Dzień świstaka, czyli polska scena polityczna

avatar użytkownika elig

   Przez ostatnich pięć dni nie napisałam ani jednej notki.  Dlaczego?  Bo poczułam się ostatnio jak bohater znanego filmu "Dzień świstaka".  Przypomnę, ze jego bohater budził się każdego ranka i przeżywał wciąż te same wydarzenia.  To samo mamy obecnie w Polsce.

 

  Wiadomości TVP nabijają się z wciąż takich samych wpadek PO, PSL i SLD.  Partie te tak samo atakują PiS i obiecują tzw. "cuda na kiju".  Zajmują się one głównie sobą i tym - kto z kim ma stworzyć koalicję.   Dla odmiany PiS na swej konwencji chwali się [słusznie] swymi dokonaniami i zapewnia, że w przyszłości będzie jeszcze lepsze.  To również powtarzane jest w kółko.

 

  Mam wrażenie, że gdyby nie "nasze media", to kampania PO i dawnej Koalicji Europejskiej przestałaby istnieć.  To one nieustannie ukazują nam panów Brejzę i Schetynę dając im rozgłos.  Ich wystąpienia są jednak głęboko zniechęcające i nudne.

 

  Z przerażeniem myślę o tym, co się stanie, jeśli sytuacja taka utrzyma się aż do wyborów, czyli jeszcze ok. trzech miesięcy.  Elektorat po prostu wymrze z nudów.  Wydaje się, iż niebezpieczeństwo to dostrzegł Jarosław Kaczyński i wezwał go zakończenia wojny polsko-polskiej.  Obawiam się jednak, że jego apel pozostanie "głosem wołającego na puszczy".

 

  Odezwę się ponownie, gdy wydarzy się coś naprawdę ciekawego.

 
Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika amica

1. Wybory

"Chłopcy źle się bawicie, dla was to śmiech pusty, a nam chodzi o zycie" jak konstatował niegdyś książę biskup. Choć rzeczywiscie nastąpił regres, nadal chodzi o życie i wynik nie jest pewny. Wszystko zależy od emocji. Kto przypuszczał, że SLD w wyborach europejskich zyska drugie życie. Znane nazwisko Cimoszewicza przeważyło rozum i argumenty. Każda emocja może zburzyć lub zbudować

avatar użytkownika UPARTY

2. Wręcz przeciwnie, to co się dzieje jest bardzo ciekawe!

Otóż, zaraz po wyborach do europarlamentu zauważyłem, że Antypis dostał od swego demiurga nowe rozkazy. Trzeba by powstały dwie lub trzy koalicje, takie by każdy antypisowski podmiot polityczny miał szanse dostać się do Sejmu. Chodzi o to, że głosy na partie o poparciu mniejszym niż 5% wzmacniają lidera elekcji. Jeżeli zaś wszystkie głosy będą liczone, to wtedy podział procentowy mandatów będzie odpowiadał podziałowi procentowemu głosów. Czyli po to by mieć większość trzeba będzie zdobyć ponad 50% głosów. Przyjmijmy, że PiS`owi się to uda, że zdobędzie 51-53% głosów. Przy kilkunastu procentach głosów pominiętych daje mu taki wynik większość konstytucyjną a jeżeli wszystkie partie antypisowskie zostaną policzone to wtedy Pis będzie miał 234-236 mandatów. Dalej będzie zakładnikiem zarówno Prezydenta jak i np. Gowina.
I teraz podstawowe pytanie, co jest ciekawego w tym, co się dzieje na scenie politycznej.
To proste, każdy kto ma świadomość, że "demiurg" już podjął stosowne decyzje może się nieźle bawić na festiwalu rzekomych warunków wstępnych, czy brzegowych tych pozornych negocjacji.
Z resztą dla tego, że są to pozorne negocjacje taką z nich wieje nudą. Tam gdzie partie polityczne są trochę poważniejsze, tam takie wolty jak teraz się u nas dokonują wynikają rzekomo z wymiany liderów, że niby to taki polityk ma jakieś poglądy a nie tylko interesy osobiste i te poglądy rzekomo realizuje. Sam fakt, że jeden traci a drugi zyskuje nadaje takim zmianom smaku emocjonalnego, który zawsze jest ciekawy. Nie wiadomo przecież jak ktoś będzie się cieszył z awansu a jak drugi zniesie degradacje. A tu u nas okazuje się się, że najpierw podobno Kosiniak-Kamysz idzie do kościoła porozmawiać z Bogiem a później nie tyle idzie oklaskiwać Jażdżewskiego a podejmować mądre i doniosłe dla narodu decyzje. Nagle stał się chadekiem i to wszystko jest takie naturalne, bo przecież on nie ma żadnych poglądów. Jak każą to on może być liberałem - postępowcem a jak przyjedzie inne polecenie, to może być i chadekiem.
Kiedyś rozmawiałem z tzw alpinistami, czyli ludźmi lubiącymi wdrapywać się na wysokie góry. Wielu z nich mówiło mi, że po dojściu na szczyt w zasadzie następuje odprężenie, odchodzi stres mimo, że trzeba jeszcze jakoś zejść z tej góry, co też nie jest łatwe. Podobnie jest z PiS`em. W wyborach do europarlamentu pokonał on bezwzględnie cały Antypis, czyli wdrapał się na bardzo wysoką górę i na niej jest. Może więc się trochę odprężyć, choć ma świadomość, że trzeba jakoś zejść na dół by dalej żyć. Nie można tylko celebrować dokonania, bo to już historia, a trzeba zejść na dół i stanąć przed kolejną górą. To schodzenie na dół jest rzeczywiście mało emocjonujące.
Pamiętam jak Tusk niegdyś widząc podobną zmianę decyzji demiurga, wtedy mającą na celu podzielenie środowiska PiS przez zamaskowanie bardziej wyrazistych antypolskich cech PO, wygłosił pamiętny komentarz "ktoś przestawił wajchę, aż chrupnęło". Okazało się, że jak zwykle był w błędzie, nie tyle "chrypnęło", co się "rozwaliło". Środowisko Tuska to wielu niezbyt wykształconych ludzi, więc mogących nie wiedzieć kto to jest demiurg, więc określił go mianem "wajchowego" ale myślę, że miał na myśli ten sam podmiot.
Nie mniej jednak obserwowanie jak są wcielane w życie obecna decyzje demiurga jest interesujące.
Jest również ciekawe, czy demiurg nie postanowił przypadkiem zlikwidować PO. Najpierw zniknęła nazwa. Nie mówi się już o PO a raczej o Koalicji Europejskiej. Widać też wyraźnie, ze na bokach tej "Koalicji" zaczynają być tworzone bardziej wyraziste ruchy polityczne. Z jednej strony upodobniający się z pozoru do PiS PSL, a z drugiej blok radykalnej lewicy. To całkowita przebudowa naszej sceny politycznej i bardzo ryzykowna dla środowiska PO bo, jak to kwieciście mawiał dozorca w domu, w który kiedyś mieszkałem, " po środku to jest g... po kotku". Myślę, że tego też boi się Schetyna i dla tego przejmuje retorykę radykalnej lewicy. I to jest już bardzo ciekawe. Wydaje się, że stawia on opór demiurgowi. Jeśli by mu się udało zbuntować, czego mu z całego serca życzę, to mieli byśmy w Polsce dwa samodzielne i niezależne ośrodki polityczne. Z czasem oba by musiały konkurować o większościowe poparcie, czyli zaczął by się konkurs na polityka najlepiej reprezentującego wyborców. Bo jeśli środowisko Schetyny straciłoby poparcie demiurga, musiało by bardzo szybko aplikować o poparcie społeczne o poparcie większości. Czyli doszło by do kolejnej wolty a ruch radykalnie lewicowe znalazły by się poza głównym nurtem politycznym.
Można więc powiedzieć, że teraz tworzą się fundamenty pod nowy ład polityczny w Polsce.
To nie jest nieinteresujące!

uparty

avatar użytkownika UPARTY

3. I jeszcze krótkie post scriptum

Opisywany scenariusz zakłada poparcie PSL przez Narodowców, co obecnie wydaje się być nieprawdopodobne. Jednak, jeżeli Prezydent wyznaczy termin wyborów na 11 listopada, co uniemożliwi odbycie Marszu Niepodległości, to środowiska narodowe będa wściekła na PiS, bo to pisowski prezydent zablokował odbycie marszu. Wtedy Narodowcy staną się bardzo antypisowscy.

uparty

avatar użytkownika Tymczasowy

4. UPARTY

Wedlug Konstytucji najwczesniejszy termin wyborow parlamentarnych w Polsce to 12 X. Tak wiec grozba zwiazana z wczesniejsza data jest wydumana.

avatar użytkownika Maryla

5. @Tymczasowy

nie wczesniejsza, tylko późniejsza - 11 listopada to nie wcześniejsza niż 12 październik, o którym mówił Morawiecki. Duda znów kombinuje - kolejny raz. Ostatnio 11 listopada chciał zrobić referendum.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

6. Marylu

Zgadza sie, termin wyborow musi miescic sie w przedziale 12 X - 12 XI. Jestem w oparach Metaxy zawdzieczajacej smak wszystkim sloncom tego swiata, stad ten brak precyzji. Jednakowoz, dzieki niej nadrobie eksplozja pracowitosci.
Serdecznosci.

avatar użytkownika Tymczasowy

7. Jestem calkowicie przekonany,.

ze "demiurg" nie stawia na "dwie-trzy" koalicje. On stawia na jedna "wielka' i kazdy dzien przynosi na to dowody. Doprawdy trudne ich nie zauwazyc.
Z wyrazami zdziwienia...