ACTA 2 przyjęte w PE - gdzie te protesty?
Wczoraj [26.03.2019] Parlament Europejski przyjął dyrektywę zwaną ACTA 2 o filtrowaniu i kontroli treści w Internecie {TUTAJ}. Głosy polskich europosłów były podzielone - PiS glosowało przeciw, większość PO i SLD za {TUTAJ}. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" twierdzi, że ta dyrektywa to efekt dealu miedzy Francją a Niemcami. Pierwszy z tych krajów poparł Nordstream 2 w zamian za poparcie tego drugiego dla ACTA 2 {TUTAJ}. Mnie dziwią słabe protesty przeciw ACTA 2 ze strony internautów. Jest sporo wezwań do nich, ale odzew nie jest wielki.
Siedem lat temu rządy UE przyjęły ACTA, ale szybko musiały się z tego wycofać pod wpływem wielusettysięcznych protestów w całej UE. Obecnie są oczywiście protesty, ale jak na razie, 5-10 razy mniejsze. Jacek Tomczyk tak o tym pisze w portalu Chip.pl:
"W Monachium w demonstracji udział wzięło około 40 tysięcy osób. Podobnie duże protesty miały miejsce m.in. w Berlinie, Lipsku, Hamburgu, Stuttgarcie, Sztokholmie i Zurychu. Internauci zdecydowanie mniej licznie pojawili się na akcjach zorganizowanych w Polsce. Wśród krajowych wydarzeń najlepiej wyszło warszawskie.
W stolicy przed siedzibą Komisji Europejskiej manifestowało kilkaset osób. W Katowicach przyszło około 200 internautów (zdjęcia poniżej – Artur Witczak). Protesty dotyczące „ACTA 2” były także w 11 innych miastach, m.in. w Gdańsku, Krakowie i Poznaniu. Ale tam zobaczyliśmy znacznie niższą frekwencję, zwykle po kilkudziesięciu demonstrantów." {TUTAJ}.
Odzywają się też głosy zwolenników ACTA 2. W "Dzienniku Zachodnim czytamy {TUTAJ}:
"W sieci internauci rozpoczęli akcję mającą zapobiec wejściu w życie dyrektywy. Wokół samego dokumentu narosło wiele mitów. Wiele osób powtarza, że jest to "koniec Internetu" i "ograniczenie wolności słowa".
Takie opinie o dyrektywie są jednak zdecydowanie przesadzone. Co prawda zapisy są nieprecyzyjne, jednak dyrektywa nie ogranicza wolności ani linkowania internautom. Według Wydawców Prasy zrzeszonych w Izbie Wydawców Prasy, ma zachować wszystkie wyjątki dotyczące użytku prywatnego, takie jak cytaty, ilustracje, tworzenie memów, prowadzenia badań naukowych, kopiowania i dzielenia się treściami w kręgu osobistym. Nie będzie ponadto dotyczyć platform edukacyjnych i encyklopedii.".
Inni zastanawiają się - co dalej? Portal PCWorld.pl zauważa:
"Co istotne w całej sprawie - bezpośrednio do polskiego prawa implementowane są rozporządzenia, tak było np. w przypadku RODO. W przypadku dyrektyw muszą one zostać dopiero do niego wprowadzone odpowiednimi przepisami - prawodawcy państw członkowskich Unii są zobowiązani do wprowadzenia określonych regulacji prawnych, służących osiągnięciu wskazanego w dyrektywie celu. A kiedy to nastąpi? Tego na razie nie wiemy." {TUTAJ}.
Marcin Maj w portalu Niebezpiecznik.pl zamieścił artykuł "Parlament Europejski przyjął tzw. ACTA2. Czekają nas prawnoautorskie filtry" {TUTAJ}. Według niego:
"Dyrektywa została przyjęta z najbardziej kontrowersyjnym artykułem 13, który w ostatniej wersji testu jest artykułem 17. Przepis ten zobowiązuje duże platformy internetowe do filtrowania treści i wyłapywania naruszeń prawa autorskiego. Europosłowie nie wzięli pod uwagę (a może nie wiedzieli?), że antypirackie filtry są dalekie od doskonałości i często blokują nadmiernie. Ba! Nawet żywi ludzie z odpowiednim przygotowaniem miewają problemy z ustaleniem, czy dana publikacja narusza prawa autorskie, a automaty zaliczają na tym obszarze straszliwe wpadki (np. kolęda “Cicha noc” została kiedyś uznana za dzieło Warnera).(...) Można się obawiać, że wynagrodzenia twórców wcale nie wystrzelą do góry, a platformy internetowe staną się mniej użyteczne i taki będzie cały efekt reformy praw autorskich. (...) Parlament [Europejski] zapewnia, że swobody internautów nie zostaną naruszone, ale tak naprawdę nie będzie miał na to wpływu. Państwa członkowskie muszą wdrożyć dyrektywę do swojego prawa i trzeba będzie bardzo uważać na to, jakie przepisy powstaną na poziomie krajowym.".
To prawda. W parlamentach poszczególnych krajów UE rozegra się dalszy ciąg bitwy o wolność słowa w Internecie.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Prawo autorskie
Swego czasu w blogu (rosjaorosji) plątał mi się watek prawa autorskiego w Rosji (8.o5. 2017"Prawo wasze, pieniądze nasze"). Pokłócili się dwaj protegowani Michałkowa -- kierujący rosyjskim systemem opłat z tytułu prawa autorskiego -- Kriczewski i Fiedotow) i w efekcie ten drugi wylądował w więzieniu. Niezależnie od szczegółów ujawnił się mechanizm prawa autorskiego, który wszędzie jest identyczny. Pobierane są z tego tytułu ogromne pieniądze, których większość znika przez różne mechanizmy przelewów, pożyczek, spółek córek itp. lądując na kontach zarządzających tym systemem oraz osób/firm ich kryjących i z nimi współpracujących, zaś wypłaty nie mają wiele wspólnego z popularnością autorów. W Rosji (i nie tylko) z tytułu praw autorskich pobiera się 1% od sprzętu nagrywającego. Ów Fiedotow rąbnął z systemu pa 1,8 mld rubli, kupił sobie zameczek w Anglii itp. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Francja troszcząca się teoretycznie o autorów niczym nie różni się od Michałkowa i jego ludzi. Tym razem idzie o miliardy euro. Kontrola ideologiczno-polityczna krajów mniej pokornych plus miliardy trudnych do rozliczenia euro plus bat cenzury. . Niemcy zgodziły się w zamian za poparcie przez Francję Nord Stream 2. Dla Internautów mechanizm nie wydaje się zbyt jasny
2. Prawo autorskie
Rozróżnienie w Internecie cytatu i powołania się, repostu i memu od kradzieży jest beznadziejne. Nie mówię już o prawie do fotografii panoramy np. oświetlonego zabytku (oświetlenie ma mniej niż 70 lat).
3. Polska będzie próbowała
Polska będzie próbowała "naprawiać" unijne przepisy o prawach autorskich
autorskich Polska będzie próbowała je "naprawiać" i ograniczać straty,
jakie mogą one przynieść mniejszym podmiotom - powiedziała w środę
rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl