Grafomania Remigiusza Mroza - I.

avatar użytkownika Tymczasowy

O  istnieniu Remigiusza Mroza i jego  niezwyklej karierze  dowiedzialem sie tydzien temu. Postanowilem wiec sprawdzic  kto to zacz. W tym celu siegnalem do ksiazki pt. "Przewieszenie" (FILIA,Poznan 2015), bo taka akurat sie trafila.  Po jej przeczytaniu stwierdzilem, ze jest to grafomania siegajaca szczytow Tatr. Brakow w niej duzo, a najbardziej uderza ubostwo warsztatowe.

Mroz zaczal wydawac swoje ksiazki w 2013 r. i do dzis zdazyl ich wydac trzydziesci. Tempo stachanowca z Opola bylo wysokie, choc nierowne.  W 2013 r. wydal 2 ksiazki, w roku nastepnym - 3, w 2015 r. takze 3, w 2016 r. wydal ich dziesiec, zas w 2017 r. - 7 sztuk i wreszcie w 2018 r. wydal ich piec. Rok 2019 zaczal sie nietypowo, bo minely juz cztery miesiace i na rynku nie ukazalo sie zadne nowe dzielo Mistrza. Nie uwazam, by bylo to niepokojace. Powiedzialbym nawet , ze wrecz krzepiace. Sa jednak okolicznosci niepokojace, gdyz Mroz od lat glosi, ze pisze jedna ksiazke miesiecznie. Nawet wiecej, utrzymuje, ze nie potrafi nie napisac jednej ksiazki w kazdym mijajacym miesiacu. W rezultacie szuflady ma pelne maszynopisow. W sposob oczywisty rodzi to pytanie o jakosc warsztatu tego operatora tasmy montazowej.

Ksiazka "Przewieszenie" traktuje o poszukiwaniach sprawcy serii morderstw dokonywanych na turystach w Tatrach. Jest nim niejaki Iwo nazywajacy sie takze Eliaszem. Trzeba przyznac, ze te imiona  brzmia pretensjonalnie i ta wlasnie cecha jest jednym z rysow tworczosci wyrazonej w tej ksiazce. Poszukiwaniem Bestii z Giewontu zajmuja sie aparat scigania, na ktorego szpicy znajduje sie komisarz Wiktor Forst.

Krakowski i zakopianski aparat scigania wykazuje dziecinna nieporadnosc. Wyglada na to, ze sa to jacys przebierancy- moze posterunkowi lub funkcjonariusze drogowki. Oczywiscie jest to obraza wspomnianych, gdyz  w szkole policyjnej czy na kursach musieli poznac elementarz sztuki sledczej tak slabo znany przez policyjnych bohaterow ksiazki.

Scenariusz kolejnych morderstw, ktorych bylo cztery, byl podobny. Autor zdecydowal sie na przedstawienie pierwszych dwoch przypadkow. Pozniej zaniechal tego, gdyz staloby sie to nudne. W dodatku z punktu widzenia ekonomii wysilku pisarskiego wcale tego nie musial robic.  Motorem popychajacym akcje do przodu jest u Mroza dialog. Tu wykazuje duza sprawnosc przewyzszajaca  znacznie typowe klachanie bab z magla. W ten sposob moglby z latwoscia napisac nawet tysiac stron, a nie poprzestac na 461.

Pierwsza ofiara seryjnego mordercy byla Paulina Jasinska, studentka z Krakowa przybyla na krotko w Tatry dla odpoczynku po zakonczonej wlasnie sesji. Troche szkoda, bo w tym czasie mogla napisac "jakis artykul naukowy. Moze dwa jak wena dopisze". Jezeli to nie jest pozerstwo, to co nim jest?

Morderca poznal swa ofiare w schronisku na Hali Gasienicowej. tam sobie porozmawiali i wypili po kilka piw. Umowili sie, ze rano pojda wspolnie  przez Kozia Przelecz do Doliny Pieciu Stawow.  Nie doszli, gdyz pan Eliasz zepchnal ja w przepasc.

Druga ofiara zostal mlody chlopak o imieniu Szymon, ktorego Bestia z Giewontu poznala w nastepnym dniu tez w schronisku, tyle, ze w Dolinie Pieciu Stawow.  Chlopak byl zachwycony rzucajacym sie w oczy swietnym ekwipunkiem taterniczym Eliasza. Obaj panowie siedzieli przed schroniskiem do zmroku. Pozniej poszli spac. Rano ruszyli w gory. Planowana trasa prowadzila przez swinice na Kasprowy. Plan mordercy zmienil sie nieco, gdyz do wspinaczy przypadkowo dolaczyla para mlodych ludzi.  Nie przeszkodzilo to jednak mordercy i biedny Szymon spadl w dol ze skutkiem smiertelnym. Morderca udal sie do schroniska przy Morskim Oku. Tam poznal 35-letnia kobiete. Popchnal ja w przepasc na trasie do Wrot Chalubinskiego. Znaleziono ja na Przeleczy pod Chlopkiem.

Pan Iwo punktem wyjscia ostatniej zbrodniczej eskapady uczynil znowu schronisko przy Morskim Oku. Tam poznal jakiegos mezczyzne i razem udali sie na Rysy. Nie doszli tam, ghdyz okrutna reka sprawcy dosiegnela nieszczesnika na Buli pod Rysami.Problem prowadzacego sledztwo doswiadczonego komisarza Forsta polegal na tym, ze niewiele udalo sie wydobyc informacji od ratownikow TOPR-u. Po prostu przybywali na miejsca zdarzen dopiero po jakims czasie. Ba, czegoz mozna wymagac od ratownikow, skoro  nawet sam Forst spotkal Bestie Giewontu tuz kolo miejsca zbrodni i odbyl sobie z nim pogawedke. Eliasz mial na glowie kaptur i pan komisarz nie zdolal spojrzec rozmowcy w twarz.

Normalni policjanci w tych okolicznosciach po prostu siegneliby do podstawowej techniki operacyjnej. Latwo bylo uzyskac informacje o ofiarach, jakie mialy plany wycieczkowe (wspinaczkowe) czy  o czym rozmawialy z bliskimi przez telefon komorkowy. Szczegolnie po podejsciu do schroniska w czasie posilku czy po jego zjedzeniu. Za kazdym razem pewnie kazda z tych osob nie omieszkalaby poinformowac o nowym znajomym. Moze imie, moze wyglad, a moze jeszcze cos wiecej.

To, ze ofiary morderstw musialy byc w schroniskach przed podjeciem wyprawy jest calkiem oczywiste. Z kolei dla sledczych szybko stalo sie jasne, ze musialy tam przebywac przez jakis czas z morderca. W plecakach kazdej z nich znajdowalo sie opakowanie po gumie do zucia ""Big Red", Cynamonowe najlepsze". Sprawca zbrodni nie mogl wkladac je do srodka plecakow osob poznanych przypadkowo na  trasie. Musial to zrobic w schronisku.

Co wiecej, goscie zostajacy na noc w schronisku stanowili dosc ograniczone liczebnie towarzystwo. Nie mogli nie zapamietac dwoch osob dlugo rozmawiajacych z soba. Z pewnoscia sytuacja sprawiala, ze nie jedna osoba zdawkowo porozmawiala z Eliaszem i jego przyszla ofiara. Moze nawet by zostal przypadkowo sfotografowany, wszak ludzie dzisiaj namietnie, przy byle okazji,  robia zdjecia. W  trzech schroniskach, w ktorych dziala sie akcja  sa zainstalowane kamery. Swoj system monitoringu ma takze TOPR. Bestia z Giewontu zostalby obfotografowany jak jakas gwiazda filmowa.

Nie trzeba bylo zrobic nic wiecej jak tylko pokazac obsludze schroniska i gosciom zdjecie ofiary. W ten sposob sledczy dostaliby tony informacji pozwalajacych szybko zidentyfikowac  Bestie z Giewontu. No, ale w ksiazce detektywistycznej Wielkiego Pisarza bylo to za trudne. 

Jezeli nie jest to dowodem na lekcewazenie inteligencji czytelnikow, to co nim jest?

 

 

 

1 komentarz

avatar użytkownika Tymczasowy

1. https://www.youtube.com/watch