Jak ja lubię ten swój jazgot!

avatar użytkownika Koteusz
Ileż frajdy dają mi moje teksty, w których przeżycia przy ich pisaniu są wyraźniejsze i ważniejsze od przelanej na monitor treści, zazwyczaj dającej się zawrzeć w zwyczajnym oświadczeniu: „Nienawidzę ich, bo jestem nikim!” „Inteligentka z awansu społecznego”, z jaką macie do czynienia mniej więcej od trzech lat – fajnie pewnie jest się przyglądać, jak dobieram słowa, jak kłamstwa ubieram w szatki prawdopodobieństwa, dodając nimi splendoru jako dopuszczona do wiedzy, wtajemniczona, naoczny świadek... godna zaufania, niemal autorytet. Jak sugeruję swoje kontakty z wielkimi i znanymi, swoją szlachetną przeszłość, nierzadko opozycyjną, – do której wprost nawiązać nie śmiem z racji możliwości wpadki i kompromitacji. No, ale wspólne zdjęcie ze znanym politykiem mam przecież i on powiedział mi, że jestem jego ulubioną blogerką. Jak kreuję się na skromną osobę, która niejeden patriotyczny czyn ma na koncie, jako oczywistą oczywistość i śladem tej 94–letniej staruszki z „Naszej Klasy” nie uznając tych swoich czynów za nadzwyczajne – nie widzę powodu by uznawać je również u tych, którzy odmawiają mi zajęcia miejsca w historii, jako prawdziwej bohaterce. Ja chełpię się swoim nazwiskiem – ale przecież mogłabym być znacznie wyżej, gdyby tylko świat poznał moje czyny, a nie tylko bluzganie. Ale skromność, jako cecha prawdziwego polskiego inteligenta-konserwatysty, jako katolicki gest pokory nie pozwala mi czynami tymi chwalić się, ani nawet ujawniać ich światu. Więc tylko gdzieś w podtekstach przekazuję sugestie, że ja to ho! ho! Niemal widzę te twarze skupione, te wypieki na policzkach i tę ściekającą po brodzie ślinę – gdy niechętni mi blogerzy czytając dobierane starannie przeze mnie słowa (by wywyższając siebie, swoje bycie nikim i dając fałszywe świadectwo bliźniemu swemu podkreślić) – czują się równymi tym, o których ja piszę. Ba, oni czyli ci niechętni blogerzy, po lekturze moich bluzgów, czują się w tych chwilach mocniejsi, władni miażdżyć legendy. Te starannie przemyślane insynuacje, te sugestie, co do niezbyt czystych intencji i życiorysów opisywanych przeze mnie ludzi, to rozpaczliwe czepianie się plotek i pomówień, jako źródeł, ta niby rzeczowa krytyka, te odniesienia bogoojczyźniane, to podawane mimochodem „byłam tam” – to wszystko, co ma ukryć przed czytelnikami moich bluzgów bulgoczącą, wyciekającą krwią na policzki nienawiść, wściekłość, ból klęski własnej i rozpacz z powodu klęski tych, którzy mieli dać poczucie tryumfu a szans na ten tryumf jak nie było widać, tak w dalszym ciągu nie widać, bo zaprzepaszczają codziennie tę szansę. Ta tląca się i podtrzymywana troskliwie iskierka nadziei, że może jeszcze nie koniec, że może jakiś cud obiecywany podczas kampanii wyborczej, że może II Irlandia, że fachowcy i inne takie pierdóły... a wtedy pokażę swoją siłę, swoją prawdę, swoją historię – swoją , a nie tych rzekomo mających wielkie poparcie w sondażach, że słupki niby im rosną, wynoszących się ponad innych, że niby pozostali to głąby i paranoicy, którzy chcieliby się dorwać (a wała!) do władzy, zaszczytów i splendorów, których przeszłość, umysł i moralność uzmysławiają wszystkim, żeby żyło się lepiej, w rzadkich chwilach szczerości wobec samych siebie – ich nicość. To przewrotna przyjemność kontaktu z obrzydliwością, brudem, taki współczesny wirtualny turpizm w moim wykonaniu, to dotykanie paskudnego dna mojej duszy, ta wyjątkowość przemieszania mojej głupoty, kompleksów i nienawiści, to patrzenie przeze mnie na ludzką nędzę moralną – jest niczym wyprawa do panopticum osobliwości, jest prawie jak moje osobiste dotknięcie fascynującego świata zła. Tego, które znamy z kart historii, literatury i tego, który mnie osobiście dane było poznać z autopsji przez niemal pół wieku jego panowania, a którego kontynuacją są obecne tzw. rządy, które nie dość, że podtrzymują te półwieczne panowanie esbecji, to jeszcze stwarzają podstawy do unieśmiertelnienia tej komunistycznej hydry. Patrzenie na dobro ze świadomością jego niemocy – jest dla mnie osobiście niewątpliwą satysfakcją. Satysfakcją, jakiej dostarcza mi każdy niemal dzień, gdy wypełzam na powierzchnię próbując wygrzewać się w słońcu wolności, którą zawdzięczam tym, których nienawidzę. To lubię! I ten mój jazgot oczywiście też! Dziś w jednym z komentarzy jeden taki wykrzyczał swoje poczucie obrzydzenia do mnie: „takich ludzi jak być może Ty należy omijać szerokim łukiem i robić wszystko by to, co czeka nas jeszcze przez ponad dwa lata nigdy nie mogło się spełnić. NIGDY!” Bez obaw. Nadejdzie. I wiem dobrze, że niektórym to nie w smak, tak jak mój permanentny jazgot. Dlatego tak jazgoczę, żebyście wiedzieli, że nadejdzie. Pocałujcie mnie w… no wiecie gdzie! ataner akswonilak–akcedur http://ataner.akswonilak-akcedur.salon24.pl/382011.html
Etykietowanie:

8 komentarzy

avatar użytkownika Errata

1. Koteusz!

Koteuszu ależ to jest z Twojej strony czysta perwersja! Zakochałeś się w tej rozbabranej baba jadze siwej? Nie możesz zapomnieć tej "miłości"Pozwól,ze ci białą bron sprezentuje!

Errata

avatar użytkownika Dominik

2. nie podglądać Rudeckiej! Ona się wstydzi - i słusznie...

A...to o to chodzi :-) Wdepnęło się do Żenady Rudeckiej Kalinowskiej? Trudno. Ja, jak mi się uda wdepnąć na chodniku w pamiątkę po psie, to szybko wycieram buty, obiecując sobie, że już nigdy więcej, i następnym razem będę bardziej spostrzegawczy. Z blogiem tejże jest to samo. A poza tym, jak się wchodzi do sexshopu to trudno w nim rozglądać się za szczypiorkiem. Na blogu u tej która rozbiła lusterko aby się w nim nie oglądać - mając w pamięci przyczynę zejścia Bazyliszka, trudno o coś więcej niż deko (co ja mówię - tony) jadu.
tede
avatar użytkownika Koteusz

3. > Errato: "to jest z Twojej strony czysta perwersja!"

Bo ja perwersję uwielbiam! :) "Zakochałeś się w tej ..." No cóż, miłość ślepa przeciez jest. :) "Nie możesz zapomnieć tej "miłości". Niestety, nawet po nocach koszmary mnię męczą. :) "Pozwól,ze ci białą bron sprezentuje!" Do samobójstwa? To łuk poproszę albo kuszę! :) Skusił mnie tym razem tytuł i po przeczytaniu paru zdań postanowiłem "zaaranżować" tekst pod osobę... no wiadomo którą (choć osoba, to okreslenie chyba nawyrost). Skupiam się raczej na salonie24, bo korzystam także z komenatzry pochlebców, oczywiście też je odpowiednio "aranżując". pozdr
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika Koteusz

4. > Dominiku: "Wdepnęło się do Żenady Rudeckiej ..."

Coś mnie podkusiło, cholera. :) "przyczynę zejścia Bazyliszka, trudno o coś więcej niż deko (co ja mówię - tony) jadu" Jadu takiego ja się nie boję. Właśnie godzinę temu mój lekarz rodzinny zaszczepił mnie "antybazyliszkowojadową" szczepionką. Najnowsze osiągniecie nauki i medycyny. Polecam! :) pozdr
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika Errata

5. Koteusz!

"No cóż, miłość ślepa przecież jest. :)" No nie wiedziałem,ze Ona Braillem pisze! Ale Ty już pewnie wiesz lepiej :))

Errata

avatar użytkownika Koteusz

6. > Errato: "nie wiedziałem,ze Ona Braillem pisze!"

Nie dość, że brailem, to jeszcze do przekazu używa morse'a. Mysli pewnie, ze jak swiatłem po oczach przywali, to i oświeci wszystkich. Akurat! Mnie oslepiła, stąd ta slepa miłość, choć bardziej chyba pasuje "w ciemno"! :) pozdr
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika 1Maud

7. Panie Krzysztofie@

I ja zgrzeszyłam wizytą..i jak czytałam, to w myslach wstawiałam jako podmiot opisu, własnie autorkę:-)))))))))0 Pozdrawiam serdecznie
mfp
avatar użytkownika Koteusz

8. > 1Maud: "w myslach wstawiałam jako podmiot"

Widzę więc, że wpadlismy na ten sam pomysł. Tylko że ja postanowiłem mysli na papier, tj. komputer przlać i opublikowac. pozdrawiam
Krzysztof Kotowski