Śmiercionośne oszczędzanie
Zacznę od początkowego fragmentu tekstu "Szok! Belgijski ZUS szuka oszczędności. Chcą przestać leczyć osoby po 85 roku życia!", który ukazał się przedwczoraj [20.03.2019] w portalu Nczas.com {TUTAJ}:
"Prawdziwe motywy tzw. prawa do „godnej śmierci”, czyli mówiąc wprost wprowadzania eutanazji, w rzeczywistości nigdy nie miały żadnych przesłanek humanitarnych, a wyłącznie ekonomiczne. Różnego typu lobby ( w tym opiniotwórcze loże masońskie) uważają takie postępowanie za racjonalne. Opieka nad seniorami w fazie terminalnej ich życia i koszty leczenia „kosztują” często państwo więcej, niż wypłacana im wcześniej latami emerytura. Właśnie taka przyczyna leży za bajdurzeniem o „prawie do godnej śmierci” i cynicznym wykorzystywaniu w propagandzie ludzkich nieszczęść.
Zresztą niektórzy zaczynają już mówić o tym wprost. TV BFM donosi, że „Belgowie ze względów oszczędności ekonomicznych są skłonni zaprzestać leczenia osób, które kończą 85 rok życia”. (...) Na razie są to tylko sondaże, ale państwo szuka drastycznych oszczędności w ubezpieczeniach zdrowotnych, zwłaszcza przy starzejącym się społeczeństwie, w którym koszty leczenia szybko rosną.".
Zanim zabierzemy się do potępiania Belgów, wpiszmy w Google "za stary na leczenie". Otrzymamy wiele adresów stron, na których starsi pacjenci skarżą się na dyskryminację w polskiej służbie zdrowia. Już w roku 2011 w miesięczniku Okręgowej Izby Lekarskiej "Puls" {TUTAJ} opublikowano artykuł "Czy warto leczyć starych ludzi?", w którym czytamy:
"Na potrzeby kampanii TNS OBOP przeprowadził w kwietniu 2011 r. badanie dotyczące świadczenia usług medycznych osobom starszym. Badanie kwestionariuszowe objęło próbę 1002 osób w wieku powyżej 15 lat. Kto jest stary? Osoby poniżej 55. roku życia za początek starości uważają magiczną liczbę 62 lat. Wiek jest wprawdzie najważniejszym kryterium starości (tak uważa 29 proc. wszystkich badanych), ale już 28 proc. respondentów sądzi, że starość zależy od tego, jak się wygląda, a 20 proc. za istotne kryterium starości uznaje stan zdrowia. Mimo że 71 proc. badanych jest zdania, iż na leczenie ludzi starszych państwo powinno przeznaczać większe środki, to w odpowiedziach na pytanie szczegółowe: kto powinien mieć dostęp do leczenia, jeśli środki są ograniczone? osoby po sześćdziesiątce spadają na czwarte miejsce w kolejce, po dzieciach do 18. roku życia, głównych żywicielach rodziny i osobach chorujących na minimum dwie ciężkie choroby. Jako społeczeństwo uznajemy zatem konieczność leczenia ludzi starszych, ale... nie w pierwszej kolejności, bo dzieci są najważniejsze! Nic zatem dziwnego, że na pytanie, czy osoby starsze są w Polsce szczęśliwymi ludźmi, 64 proc. badanych odpowiedziało, że nie. 5 proc. ujawniło także, że komuś w ich środowisku odmówiono leczenia ze względu na wiek.".
W roku 2013 w "Gazecie Wyborczej" ukazał się ciekawy artykuł Judyty Watoły "Za stary na leczenie. Nawet lekarze się boją". Jego zajawka jest {TUTAJ}. Zdołałam jednak dotrzeć do całości tekstu w następujący sposób: Wpisałam w Google " za stary na leczenie pressreader.com " i kliknęłam w pierwszy adres, jaki się pojawił. Otrzymałam początek artykułu. Gdy kliknęłam w prawy bok strony - przesunęła się ona i na dole pojawiła się zielona strzałka. Po kliknięciu w nią uzyskałam dostęp do całości tekstu. Warto to zrobić, gdyż jest on interesujący.
Co z tego wynika? Ano to, że zamiast wyrzucać pieniądze na szkodliwe bzdury w rodzaju gender i LGBT+ - lepiej byłobY uzdrowić służbę zdrowIa.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. KIedys wyliczyli,
ze wydatki poniesione na leczenie czlowieka w czasie ostatniego roku zycia sa wieksze niz wydatki poniesione przez reszte jego zycia.
2. Jest jeszcze ciekawiej
Ponieważ sprawy bioetyczne bardzo mnie interesują, to co nie co wiem na ten temat. Rzeczywiście, najdrożej kosztuje leczenie w ostatnim okresie życia człowieka. Te wielkie wydatki są ponoszone nawet nie w ciągu ostatniego roku życia a w dużo krótszym okresie. Ciekawostką jest to, że koszty te są zależne od wyznania pacjenta. Chrześcijanin umierając generuje o połowę niższe koszty leczenia niż osoby nie wierzące, przynajmniej w USA, gdzie były zrobione stosowne statystyki.
Co braku leczenia osób starych, to u nas nie leczy się najstarszych pacjentów chorych np. na choroby nowotworowe, ale nie tylko. Tych obejmuje się tylko opieką paliatywną.
Nie jest to z reszta problem nowy. Od zawsze był problem wyceny ochrony ludzkiego życia. I druga ciekawostka. Cała etyka chrześcijańska bardzo "konkretnie" podchodzi do spoczywającego na rodzinie obowiązku finansowania leczenia. W Hiszpanii, bodajże w XVII uznawano, że graniczną po przekroczeniu której nie można już postawić zarzutu rodzinie, że nie dba o chorego była kwota 3000 denarów. Czyli, nawet najbogatsi nie musieli wydawać więcej. Natomiast jest jeszcze druga norma. Leczenie nie powinno obniżać w sposób istotny poziomu życia rodziny i wpływać negatywnie na jej perspektywy. Czyli, to co zrobił J. Kaczyński, czyli zadłużył się na potrzeby leczenia chorej matki jest niezgodne z filozofią chrześcijańską (vive Katechizm KK).
Natomiast tylko etyka żydowska (np. Majmonides) twierdzi, że należy bezwzględnie chronić życie ludzkie, bo każdy jego moment to tak na prawdę jest nieskończonością, czyli nie ma znaczenia czy chronimy perspektywę życia wynoszącą godzinę, tydzień czy 10 lat.
Trzeba jednak pamiętać o jeszcze drugiej stronie tego zagadnienia, czyli o uporczywej terapii.
Wiele zabiegów leczniczych jest bardzo bliskie torturom. Leczenie nowotworów w zasadzie sprowadza się do tego, by różnymi truciznami otruć pacjenta w nadziei, że rak otruje się trochę szybciej. Zresztą tzw. "chemia lecznicza" jest w Niemczech produkowana na tej samej instalacji, która była używania w czasie I wojny światowej do produkcji gazów bojowych i tak na prawdę jest to zmodernizowana ich wersja.Jest to oczywiście bardzo drogi produkt i producentowi zależy na jak najszerszym jego zbycie ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Tak więc stosowanie chemii do leczenia nowotworów ludzi bardzo starych jest bardzo dwuznaczne. Nowotwory bowiem w późnym wieku rozwija się bardzo wolno a chemia może zbić od razu. To samo dotyczy i innych wywołujących podobne cierpienia pacjenta procedur medycznych. Od kiedy to nie pacjenci płaca za leczenia a firmy ubezpieczeniowe powstał wyraźny konflikt interesów. Opłaca się bowiem lekarzowi przedłużać cierpienia pacjenta bez nadziei na wyleczenie, bo ma dochód "z procedury".
Natomiast rzeczywiście jest potrzeba rozważenia na nowo wszystkich kwestii związanych z etyką w medycynie, właśnie ze względu na to, że cała współczesna etyka medyczna powstawał w sytuacji, w której dobrobyt lekarza zależał od tego, czy mu pacjent (lub jego rodzina) zapłaci. Czyli ostateczne skwitowanie wypełnienia obowiązków przez lekarza dokonywali generalnie rzecz biorąc pacjenci. Po to by lekarze w ogóle mogli leczyć normy społeczne chroniły lekarza a hamowały ingerencje pacjenta i jego rodziny w proces leczenia i oceny jego prawidłowości. Zawsze jednak niezadowolony pacjent mógł odmówić zapłaty i wtedy lekarz by mieć pieniądze musiał udowodnić prawidłowość swojego postępowania wobec świadków całego procesu leczenia. Gdy na miejsce pacjenta płatnikiem stali się ubezpieczyciele nie ma w procesie oceny prawidłowości leczenia świadka widzącego wszystko. Co najwyżej można lekarzowi zarzucić błąd w sztuce medycznej ale to stawiający zarzut musi go udowodnić a nie jak było poprzednio, kiedy to lekarz musiał udowodnić, ze zrobił wszystko co było potrzebne.
To zupełnie inny rodzaj stosunków społecznych, do których obecne normy bioetyczne po prostu nie pasują.
uparty
3. Co leczyć
W ubiegłym Do Rzeczy podano, że w W.Brytanii w 2017-2018 hormonalnie usiłowano zmienić płeć 2500 dzieciom. Jeżeli doliczymy pensje wszystkich szarlatanów związanych z tym procederem -- psychologów, psychiatrów, obrońców praw dziecka i sędziów, którzy to przyklepali -- a jeszcze dziennikarzy, którzy nagłośnili i fundusze jakie wsparły to wypadną spore sumy. A będzie tego coraz więcej, bo walczymy o te "T" w LGBT i partner Biedronia przeciwników straszy więzieniem. Wprawdzie i tak g... z tego będzie, bo się po prostu nie da. Ale staruszkowie sa tak niemedialni i nie zaśpiewają na Eurowizji, a jeżeli to kiepsko.