Nieszczesny Irak
Nieszczesny Irak byl kiedys bardzo szczesny. Ludzie byli w miare zamozni i wyksztalceni. Rzadzil dyktator Saddam i jakos potrafil trzymac za twarz nienawidzacych siebie sunnitow z polnocy i szyitow z poludnia. W tamtych czasach nikt nie mial pojecia o tym, ze to byl Zloty Czas dla kraju. Wrecz przeciwnie, kto mogl, narzekal na despotyzm i tajna policje. Pewnie, ze mial racje, trzeba to przyznac. Tysiace, dziesiatki tysiecy wiezniow politycznych traktowanych bardzo brutalnie mogly byc tego najoczywistszym dowodem.Los kazdego wieznia politycznego wolal o pomste do Nieba.
Pech chcial, ze sojusznikiem wcale nie religijnego, socjalistycznego (partia BAAS) dyktatora staly sie Stany Zjednoczone Ameryki Polnocnej. Jak wiadomo, najbardziej niebezpiecznie jest byc sojusznikiem USA. Dyktator Saddam tego nie pojal. No i za to zaplacil. Najpierw Amerykanie wyslali jego wojska na proxy war z Iranem. Znienawidzony przez Amerykanow Iran dostal wycisk, choc koncowy rezultat rezultat byl remisowy. Dla mniejszego powierzcniowo i populacja Iraku bylo to zwyciestwo. Do dzis rodzice i wdowy w Iranie oplakuja smierc swoich bliskich na blotach, gdzie zostali zagazowani przez Irakijczykow.
Warto nadmienic, ze Saddam w tamtych czasach dysponowal multum petrodolarow i mogl placic ciezkie pieniadze swoim zolnierzom i ich rodzinom gdy oddali swoje zycie za Ojczyzne.
Pozniej jakos tak sie stalo, ze Saddam napadl na bogaty, zniewiescialy Kuwejt. Po prostu ich rozjechali. Tajemnica poliszynela byla delikatna zacheta amerykanskiej pani ambasadorki w Bagdadzie, stolicy Iraku. Na takie dictum Amerykanie zmontowali Wielka Koalicje. Trwalo to pare miesiecy. A jak wojska ruszyly, to nie bylo czego zbierac. Tym bardziej, ze ze strony amerykanskiej wsrod zolnierzy prawie nie bylo czarnych twarzy tak malowniczo wygladajacych w czasie wojny wietnamskiej (marijuana, muzyczka itp.). Radosc z rzezniczej roboty przycmiewal fakt, ze na liniach irackiej obrony wcale nie bylo groznej Gwardii Rewolucyjnej, tylko zastraszeni rekruci, ktorzy wcale nie mieli ochoty wojowac. Tak czy inaczej, media swiatowe odnotowaly Autostrade Smierci pokryta spalonymi pojazdami armii irackiej.
Po wojnie amerykanskie wojsko narzekalo, ze nie pozwolono zrobic wycieczki do Bagdadu i zakonczyc farse. Wystarczylby tydzien, a nawet mniej.
Pozniej Saddam ciagle nie rozumial w czym rzecz i gral role groznego dyktatora, ktory chce zjednoczyc swiat arabski. Dostal za to lekcje w stylu amerykanskim. Sluzby wywiadowcze prezydenta G. Dabliu Busha wykryly bron masowego razenia, co stalo sie glownym argumentem do zjednoczonego ataku na Irak. Wzieli w nim udzial takze nasi komandosi, ktorzy oddali pierwsze strzaly w tamtej wojnie w irackim porcie.
Podbity Irak okazal sie byc pulapka dla Amerykanow. Wprawdzie zlapali samego w jakiejs kryjowce wkolo rodzinnego miasta Tirkut i potem oddali wladzom irackim pod sad. Tam Saddam zbluzgal ludzi, ktorzy pare miesiecy mu podlegali, ale i tak zalozono mu na szyje stryczek.
Amerykanie zastapili jednego faceta, ktory znal sie na rzeczy, jakims dupkiem. Mowa o stanowisku gubernatora czy cos takiego. Nowe wladze tworzono jak sie da. Najslynniejsze byly amerykanskie furgony, z ktorych rozladowywano paczki dolarow i wreczano je bez skladu i ladu irackim oficjelom.
Spoleczenstwo sie buntowalo, co kosztowalo zycie kilku tysiecy amerykanskich zolnierzy. A tych, co mieli ubic, to ubili. Mozna to zobaczyc na przyklad w znanym filmie pt. "Snajper".
Koleja rzeczy na scenie pojawilo sie Panstwo Islamskie (Daesh). Rozrastalo sie w tempie pozaru na prerii. Do jednego z kilku najwiekszych miast w Iraku, Mosulu, wjechalo na polciezarowkach marki Toyota kilkuset dzihadzystow. W pare godzin wygonili swietnie uzbrojone przez Amerykanow irackie dywizje. Zmykali ciezarowkami jak zajace, choc mieli wielokrotna przewage. Zwyciezcy przejeli ogromne magazyny broni pelne nowoczesnej broni "Made in USA". Takze banki z zasobami zlota. Przed dalsza hulanka powstrzymali ich Kurdowie i milicja szyicka rodem z Iranu, ktory jest szyicki. Zmyslny rzad iracki przez kilka lat placi pobory urzednikom z Mosulu i innych miejscowosci opanowanych przez Daesh. Niezla parodia, co nie?
Likwidacja Daesh zajela troche czasu. Wystarczylo by dziennikarze zorintowali sie, ze armia iracka byla wydmuszka. Wyolbrzymione liczby zolnierzy sluzyly irackim oficerom by mogli pobierac zold za martwe dusze ( w sensie gogolowskim). Jeszcze inaczej, ta armia byla po prostu kompletnie do doopy.
Amerykancy niby zmadrzeli i postawili na szickie milicje i bojowkarzy. Rozumowanie bylo proste, skoro ISIS/Daeh bylo sunnickie, to trzeba wzmocnic druga noge (Walezy sie na tym zna). Tak wiec dozbrojono Ludowe Sily Mobilizacyjne, czyli bojowkarzy przybylych z Iranu. Mam nadzieje, ze chlopcy podziekowali Amerykancom.
Niezwykle skorumpowane wladze irackie (mam pare ksiazek obrazujacych to bydelko) doprowadzily do wystapien ludnosci, nawet dlugotrwalych.Wykorzystal to jakis niby slynny general iranskiej milicji i na zolnierzy i kontraktorow amerykanskich (rafinerie ropy Panie Dzieju) spadly ostatnio rakiety. W sposob oczywisty Amerykanie odpowiedzieli trafiajac prosto w punkt. Zycie stracilo 25 bojowkarzy z iranskiej Kataib Hezbollah a 55 bojcow zostalo rannych. Na to miejscowi wymieszani z iranskimi bojowkarzami ruszyli na amerykanska ambasade w Bagdadzie. Udalo im sie wylamac jedna z bram, ale do glownego budynku zabraklo im 200 m. Bronili go amerykanscy zolnierze.
Sytuacja jest plynna, bo mowa o tych kilku ostatnich dniach. Tak wiec po kolei, najpierw dolecieli Marines stacjonujacy w Kuwejcie. Wczoraj to samo zrobili zolnierze z najlepszej amerykanskiej dywizji, 82 Dywizji Powietrznodesantowej w liczbie 750 (to batalion), ktora ciagle jest w pogotowiu w legendarnym Fort Bragg.
Wojna dla amerykanskiego prezydenta to czas triumfu znaczony tez wzrostem popularnosci. Coz, kazde spoleczenstwo lubi napinanie muskulow i wygrywac. Byc moze prezydent Donald Trump ulegnie spiewom waszyngtonskich jastrzebi, czyli w tym przypadku syjonistycznych neokonow. Ich nazwiska znane sa od dziesiecioleci. Atak na Irak i Iran bylby duzym bledem.
Ja, jako ja, pomyslalem sobie, ze Amerykanom Irak nie jest do niczego potrzebny. Jest tylko zrodlem powaznych klopotow. Lepiej byloby zostawic to towarzystwo samemu sobie, niech szyici wyrzynaja sunnitow i na odwrot. Moze wtedy ktos poprosi Amerykanow o litosciwa pomoc. Na kleczkach oczywiscie. Jasne, ze ucieszylem sie gdy znalazlem kilka dni temu podobna ocene sformulowana przez jedego z wyzszych ranga amerykanskich specjalsow.
Inna wersja jest przeniesienie sie do przyjaznych i proszacych o pomoc Kurdow. Kiedys Saddam trul ich gazami i Amerykanie w pewnym stopniu tez ponosza za to odpowiedzialnosc. Pozniej zdobyli sporo autonomii. W czasie rozprawy z Daesh opanowali tereny, ktore ze wzgledow etnicznych do nich nie nalezaly. Troche skorzystali ze sprzedazy ropy z bogatych pol naftowych Kirkuku. W porywach wiatru nawet wykopali sporo rowu granicznego biegnacego od Kifri na poludniu przez Daquq, Tazah Nuzi, Dibs, Dibagh,Al Kuwayr,Tall Kayf do Rabi'ah. Kirkuk i Irbil pozostaje po stronie kurdyjskiej, zas Mosul (Al Masil) po stronie irackiej.
CDN
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Ja pamiętam to inaczej.
O lat 60-tych Irak był związany sojuszem z ZSRR. Kilkoro moich znajomych wyjeżdżało "na kontrakty do Iraku" i mieli oni świadomość "sojuszniczego charakteru ich pracy". Wojna Iracko Irańska wcale nie była wywołana przez USA a bardziej przez związanego z Rosja Saddama. Plotki głoszą, ze był to pomysł Primakowa. Liczyli oni na to, że pozbawiony dostaw uzbrojenia Iran może zostać podbity przez mniejszy Irak. Niespełnionym marzeniem geopolitycznym Rosjan jest dostęp do "ciepłego morza", czyli podbicie Iranu. Okrążenie Iranu w celu zdobycia w następnym ruchu baz powiązanych lądowo nad "ciepłym morzem" był celem inwazji na Afganistan. Od granicy Afgańsko-Irańskiej do Zatoki Perskiej jest blisko, mniej więcej tyle ile wynosiła zdolność logistyczna Armii Czerwonej w "jednym uderzeniu".
Irak do wojny o Kuweit był wyposażony wyłącznie w broń z ZSRR i co więcej była to najlepsza armia w strefie wpływu Kremla. Miała najnowocześniejsze uzbrojenie i miała wysokie morale jak na standardy Imperium Rosyjskiego(sic!). Była też dobrze wyszkolona i zaprawiona w walkach.
Wojna o Kuweit była, jak każda wojna, wojną o pieniądze. Saddam w ogóle nie miał pieniędzy mimo posiadanej ropy. Po prostu wydawał więcej niż miał przychodów i miała potężne długi. Jego pomysłem na ich konwersję było to, że namówił sąsiadujący z nim Kuwejt do ich skupienia na rynku międzynarodowym. Tak więc przeddzień inwazji na Kuwejt był on w zasadzie jedynym wierzycielem Iraku. Pomysł Saddama polegał na tym, że zajmie on Kuwejt, znacjonalizuje jego banki i w ten sposób sam stanie się swoim wierzycielem.
Dla wszystkich było oczywistym, że jest to próba generalna przed podobnym manewrem wykonaniu ZSRR w stosunku do Europy Zach.
To było siłą scalająca tak powszechną koalicje antyiracką.
Rosjanie byli przekonani, że armia Iracka ma olbrzymie zdolności bojowe, że jest w stanie pokonać armie zachodnie. Rosjanie nie dostrzegali anachronizmu swojej doktryny wojennej powstałej w czasie II wojny światowej i jej nieskuteczności.
Gdy okazało się, że armia Iraku nie jest w stanie przeciwstawić się siłom koalicji Rosjanie zdecydowali się na praktyczne wykonanie porozumienia jałtańskiego i rozwiązali ZSRR. Zarówno Ukraina, Litwa, Łotwa , Estonia, Białoruś, jak i republiki kaukaskie oraz republiki azjatyckie (Kazachstan, Uzbekistan i Turkmenia) stały się niezależnymi państwami. Mało kto wie, ale pomoc aliancka dla ZSRR w Teheranie była de facto ( wbrew temu co oficjalnie podano) uzależniona od zgody Moskwy na likwidację ZSRR (szczegóły zapisane drobnym drukiem). To był warunek zgody Anglików na inwazję we Francji tyle, że w Jałcie, gdy Churchill się upił i zostawił Roosevelta i Stalina sam na sam to uzgodnili oni 40-letnią karencję na wejście w życie porozumień teherańsko-jałtańskich. Stąd w styczniu 1985 roku podczas konferencji Wielkiej Trójki w Wiedniu Gromyko zadeklarował gotowość ZSRR na realizacje porozumień Jałtańskich. Oczywiście Rosjanie chcieli oszukać i jakoś się od tych zobowiązań wyplątać. Stąd pomysł awantury arabskiej na początku lat 90-tych.
Jeśli chodzi o broń masowego rażenia (chemiczną)to Saddam niewątpliwie jej użył w stosunku do Kurdów. Jak jej użył to musiał ją mieć. Dlaczego jej nie znaleziono, tego nie wiem ale później pojawiła się ona również w Syrii i wtedy okazało się, że Syria nie jest stroną konwencji o zakazie broni chemicznej.
Tak więc te wydarzenia nie były tak jednoznaczne.
uparty