Pancernik Kaczyński

avatar użytkownika stagaz1
Kiedy ogarnia mnie ideologiczna słabość i pragnę mocniej utwierdzić się w przekonaniu o wielkości Jarosława Kaczyńskiego,sięgam po „Gazetę Wyborczą”. I nie są to żadne śmichy chichy z największego dziennika pomiędzy Władywostokiem a przejściem granicznym w Kołbaskowie ! W tym tygodniu dowiadujemy się na ten przykład, że niezawodny w takich przypadkach prezes PiS-u załatwił ministra Ćwiąkalskiego, który z kolei obficie cytowany przez „GW”, sam potwierdza tę wersję swojego odejścia : "Tusk, przyjmując moją dymisję, tłumaczył to atakami na niego, oczekiwaniami prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobry i PiS". Fundamentalne zmartwienie środowiska „GW” w tej kwestii artykułuje Wojciech Czuchnowski, a mianowicie krytykując publicystę „Rzepy” za użycie wdzięcznej frazy „demon III RP”, wyraża obawę . A trzeba uczciwie przyznać, że w kwestii ewentualności powrotu PiS-u do władzy publicyści „Gazety Wyborczej” mają wyborne rozeznanie. Podobnie pod niebiosa wynosiła Kaczyńskiego Wyborcza w tygodniu ubiegłym, gdy we wszystkich mediach szczytował ulubieniec salonu i bożyszcze lemingów z Biłgoraja. Okazało się bowiem, a „GW” udowodniła to niezbicie, że mistrz politycznego bon motu swój sukces wywodzi prosto z inspiracji prezesa PiS-u, bez którego mógłby co najwyżej zajmować się handlem spirytualiami, co mu ponoć najlepiej wychodzi. O „kaczystowskich” korzeniach palikocizny pisze bez ogródek Ewa Milewicz, a Tomasz Lis wprost nazywa dyżurnego błazna PO jego dzieckiem. I to się odbywa bez najmniejszego czynnego udziału Jarosława Kaczyńskiego. Cóż dopiero, gdy prezes wypowiada się osobiście i bezpośrednio – egzegezom, analizom oraz interpretacjom czynionym przez największe autorytety salonu nie ma końca.Jak to się ma do wyników badań, że JK jest najnudniejszym premierem III RP ? Co się zatem dzieje, że w mediach podległych michnikowszczyźnie, spośród bogactwa polityków w Polsce, tylko bracia Kaczyńscy mają zagwarantowane nagłośnienie każdego, choćby i błahego lub incydentalnego wystąpienia ? Przypomnę w tym miejscu, że trwa tak już od początku lat 90-tych, gdy starszy bliźniak wywołał wojnę na górze, co skutecznie zapobiegło powtórce z rozrywki, czyli kolejnej odsłonie ustroju pod hasłem przewodniej roli jedynie słusznej partii, tyle że pod innym wezwaniem. A wracając do teraźniejszości, wedle tych samych ludzi, międlących do znudzenia każde wypowiedziane zdanie Jarosława Kaczyńskiego, stoi on na czele bardzo słabej opozycji, do tego stopnia nieskutecznej i nijakiej, że tylko temu zawdzięcza obecny premier trwanie jeszcze bardziej nijakiego rządu. Mało na tym, we wszelkich sondażach i badaniach nikt nie przewiduje powrotu JK do władzy, a od czasu przegranych wyborów najlepsi z salonowych analityków chyba z dziesięć razy ogłosili ostateczny i nieodwracalny upadek jego formacji. Przeraźliwie jasno widać, że jest to osobnik przegrany, dla polityki stracony i zajmowanie się taką nikczemną personą to strata czasu i energii. I co z tego wynika? Ano to, że niech no tylko prezes zamilknie na dwa dni, a już w Wyborczej, Dzienniku czy Polityce roi się od wyrafinowanych domniemań i przypuszczeń, co też on tam knuje i co może naszą nieszczęśliwą ojczyznę z jego strony spotkać. Wielość osób i formacji biorących udział w tej kakofonii wyklucza wątek osobisty szeroko rozumianego środowiska michnikowszczyzny, które swoją drogą, z powodu Kaczyńskiego w słuszną cholerę wpaść mogło za unicestwienie przez niego nadziei na Polskę wg lewackiej recepty. Wydają się oni bowiem być zbyt pragmatyczni, żeby ścigać cienie przeszłych konfuzji, zwłaszcza iż skrzecząca teraźniejszość absorbuje wszystkie siły. Dowodem na to choćby osoba Jana Marii Rokity, którego salon powinien pożreć z rogami i kopytami za skompromitowanie Ojca Redaktora w czasie sławetnego przesłuchania w aferze Rywina, a przecież nie czyni tego – co najwyżej czknie się czasami obficie żółcią Jackowi Żakowskiemu, gdy wspomni ówczesną katastrofę swojego mentora. Ba, sam król obecnego karnawału, czyli Donald Tusk, wg wszelkich reguł michnikowszczyzny powinien być smażony na wolnym ogniu do końca swoich dni, bo to właśnie on popełnił w swoim czasie najpotworniejszą ze zbrodni - stanął okoniem drogiemu Bronkowi i nigdy mu nie zadośćuczynił. Coś poważniejszego niż zadawnione urazy, a raczej wręcz fundamentalnego musi być na rzeczy, skoro media ustawione zawsze z wiatrem od Ojca Redaktora, przy każdej okazji aktualizują niezbędnik bywalca salonu, czyli podręczne zestawy zbrodni politycznych i werbalnych Jarosława Kaczyńskiego, żeby się broń Boże w pamięci lemingom nie zatarły, a nowi adepci mieli salonowy katechizm polityczny zawsze przed oczami. Tak się traktuje tylko przeciwnika „na śmierć i życie” w fundamentalnym sporze o kształt państwa i takim jest dla michnikowszczyzny Jarosław Kaczyński. Taka była alternatywa od początku III RP, nie żadna lewica, liberałowie czy inne centrum. Od samego bowiem początku rywalizowały dwie koncepcje, jedna stara jak świat marksizmu-leninizmu, czyli zmienić wszystko tak, żeby się nic nie zmieniło i to jest opcja symboliczna ludzi, którzy nigdy mentalnie nie opuścili kwadratu ulic: al. Przyjaciół, Koszykowa, al. Róż w Warszawie – to jest zaczyn i esencja środowiska, które dzisiaj zwiemy salonem lub michnikowszczyzną. Opcję drugą alternatywy dla III RP symbolizują bracia Kaczyńscy, a najdobitniej wyartykułował ten program właśnie Jarosław : Polska. Głębokiej egzegezy owego programu dokonał inny Jarosław, a mianowicie Rymkiewicz, do którego odsyłam bardziej wnikliwych. Donald Tusk liczy się tylko na tyle, na ile czasu jest w stanie trzymać na dystans PiS od władzy, gdy zacznie tę właściwość tracić, pies z kulawą nogą się za nim nie obejrzy. Wszystko wskazuje na to, że ta chwila nadchodzi i to wielkimi krokami. Potwierdza słuszność takiego wniosku to nie tylko ostatnia seria dymisji, ale fakt, że jeszcze krótko przed tymi decyzjami premiera jego pretorianie nie mieli pojęcia na co się zanosi. Gremialnie zapewniali, że lepszych gości jak Ćwiąkalski et consortes to ze świecą szukać i w ogóle komisja śledcza w sprawie Olewnika to śmiechu warta polityczna zagrywka . Widać, że się platformiane towarzystwo tym razem pogubiło kompletnie i w piętkę goni, a tu jeszcze budżet zagrożony, kryzys finansowy nie pozwala nakarmić lemingów ! Nie dziwota zatem, że michnikowszczyzna nie wierzy własnym rytualnym zapewnieniom o ostatecznym i nieodwołalnym końcu formacji Kaczyńskich, a furia nie ustaje ani na moment, gdyż sytuacja jest ze wszech miar poważna. Jarosław Kaczyński znowu ante portas, PO się sypie, a lewica jak okiem sięgnąć podzielona !

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. a tu jeszcze budżet zagrożony, kryzys finansowy nie pozwala

a tu jeszcze budżet zagrożony, kryzys finansowy nie pozwala nakarmić lemingów!

 

A głodny leming nie zadowoli sie Dodą, czy kolejnym "odgzewanym na starym tłuszczu " Irasiadem, czy insza inszościa.

Krwi będzie żądał!

 

pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika triarius

2. +

Dobre!


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Rekin

3. Nawet wyliniały lew salonowy Zoll

zburczał Tuska że popełnił błąd. To naprawdę przełomowe chwile. Oj chyba się Donek długo nie nacieszy pełnią władzy.
avatar użytkownika triarius

4. szystkim łoptymistom polecam...

... to: http://www.niezalezna.pl/blog/show/id/834


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów