"Większość Polaków, jak podają w ostatnim okresie media, w ilości 61 procent ankietowanych jest zdania, że Powstanie Warszawskie miało sens i dobrze, że wybuchło w dniu 1 sierpnia 1944 roku. (...) Taka właśnie postawa ludności Powstańczej Warszawy ma obecnie wielką cenę sprawczą stwierdzającą i ostrzegającą by ewentualny agresor w tym Putin oraz Rosja zdawali sobie sprawę z konsekwencji jakiejkolwiek agresji na Polskę, ale i dlatego, że Powstanie Warszawskie miało wagę i sens nie dla tamtej chwili, ale dla późniejszej historii w walce o pełne wyzwolenie spod okupacji sowieckiej naszego kraju i narodu. I tak się stało wojska Rosyjskie zostały przegnane z Polski. ".
Mało kto jednak zastanawia się nad strategicznym znaczeniem Powstania Warszawskiego i jego wpływie na losy drugiej wojny światowej. Lukę tę wypełnia doskonały artykuł Romualda Szeremietiewa "Warszawa pokrzyżowała plany Stalina" opublikowany w TVP Info {TUTAJ}. Jest on długi, ale warto przeczytać go w całości. Autor na wstępie omawia okoliczności wybuchu powstania oraz stwierdza, że w zadnym wypadku Warszawa nie miała szans na unikniecie zniszczenia. Powołuje się przy tym na przykład Mińska i Budapesztu [o tym ostatnim pisałam rok temu w notce "Warszawa i Budapeszt w roku 1944" {TUTAJ}}.
W dalszej części artykułu Szeremietiew stwierdza:
"Wybuch powstania na rozkaz Komendanta Głównego AK był zaskoczeniem dla Stalina i uniemożliwiał Sowietom zaplanowane opanowanie stolicy Polski. Powtórzmy – Stalin chciał wybuchu powstania w Warszawie, ale pod sowiecką kontrolą, dla ustanowienia władzy komunistów; to nie miało być polskie powstanie w obronie niepodległości Polski. (...)
Przed laty francuski historyk Stephane Courtois ogłosił, że odwiedzając jedno z archiwów rosyjskich, trafił na dokumenty wykazujące, że Powstanie Warszawskie przeszkodziło w przygotowanej i zaplanowanej w szczegółach operacji Armii Czerwonej, która w pościgu za Niemcami miała ruszyć przez Europę, aby dokonać podboju Francji we współpracy z tamtejszymi komunistami. (...)
W tym czasie na terenach między Warszawą a Berlinem oraz pomiędzy Karpatami a Bałtykiem Niemcy nie miały sił zdolnych powstrzymać sowieckie armie z tysiącami czołgów i samolotów. Sowieci zaś po uchwyceniu przyczółków na lewym brzegu Wisły z łatwością mogli przerzucać na zachód masy swych wojsk. Mieli zresztą doświadczenie w forsowaniu szerszych niż Wisła rzek, jak chociażby Dniepru. Podjęta w tych warunkach w sierpniu ofensywa w okresie listopada 1944 r. doszłaby do Berlina. Stąd do zachodnich krańców Niemiec byłoby tylko ok. 450-600 km, czyli zajęcie całych Niemiec przez wojska sowieckie byłoby jak najbardziej realne.
Nieżyjący dziś historyk Józef Szaniawski podawał, że marszałek Wasyl Czujkow, jeden z dowódców sowieckich w nieocenzurowanej wersji pamiętników napisał: ,,Wojnę można było zakończyć pół roku wcześniej – nie w maju 1945, ale do grudnia 1944, gdyby nie decyzja Stalina wstrzymująca I Front Białoruski w sierpniu 1944. (...) Moglibyśmy dojść dalej na Zachód, nie do Berlina i nad Łabę, ale aż do Renu. Los wojny potoczyłby się inaczej. (...) Ileż milionów istnień ludzkich udałoby się ocalić, iluż żołnierzy mniej by poległo". ".
Według świadectwa kardynała Spellmana, prezydent USA Roosevelt był gotów nawet oddać Stalinowi Europę az po Kanał La Manche:
"Abp. Spellman dotarł do prezydenta Roosevelta i usłyszał od niego: „Naszym celem nie jest ratowanie czegokolwiek w Europie przed Sowietami. Najlepiej byłoby, gdyby Stalin zajął Europę do kanału La Manche, to wtedy będzie tam nareszcie spokój." (...)
Stało się tak, ponieważ prezydent Roosevelt chciał uczynić z USA supermocarstwo dominujące w świecie zachodnim. W tym świecie rywalem USA nie był ZSRR, ale Wielka Brytania, ciągle potężne kolonialne imperium. Stalin był niejako z innego świata, nie mógł zagrozić pozycji USA na Zachodzie. Koncepcja, aby przyszły ład międzynarodowy opierał się na dwu biegunach – USA na Zachodzie, ZSRR na Wschodzie – była przedmiotem amerykańskich zabiegów. To dlatego zgoda Roosevelta na sowieckie nabytki terytorialne w Europie odpowiadała planom Waszyngtonu, służyło to bowiem osłabieniu Anglii i umocnieniu pozycji USA w świecie zachodnim. Konsekwencją tego była zdrada, jakiej doświadczyła Polska ze strony swoich sojuszników. (...)
Powstanie zakończyło się 3 października 1944 r. Ofensywa sowiecka na Zachód ruszyła dopiero w styczniu 1945 r. – dlaczego tak późno? Po prostu w ciągu 63 dni Powstania Warszawskiego Niemcy wykorzystali brak nacisku sowieckiego i odtworzyli front na terytorium Polski. Sowieci chcąc teraz atakować, musieli się odpowiednio przygotować. To, co było możliwe niejako z marszu w sierpniu 1944 r., gdy niemiecki front na terytorium Polski rozsypał się, było niemożliwe w październiku, gdy niemiecka obrona okrzepła. Dlatego ofensywa sowiecka mogła ruszyć dopiero w styczniu 1945 r. i dotarła do Belina w kwietniu 1945 r. Na zajmowanie całych Niemiec było już za późno.
W takiej perspektywie Powstanie Warszawskie 1944 r. zyskuje całkiem inne znaczenie. Nie tyle jest przegraną doraźnie bitwą o zachowanie niepodległości Polski, ale staje się wydarzeniem o podstawowym znaczeniu strategicznym dla powojennych losów całej Europy. Bowiem nawet jeśli Stalinowi nie udałoby się zająć Francji, to już tylko opanowanie całych Niemiec miałoby daleko idące konsekwencje dla przyszłości Europy.
Nie powstałoby przecież główne europejskie mocarstwo zbudowane przez Konrada Adenauera, Republika Federalna Niemiec. Byłaby natomiast tylko jedna potężna komunistyczna Niemiecka Republika Demokratyczna, a potencjał niemiecki w całości zasilałby blok sowiecki. Werner von Braun nie budowałby rakiet dla Amerykanów, tylko dla Stalina. Jakie to miałoby następstwa w „zimnowojennym” starciu bloku zachodniego z Sowietami, nie trzeba mówić. ".
Szeremietiew snuje następnie analogie między Bitwa Warszawską 1920 roku a Powstaniem Warszawskim:
"Powstanie zakończyło się klęską, więc była to przegrana, ale była to przegrana DORAŹNA. Cel, dla którego podjęto walkę, niepodległość, został w przyszłości osiągnięty. Uczestnicy Powstania Warszawskiego doczekali dni, gdy Związek Sowiecki zawalił się. Jednym ze źródeł tej „największej katastrofy geopolitycznej XX wieku i wielkiego dramatu Rosjan” (jak powiedział Władimir Putin) było powstanie z 1944 roku.
W 1920 r. pod Warszawą Polacy zatrzymali bolszewicki marsz na Europę. Zwycięstwo polskiego wojska powstrzymało komunizm. W 1944 r. powstańcy Warszawy pokrzyżowali Stalinowi jego plany podboju Europy. Trzeba uświadamiać nie tylko w Polsce, ale też na Zachodzie, czym było Powstanie Warszawskie, aby zrozumiano jak ważną dla bezpieczeństwa kontynentu rolę odgrywa Polska.".
Szeremietiew ma rację. Polska wprawdzie nadal nie jest w pełni suwerenna, ale Sowietów [Rosjan] im komunizmu pozbyliśmy się.
2 komentarze
1. Szkoda komentowac wypowiedz S.Courtois
Takze gen.Czujkowa.
Powstanie Warszawskie wybuchlo w sierpniu 1944 r. D-Day byl na poczatku czerwca 1944 r.
Pan R.Szeremietiew irytuje mnie od dawna.
Zal Polakow, ktorzy w Powstaniu zgineli - to jest pewne.
2. Jak wynika ze wspomnień
Amerykanie wcale nie przeszkadzali komunistom francuskim w przejmowaniu fabryk i majaków we Francji. Ponieważ de Gaulle wiedział co sie święci, wiec nie zgodził się udział podległych mu wojsk w inwazji w Normandii. Bał się, że zostaną wybite. Później były one pozbawione zaopatrzenia i nie mogły zwalczać czerwonych. Dopiero groźba strajku w portach i zablokowanie dróg dojazdowych wymusiło na amerykanach dostawy benzyny dla Wolnych Francuzów.
Co do frontu wschodniego, to rzeczywiście Stalin chciał z marszu pójść na Berlin. Ponieważ nie mógł zatrzymać rozpędzonej armii, to skierował ją na Bałkany. Pół roku było potrzebne na ponowne uformowanie szyku jednostek wojskowych na terenie Polski.
Poza tym Roosevelt wcale nie mówił o dojściu Rosjan do Pirenejów a do Kanału, czyli do Belgii. Tak generalnie, to rozważania Szeremietiewa są logiczne.
uparty