Oblicza wielokulturowości
Pokażę jak wygląda wielokulturowość w praktyce politycznej Kanady. Przez pierwsze dwadzieścia sześć lat mieszkałem w Mississaudze (nazwa pochodzi od dużego plemienia indiańskiego) mieście liczącym ponad 600 tysięcy ludzi należącym do Metropolii Torontońskiej (GTA). Zawsze głosowałem na konserwatystów, a jak się pojawili jacyś bardziej od nich prawicowi, to na nich.
Kilkanaście lat temu spotkałem na spacerze z psem mlodą dziewczynę, która w czasie przelotnej rozmowy powiedziała mi, że właśnie wyprowadzają się z mężem do miasteczka Georgetown polożonego nieco na północ od Mississaugi. Zapytałem dlaczego? Odpowiedziala na to, że ludzie się tutaj zmienili. W jakim sensie? - zapytalem. "Są jacyś inni" - odpowiedziala. Później dowiedziałem sie, że w tamtym miasteczku działa Ku Klux Klan i nie ma tam żadnego kolorowego. Jak się jakiś pojawi, to nikt mu nie chce sprzedać domu czy wynająć mieszkania.
Wielokulturowość w dziedzinie polityki zacząłem odczuwać, nawet dotkliwie, w 2006 r. Wtedy to w naszym okręgu wyborczym (obecnie Mississauga Centre) wybory do Parlamentu Federalnego w Ottawie wygral pokurcz Omar Alghabra, Syryjczyk z pochodzenia, który przybyl tu z Arabii Saudyjskiej (patrz video#1). Czlowiek robil bardzo złe wrażenie a jego język angielski byl fatalny (patrz video#1). Później w latach 2008-2015 dwukrotnie wybory wygrywal Bob Dechert, rdzenny Kanadyjczyk, dżentelmen, prawnik z zawodu.
Po wyborach w 2008 r. nasza miejscowa gazeta Mississauga News wyczaiła i nagrała radość w czasie wieczoru wyborczego. Sztab Alghabry wiwatowal okrzykami: "Allah Akhbar!". Zacząłem przyglądać sie sąsiadom i ludziom z okolicy. To jeden z najbogatszych okregów wyborczych w Kanadzie. Dlaczego Islamista ma tam zagwarantowane te 20 tys. + glosów? Powoli zacząłem rozgryzać zagadkę.
W obecnym rządzie liberałów pod wodza Justina Trudeau jest pięciu kolorowych. Najważniejszy jest minister obrony narodowej Sikh Harjit Sajjan. Można go zobaczyć na video#2, na którym tlumaczy się dlaczego przypisał sobie zasługi za czyny, których nie dokonał. Szło o Operację Meduza w Afganistanie.
Inni to: Ahmed Hussen, z pochodzenia Somalijczyk,minister rodziny, dzieci i rozwoju społecznego; Navdeep Bains, Hindus, minister innowacji, nauki i przemyslu; Bardish Chagger, minister dywersyfikacji, włączenia (inclusion) i mlodzieży (po jakie licho utworzono takie ministerstwo? Na video#3 wita nas "Salam Alejkum" i mówi o LGBT); Mary Ng, minister małego businessu, promocji eksportu i handlu zagranicznego oraz Anita Anand, minister Public Services and Procurement.
A kogóż mamy w parlamencie? Oto lista: Ziad Aboultaif, Chandra Arya, Ali Ahsassi, Arif Virani, Salma Zahid, Sameer Zuberi, Maryam Monsef (wcześniej byla ministrem), Mumilaaq Qaqqaq i inni. Nie chce łamać sobie jezyka.
Sam jestem imigrantem, więc nie powinienem być krytyczny. Problem w tym, że ja jestem bardzo dopasowany kulturowo do Kanady, podczas gdy tamci nie za bardzo. Długo by opowiadać jak przybysze z krajow III Swiata psują ten piękny kraj. Czasami mózg staje. Niby uciekają od syfu a do Kanady ten syf przywożą ze sobą ze swoich krajow.
A w dziedzinie polityki wygląda to tak. Wspomniany Bob Dechert po zorientowaniu się, że w wyborach federalnych jest w okręgu liberalny beton, chciał wystartować w wyborach do parlamentu prowincji Ontario. Sparzyl się już w prawyborach w ramach partii Konserwatywnej. Zaprotestował, ale kto by go sluchał w atmosferze wielokulturowości. Nie powiedział wprost, ale wiem w czym rzecz. Otóż nagminnym procederem uprawianym przez Hindusów czy Islamistów jest kupowanie glosów. Kandydata wybiera się na walnym zebraniu wyborczym wszystkich czlonków partii w okręgu wyborczym. Tyle, że na kilka miesięcy przed wyborami nagle lista członków puchnie w sposób niemal nieprawdopodobny. Nowi czlonkowie walą drzwiami i oknami. A kto im placi 50 dolarów wpisowego i pewnie coś tam jeszcze? Oczywiście, ze jeden z kandydatów.
Myśle też, że korupcja polityków nie rusza wyborców pochodzacych z krajów III Świata. Tam to jest normalność. Wlaśnie się po to idzie do polityki w ich krajach.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. https://www.youtube.com/watch
2. https://www.youtube.com/watch
3. https://www.youtube.com/watch
4. @Tymczasowy
Sama prawda - multi-kulti ściąga w dół wyżej rozwiniętych cywilizacyjnie (bo Koneczny miał w 100% rację co do wyników konfrontacji cywilizacyjnych).
I chyba m.in. o to w tym cyrku chodzi.
Pzdr.
5. @Tymczasowy Tez zalamywalem rece, gdy widzialem tego ministra
Tez zalamywalem rece, gdy widzialem tego ministra w turbanie. Potem beda pojawiac sie nastepni chodzacy wraz z ich nieodstepnymi rozancami. Dziwne to zjawisko, ze uzyskuja oni jakiekolwiek pozycje w wyborach komunalnych, chociaz statystycznie w skali kraju nie sa zauwazalni. Kanada ma okolo 37,6 milionow mieszkancow. Z tego chrzescijan jest 26 mil. (69%9), ateistow, niewierzacych 9 mil. (23,7%), muzulmanow 790 tys. (tylko 2,1%) i hinduistow 527 tys. (1,4%). Az nie chce sie wierzyc, ze ich kandydaci mogliby wygrac jakiekolwiek wybory. Jednak jest to mozliwe. Otoz muzulmanie osiedlaja sie w duzych aglomeracjach, ktore sprzyjaja grupowemu organizowaniu sie wyznawcoe tej religii (budowa meczetow, handel, rzemioslo no i pobieranie zasilkow socjalnych). Ten ostatni powod ulatwia im zycie w aglomeracjach - zyja sobie spokojnie razem i do tego z socjalu. Nie garna sie do rolnictwa i fabryk. W Ontario jest sytuacja szczegolna: tutaj jest az 582 tys. muzulmanow i stanowia oni juz prawie 5% ludnosci tego stanu. Podejrzewam, ze w Missisaudze liczacej 829 tys. ludnosci, tez jest ich pelno. Taraz w gre wchodza niewierzacy. Sa to w duzej mierze zapewne tzw. multi-kulti i wybieraja muzulmanow, aby pokazac jak to wazne jest miec wieloreligine i wielokulturowe spoleczenstwo. Czyli rozni tam zieloni, socjalisci chcacy pokazac, ze sa demokratami staja sie sprzymierzencow mniejszosci religijnych. Tylko, ze islam ma tez druga strone medalu: nie jest demokratyczny i stanowi rezym dla kobiet. Lewacy i zieloni chcacy sie popisac wybieraja wrogow demokracji, ktorzy gdy tylko beda mogli, zlapia ich za morde. Ale jak to zawsze bywa, glupota ludzka nie zna granic.
Pozdrawiam serdecznie
S.S.
En passant