Wielkie ujawnienie
Jedna z ważnych zasad prowadzenia wojny głosi, by nie ujawniać wrogowi swej pozycji. Nie powinien się on orientować, jakie mamy siły i gdzie są one rozmieszczone. Zasada ta została wczoraj [10.02.2021] złamana przez media Antypisu. Ogłosiły one protest przeciwko planowanemu podatkowi od reklam. Miał on formę zaprzezstania nadawaniatreści przez 24 godziny. Zamiast nich pojawily się czarne ekrany. Wystosowano też list do wladz podpisany przez 47 grup medialnych i pojedynczych mediów {TUTAJ
}. Akcja ta była dobrze skoordynowana i zupełnie nie przygotowana propagandowo. W efekcie zaskoczone lemingi musiały korzystać z mediów PiS, aby dowiedzieć się o co chodzi.
Nie to jest jednak najważniejsze. W wyniku tej akcji okazało sie, że media Antypisu tworzą jedną, działającą wspólnie siatkę. Te rzekomo wolne media mają w istocie tyle samo wolności, co muzycy orkiestry symfonicznej, którzy muszą sluchać dyrygenta. Co więcej ich protest został natychmiast poparty przez zagraniczne ośrodki zwalczające Polskę. Przykładem może tu być Czeszka, Vera Jourova. Można więc przypuszczać, iż media Antypisu są w istocie antypolską siatką agenturalną. Powstaje pytania - jak sa one kierowane?
Jedna możliwość to ta, że istnieje centralny ośrodek [np. w Berlinie] pełniący funkcję dyrygenta. Jest jednak również i inna możliwość. Przypomnijmy sobie powieść Lema "Niezwyciężony". Kosmiczna ekspedycja zmagała się w niej z chmurami miniaturowych robotów. Pojedynczy robot wiedział tylko, jak się połączyc z innymi. Gdy jednak połączyło się ich dostatecznie wiele powstawała chmura odznaczająca się inteligencją i zdolnościami bojowymi. Podobnie jest z mediami Antypisu. Dysponują one ogolną ideologią [liberalną] i pewnymi regułami środowiskowymi. To wystarczy, by mogły się połączyć w jedną siatkę, co widzieliśmy wczoraj.
Pocieszające jest to, iż poznaliśmy rozmiary i charakter wroga.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Myślę, ze jednak jest
jakiś dyrygent osobowy. My rzeczywiście pod pewnymi względami działamy tak jak to opisał Lem a oni jeśli nawet to w minimalnym stopniu. W prawie wszystkich ich działaniach widać plan działań symultanicznych. Jedni robią coś tam, a za chwilę inni co innego. Jeżeli jednak pierwsze "coś tam" nie wyjdzie, to gdyby istniał mechanizm choćby w pewin sposób automatyczny, to natychmiast wszystkie inne działania by ustały, a u nas są kontynuowane mimo, ze już są bez sensu. Zapewne dla tego, że był plan i .... był budżet!
O ile znam "onych", to za darmo to oni nic nie robią, musi więc być budżet, a w związku z tym i dyrygent.
uparty