Casus S. Hołownia

avatar użytkownika Janusz40

Sądząc po działalności jaką emisariusze międzynarodowych grup interesów uprawiali w polskiej polityce można mówić o kilku już takich, którzy znacząco się na niej odcisnęli. Najbardziej wpływowa i skuteczna postać, to oczywiście Donald Tusk. Wstrzymał on rozwój gospodarczy Polski przynajmniej na dekadę. Jego największe „sukcesy”, to podpisanie złowieszczego pakietu ENERGETYCZNO-klimatycznego (nie mylić z klimatycznym), skutkującego już dwukrotnym wzrostem ceny energii elektrycznej (to oznacza odpadnięcie w konkurencji z innymi państwami gdzie cena energii elektrycznej jest niższa – czyli z wszystkimi). Dalszy „sukces”, to wstrzymanie budowy gazoportu w Świnoujściu na okres ponad 3 lata, by mieć wytłumaczenie za podpisanie haniebnego kontraktu gazowego z Rosją. Dalej brak działania na rzecz wstrzymania budowy Nord-stream I, sprzedanie za bezcen niektórych „rodowych sreber” czyli dobrych zakładów przemysłowych, także banków itd., itd.

 

Następni „emisariusze już nie byli tak skuteczni; wprawdzie do sejmu się dostali, ale szybko tę parlamentarną karierę zakończyli – to Janusz Palikot i Ryszard Petru. Zarówno D. Tusk, jak R. Petru byli odpowiednio finansowo „zaopatrzeni” przez mocodawców niekoniecznie mających na względzie interes Polski, J. Palikot miał własne fundusze. Obecnie z okazji wyborów na prezydenta RP lansuje się Roberta Biedronia i Szymona Hołownię. Pierwszego jako naczelnego ideologa LGBT (to nie wystarczy na osiągnięcie znaczącego poparcia), drugiego jako niezależnego kandydata, który chce być odpowiedzialny tylko przed Bogiem i historią. Wprawdzie w CV ma udokumentowany katolicyzm, ale najbardziej ze wszystkich kandydatów domaga się ostrego oddzielenia Kościoła od państwa.

 

Otóż S. Hołownia mimo wieku mając buzię dziecka z atroficznym noskiem znajduje jednak wyznawców, mając długi dziennikarski staż potrafi budować zdania w poprawnej polszczyźnie, ma łatwość wypowiedzi i wystarczająco bogaty repertuar słów. Niestety posiada, nieco zakamuflowany, ale widoczny dla przeciętnego wyborcy deficyt wiedzy na tematy, na które się wypowiada. Przeciętny polski wyborca, to na ogół człowiek dobrze już wykształcony, a przynajmniej posiadający w najbliższej rodzinie ludzi wykształconych, znających historię, znających zasady działalności gospodarczej na szczeblu małych przedsiębiorstw i na szczeblu państwowym. Dlatego też demagogiczne stwierdzenia z jakich przede wszystkim składają się wystąpienia tego kandydata mogą przekonać tylko elektorat marginalny. Oczywiście w zależności od sytuacji cała opozycja może namawiać swoich zwolenników do głosowania na SH. Jeżeli dojdzie do drugiej tury wyborów, to opozycja odda swoje głosy na kogokolwiek, byle był przeciwny obozowi politycznemu PIS (mógłby to być nawet menel z kuflem piwa).

 

Żenujące są kontrapunkty, którymi SH wypełnia swoje przemówienia. Np. zamiast 2 miliardy na przekop mierzei (skąd wziął te 2 mld – chyba koszty będą poniżej 1,5) można wybudować dwunastokilometrową obwodnicę, zamiast miliardów na Via Carpatia można przeznaczyć miliardy na służbę zdrowia. Po co wielki węzeł komunikacyjny z lotniskiem – przecież mamy lotnisko w Berlinie. Po co łożyć na TFP i Polskie Radio, przecież jest TVN i Polsat. Krótko mówiąc – jawi się jako wróg inwestycji. Nie zna podstawowej zasady ekonomicznej, że inwestycje tworzą nie tylko perspektywy rozwoju gospodarczego, lecz także miejsca pracy, przy ich budowie i dalszej eksploatacji. Mógłby zrozumieć że np. w rolnictwie były kosy i konie, po co traktory i kombajny? Po to, panie Hołownia, że dzięki zainwestowaniu w maszyny rolnicze – w rolnictwie może pracować 2-3 % społeczeństwa i wyżywić całą populację i jeszcze wyprodukować na eksport. To się nazywa postęp. Bez inwestycji nie ma postępu.

 

Zupełnie inaczej podchodzili do inwestycji ci, którzy „nieśli kaganiec postępu” nie tylko w historii Polski, lecz także w historii światowej gospodarki. To twórcy przemysłu i prekursorzy wydobywania ropy naftowej Ignacy Łukasiewicz i Witold Zglenicki. W krajowej gospodarce swoje piętno odcisnęli –Hipolit Cegielski, wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski (twórca COP i Gdyni). Sztandarowy zakład COP – Huta Stalowa Wola – budowana w ekspresowym tempie jest dzisiaj jedna z najlepszych hut świata potrafiąca wygrywać z renomowanymi zakładami hutniczymi w Pittsburghu (USA). Także polscy prezydenci byli znani z działalności gospodarczej; Gabriel Narutowicz – inż. twórca wodnych elektrowni w Szwajcarii (zdaję się działających do dzisiaj). Ignacy Mościcki – prof. i rektor politechniki lwowskiej, był twórcą nowoczesnej metody otrzymywania kwasu azotowego z powietrza, także później twórcą zakładów azotowych w Tarnowie (działających do dzisiaj).

 

Wspomniane inwestycje powstawały w czasach daleko „biedniejszych” niż obecne, ale taka była polska racja stanu. Krajowe inwestycje prowadzi się nie tylko dla obecnego pokolenia, to sprawa narodowa; my korzystamy z dorobku pokoleń, następne pokolenia będą nam wdzięczne za to co pozostawiliśmy po sobie. O ile do władzy nie dojdą ludzie pokroju Trzaskowskiego (po co nam lotnisko, przecież mamy lotnisko w berlinie), lub Hołowni (nawet się nie dziwię, że nie potrafił ukończyć studiów...

 

1 komentarz

avatar użytkownika michael

1. Poza kandydatami numer 3 i 5 zupełnie nie ma znaczenia co mówią

Co mówią, obiecują albo mają w swoich rzekomych programach następujący panowie kandydaci 1. Biedroń, 2. Bosak, 4. Hołownia, 6. Kosiniak-Kamysz, 7. Piotrowski, 8. Tanajno, 9. Trzaskowski, 10. Witkowski i 11. Żółtek nie ma najmniejszego znaczenia. To są ludzie antypisu. Jest ich tak wielu aby mogli mówić dowolne bzdury, każdy coś innego i tylko w jednym celu - aby odebrać możliwie najwięcej głosów Andrzejowi Dudzie. A także po to, aby przyzwyczaić swój elektorat do tego, że w drugiej turze należy być przeciwko kandydatowi numer 3, czyli przeciwko Dudzie.

Nie mają żadnego znaczenia żadne słowa wypowiadane przez tych kandydatów, istotna jest tylko warstwa emocjonalna, której celem jest podprogowe oddziaływanie pogardą, niechęcią a nawet osobistą wrogością do pana Andrzeja Dudy. Cokolwiek nie opowiada pan Hołownia albo Kosiniak Kamysz - to są puste słowa, liczy się podprogowy ładunek insynuacji i kłamstwa w rodzaju określeń typu "człowiek sterowany z Nowogrodzkiej", "człowiek bez właściwości", albo "w walce z koronawirusem PiS nie zrobił nic", "w służbie zdrowia jest chaos" itd.

Jest to stara hitlerowska metoda, doskonale opanowana przez wszystkie totalitarne formacje. Żadnych argumentów, tylko obrzucanie łajnem, przy czym mogą to być nawet w 100% kłamstwa. Ważne jest w tej paskudnej propagandzie to, by zawsze coś z tego łajna oblepiło atakowanego człowieka lub zwalczaną formację polityczną. 

Radzenie sobie z taką narracją może być bardzo trudne, ponieważ nie jest łatwe znalezienie argumentów przeciwko pustosłowiu, w którym nie ma żadnych argumentów. Jak znaleźć kontrargument przeciwko argumentom, których nie ma?

W sumie jest jeden Duda przeciwko dziesięciu facetom, którzy mają jedno zadanie zgromadzenia 51% głosów przeciwko jednemu kandydatowi.