Prawda po żydowsku
Słusznie oburzamy się na różne antypolskie książki ciągle wydawane na świecie. W Polsce też ten proceder ma miejsce. Jednak nie można przy tym zapominać o ogromnym zapleczu tak w postaci książek, jak i filmów. On to stanowi podstawę, na której dobudowuje się systematycznie nowe piętra. Niech przykładem będzie książka Leona Urisa pt. "Exodus". Wydrukowano jej miliony kopii. Wydawnictwo Doubleday w latach 1958- 1964 wydrukowało 30 wydań, a Bantam - 51 wydań w latach 1959-1977. Mam kopię z 1977 r., więc nie wiem ile więcej było późniejszych wydań. Tak czy inaczej, zanim wydano w 1965 r. pierwszą kopię z miękką okladką na rynek trafiło ponad 5 milionów "dzieła" w twardych okładkach. Nowsze "tsunami" sprzedawane było po niższych cenach, więc lekko można te miliony przemnożyć przez jakąś cyfrę.
Książka Urisa liczy 599 stron, z czego Żydom w Polsce poświęcone zostały strony nr 112-145. Niby nie tak dużo, jednak szkody poczyniły ogromne. Uris przekazuje jakąś dziwną wersję stosunków żydowsko-polskich w Polsce. Od prawdy stroni i narusza zasady logicznego myślenia.
Zaczyna od rzutu historycznego: "Przez siedemset lat Żydzi w Polsce byli poddawani różnego rodzaju prześladowaniom włącznie z masową zagładą" (s.112). A co ich przywiodło do Polski? Oczywiście Krucjaty Krzyżowe (s.112). A gdzie mieszkali? Oczywiście Polacy pozamykali ich w gettach. A w jakim celu? Mieli tam być wyniszczani (s.113). I co, udało się? No nie, wręcz odwrotnie, na złość Polakom "zdarzyło się coś dziwnego. Zamiast powoli umierać, Żydzi rozwinęli swoją wiarę i kulturę, a ich liczebność się zwielokrotniła" (s.113).
Żydzi według Urisa byli w gettach bici i zabijani przez Polaków, a ich mienie grabione. Stało się to nie tylko akceptowane, "ale punktem honoru i rozrywką Polaków" (s.113).
Okupacja Polski przez Niemców była dla Żydów tragedią. Tylko częściowo z powodu okupantów. Mogło być znacznie lepiej gdyby nie Polacy. Ci zachowywali się nie po europejsku. W Europie była prawie sielanka. "We Francji rzad Vichy absolutnie odmawiał przekazywania Żydów Niemcom. W Holandii panowała jednomyślność co do ukrywania Żydów. W Danii król nie tylko przeciwstawiał się zarządzeniom niemieckim, ale sami Duńczycy ewakuowali całą populację żydowską do Szwecji" (s.123).
Autor zafundował taką oto łamigłówkę. Pisze, że Niemcy wydali zarządzenie, by Żydzi nosili białe opaski na rękawach, a nich Gwiazdy Davida. I co się dalej działo? "Polska to nie Dania. Polacy nie sprzeciwiali się zarządzeniu niemieckiemu i Żydzi nosili opaski na rękawach i Gwiazdy Davida na plecach". Tak dokładnie ten człowiek to napisał. Gwiazdy na żydowskich plecach (?), bo Polacy nie stawili oporu.
Czegóż to jeszcze Polacy nie byli winni. Uris obwinia Polaków o to, że Żydzi szli biernie na rzeź. Jego zdaniem nie walczyli, bo nie mieli poparcia ze strony Polaków (s.123).
Polacy w czasie okupacji zajmowali się wydawaniem Żydów. Jeżeli już ukrywali, to dopóki Żydzi byli w stanie za to zapłacić. Później polska granatowa policja zagnała pół miliona Żydow do warszawskiego getta. Ani słowa o istnieniu żydowskiej policji. Jest wzmianka o Radzie Żydowskiej, która starała się jak mogła, by ratować swoich.
Sporo miejsca zajęła gloryfikacja Powstania w Getcie. Miało trwać od stycznia do czerwca 1943 r., czyli parę miesięcy. Nic to, że zwykle podaje się czas jego trwania od 19 kwietnia do 16 maja. Realistycznie rzecz biorąc opór, który na siłę nazywa się powstaniem trwał trzy dni. Potem zaczęła się ucieczka bojowców poza mury getta. No, ale jest radość Urisa, że powstanie trwało znacznie dłużej niż 26 dni, czyli kampania wrześniowa, gdzie Polacy mieli bardzo dużo uzbrojenia. Porównanie z gatunku debilnych. Później tę liczbę 26 dni podał nie wiadomo dlaczego reżyser "Listy Schindlera" na samym początku filmu.
Powstańcy gromili Niemców jak jacyś komandosi z wojsk specjalnych. Ich przeciwnicy byli ciężko przestraszeni. Ci niby komandosi "atakowali nocą niemieckie patrole. Niemcy i polscy granatowi policjanci przysięgali przestraszeni, że to duchy" (s.132).
A potem było jeszcze gorzej. Dla Niemców oczywiście. "Żydzi ukrywający się jako Chrześcijanie w Warszawie oraz bliższej i dalszej okolicy powrócili do getta, by stawić czoła jako ostatnia linia oporu. Doszli do wniosku, że przywilejem jest umieranie z godnością" (s.131). No i jak już tak się rozhulało, to już nie dziwi liczba zabitych Niemców - autor wyliczył, że były ich tysiące. Problem w tym, że siły niszczące getto liczyły 2000 osób. Byli to Niemcy, Ukraińcy, Litwini i Łotysze. J.Stroop podaŁ, że zginęło 6 Niemców i 10 Ukraińców. Pewnie było ich więcej, ale nawet o setkach nie może być mowy. Wiadomo, że Żydzi byli uzbrojeni w pistolety, a ta broń jest celna mniej więcej w odległości 10 m. Było też dosłownie kilka karabinów, a może nawet tylko jeden.
Żydzi nie tylko stawili się do Warszawy na powstanie, ale także wracali do Auschwitz po wyzwoleniu tego obozu. Najpierw ocaleni udawali się do swoich miejsc zamieszkania, ale te były zagrabiane przez Polaków i Żydów mordowano, więc schronili się w obozie koncentracyjnym (s.144). I to też okazało się ślepą uliczką, bo Polacy kontynuowali proceder uprawiany wcześniej przez Niemców i nie chcieli, by z kraju wydostał się ani jeden Żyd. Bali się, że ujawniłby światu prawdę o Polakach (s.144-145).
Znalazł się jednak przemyślny sposób. Otóż udało się kilkuset Żydom potajemnie uciec z obozu w Auschwitz. Szli nocą podtrzymując słabych i niosąc młodych. Przebili się przez zaspy śnieżne i przenikające wiatry. Pokonali Karpaty. Na granicy przekupili polskich pograniczników. Wyniszczona karawana przekraczała granice podczas, gdy strażnicy "z wypchanymi kieszeniami stali odwróceni plecami" (s.145).
A potem już była wielka ulga, prawie jak w raju. Z Przełęczy Jabłonkowskiej pociąg zawiózł ich do Bratyslawy, a później do Austrii i przez przełęcz Brenner do Włoch. Potem Mediolan, port w La Spezia i na statek do Palestyny.
Tak właśnie wygląda prawda po żydowsku. Już wolę karpia po żydowsku, choć nigdy go nie jadłem.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
9 komentarzy
1. https://youtu.be/hDuTf4cFr0w?
2. https://youtu.be/6gmBfWDW9tU
3. https://youtu.be/C1sSfNHghZc
4. Mosbacher widać kształcona na Urisie
Szczerski zaprasza antypolską Mosbacher: „jak przyjedzie zweryfikuje swoje opinie”. Z Anną Azari jakoś się nie udało
Kandydatka na stanowisko amerykańskiego ambasadora w
Polsce Georgette Mosbacher uważa, że antysemityzm w Polsce narodził się
wyniku przyjęcia przez rząd ustawy o IPN. Jej szokujące stanowisko ma
zdaniem Krzysztofa Szczerskiego ulec zmianie po przyjeździe do naszego
kraju. W zapewnienia szefa Gabinetu Prezydenta należy jednak wątpić, a
za przykład niech służy ambasadorka Izraela Anna Azari, która mimo
wieloletniej bytności wciąż ma Polaków za zajadłych antysemitów.
Czekamy na panią Mosbacher w Warszawie, myślę, że po tym jak
przyjedzie zweryfikuje swoje opinie, po tym, jak zobaczy jak tutaj
funkcjonuje świat polityczny i społeczny – stwierdził Szczerski. W jego mniemaniu Mosbacher, kiedy już pojawi się w Polsce, szybko się zreflektuje i wyjdzie z błędu.
Przypomnijmy, że przesłuchiwana przez senacką komisję kandydatka, na pytanie o problem antysemityzmu raczyła stwierdzić: Tak.
Niestety zostało to wywołane niedawno przyjętą ustawą o Holokauście.
Nie możemy tolerować żadnego rodzaju fanatyzmu, to ma fundamentalne
znaczenie dla naszych wartości i będę pracować wspólnie z Polską, aby
upewnić się, że nie włączają tego rodzaju rzeczy do swojego
ustawodawstwa. Warto również dodać, że Mosbacher zapowiedział, że będzie się starać, by Polska przyjęła uchodźców.
Czy przyjazd do naszego kraju może rzeczywiście naprostować
skrzywione antypolską propagandą poglądy? U niektórych osób pewnie i
tak, ale w kontekście słów Szczerskiego warto skorzystać z przykładu,
jaki daje izraelska ambasador Anna Azari, która z niewidomych wciąż
przyczyn nie została odesłana do swojego kraju.
Azari przebywa w Polsce od 2014 r. Mimo upływu lat, wciąż wskazuje
nasz kraj twierdząc, że jest antysemicki. Warto przytoczyć tutaj,
chociażby jej wypowiedź z okazji rocznicy Marca’68: Przez ostatnie
półtora miesiąca już wiem, jak łatwo w Polsce obudzić i przywołać
wszystkie demony antysemickie – nawet, kiedy w kraju prawie nie ma Żydów
[…] Jednak Marzec ’68 zdarzył się tylko w Polsce. Azari
wykorzystywała właściwie każdą możliwą okazję, by wbić Polakom szpile.
Bez insynuacji nie obyło się nawet podczas obchodów 73. rocznicy
wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau.
Idąc tym tropem, można wątpić, czy antypolonuska lub też po prostu
niedokształcona Mosbacher, kiedy już odetchnie polskim powietrzem i
zaznajomi się z miejscowym społeczeństwem oraz jego kulturą nagle
przestanie widzieć w mieszkańcach naszego kraju morderców żydowskich
rodzin dybiących na obywateli Izraela.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. UJAWNIAMY skąd płyną
UJAWNIAMY
skąd płyną darowizny dla POLIN. Placówka zorganizowała kampanię
zrównującą antysemityzm z 1968 r. z dzisiejszym marginesem
Dotarliśmy do dokumentów jasno pokazujących całą finansową sieć powiązań
instytucji działających na rzecz kultury żydowskiej w Polsce.
To darowizny, o których opowiada dyrektor placówki.
1968 r., Warszawa. Czarno-biały film, Pałac Kultury i Nauki,
blokowisko, ulica Krakowskie Przedmieście. Polacy, stylizowani
na ówczesnych mieszkańców stolicy głoszą antysemickie hasła. „Co jest
z tymi Żydami? Oni chyba są opętani, no bo jak mam wytłumaczyć
te wszystkie nieszczęścia, które ciągle sprowadzają na świat?” -
mówi warszawianka.
Odczytane przez aktorów kwestie to współczesne
komentarze internautów. To fragment pierwszego z cyklu „Inna historia,
taki sam hejt” spotu przygotowanego przez Muzeum Historii Żydów
w Polsce POLIN.
—czytamy. I to jest prawda.
—wnioskuje jednak Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, które przygotowało spot. I to porównanie jest już skandaliczne.
Czy
współczesna retoryka antysemicka różni się od tej sprzed 50 lat?
Obejrzyj film, poznaj historię. Nie pozwólmy, żeby się powtórzyła -
głosi opis filmu. Ale dyrektor POLIN, prof. Dariusz Stola, zaznacza,
że film nie jest pełnym obrazem kampanii, jaką przygotował. Odsyła
do całej wystawy „Obcy w domu. Wokół Marca ‘68” dostępnej w Muzeum.
Przyznaje także, że zdaje sobie sprawę z tego, że cytowane komentarze
to jedynie fragment z całego przekroju polskiego społeczeństwa.
My doprecyzujmy, że chodzi o anonimowe komentarze w sieci.
Dlaczego zatem Muzeum POLIN sugeruje problem antysemityzmu w Polsce?
— stwierdza prof. Dariusz Stola.
— mówi.
Antysemityzm jest, jego zdaniem, poważnym problemem pod względem moralnym i duchowym.
— dodaje.
Tymczasem
Muzeum POLIN emituje drugi film, nadal oparty jedynie na komentarzach
w sieci, które tym razem czytają Polacy żydowskiego pochodzenia, w tym
Daniel Passent i Seweryn Blumsztajn. Do udziału w nagraniach został
zaproszony także Bronisław Wildstein. Odmówił.
— mówi Bronisław Wildstein.
— uważa Wildstein.
Kto za to zapłacił
Na pytanie, kto finansuje całą kampanię „Obcy w domu”, dyrektor odpowiada, że Muzeum utrzymuje się wyłącznie z darowizn.
Kampania
„Inna historia, taki sam hejt” finansowana jest ze środków
Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce, jej
współorganizatora. Muzeum zapewnia wsparcie komunikacyjne
i promocyjne kampanii.
Jakie polityczne powiązania, czy interesy może mieć POLIN? Dotarliśmy
do dokumentów jasno pokazujących całą finansową sieć powiązań
instytucji działających na rzecz kultury żydowskiej w Polsce.
To te darowizny, o których mówił dyrektor.
Najwięcej
na Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela
Ringelbluma, wspierające działalność POLIN, w złotówkach przekazał
w 2012 r. Kulczyk Holding SA - wpłata w wysokości aż 20 mln zł.
Z kolei ponad 8,5 mln zł wysłała na konto bankowe Stowarzyszenia
Ambasada Republiki Federalnej Niemiec przez pół roku. Od czerwca 2010 r.
do stycznia 2011.
Trzykrotne przelewy na ponad 1 mln zł każdy
z rachunków bankowych prowadzonych w Monako i Szwajcarii wykonał Gregory
Jankilevitsh. To osoba powiązana z podmiotem J&S Service and
Investment Ltd. znana ze współpracy z PKN Orlen SA., które także
dotowało Stowarzyszenie. Na kwotę ponad 300 tys. zł do 2012 r.
Wsparcie
płynęło także ze strony Telekomunikacji Polskiej S.A. Na ponad 1,6 mln
zł w 7 transakcjach. PZU SA – 350 tys. zł do 2015 r., KPMG – 688 tys.
zł. Z kolei niebagatelną kwotę ponad 7,5 mln dol. przekazało The
American Jewish Joint Distribution Committee od stycznia 2010 r. do maja
2017 r. Pieniądze wysyłały także inne żydowskie organizacje ze świata.
Ale instytucję dotował także podmiot T. Ulatowski Family Foundation CO,
prawdopodobnie powiązany z Tomaszem Ulatowskim pozostającym
w zainteresowaniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Istotnym
elementem finansowania m.in. Muzeum jest fakt otrzymywania środków
od różnego rodzaju fundacji, ale przede wszystkim za pośrednictwem tzw.
„trustów”, pochodzących z terytorium Gibraltatu z udziałem osób
pochodzenia żydowskiego. Takie podmioty zajmują się
ograniczaniem płacenia podatków, a także kamuflują pochodzenie
przychodzących środków. Instytut otrzymał w ten sposób około 900
tys. dol.
Stowarzyszenie wspierały także Manufaktury Polskie,
gdzie większościowym udziałowcem był cypryjski podmiot Silvasco Trading
Ltd. W spółce posiadał udziały Janusz Palikot, który wspólnie z Markiem
Nowakowskim i Pawłem Gmochem prowadzili biznes księgarski.
Muzeum tłumaczy, że samo zajmuje się PR.
— uzupełnia Żaneta Czyżniewska z biura prasowego Muzeum.
A na kolejne
pytanie, czy pieniądze na funkcjonowanie instytucji pochodzą także
z funduszy norweskich, odpowiada, że Muzeum miało takie dofinansowania
i otrzyma kolejne. Obecnie takich nie posiada. To istotna informacja, bo fundusze norweskie są przeznaczane m.in. na walkę z antysemityzmem.
Ale
Muzeum starało się także o dofinansowanie z Banku Gospodarstwa
Krajowego. Nie otrzymało jej. Jak mówi nasz rozmówca powiązany z BGK,
właśnie dlatego, że bank dowiedział się, jak kampania miałaby wyglądać.
Edyta Hołdyńska
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Muzeum Warszawy już w
Muzeum Warszawy już w całości.
Nawet drobiazgi mają znaczenie
Modernizacja Muzeum Warszawy na Starym Mieście
dobiegła końca. W czwartek otwarta została druga część ekspozycji. W
weekend całość można zwiedzać od 10 do... więcej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Czy słyszeliście Państwo o
https://wpolityce.pl/swiat/398889-czy-slyszeliscie-panstwo-o-zydach-glos...
Jeśli
nie, to kilka zdań wyjaśnienia. Rabinowicz to jeden z najbogatszych
ludzi na Ukrainie, właściciel m.in. holdingu medialnego i reklamowego,
a także klubu piłkarskiego Arsenał Kijów. Jego majątek szacowany jest
na około miliard dolarów. Od lat stoi na czele Ogólnoukraińskiego
Kongresu Żydowskiego. Był współzałożycielem i pierwszym przewodniczącym
Zjednoczonej Wspólnoty Żydowskiej Ukrainy. Podobnie jak inni
oligarchowie w tym kraju (np. IhorKołomojski) posiada też
obywatelstwo Izraela.
Rabinowicz jest również aktywny w polityce.
W 2014 roku kandydował w wyborach na prezydenta Ukrainy. Zdobył wówczas
2,25 proc. głosów. Można powiedzieć, że to niewiele, ale znacznie
więcej niż obaj kandydaci nacjonalistyczni razem wzięci (Ołeh Tiahnybok
ze Swobody i Dmytro Jarosz z Prawego Sektora, którzy wspólnie uzyskali
zaledwie 1,86 proc. głosów).
Rabinowicz zasiada też w ukraińskim
parlamencie, do którego dostał się z list Bloku Opozycyjnego, czyli
ugrupowania powstałego na gruzach Partii Regionów Wiktora Janukowycza.
Dwa lata temu odszedł jednak z tej formacji i założył własną
o nazwie „O życie”.
Z ostatnich wypowiedzi telewizyjnych
Rabinowicza wynika, że rozpoczął już kampanię przed najbliższymi
wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi. Warto posłuchać, co mówi jeden
z najbogatszych polityków nie tylko na Ukrainie, ale w Europie.
I dalej:
Inaczej, zdaniem Rabinowicza, nie da się wyjaśnić tego, co stało się z Ukrainą w ciągu ostatniego ćwierćwiecza:
To oczywiście
pytania retoryczne. Zdaniem Rabinowicza, degradacja Ukrainy to rezultat
wcielania w życie przemyślnego planu, którego rozgałęzienia sięgają
daleko poza granice kraju.
Niecodziennie można coś
takiego usłyszeć z ust polityka o tego rodzaju tożsamości. Życie
publiczne przynosi jednak wiele zaskoczeń. Gdy mowa więc o teoriach
spiskowych, zawsze możecie zacytować jednego z najbogatszych Żydów
w Europie Wschodniej.
autor:
Grzegorz Górny
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Ambasador Izraela w Polsce
https://wpolityce.pl/polityka/398989-ambasador-izraela-w-polsce-przyznaj...
Oprócz odniesień historycznych i prób opisu sporu między Izraelczykami
a Palestyńczykami w rozmowie pojawia się również wątek noweli ustawy
o IPN i tego, jak zamieszanie wokół tego prawa wpłynęło
na relacje polsko-żydowskie.
Opis tego wywiadu mógłbym
krzykliwie zatytułować: „Ambasador Izraela w Polsce: co piąty Polak
to antysemita!” i pewnie miałbym do tego prawo, sądząc
po poniższym fragmencie…
Ze wspomnianego wywiadu
mógłbym też wybić pozytywny, propolski przekaz, w którym ambasador Azari
podkreśla, że w Polsce Żydzi czują się bezpieczni i że rosną przyjazne,
codzienne relacje między Polakami a Izraelczykami:
Mógłbym
wreszcie - znów bez większego problemu - wybić w tytule, że ambasador
Azari przyznaje, że w Izraelu mamy do czynienia z wybuchem zjawiska
antypolonizmu. Brzmi szokująco? Proszę poczytać:
Który z powyższych cytatów
jest prawdziwy? Wszystkie trzy. Który z nich należy odebrać jako
symboliczną ocenę dzisiejszych relacji polsko-izraelskich? Również
wszystkie trzy. Od naszej dobrej, względnie złej woli zależy, co uznamy
za interpretację tego stanu rzeczy.
Z jednej strony nie sposób
przejść do porządku dziennego nad stwierdzeniem, że co piąty Polak jest
antysemitą. Pani ambasador powołuje się przy tym nie na swoje odczucia
czy ocenę, ale na badania. Zapewne Annie Azari chodzi o takie raporty jak ten Centrum Badań nad Uprzedzeniami,
w którym pytania, na których oparto wnioski są mocno niepełne, by nie
rzec wprost - tendencyjne. Cóż nam bowiem mówi o skali antysemityzmu
w Polsce stwierdzenie przez część pytanych, że Żydzi chcą mieć
decydujący głos w międzynarodowych instytucjach finansowych? A Polacy
nie chcą? A Niemcy?
Martwi wzrost w takich raportach dość
egzotycznych przekonań (patrz: wykres poniżej), ale po pierwsze -
to tylko jedno badanie, po drugie - zjawisko antysemityzmu jest o wiele
bardziej złożonym problemem. Po trzecie wreszcie - od momentu gdy
za antysemitów w debacie publicznej uznano tych, którzy pytali
o żydowską politykę wobec planów Polski dot. ustawy reprywatyzacyjnej,
do tej szufladki można wrzucić każdego.
To tyle,
jeśli chodzi o krytyczne, mogące wywołać oburzenie i niepokoje,
przesłanie tego wywiadu. Ale przecież są inne i warto też na nich się
skupić. Przyznanie przez ambasador Azari, że w środowiskach
żydowskich wybuchło - przy okazji kryzysu wokół IPN - zjawisko
antypolonizmu (i potępienie go) to ważny gest. I poniekąd uderzenie się
we własne piersi.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Nieporadne dzieciaczki we mgle
Ciagle nie nadaza Polska Fundacja Narodowa. Tak sobie mysle ile mogloby kosztowac jedno badanie opinii publicznej w Izraelu. Moze 100 000 dolarow? Gdyby tak wyszlo, ze Polska i Polacy sa znienawidzeni przez 60% populacji, to bylby to mocny argument na poziomie miedzynarodowym, czy nie?
Szkoda gadac!