Pluralizm mediów na Węgrzech, w Polsce i we Francji
Stała mantra zachodnich polityków i dziennikarzy oraz donoszących do nich polskich konfidentów glosi, że w Polsce wolnosci obywatelskie sa ograniczone i proces ograniczania ciagle posuwa sie do przodu. Pod tym wzgledem Polska znajduje sie stale w towarzystwie Wegier. Obalanie tych bredni wymaga konkretnych odniesien do poszczegolnych wolnosci. Mysle, ze sprawa wolnosci zgromadzen nie wymaga tlumaczen, to oczywiste i jest ewidentna strata czasu. Podobnie jest z wolnoscia slowa. Jednak ze wzgledu na nadciagajaca nieuchronnie rozgrywke na polu pluralizmu mediow poswiece jej nieco miejsca. Bardzo dobrego materialu dostarczyl Olivier Bault, ktory w dniu 5 III 2020 r. zamiescil w "Visegrad Post" tekst zatytulowany "Media pluralism in Poland and Hungary compared to France" (Pluralizm mediow w Polsce i na Wegrzech w porownaniu z Francja".
Autor najpierw porownal miejsca tych trzech krajow w pozornie obiektywnym rankingu 2019 Edition World Press Freedom Index. Polska i Wegry sa be i spadaja, Francja jest prawie prymusem i prze do gory. Polska w porownaniu do 2017 r. spadla z 54 miejsca na 59, podczas gdy Wegry z 71 na 87. W tym czasie wolnosc mediow we Francji rozkwitala coraz bardziej i jego pozycja sila rzeczy poprawila sie z 39 na 32 miejsce.
Jak tak dalej pojdzie, to moze Francja mimo ograniczania wolnosci mediow, stanie na podium? [to moja uwaga]
Najpierw popatrzmy na Wegry. Wedlug MERTEK (to NGOsi wspierane przez Otwarte Spoleczenstwo Sorosa) media wspierajace rzadzacy Fidesz zgarniaja 77.8% pieniedzy z rynku medialnego. Z tego 38.1% trafia do mediow publicznych (panstwowych) a 24% do grupy medialnej KESMA (Fundacja Mediow i Prasy Europy Centralnej) stworzonej w 2018 r. na wzor niemieckiego konglomeratu German Bertelsmann. KESMA kontroluje ponad 500 wegierskich mediow (TV, radio, gazety i websites).Jej wlasciciele sa zwiazani z Fideszem. Do tego nalezy doliczyc 15.7% innych mediow prorzadowych. Natomiast po przeciwnej stronie stoi RTL Group zbierajaca 27.5% rynku medialnego. To czolowa antyrzadowa grupa telewizyjna.
Inne dane podaje Nezopont Institute. Wedlug niego media antyrzadowe sciagaja 4.4 mln. odbiorcow, podczas gdy prorzadowe - 3.1 mln. (wlacznie z 2.2 mln. KESMY). W TV media antyrzadowe maja przewage nad prorzadowymi w stosunku 54% do 46%, w radio - 53%:47% i w internecie - 71%:29%. Fidesz ma przewage jedynie w prasie - 72%:28%.
W prasie rozgrywka wygladala nastepujaco, na poczatku przemian demokratycznych zdecydowanie najwiekszy naklad miala komunistyczna gazeta Nepszabadsag. na poczatku lat 90-ych zostala zakupiona przez German Bertelsmann. Warunkiem sprzedazy bylo niezwalnianie przez 5 lat komunistycznych dziennikarzy. W 2014 r. gazete zakupil Swiss Ringier, ktory w dwa lata pozniej zamknal ja z powodu strat w wysokosci 74% czytelnikow w ciagu 10 lat.
Fidesz przejal wiekszosc prasy regionalnej.
W Polsce sytuacja jest znana, czynniki antyrzadowe kontroluja 2 spośrod trzech glownych stacji telewizyjnych. Niemiecka grupa medialna Verlags Gruppe Passau jest wlascicielka 19 z 24 gazet regionalnych w Polsce.
We Francji 9 oligarchow kontroluje 90% mediow prywatnych. Wszystkie sa prorzadowe. W wyborach prezydenckich w 2017 r. wszystkie media rzadowe i zdecydowana wiekszosc prywatnych wspieraly Macrona. Sytuacja sie pogarsza z kilku wzgledow. Dziennikarze francuscy maja silne odchylenie prolewicowe. Jak wykazaly badania w 2012 r. przeprowadzone w dwoch glownych college'ach ksztalcacych dziennikarzy prawie wszyscy studenci mieli poglady lewicowe i skrajnie lewicowe. Odmiennie niz cale spoleczenstwo.
Inny wazny czynnik to zaciskajacy sie na szyi wolnosci slowa system prawny, ktory zmienia sie ciagle w jedna, antywolnosciowa strone. Zaczelo sie od "prawa Leven". Dzieki niemu, rozne antyrasistowskie organizacje, czesto finansowane przez rzad, maja duza swobode zaskarzania w sadach czegokolwiek co im sie nie podoba nazywajac to hate speech, homofobia itp. Na internecie pojawil sie Sleepy Giant (Spiacy Olbrzym), ktory pietnuje przedsiebiorstwa, ktore daja reklamy w mediach prawicowych. Sieć krępujaca wolność mediów się zaciska prawnie i finansowo.
Minister Cedzic oznajmil w parlamencie: "musimy zabrać część finansowania z websites, które sa radykalne lub te, które chcemy by zniknęły".
Proste jak konstrukcja bata.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. USA: Tiffany Trump uważa, że
USA: Tiffany Trump uważa, że media "mentalnie zniewalają" Amerykanów
26-letnia córka prezydenta USA, oświadczyła że media i branża
technologiczna utrzymują Amerykanów w stanie "mentalnego zniewolenia".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Dlaczego nie warto mieć
Dlaczego nie warto mieć złudzeń, że amerykańscy właściciele zmienią TVN, Onet, „Fakt” czy „Newsweek Polska”
Działające w Polsce media, należące do Discovery oraz KKR & Co. Inc., mają wartość wyłącznie jako antypisowskie i antyprawicowe.
W przestrzeni
publicznej w Polsce wiele jest pobożnych życzeń, a także złudzeń
i niedorzeczności dotyczących tego, co można zrobić z telewizją TVN
(z jej wszystkimi kanałami) oraz z mediami należącymi do Ringier Axel
Springer Polska. TVN należy w 100 proc. do amerykańskiej firmy
Discovery, Inc., którą rządzą Robert Miron i David M. Zaslav. Działające
w Polsce media spod znaku Ringier-Springer kontroluje z kolei (jako
największy udziałowiec – 47,6 proc.) amerykański fundusz inwestycyjny
KKR & Co. Inc. Nie interesują mnie w tym
momencie kwestie dekoncentracji czy repolonizacji mediów należących
do tych firm, tylko to, dlaczego są takie, jakie są.
Firma Discovery jest dobrze znana (działa od 1985 r.), natomiast amerykański fundusz inwestycyjny KKR &
Co. Inc. mniej, więc przyda się kilka informacji. Założyli go w 1976 r.
Jerome Kohlberg Jr. oraz jego kuzyni Henry Kravis, i George R. Roberts
(wszyscy wywodzą się z globalnego banku inwestycyjnego Bear Stearns). KKR &
Co. Inc. to globalna firma inwestycyjna, więc ma w portfelu mydło
i powidło: od energetyki, infrastruktury i nieruchomości po handel
detaliczny, kredyty, medycynę, kosmetyki i media.
W sierpniu
2019 r. fundusz kupił za 2,9 mld euro 43,54 proc. udziałów w koncernie
medialnym Axel Springer SE i stał się największym udziałowcem tej spółki
(obecnie ma już 47,6 proc. udziałów). I zamierza odkupić pozostałe
udziały, głównie od członków rodziny Springerów, a 42,6 proc. z nich
ma wdowa po Axelu - Fride Springer, 5 proc. wnuk Axel Sven Springer,
2,8 proc. prezes i dyrektor generalny Axel Springer SE Mathias Doepfner,
1 proc. wnuczka Ariane Melanie Springer i 0,9 proc. inni udziałowcy.
Axel
Springer SE i szwajcarska spółka Ringier AG mają po 50 proc. udziałów
w holdingu Ringier Axel Springer Media AG, do którego należy spółka
Ringier Axel Springer Polska, właściciel m.in. Onet.pl, „Faktu”,
„Newsweek Polska”, Business Insider, „Forbes”, Noizz, Ofeminin, Medonet,
Plejada, „Przegląd Sportowy”, „Auto Świat”, Verdykt, AGD lab, NK.pl,
VOD.pl, Zumi, skapiec.pl, Gratka.pl, sympatia.pl, jakdojade.pl,
Morizon.pl, Lendi.pl, Literia.pl.
Skoro sprawy własności
oraz kontroli zostały wyjaśnione, przejdźmy do wielkiego zdziwienia,
że amerykańscy właściciele są tacy sami jak rodzimi (gdy chodzi
o początki TVN) lub niemieccy (media Springera). A przecież USA
to najważniejszy sojusznik, zaś prezydent Donald Trump to wielki
przyjaciel Polski. Wielu ludzi w Polsce oczekiwało, że amerykańscy
właściciele zmienią profil stacji, portali i gazet, że przede wszystkim
w części informacyjnej, publicystycznej czy reporterskiej przestaną one
być „wściekle” antypisowskie czy szerzej antyprawicowe.
Zasadnicze
nieporozumienie i złudzenie polega na tym, że w tej części, która budzi
największe emocje kanały TVN oraz portale i gazety Ringier-Springer
(obecnie, bo wcześniej różnie bywało) mają wartość, przede wszystkim
handlową, tylko i wyłącznie jako antypisowskie i antyprawicowe. Te media
wychowały sobie i przywiązały do siebie widza, czytelnika i użytkownika
uważającego się za najlepszy możliwy model współczesnego obywatela
takiego kraju jak Polska, a w istocie będącego mieszanką leminga,
pretensjonalnego Europejczyka, pseudonowoczesnego postępowca, lewicowego
tolerancjonisty, pensjonarskiego światowca, progresywnego
koniunkturalisty, politpoprawnego oportunisty czy też antyklerykała.
Widz,
czytelnik i użytkownik to największy skarb mediów należących obecnie
do amerykańskich firm. Ten widz, czytelnik i użytkownik przekłada się
na wysokie udziały w tzw. komercyjnej grupie, czyli przekłada się
na reklamy, a zatem na pieniądze. Idealny odbiorca tych mediów
ma być mieszanką tego, co zostało wymienione w poprzednim akapicie, gdyż
ktoś taki ma dla nich i ich właścicieli największą wartość.
Z biznesowego punktu widzenia zmiana profilu stacji, portali, gazet
i serwisów jest praktycznie niemożliwa, niezależnie od tego, jacy będą
właściciele. Nawet gdyby inne ich medialne przedsięwzięcia, szczególnie
poza Polską, miały bardziej bądź mniej konserwatywny charakter. Zmiana
profilu mogłaby zająć lata i nie przynieść żadnego pozytywnego
efektu biznesowego.
W dającej się przewidzieć przyszłości profil
kanałów TVN oraz portali, gazet i serwisów spod znaku Ringier-Springer
się nie zmieni, niezależnie od tego, czy właściciel miałby lewicowe czy
prawicowe poglądy. Chyba że ten właściciel chciałby przeznaczyć miliardy
euro (dolarów) na pewien projekt ideowy, będący przeciwieństwem
dotychczasowego profilu, co jest oczywiście możliwe, ale bardzo mało
prawdopodobne. Na takie ekstrawagancje pozwala sobie właściwie tylko
miliarder George Soros, ale on jest opętany misją przerobienia całych
społeczeństw na postępowy nawóz historii.
Amerykańscy
właściciele kanałów TVN oraz portali, gazet i serwisów ani nie
prezentowali chęci realizowania jakiegoś wielkiego projektu ideowego,
ani nie wykazywali objawów opętania w stylu Sorosa. Uznali,
że tylko na takim widzu, czytelniku czy użytkowniku, jaki jest, mogą
zarobić, a wszelka zmiana byłaby biznesowo bardzo ryzykowna. Nie
ma w tym żadnych wielkich idei. Jest pragmatyzm, nawet gdy wielu może
się on bardzo nie podobać - ze względów moralnych, politycznych
czy estetycznych.
Nie ma żadnych przesłanek, by oczekiwać,
że w przekazie kanałów TVN oraz portali, gazet i serwisów
Ringier-Springer coś się zmieni, dopóki ich widz, czytelnik i użytkownik
„łyka” to, co jest i to „łykanie” przynosi dochody. Apelowanie
do amerykańskich właścicieli czy do samego prezydenta USA, że nie
powinni tolerować telewizji będącej tym, czego Donald Trump nie cierpi
we własnym kraju, jest stratą czasu. To nic nie da.
Nie
da się odwieść ambasadora USA (nawet gdyby nie była to Georgette
Mosbacher) od obrony amerykańskich firm działających w Polsce.
Niezależnie od tego jak bardzo niezgodny z preferencjami czy ideałami
obecnego prezydenta USA byłby profil działalności tych firm, szczególnie
tych medialnych. Zmiana mogłaby nastąpić tylko wtedy, gdyby
obecny profil biznesowo się nie opłacił. Co można oczywiście wspomagać
czy też inspirować różnymi sposobami, ale nie ma żadnej gwarancji,
że z sukcesem. Tym bardziej że trudno byłoby przekonać właścicieli
do inwestycji w mogący trwać wiele lat proces zmiany widza, czytelnika,
użytkownika czy jakiejś jego ewolucji. To byłoby drogie,
a skutek niepewny.
Jeśli media należące obecnie do amerykańskich
właścicieli łamią standardy, przepisy prawa, normy moralne czy warunki
koncesji, trzeba na to reagować. Reagować powinni też oczywiście
amerykańscy właściciele. Ale nie warto oczekiwać, że ktoś coś zrobi
z kanałami TVN (Discovery, Inc.) oraz portalami, gazetami serwisami
należącymi obecnie do KKR & Co. Inc., gdyż
wielu ludziom w Polsce ich profil oraz konkretne „kampanie wojenne”
bardzo się nie podobają lub wręcz wywołują odruch wymiotny. Innym
się podobają.
Rozwiązaniem jest przede wszystkim
tworzenie konkurencji, co najmniej tak samo atrakcyjnej i na podobnym
poziomie technicznym, co wymaga oczywiście dużych pieniędzy.
Ale można zacząć od niewielkich pieniędzy i inicjatyw takich jak
telewizja wPolsce.pl, portal wPolityce.pl czy tygodnik „Sieci”. Tylko
trzeba uporządkować przede wszystkim zarządzanie rynkiem reklamy, a tam
jest nawet gorzej niż na rynku mediów.
Odbiorcy działających w Polsce mediów należących do Discovery oraz KKR &
Co. Inc. istnieją i nie widać szans, żeby chcieli się zmienić.
I właśnie ci odbiorcy są ich kapitałem, czyli także kapitałem ich
właścicieli. Wielu może to drażnić, irytować czy nawet wściekać, ale
to niewiele zmienia. Są ludzie wybierający TVN, Onet, „Fakt” czy
„Newsweek Polska”, tak jak są wybierający Platformę Obywatelską. Trzeba
im przedstawić konkurencyjną ofertę, zamiast mieć złudzenia czy
oczekiwać czegoś, co jest niemożliwe. Co nie oznacza przymykania oczu
na „numery” łamiące standardy, zasady, wartości czy po prostu prawo.
I nie oznacza bezradności w kwestii monopolu.
Autor
Stanisław Janecki
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl