Co będzie z Niemcami?

avatar użytkownika Tymczasowy

Niemcy stanowią dla mnie zagadkę. Stąd zamiast zajmować się tym co należy, czyli Ruskimi, poświęciłem im trochę czasu i jeszcze trochę poświęcę. Niemcy uważane były za naród filozofów, poetów i uczonych. Jakoś ciągle pomija się, że także inżynierów, często wybitnych. Ale jakoś to nie brzmi w uszach myślicieli. Sami Niemcy nierzadko sami się definiowali, więc mamy tu pewną łatwość. Na dobry początek poprzestanę na sądzie wybitnego niemieckiego historyka, a nawet historiozofa, J.G.Herdera. W drugim tomie swego dzieła pt. "Myśli o filozofii dziejów" (PWN, Warszawa 1962) tak zaczyna kawałek zatytulowany: "Ludy germańskie":

"Przystępujemy teraz do szczepu ludów, który dzięki swemu wzrostowi i sile cielesnej, dzieki swej przedsiebiorczości, śmiałosci, wytrwałości i odwadze wojennej, dzięki bohaterskiemu duchowi, przejawiającemu się w gotowości pójścia w orszaku wojskowym swych dowodców dokądkolwiek by ich prowadzili dzieląc między sobą pokonane kraje jako łup,słowem:dzięki rozleglym rozbojom i ustanowieniu wszędzie dookoła instytucji na modłę germańską przyczynił się bardziej niż inne ludy do szczęścia i nieszczęścia tej części świata".

Nic dodać, nic ująć. Dokładnie tak to bylo, jest i będzie.

Herder kontynuował dalej: "Zapewne przyczyna ta nie tkwi jedynie w charakterze narodu; na czyny tego narodu podziałało zarówno jego położenie fizyczne, jak i polityczne oraz mnóstwo okoliczności, które u żadnego innego ludu półniocnego tak się razem nie splotły. Wysoka, mocna i piękna budowe ciała germanów, ich niezwykle błękitne oczy ożywiał duch wierności i wstrzemięźliwości, ktory sprawiał, że byli posłuszni przełożonym, śmiali w ataku i wytrzymali w niebezpieczeństwach".

Dalej Herder dowodzi, że Germanie byli jakbyśmy to nazwali Przedmurzem Europy przed najazdami barbarzynców ze Wschodu. Jednakże przy takim ukształtowaniu niemieckiej mentalności pojawiły się pewne cechy negatywne. "Przy tego rodzaju wojennym układzie stosunków brakło oczywiście Germanom różnych innych cnót, z których chętnie rezygnowali na rzecz głównej skłonności lub głównej potrzeby:wojny. Rolnictwo nie było im tak miłe jak wojna...Germania  była więc przez długi czas lasem pełnym łąk, bagien i mokradeł, gdzie tur i łoś, te obecnie wytępione germańskie zwierzęta bohaterskie, mieszkały obok germańskich bohaterskich ludzi; nauki były im nie znane, a nieliczne niezbędne rzemiosła uprawiały kobiety i przeważnie siłą chwytani niewolnicy. Ludy tego rodzaju gnane zemstą, niedostatkiem, nudą lub z innych motywów opuszczały zapewne chętnie swe puste lasy, by szukać lepszych okolic lub służby za żołd. Dlatego też liczne te plemiona pozostawały w stanie wiecznego niepokoju, sprzymierzały się ze sobą albo wiodły ze sobą wojny. Żadne inne ludy nie wędrowały tak często w różne strony...".

Słowa Herdera potwierdziły później napady wojsk niemieckich przede wszystkim na Francję (1870,1914 i 1940), ale także na inne kraje. To doświadczenie skłaniało do szukania środkow zaradczych. Na przykład niezwykle odważny żołnierz, świetny polityk, ale i popisowo dowcipny W.Churchill stwierdził kiedyś, że najlepiej by bylo gdyby bombardować Niemcy co pięćdziesiąt lat. Były też inne pomysły. Dość radykalną, sformulowana przez żydowskie otoczenie amerykańskiego prezydenta F.D.Roosevelta przedstawię w polskiej wersji. Dziennikarz Wojciech P. Kwiatek tak pisał na portalu SDP: "Dzisiejszych Niemców powinno w ogole nie być. Po zdławieniu ich zbrodniczych, nie dających się zracjonalizować działań powinno się ich kraj otoczyć murem, oddzielić od świata cywilizowanego. Stworzyć im wszystkim obóz... Reżim powinien oczywiście być łagodniejszy niż w Auschwitz. I powinno się poczekać, aż oni wszyscy zrozumieją...Albo wymrą" ("Kilka myśli o Niemcach", 3 VIII 2016).

 Radykalizm W.P.Kwiatka nie jest krańcowy. Ja, jako ja, życzyłbym Ruskom, by ich kraj spotkał los  Atlantydy czy coś takiego. Bul, bul, bul...O ile lepszy stałby się świat!

Problem polega na tym, że polski dziennikarz nie ma racji. Znów sięgnę do zdania mądrzejszych ode mnie. Prawdę mówiąc, wolałbym, by było ich znacznie mniej. Po prostu nie znoszę mas. Paul Gottfried, profesor amerykańskiego uniwersytetu jest znanym obrońcą Niemiec. W swoich książkach dowodzi, że to nie Niemcy wywolały I wojnę światową czy że bzdurą jest sięgać do głębszych korzeni niemieckiego faszyzmu. Coś jednak w sercu uczonego pękło i zdobył się na tekst traktujący krytycznie współczesne Niemcy ("Second Thoughts about the Germans", czyli "Zmieniam zdanie o Niemcach", LewRockwell.com, 13 I 2016). Napisał on, że Niemcy przegrali dwie wielkie wojny i to przetrąciło ich kręgosłup moralny. Stąd przesadzają w swoim pokutnym zapamiętaniu i wyciągnęli niepoprawne wnioski z przeszłości. Niemieccy politycy znajdują przyjemność w ciągłym wypominaniu prawdziwych i wymyślonych grzechów. Pewna Niemka powiedziała Autorowi, że Niemcy ciągle uważają, że są pod okupacją i starają się przypodobać Amerykanom. Zaś pewien Amerykanin studiujący w Niemczech odniósł wrażenie, że Niemcy są ślepo posłuszni swym przełożonym ("They follow their leaders right over the cliff").

Ta ostatnia obserwacja jest ważna i warta rozwinięcia. Źrodeł jest wiele, poprzestanę na jednym tylko. Jest to tekst ks. prof. Tadeusza Guza pt. "Zrozumieć Niemców"  zamieszczony na portalu PCh24.Pl (Polonia Christiana). Profesor najpierw streszcza Hegla, według którego Niemców cechuje powaga, rzetelność, ale i służalczość. "Niemiec jest aniołem szatana, który uderza nas pięścią". Martwi "zatwardzialość niemieckiej istoty". Ksiądz Profesor piastowal kiedyś funkcję dziekana na niemieckim uniwersytecie i z przyjemnością dostrzegł, że jego polecenia są skrupulatnie wykonywane. Wyjaśnia to znów Heglem. A ten nie przypadkowo pisał o służalczości Niemców, choć mógł posłużyc się słowem "posłuszeństwo". Posłuszeństwo jest aktem podporządkowania się w sposób świadomy i wolny. Natomiast służalczość nie wymaga przekonania co do słuszności podjętej decyzji.

Tak więc, co my tutaj mamy? Niezwykle wojowniczy naród, ktoremu najpierw, przez pół wiekiem wybito zęby. Później sam niezwykle ochoczo podjął trud wybijania wlasnych zębów. Dominuje pacyfizm, jest kryzys w naborze do Bundeswehry, który może być przezwyciężony ochoczym zaciągiem Turków i Arabów. Głowy mają Niemcy popsute różnymi ideami lewackimi. Czyli jest silna ideologia. Jest narzędzie w postaci posłusznego narodu, ktore może jej posłużyc w bardziej zdecydowanych działaniach. Czy naprawdę da się wykluczyć, że pójdą tą drogą?  Tym bardziej, że pod pozorami ogłady kryje się inny obraz duszy niemieckiej.  Kurt Kurbijuweit podzielil się swoją opinią na łamach "Der Spiegel"  ("Can we Separate the Man from  His Works?", 12 IV 2013). Według niego, społeczeństwo niemieckie na pozór wygląda dobrze, elegancko  i grzecznie. Jednak prawda jest taka, że bez względu na to jak wyrafinowanie się zachowują, to tak naprawdę ciągle pozostają  "bratwurst society".  A ta "kiełbasianość" oznacza prymitywizm, który ktoś zręczny może po raz kolejny wykorzystać.

Czyżby "Anioł szatana" miał znów uderzyć pięścią?

 

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Tymczasowy

1. https://www.youtube.com/watch

avatar użytkownika Tymczasowy

2. https://www.youtube.com/watch

avatar użytkownika Maryla

3. Czyzby "Aniol szatana" mial znow uderzyc piescia?

Skandaliczny wyrok niemieckiego sądu! Okazuje się, że pracodawca kościelny nie może odmówić zatrudnienia do pracy osoby, która jest innego wyznania, niż reprezentuje to dana instytucja. Może być to bowiem „dyskryminacja” pracownika!

Federalny Sąd Pracy w Erfurcie orzekł, że „instytucje kościelne nie mogą uczynić członkostwa w Kościele podstawowym warunkiem ubiegania się o pracę”. Orzeczenie ma związek ze sprawą, którą wniosła mieszkanka Berlina przeciwko Diakonii – największemu protestanckiemu pracodawcy w Niemczech.

W 2012 roku kobieta aplikowała na posadę referentki w Ewangelickim Biurze Diakonii i Rozwoju. Aplikację odrzucono. Zdaniem kobiety, najważniejszą sprawą był fakt, że nie jest ona członkiem wspólnoty ewangelickiej. W związku z tym wniosła pozew o dyskryminację ze względu na religię.

Decyzją sądu, Diakonia musi wypłacić odszkodowanie niedoszłej pracownicy w wysokości prawie 3,9 tys. euro (prawie 17 tys. zł). Sędziowie nie mogli bowiem wykluczyć, że padła ofiarą dyskryminacji. Ponadto orzekli, że „nie istnieje żadne prawdopodobne lub znaczące niebezpieczeństwo” naruszenia etosu grupy religijnej z powodu, że osoba ubiegająca się o pracę nie jest członkiem protestanckiej wspólnoty.

Prezes Diakonii Ulrich Lilie jest rozczarowany wyrokiem. Jego zdaniem, wyrok wprowadza nowe orzecznictwo, które „ma znaczący wpływ na naszą samoświadomość”. – Możemy robić wszystko przez prawo udzielania poleceń, wtedy nie będziemy potrzebować już protestanckich chrześcijan w naszych instytucjach – powiedział i dodał, że Diakonia przeanalizuje wyrok i być może skieruje go do Trybunału Konstytucyjnego.

Źródło: dw.com

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl