj [14.10.2021] Sejm uchwalił budowę takich umocnień.  Współpracująca z Łukaszenką polska "totalna opozycja" oczywiście zaatakowała ten pomysł.  Dziś na przykład w portalu Wp.pl ukazał się artykuł {TUTAJ(link is external)}, w którym ubolewa się, iż graniczna zapora powstrzyma migrację zwierząt.  Według opozycji - te zwierzątka ważniejsze są od bezpieczeństwa Polski. 

2 komentarze

avatar użytkownika amica

1. zapora

Wzruszająca jest logika Tuska głosować przeciw budowie jakiejkolwiek zapory, bo my zrobilibyśmy lepszą

avatar użytkownika Tymczasowy

2. Amica

W ramach takiego rodzaju rozumowania nie mozna byloby podejmowac jakichkolwiek decyzji, wszak w imaginacji zawsze moglyby byc one lepsze.