Polskość, to wielkość i duma

avatar użytkownika Janusz40

                

W dniu flagi pokażmy, że jesteśmy dumni ze swojego narodu. Polskość, to wielkość i duma, to wspaniała polska tradycja walki o niepodległość" naszą i waszą". Warto sobie przypomnieć niektóre powody do tej dumy.

Nikt tyle nie zrobił tyle w budowaniu właściwej polityki historycznej Polski, jak prezydent US Donald Trump. Żaden z szefów innych państw nie dał Polsce i Polakom tak wysokiej oceny. W dodatku zrobił to prezydent najpotężniejszego państwa na świecie. Słowa Pani premier Beaty Szydło (iż jest dumna z faktu bycia Polką) znalazły niespodziewanie najsilniejsze poparcie, jakiekolwiek można było sobie wymarzyć.

"Polska jest krajem bohaterów", "Polacy zawsze walczyli w obronie wartości, wartości cywilizacyjne Europy, walczyli o jej chrześcijańskie korzenie". „Polacy nigdy się nie poddali, pomimo, że na ponad 100 lat utracili niepodległość" (może to nie są dosłowne cytaty, ale treść jest niepodważalnie zgodna z przekazem prezydenta Trump'a). Poprzestanę na tych kilku.

W historii Polski i Polaków wiele razy znaczący przedstawiciele innych państw i narodów wyrażali się pochlebnie o Polakach; warto o tym pamiętać. Każdy sąd wypowiadany nie przez Polaka ma wielokrotnie większe znaczenie - z natury rzeczy posiada przymiot bezstronności, przymiot historycznej prawdy. Wszyscy przedstawiciele władz innych państw przede wszystkim mówią o swoich narodach, o swoich dokonaniach - to zrozumiałe. Ale jeśli jednak poczuwają się do oddania czci i wyeksponowania zasług innych, to muszą zajść nadzwyczajne przyczyny, muszą zaistnieć nadzwyczajne fakty i czyny prowokujące do takich ocen. Jakże często bohaterskie czyny i dokonania naszych rycerzy i żołnierzy nie były docenione, jakże często celowo skazywano je na zapomnienie. Tym bardziej musimy cenić to, co jednak zostało zauważone i musimy to znać i pielęgnować. Inne narody nie zaniedbują swojej polityki historycznej i starają się gloryfikować mizerne czasem osiągnięcia a jednocześnie wybielać rzeczy wstydliwe.

Było jednak więcej wspaniałych ocen wartości polskiego żołnierza i polskich osiągnięć na polu nauki i kultury europejskiej.

Już w pierwszym obszernym opisie państwa Mieszka I dokonanym przez emisariusza (wywiadowcę - szpiega) kalifa Cordoby - Ibrahima ibn Jakuba z 965 r. jest podana liczba wojowników (zaciężnych) armii Mieszka I: było ich trzy tysiące (Arabowie doskonale umieli liczyć), a każda setka ich warta była w boju tyle ile dziesięć secin innych. Kronikarz dokładnie opisuje jeszcze zaopatrzenie rodzin owych wojowników. To na owe czasy była prawdziwa armia potężnego państwa, a nie "drużyna" jak to określają niektórzy historycy (z Bożej łaski).

Niekwestionowanym przez nikogo "Pierwszym niepokonanym rycerzem Europy był Zawisza Czarny herbu Sulima z Grabowa". Mało kto wie, że Krzyżowiec Bolesław Wysoki (Przystojny) - syn Władysława Wygnańca też był słynnym niepokonanym rycerzem, co wykazał w wielu rycerskich potyczkach.

O wartości polskiej husarii przekonały się czterokrotnie liczniejsze wojska szwedzkie pod Kircholmem kiedy to hetman Karol Chodkiewicz dał im przesławne lanie. Jeszcze większą wiktorie odniósł hetman Stanisław Żółkiewski pod Kłuszynem pokonując siedmiokrotnie liczniejszą armię cara W. Szujskiego (ze szwedzkimi posiłkami) - w wyniku czego Moskwa ukorzyła się przed Polakami; carem został został syn króla Zygmunta LII Wazy - Władysław IV.

Kiedy Kara Mustafa zbliżał się z armią liczącą samych wojowników grubo ponad 100 tysięcy (i drugie tyle ciurów obozowych) do Wiednia - zarówno Papież, jak i cesarz Leopold słali błagalne listy do "Lwa Lechistanu" - naszego króla Jana III Sobieskiego pisząc, iż samo nazwisko Waszej Królewskiej Mości sprawi, że wszystkie wojska austriackie i niemieckie nabiorą ducha do walki, bez którego nawet nie podejmą się obrony miasta. Nie zawiedli się na niezwyciężonym hetmanie, później królu. "Venimus, vidimus - Deus vicit" - napisał po bitwie Jan III Sobieski do papieża.

Kiedy generałowie raportowali Napoleonowi, że wąwozu Samosierra nie da się zdobyć, że to niemożliwe - odpowiedział: "Niemożliwe dla moich Polaków? - Zostawcie to Polakom". Kozietulski ze swoimi szwoleżerami "potwierdził" słowa Bonapartego.

O Bitwie Warszawskiej, "Cudzie nad Wisłą" wspomniał Prezydent Trump w swojej przepięknej przemowie. T wówczas po raz drugi Polacy uratowali Europe przed bolszewicką barbarią. I nie są to słowa na wyrost; angielski polityk pisarz i ambasador lord D'Abernon zaliczył ją do 18 najważniejszych bitew w historii. Warto sobie uzmysłowić, że wszyscy byli zafascynowani wówczas "pierwszym państwem sprawiedliwości społecznej" - i to nie tylko robotnicy na całym kontynencie, także intelektualiści. Robotnicy angielscy sabotowali produkcje uzbrojenia dla walczącej Polski, czescy kolejarze nie przepuszczali transportów z bronią i amunicją. Ogłupienie było powszechne. Oczywiście ludobójstwo stalinowskie miało miejsce później. Węgry pomogły nam dostawami amunicji, Francja wyposażyła "Błękitną Armię" gen. Hallera. Cały naród polski się zmobilizował; to nie tylko Piłsudski; polityczną pracę wykonywał premier Witos, wspaniałą sztabowo-wojskową - gen. Rozwadowski. W polu dowodzili świetni generałowie: W. Sikorski, Śmigły Rydz, Sosnkowski, Haller.

Jakże współbrzmią z tekstem przemówienia D. Trump'a słowa ministra SZ B. Becka wypowiedziane w sejmie przed wybuchem II WW:

"Pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor".

Wiemy co powiedział o Polskich lotnikach premier Churchill po zwycięskiej "Bitwie o Anglię" - "Nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele, tak nielicznym". Szkoda, że w Jałcie, Poczdamie, a nawet w czasie parady zwycięstwa o tym jakby "zapomniał".

Po bitwie pod Monte Cassino dowódca wojsk sprzymierzonych we Włoszech - gen Aleksander powiedział; „Gdybym miał wybierać, którzy żołnierze są najlepsi - wybrałbym Polaków".

O pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim (14.02.2004) dyrektor CIA William Casey powiedział:

„Nikt na świecie, w ciągu ostatnich 40 lat, nie zaszkodził komunizmowi tak jak ten Polak. To on przyczynił się do utrzymania pokoju”.

Płk Kukliński, to bohater, który narażał na śmierć życie swoje i swojej rodziny nie jeden, tylko tysiące razy...

Ale nie tylko o żołnierskich przewagach:

W znakomicie napisanej (oczywiście w skrócie) historii Polski pt. "Boże igrzysko" - N. Davies dostrzega nieprzeciętne talenty Polaków: „Nie jest niczym zaskakującym, że wędrujący po świecie Polacy mają swój nieproporcjonalnie wysoki wkład w dzieje naukowych podróży i badań, a także w rozwój związanych z tego typu działalnością dyscyplin naukowych – kartografii, etnografii i geologii. Sir Paweł Edmund Strzelecki (1797 – 1873) wykonał mapę australijskiego interioru, zdobył najwyższy szczyt górski i nazwał go Górą Kościuszki; Aleksander Hołyński (1816 – 93) zbadał południową Kalifornię i przepowiedział powstanie kanału panamskiego; niebagatelne są też dokonania całej rzeszy Polaków wywiezionych do Rosji – od znanego z licznych nieprawdopodobnych dokonań Maurycego Beniowskiego (1746 – 86) po Bronisława Piłsudskiego (starszego brata Józefa 1866 – 1918), który odegrał pionierska rolę w naukowych badaniach ludów Syberii, Azji Środkowej i północnego Pacyfiku. Ich rodacy pojawiali się nieoczekiwanie w najodleglejszych zakątkach świata – można tu wymienić Michała Czajkowskiego (1804 – 86), znanego w Turcji jako Sadyk Pasza, kubańskiego rewolucjonistę Karola Rollow-Miałowskiego (1842 – 1907), Ignacego Domeykę (1802 – 89) geologa i działacza oświatowego w Chile, czy Ernesta Malinowskiego

(1808 lub 1815 – 99) pioniera kolejnictwa w Peru, gdzie wybudował najwyżej położoną linię kolejową na świecie. Na przełomie wieków aktorka Helena Modjeska (Modrzejewska) (1840 – 1909) była zapewne pierwszą emigrantką polską, której nazwisko znalazło się w nagłówkach gazet. Za nią poszło wielu innych – w tym tenor operowy Jan de Reszke (1850 – 1925) i jego brat Edward bas wagnerowski; Maria Curie -Skłodowska (1867 – 1934), która wsławiła się odkryciami w dziedzinie fizyki i chemii, pianista Ignacy Jan Paderewski (1860 – 1941) czy tancerz Wacław Niżyński (Nieżynski). Joseph Conrad (J.K. Korzeniowski 1857 – 1924) zdobył sławę jako angielski powieściopisarz (uważany za najwybitniejszego pisarza-marynistę na świecie – moja uwaga), Guillaume Apollinaire (Apolinary Kostrowicki (1880 – 1918) zaś jako francuski poeta”.

Historyk wymienia wielu jeszcze słynnych na świecie Polaków m.in. antropologa Bronisława Malinowskiego, architekta i budowniczego mostów – Rudolfa Modrzejewskiego (Ralpha Modjeskiego), ale też projektanta mostu nad Niagarą – Sir Casimira Gzowskiego, matematyka Stanislawa Ulama, biochemika Casimira Funka, filozofa nauki Jakuba Bronowskiego. Wśród artystów zauważa sławnych w tej dziedzinie pianistę Artura Rubinsteina, klawesynistkę – Wandę Landowską, dyrygenta Leopolda Stokowskiego, z gwiazd filmowych – Polę Negri i Marion Davies.

 

napisz pierwszy komentarz