Autonomiczna reputacja szczepionkowego rektora
Autonomiczna reputacja szczepionkowego rektora
Media nagłośniły jako niebywały skandal aferę szczepionkową na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, choć wiadomo, że w PRL było normą, iż ludzie resortowi, z przewodniej siły narody i ich ulubieńcy mieli dostęp do dóbr, o których inni mogli tylko marzyć.
Mamy ciągłość prawną, także obyczajową z PRL, a uczelnie zwane są skansenami komunizmu, więc nie wiadomo, czemu ten skandal tak bulwersuje.
Negatywna selekcja kadr przetrwała do III RP, rekrutacje na etaty uczelniane odbywają się w ramach ustawianych konkursów na konkretną osobę, więc ustawienie kolejki szczepień na konkretne, znane, nieraz resortowe osoby nie powinno dziwić.
Są one uważane za dobro narodowe, bo obywatele robią sobie z nimi pozowane zdjęcia, więc trzeba je otaczać specjalną troską.
To wpisuje się w patologiczny system akademicki, w którym funkcjonuje szczepionkowy uniwersytet – WUM, dotknięty w ostatnim czasie licznymi plagami, m.in. kadrowymi czy mobbingiem, o czym informowały media. Uniwersytet traci reputację, staczając się po równi pochyłej.
Rektor WUM, którego pozycja po reformie Gowina się umocniła, nic sobie nie robi z oczekiwania jego dymisji przez ministrów. I to jest wyraźna różnica z PRL, kiedy minister bez problemu usuwał rektorów – fakt, że tych, którzy cieszyli się dobrą reputacją w niepokornym środowisku. Rektor WUM stracił reputację społeczną, ale nadal jest członkiem nadzwyczajnej kasty akademickiej, w naszym systemie bezkarnej.
Kradzież szczepionek na uniwersytecie, o dziwo, zauważyli i nagłośnili studenci, naruszając tym samym relacje mistrz – uczeń, które z takim trudem zostały odbudowane w roku ubiegłym i to na platformie je*ania PIS. Wtedy mistrzowie i studenci w Polsce mówili jednym głosem – wy***dalać.
Media antyrządowe i kadry akademickie wręcz podziwiały zarówno studentów, jak i rektorów.
Teraz to zawołanie, którego barwa tak bardzo podobała się językoznawcom i specjalistom od kultury, skierowane zostało w istocie rzeczy do rektora. Sytuacja zmieniła się diametralnie, więc przystąpiono do potępiania/dyscyplinowania studentów i sprawdzania co to za element, którego głos brzmi tak odmiennie od głosu ich rektora.
To mi przypomina sytuację z końca epoki jaruzelskiej, kiedy młodzi reagowali podobnie na ekscesy decydentów jagiellońskich na wzorcowym uniwersytecie, ostrzegając, że ich metody nie wprowadzą nauki polskiej godnie w wiek XXI. Niestety wzorce jagiellońskie jeszcze się rozpowszechniły i w kolejnym roku pandemicznym ogarnęły szczepionkowy uniwersytet. Godność rektorów/profesorów nie zdołała przekroczyć progu wieku XXI, pozostała buta i arogancja i stosowanie metod dobrze znanych z czasów PRL.
Dziekani WUM, broniąc swojego rektora, zaatakowali studentów, twierdząc, że ”treść licznych, częściowo anonimowych komentarzy, dalece odbiega od standardów, których powinni przestrzegać lekarze, pracownicy naukowi, doktoranci i studenci wyższej uczelni” uważając za “niegodne anonimowe formułowanie oskarżeń i przypisywanie win bez możliwości bezstronnej interpretacji zdarzeń”.
Trzeba jednak przypomnieć, że anonimowe, i to fałszywe oskarżenia formułowane wobec niewygodnych nauczycieli akademickich pod koniec epoki jaruzelskiej, bez możliwości obrony, nigdy nie spotkały się z potępieniem decydentów akademickich i takie standardy zostały przeniesione w czasy III RP.
Hipokryzja dziekanów, typowa zresztą dla gremiów akademickich, ma wymiary kosmiczne. Jasno pokazuje, że to środowisko samo się nie oczyści.
Jak widzieliśmy w roku 2020 to środowisko skoncentrowane jest na orientacjach seksualnych i orientacjami intelektualnymi a tym bardziej moralnymi – nie zawraca sobie głowy.
Przez szarego obywatela reakcje rektora są jednoznacznie negatywnie oceniane. Rektor – mimo że demokratycznie wybrany -reputację utracił i winien odejść. Ale na uczelniach nie obowiązuje kodeks honorowy Boziewicza, więc rektor nie ustępuje. Gdyby ten kodeks obowiązywał, to większość uczelni – jeśli nie wszystkie – trzeba by pozamykać, bo brak honoru nie dotyczy tylko pojedynczych rektorów, lecz także demokratycznych gremiów, które ich wybierają i bronią, stosując podobną orientację moralną.
W uchwale poparcia WUM dla Jerzego Owsiaka (rok 2019) czytamy:”wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka, solidarność ze słabszymi to idee, którymi się kierujemy w życiu oraz w duchu których kształcimy i wychowujemy kolejne pokolenia studentów i młodych kadr naukowych”.
A w praktyce WUM realizuje przesłanie Jerzego Owsiaka “Róbta co chceta” i jest to praktyka znana także z innych autonomicznych uczelni.
Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska z 27 stycznia 2021 r.
- Józef Wieczorek - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz