Tak się robi rewolucję! Oto 4 etapy wojny informacyjnej, która zmiotła pół świata.
Krzysztofjaw, wt., 11/08/2020 - 07:49
Nie każdy ma czas aby na bieżąco śledzić wszystkie portale polityczne. Niektóre teksty mogą też zostać przeoczone, choć winny być wydrukowane i niemal codziennie czytane aby zrozumieć co tak naprawdę dzieje się obecnie w Polsce. Takim tekstem jest artykuł redaktor naczelnej portalu wPolityce.pl Pani Marzeny Nykiel zatytułowany: "Tak się robi rewolucję! Oto 4 etapy wojny informacyjnej, która zmiotła pół świata. Na którym etapie jest Polska i kto rozgrywa uliczne protesty?" [1].
Odnosząc się do radykalizacji ideologów LGBTQ+ napisałem niedawno: "To już jest wojna wydana polskiemu społeczeństwu i polskiemu państwu. Ten walec neomarksistowskiej rewolucji dotarł do Polski i trzeba go koniecznie zatrzymać. W krajach Starej Europy, ale też za Atlantykiem wydaje się, że owi rewolucjoniści kulturowi już wygrali i próbują dokonać u nas (ale też i w innych normalnych krajach) tego samego. Jesteśmy ich szczególnym celem, bowiem jesteśmy największym katolickim państwem w Europie. Ale przecież nie tylko o naszą katolickość chodzi. Oni atakują nasze symbole narodowe i naszą polskość. Jak to lewacy chcą zniszczyć naszą zintegrowaną państwowość, nasze państwo, naszą cywilizację. Chcą zniszczyć naszą tradycję, rodzinę i naszą historię. Na to nie możemy pozwolić i musimy odpowiednio reagować" [2]. Inny zaś tekst dotyczący również tej agresji tego środowiska zakończyłem: "Prawo jest równe dla wszystkich i nie może być sytuacji, że jest "równiejsze" dla pewnych rozwydrzonych grup mających międzynarodowe poparcie sił lewicowo-liberalnych. Strach przed tymi środowiskami i ewentualną histeryczną reakcję na działania zgodne z prawem nie może nas paraliżować! Trzeba w tym przypadku drobiazgowo wykorzystywać wszystkie możliwości prawne do zneutralizowania agresji tych środowisk" [3].
Takie są moje konkluzje i artykuł Pani M. Nykiel tylko je potwierdza a jako, że dzisiaj i w tej sytuacji należy robić wszystko, żeby przeciwdziałać wojnie informacyjnej (też w mediach) zdecydowałem się przytoczyć ów artykuł w całości i proponuję go polecać wszystkim, do których możemy dotrzeć. Warto przeczytać, naprawdę.
---------------------------------------------------
To wszystko było do przewidzenia. Nie trzeba być mędrcem czy jasnowidzem, by wiedzieć, co będzie dalej. Wystarczy spojrzeć na Zachód i przeanalizować kolejne kroki stawiane tam przez kulturową rewolucję. Wszędzie odbywało się to dokładnie w ten sam sposób. Zaplanowana przed laty strategia, rozpisana precyzyjnie na 4 etapy, przebiega w Polsce wyjątkowo sprawnie. W chwili, gdy już uda się przepracować pełny proces demoralizacji społeczeństwa, gdy zostanie ono pozbawione zdolności krytycznego myślenia i łatwo podąży za emocjonalnym wezwaniem do rewolty, odpowiednio podsterowana destabilizacja doprowadzi do ostatniego etapu wojny informacyjnej - przejęcie władzy w rozregulowanym politycznie kraju przez siły, których naród nigdy z własnej woli by nie wybrał. Ostatnie profanacje, brutalne ataki i skandaliczne manifestacje pokazują, że jesteśmy na samym finale wojny informacyjnej.
Atakom na katolickie symbole i narodowe świętości nie ma końca. Środowiska LGBT+ przystąpiły do szturmu, w którym nie tylko wspierane są przez polityków opozycji, ale wręcz zachęcane do brutalizacji sposobu wyrażania niechęci wobec rządu. Stara zasada polegająca na zasianiu podziałów społecznych, rozwibrowania emocji, wyprowadzenia ludzi na ulice, zadziałała wcześniej już w wielu krajach. Teraz ćwiczona jest u nas. Pogrążona w politycznej depresji opozycji upatruje w niej szansę na przejęcie władzy. W tle rozgrywane są jednak zupełnie inne interesy i toczy się zupełnie inna wojna. Wewnętrzny konflikt i podsycanie ulicznych niepokojów to tylko narzędzie bezwzględnej, długoterminowej walki.
Pseudowolność zawsze prowadzi do zniewolenia. Wystarczy prześledzić strategię przejęcia demokratycznego państwa rozpisaną precyzyjnie przez sowietów na potrzeby osłabienia Stanów Zjednoczonych. Tomas Schuman, były agent KGB, doskonale wyszkolony w najlepszych sowieckich szkołach, przez lata zajmował prestiżowe stanowiska w pionie eksportowej propagandy. Urabiał zagranicznych dyplomatów jako dziennikarz. Dopiero w roku 70., gdy w czasie pobytu na placówce w Indiach odkrył sowieckie zbrodnie, zbiegł do Kanady i porzucił starą tożsamość Jurija Biezmienowa. W latach 80. wygłosił w USA serię wykładów i wydał szereg publikacji nt. sowieckiego planu dywersyjnego. Strategię „Wojny bez walki”, o której mówił Amerykanom Schuman, opisałam szczegółowo w książce „PUŁAPKA GENDER. Karły kontra orły, czyli wojna cywilizacji”. Prześledzenie jej w kontekście ideologii gender, która jest jedynie elementem ogromnej i spójnej strategii, zupełnie zmienia patrzenie na wiele spraw.
Przebieg operacji przewrotu ideologicznego rozplanowany na cztery etapy:
1. DEMORALIZACJA – trwająca 15–20 lat,
2. DESTABILIZACJA (2–5 lat),
3. KRYZYS (2–6 miesięcy),
4. NORMALIZACJA – zaprowadzenie porządku na nowych warunkach.
1. ETAP DEMORALIZACJI
wymaga czasu, niezbędnego do przeprowadzenia gruntownej reedukacji co najmniej jednego pokolenia. Działania przebiegają niemal bezszelestnie. Dywersant uważnie wsłuchuje się w społeczne nastroje i skrupulatnie wyłapuje negatywne tendencje. Potem umiejętnie je podsyca, a gdy się nasilają, czyni z nich siłę do pokonania wroga. Bezcenni są tutaj „pożyteczni idioci” i „agenci wpływu”, ulokowani w mediach, w edukacji, w strukturach władzy państwowej, a nawet w strukturach religijnych. Wszystko po to, aby jak najskuteczniej osłabić kondycję moralną, intelektualną i fizyczną społeczeństwa.
Uwaga dywersantów skupiona jest na trzech wiodących obszarach:
— obszarze idei (religia, edukacja, media, kultura),
— obszarze struktur państwowych i społecznych,
— obszarze życia rodzinnego i społecznego.
Pierwszy to klucz do przemiany ideologicznej. Jego celem jest rozmiękczenie dogmatów religijnych, odebranie autorytetu Kościołowi, rozrzedzenie edukacji poprzez stworzenie nauczania pozornego, wynaturzenie kultury, zniszczenie struktur życia społecznego i zastąpienie tradycyjnych instytucji czy organizacji społecznych nowymi. W miejsce rodziny mają się pojawić sztuczne twory wychowawczo-kontrolne, jak choćby pracownik socjalny. Narodową wspólnotowość mają z kolei wyprzeć organizacje pożytku publicznego, które pod pozorem oddolnych inicjatyw będą dławić prawdziwie obywatelski głos narodu. Wszystko po to, aby odebrać ludziom inicjatywę, pozbawić ich odpowiedzialności, zagłodzić drzemiący w sercach zew obywatelskiej jedności, zniszczyć naturalnie istniejące więzi społeczne. Jednocześnie następuje przekazywanie kompetencji organów władzy państwowej w ręce prywatnych grup, często będących klikami interesów. Bezmienow wyraźnie akcentuje tutaj pozycję mediów, które mimo braku kontroli społecznej mają monopol na kształtowanie opinii publicznej.
Tak oto przy aktywnym udziale mediów i wprowadzaniu w struktury władzy sztucznych tworów oraz niekompetentnych urzędników następuje powolna erozja państwa. Równocześnie podejmowane są starania, by skompromitować wymiar sprawiedliwości, podważyć zaufanie do instytucji mających chronić obywateli i stać na straży prawa oraz porządku publicznego. Zniszczeniu mają ulec także tradycyjne relacje pomiędzy pracownikiem a pracodawcą.
Na etapie demoralizacji ważne jest też tworzenie mechanizmu niezaspokojonych potrzeb. Doskonale pomagają w tym media, agencje reklamowe, grupy biznesowe, przekonując konsumentów, że wszystko, co proponują, jest absolutnie niezbędne do życia. Mechanizm ten łatwo wykorzystać do szerzenia ideologii posługującej się wypracowanymi na nowo pojęciami kluczami, wobec których „nowy obywatel” nie może przejść obojętnie.
Jak rozpoznać, że zainfekowane społeczeństwo osiągnęło stan demoralizacji? Po tym, że nic nie działa tak, jak powinno. Ludzie nie umieją odróżnić dobra od zła, właściwego od niewłaściwego, sprawy istotnej od banału. Ich procesy myślowe przebiegają po torach wyznaczonych przez inżynierów społecznej manipulacji, a relatywizm staje się nadrzędną kategorią poznawczą i moralną. Wskazanym przez Bezmienowa papierkiem lakmusowym demoralizacji jest sytuacja, w której osoba duchowna samodzielnie podważa zasady wiary, relatywizuje je, wykazuje się niezdrowo pojętą tolerancją, używa eufemizmów, ucieka od zdecydowanych sądów. Bieżących przykładów potwierdzających ten smutny stan rzeczy mamy dziś tak wiele, że chyba nawet nie trzeba ich przytaczać.
2. ETAP DESTABILIZACJI
ma na celu całkowite rozregulowanie relacji społecznych, instytucji i organizacji. Jak tego dokonać? Wystarczy uwolnić działanie aktywnych czynników negatywnych, umiejscowionych w strukturach społecznych. Same zdestabilizują swój kraj. Należy dodatkowo wszcząć strategię budowania wrogów i podgrzewać atmosferę ustawicznej walki. Następuje radykalizacja stosunków społecznych na wszystkich poziomach życia: gospodarczym, politycznym, społecznym. Podburza się jedne grupy przeciwko drugim, by zniszczyć relacje społeczne, pracownicze, rodzinne, sąsiedzkie. W efekcie mieliśmy przez lata w przekazach medialnych Polskę kroczącą zgodnie za czekoladowym orłem przy boku prezydenta Komorowskiego i Polskę „faszystowską”, której biało-czerwone sztandary przeszkadzały nawet policji. Dziś mamy tęczowe bojówki, które agresywnie profanując katolickie świętości, ogłaszają się ofiarami PiSowskiego reżimu. Konkretna oś podziału nie ma większego znaczenia. Drugorzędny jest też przedmiot sporu. Najistotniejsze jest jednak to, by spór był zażarty, by wywoływał społeczne emocje, by siał zniszczenie.
Na etapie destabilizacji walka staje się wartością. Istotne jest, by zajęła jak największe przestrzenie życia, dlatego skutecznie budowane są barykady pomiędzy dziećmi a rodzicami, między uczniami a nauczycielami, między wiernymi a duchownymi. Zabieg ten ma służyć zwalczaniu autorytetów. Kategoria walki wybija się na pierwszy plan także w sferze prawa i porządku publicznego. Sprawy, które dotąd rozstrzygano pokojowo i zgodnie z prawem, teraz przekazywane są sądom. Nowy zantagonizowany układ sił przedstawiany jest przez media jako zjawisko normalne. Na wyższym etapie zaawansowania działań media stają w opozycji do całego społeczeństwa, dając mu poczucie wyobcowania.
3. ETAP KRYZYSU
to czas uaktywniania uśpionych agentów. Zostają przywódcami rozmaitych grup, zajmują wpływowe stanowiska, są osobami publicznymi, celebrytami, ekspertami, a w fazie kryzysu aktywnie włączają się w proces polityczny, często goszcząc w mediach. Ich obecność zostaje wzmożona do tego stopnia, że otumaniony odbiorca przyjmuje ich przekaz jako jedynie wiarygodny.
Nie wiedzieć skąd, jak na gwizdek, pojawiają się na przykład homoseksualiści. Żyli sobie w spokoju przez naście czy dziesiąt lat, a teraz nagle czują potrzebę coming outu, opowiedzenia swojej historii publicznie. Kwestia aktywności seksualnej, która kiedyś była sprawą intymną, teraz staje się kwestią polityczną
-– wskazuje Schuman. Zwraca przy tym uwagę na metody działań aktywistów odwołujących się do potrzeby uznania i poszanowania praw człowieka. W realiach demokratycznych podsycają atmosferę walki i rozpętują zamieszki, przewodząc grupom ludzi uczestniczących w starciach z policją. Linia podziału nie ma najmniejszego znaczenia, ważne, by było starcie grup.
Etap kryzysu to faza, w której legalne organa władzy państwowej przestają należycie funkcjonować. Do struktur społecznych wpuszczane są wówczas ciała obce w postaci samozwańczych grup eksperckich. Jak wyjaśnia Bezmienow, to ci sami, którzy na etapie demoralizacji wchodzili w struktury władzy i sterowali opinią publiczną. I choć konserwatywny rząd stosunkowo dobrze odpiera ten atak, część samorządów i instytucji jest wyjątkowo silnie zainfekowana neomarksistowską ideologią. Istotą tego stadium wojny informacyjnej jest doprowadzenie do osłabienia, a wręcz dysfunkcji państwa. Próby w tym zakresie były w ostatnich latach dobrze widoczne. Przypomnijmy choćby słynny instruktaż Bartosza Kramka pod hasłem: „Wyłączmy rząd. Niech państwo stanie”.
4. ETAP NORMALIZACJI
Jeśli trzy poprzednie etapy przewrotu ideologicznego przebiegły zgodnie z założeniami, zdolność obywateli do samodzielnego myślenia jest już tak nadwerężona, że można im wmówić wszystko. Społeczeństwo jest ponadto zmęczone nieudolnością władzy i życiem w rozmontowanych strukturach. Jest rozdrażnione i wycieńczone ciągłymi konfliktami i walką. Pragnie silnego przywódcy, który stanie u sterów władzy i zaprowadzi ład. W atmosferze oczekiwania na cud nagle objawia się polityczny zbawca. Przybywa z zagranicy lub wyłania się z lokalnego ugrupowania lewicowego i oświadcza, że gotów jest przejąć władzę. Według strategii zaprezentowanej przez Schumana, na tym etapie pozostają już tylko dwa wyjścia: wojna domowa albo inwazja. Każde z nich prowadzi do fazy zwanej NORMALIZACJĄ, choć z prawdziwym unormowaniem stosunków społeczno-politycznych niewiele ma wspólnego. Jak przypomina Bezmienow, termin ten został po raz pierwszy użyty przez sowiecką propagandę w 1968 roku w Czechosłowacji.
Tak oto stery kraju przejmuje nowa władza, która wprowadza własne rozwiązania i nadaje społeczeństwu nowe role. Dokładnie takie, jakich wcześniej nigdy by nie chciało przyjąć. Stabilizacja zostaje narzucona siłą. Jak przekonuje Schuman, to czas, w którym wszystkie elementy służące do zdemoralizowania narodu i zdemontowania struktur państwa zostają wyeliminowane. Nie ma tu już miejsca na dywersję, sianie zamętu, walkę o prawa gejów czy innych mniejszości. Nowe role wymagają stabilności. Celem jest wykorzystanie narodu i eksploatacja kraju.
Wszystko wskazuje na to, że strategia przewrotu w Polsce dobiega końca. Coś jednak w pewnym momencie poszło nie tak. Pomimo, że wszystkie kolejne etapy przebiegały płynnie, większość Polaków wybrała jednak konserwatywny rząd i konserwatywnego prezydenta. Polskie społeczeństwo wymknęło się z tej precyzyjnej machiny, która sprawdziła się doskonale we wszystkich innych krajach. Tym bardziej musimy się więc przygotować na coraz bardziej agresywne próby destabilizacji. Rozjuszone i zadaniowane środowiska LGBT+ będą w tej kwestii szczególnie wykorzystywane. Bez zachowania przytomności umysłu i podejmowania zdecydowanych, instytucjonalnych kroków, możemy tę wojnę przegrać szybciej, niż sądzimy.
-------------------------------------------------------
Warto też obejrzeć wykład na ten temat wspomnianego przez autorkę J. Biezmienowa.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. To wszystko racja, ale mam nadzieję, że wygramy!
Dlaczego w Polsce "coś poszło nie tak" i dlaczego sądzę, że dalej może im iść kiepsko?
Bo po pierwsze pisizm to ideologia. My nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale jesteśmy ruchem ideologicznym. To nas łączy, to wytwarza poczucie więzi i pozwala rozeznać, kto swój a kto obcy. W całej Europie tzw. formacje prawicowe były już od I wojny światowej indyferentne ideologicznie. Ich program polityczny bardzo przypominał w podejściu do wielu problemów program PO. Pisizm jest zupełnie inny i dla tego to co byłoby skuteczne przeciwko, mówić ogólnie, PO nie jest skuteczne przeciwko PiS`owi. Zwróćcie uwagę, że początkowo jednak konserwatywna PO przeszła do obozu lewicy. Przeszła bo musiała pod presją lewaków. To samo stało się z podobnie indyferentnymi ideologicznie ruchami politycznymi na zachodzie, w rezultacie zarządzane przez nich państwa zaczęły popierać lewactwo. Natomiast nie grozi to formacji pisowskiej, bo ma swoją ideologię i dobrze wie co dobre a co złe. Rewolucja lewacko-hedonistyczna bez poparcia państwa nie ma szans na sukces więc jak na razie w Polsce jest w miarę bezpiecznie.
Drugim powodem, że im idzie w sumie nie tak jakby chcieli jest coś, co nie mieści się w żadnej ideologi zachodnioeuropejskiej a wynika z odmiennego do zachodniego "formatu grupy społecznej".
Najświerzszym przykładem jest wybór A.Dudy na prezydenta. Nikt z moich znajomych, którzy głosowali na Dudę nie miał wątpliwości, że nie jest to właściwy kandydat na to stanowisko. Wszyscy moi znajomi głosowali na Dudę z niechęcią i dla tego nie było żadnej radości po jego zwycięstwie. Była raczej ulga, że oni nie doszli do władzy. Taka kalkulacja polityczna, która doprowadziła w sumie do głosowania na niechcianego kandydata jest nie możliwa na Zachodzie. Tam bowiem rola "gwiazdy" w grupie społecznej lub formacji politycznej jest zupełnie inna. My wybraliśmy Dudę, ale nie jest on dla nas żadnym autorytetem i nikt nie zamierza się go słuchać. Na zachodzie zaś indywidualizm oceny politycznej nie istnieje. Jak kogoś uważa się za przywódcę, to każdy bierze jego głos pod uwagę. U nas z jednej strony wybieramy Dudę na prezydenta ale i Kurskiego na szefa TVP mimo, że Duda zarządał jego dymisji i Duda nie ośmielił się zaprotestować! To zupełnie inne społeczeństwo niż te na zachodzie i metody tam skuteczne raczej u nas skuteczne nie będą.
uparty
2. Istotą cywilizacji Rzeczypospolitej Obojga Narodów jest
SAMODZIELNOŚĆ MYŚLENIA
Istotą lewackiej rewolucji jest BRAK SAMODZIELNOŚCI MYŚLENIA. Ten brak nie jest celem tej rewolucji lecz jej naturą, ugruntowaną cywilizacyjnie w tradycyjnej kulturze europejskich totalitarnych absolutyzmów, w których symboliczne
"ordnung muß sein" = "befehl ist befehl"
jest nieomal zasadą porządku społecznego, w którym automatyczne podporządkowanie się jest naturą organizacji społecznej. Normalnością w Europie to "być tak jak wszyscy"
Naturalne przybranie tej postawy było przez ostatnie dwieście lat zaborów i późniejszej sowietyzacji wymuszane jako sens rusyfikacji i germanizacji a polski opór wynikający z samodzielności myślenia traktowany był jako polska wada narodowa, polska niesubordynacja była i jest źródłem antypolskiej pogardy, jest zasadą antypolskiej polityki wstydu.
Współczesna rewolucja kulturalna nie walczy przeciwko obywatelskiej samodzielności, ona zakłada, że tak jest i próbuje to wykorzystać.
Dlatego w Polsce trafia tylko do durni i tylko ich wykorzystuje. Dlatego ich politycy, aktywiści i rezerwa kadrowa jest tak prymitywna i aż rażąco pełna chamów i głupców. Stąd bierze się ich knajacka obyczajność i chamski język. Myślę, że ten aspekt może być wykorzystany w naszej polityce PR.
Przypis:
befehl ist befehl - Used wrily when someone attempts to justify questionable actions by referring to rules, laws or orders from higher up.
michael
3. Postscriptum:
U nas w Polsce elita lewackich aktywistów rekrutuje się z prymitywnych głupców o knajackiej obyczajności i tak dzieje się niestety tylko w Polsce. W Europie niestety jest inaczej, tam lewackie elity są tradycyjnymi elitami zakorzenionymi w starej arystokracji takiej jak Jean Paul Sartre albo Bertrand Russel, są to prawdziwie szacowni nobliści, arystokraci nauki, umysłu i rzeczywiście szlachetnego pochodzenia. Im tam na zachodzie do głowy nie przychodzi, że tak zwane polskie elity mogą być taką stertą skretyniałych dupków.
michael
4. Ruch LGBT
naiwnie wzial za dobra monete pochod zboczencow na Zachodzie. Szczegolnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie zmieszani razem anarchisci, Black Lives Matter i wlasnie zboczency, odnosza chwilowe sukcesy w duzych miastach. To sie niebawem skonczy, bo dluzej nie da sie tak zyc.