Będzie problem dla postępaków
Póki co idzie nieźle postępakom w Kanadzie w walce ze znienawidzonymi przez nich symbolami takimi jak pomniki czy nazwy szkół i klubów sportowych. Parę pominików udało się usunać i parę szkół musiało zmienić swoich patronów. Nie widzą jeszcze, że przy okazji sami kopią pod sobą dołek.
John A.Macdonald był współtwórcą Kanady i jej pierwszym premierem (1867-1873). Miał też szereg innych zasług, np.był obrońcą praw kobiet i doprowadził do przyznania Indianom praw wyborczych. Już tylko z tych powodów powinien być bliski leawckiemu sercu. Jednak postępakom się on nie podoba, bo nie wykazał doskonałości w traktowaniu Indian i podjęli kampanię rugowania dedykowanych mu pomników oraz nazw szkół. Tym drugim zajęły się nauczycielskie związki zawodowe, które aż do bólu są politycznie poprawne. Dawno już w tej dziedzinie przekroczyły granice szaleństwa.
Właśnie doszło do usunięcia pomnika A.Macdonalda stojącego przed ratuszem Victorii, miasta w Brytyjskiej Kolumbii. W tamtych stronach lubią socjalizm i Zielonych. Burmistrz miasta Lisa Helps uzasadniała to tak: "Mieliśmy skargę jednej rodziny 'indingenuous people" (to nowa, po "native people" politycznie poprawna nazwa Indian), którą bolało, że każdego dnia idąc do pracy musieli przechodzić koło tego pomnika". Umiarkowany radny, Geoff Young tlumaczył się w sposób następujący: "Byłem przeciwny tej decyzji, ale trzeba respektować uczucia tych, którzy mówią, że pomnik rani ich uczucia".
W trakcie usuwania pomnika swój entuzjazm okazywała kilkunastoosobowa grupka entuzjastów. Jeden z nich trzymał tekturę z napisem: "My nie usuwamy historii, my ją tworzymy". Zaś innemu wylało się z serca: "Jesteśmy tutaj, by powiedzieć, że nie ma honoru w ludobójstwie kulturowym i przyszedł czas by usunąć ten pomnik".
Obecna była też grupka przeciwników usuwania pomnika premiera. Zachowywali się spokojnie. W rękach trzymali flagi Kanady i odśpiewali hymn narodowy.
Właściwie na tym można by przestać, ale wypada przedstawić niuanse ze sprawą związane, które nie muszą być znane poza granicami Kanady. Właściwie sprawa "ludobójstwa kulturowego " Indian kanadyjskich rozgorzała wraz z powstaniem " Komisji ds. Prawdy i Pojednania" Truth and Reconcillation Commission, jej działalnością i niezwykle wrednym raportem końcowym. Nie dość, że przyznano Indianom ciężkie pieniądze - w dodatku do miliardów dolarów łożonych corocznie na tych pasożytów i przez nich marnotrawionych- to jeszcze wyciągnięto tomahawki przeciwko symbolom znienawidzonym przez postępaków, co odpowiadało też Indianom.
Niedawno pewien profesor z Guelph University powiedział o Indianach tak: "Nie przepracowali w życiu ani jednej godziny. Zajmują się odprawianiem pogańskich guseł". Bardzo odważny to człowiek. uniwersytet zdążył już przeprosić;Profesor nie. Ktoś inny stwierdził, że ta cała komisja, która miała się zajmować pojednaniem daje upust zakorzenionej żądzy rewanżu.
Postępaczka Brenda Macdougall z University of Ottawa tak klaruje sprawę: "Dlaczego boimy się zmiany nazw? Argument, że "wymazujemy" historię nie trzyma się kupy...Historia nie dzieje się w próżni, nie jest zestawem obiektywnych faktów...Idea, że nie wolno przykładać współczesnych zasad moralnych/wartości do oceny postaci historycznych jest błędna".
Jest w tym wszystkim pewien problem. I nie idzie mi o znaną sprawę sensowności ulegania woli jakiejś osoby czy grupki osób, którym nie odpowiada to, co odpowiada prawie wszystkim. Znane są przyklady, a to jakaś Żydówka protestuje z powodu choinki w jakimś budynku, a to bicie dzwonów kościelnych w jakimś górskim kościółku rani uszy innej paniusi. Tylko zwyrodniałe rozumienie demokracji każe uwzględniać zdanie jakiegoś kompletnego marginesu. Mam na myśli sprawę zupełnie fundamentalną, przecież zasada z całą siłą forsowana przez lewactwo przecież nie może nie być stosowana wobec nich. To broń obosieczna.
Póki co, pomnikowe straty na niekorzyść kanadyjskiego patriotyzmu nie są duże, bo to dopiero początek. Jednak już teraz zarysował się omawiany problem. Otóż postępacy już zdążyli trochę nabzdzić swoimi pomnikami. A proponuje się, by budować wielkie pomniki Indian, którzy odnieśli jakiś sukces. Gdzie ich szukać? A w 2011 r. przed jednym z budynków w Carleton University w Ottawie (Mickey Mouse university) postawili pomnik Mahatmy Gandhiego. Teraz przypomniano, że ten czlowiek był rasistą w stosunku do murzynów. Do tego popierał system kastowy w Indiach.
Czy podjedzie do tego pomnika duży samochód z przyczepą i go na nią załadują?
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. https://youtu.be/8DAK_3ibEd8
2. Tymczasowy
oczywiście, że to broń obosieczna. Problem w tym, że konserwatyści wiary chrześcijańskiej nie kierują się zemstą, więc lewactwo liczy na tę broń - po za tym w swojej ordynarnej arogancji uważaja, że to oni będa rządzić światem. Całym.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl