Polacy - Naród Obrany
Polska to jednak dziwny kraj: mróz jak za moich młodych lat, a temperatura gorąca, jak nie przymierzając na półwyspie Synaj.
Minął właśnie miesiąc od momentu, gdy Izrael (jak to ma w zwyczaju - bez wypowiedzenia wojny) zaatakował Polskę licząc, że będzie to kolejna wojna sześciodniowa, a tu – (użyjmy terminologii podrobowej) kicha!
Polskie pospolite ruszenie dało niespodziewany i do tego zaskakująco zdeterminowany odpór, co spowodowało, że hetmani (OK – be przesady: pisowska wierchuszka) wbrew swoim najszczerszym chęciom i przekonaniom, musieli do tej obrony przystąpić, przynajmniej w sferze deklaracji.
Najpiękniej zdemaskował się wicemarszałek Sejmu Ryszard Klej-Terlecki, który w przypływie szczerości zeznał, że w sprawie izraelsko-polskiego konfliktu „zawiódł nas instynkt” i zgodnie z rodzinną tradycją doniósł, że „wpędził nas w to ruch Kukiz'15”.
Wot – maładiec!
Plan wywieszenia białej flagi jest konstruowany przez stypendystów wujka Sama i cioci Racheli w popłochu, co skutkuje zupełnie sprzecznymi komunikatami, wygłaszanymi przez kolejnych pisowskich luminarzy, z czego się najprawdziwszy pingpong zrobił, choć Igrzyska Olimpijskie były wprawdzie w Azji, ale zimowe, gdzie od ściany do ściany to tylko na half pipe'ie bujać się można.
Ale wyobrazić sobie Sellina, Karczewskiego, Dudę czy Kuchcińskiego, a nawet rzeczniczki Mazurek i Kopcińską na half pipe'ie , to według mnie byłaby jednak perwersja.
Wszystko zostało zatem finalnie spuszczone na prezes Przyłębską, która ma za zadanie przeczekać rocznice:
a/ między ubeckiej rozgrywki z marca 1968 roku
b/ żydowskiego powstania w gettcie warszawskim z roku 1943
...a potem ustawę o IPNie poprawić.
Rzecz w tym, że poprawianie ustawy może się zakończyć wierzgnięciem Ciemnego Ludu/Suwerena (nomenklatura stosowana przez PiS w zależności od potrzeby chwili), a wierzgnięcie podczas październikowego głosowania (nie mylić z wyborami) może skutkować długą, bo 4 letnią rekonwalescencja, a to nikomu, a szczególnie pisowskiej wierchuszce niepotrzebne, bo to dojenie takie przyjemne jest...
***
Ja bardzo przepraszam, ale skoro jest wojna i duch w Narodzie (ja nie noszę nazwiska Mazowiecki i dlatego słowo Naród piszę dużą literą) nie tylko nie ginie, ale się podnosi, to potrzeba jakiegoś wodza, który by to – mówiąc językiem dzisiejszej młodzieży – ogarnął.
I w tym momencie pojawia się pytanie nieprzyjemne:
Gdzie się zapodział Jarosław Kaczyński?!
Odpowiedź też do najmilszych nie należy, bo brzmi ona:
nie wiem!
Kiedy chodziło o oddanie Danii, Niemcom i Rosji biznesu futerkowego, to Naczelnik Kaczyński nawet się na odezwę do Ciemnego Ludu/Suwerena (w zależności od potrzeby chwili) zdobył:
„Chodzi o to, aby cierpienia zwierząt było mniej na świecie, a cierpienie zwierząt futerkowych to jedno z tych najgorszych, które mają miejsce – mówił prezes PiS, w specjalnym wystąpieniu z okazji otwarcia wystawy „Niech futra przejdą do historii".”
A kiedy wojna z bezwzględnym agresorem, sabotaż i dywersja w sztabie, a na dokładkę V kolumna na tyłach – Naczelnika ani widu, ani słychu.
Ja rozumiem, że się do miesięcznicy szykuje, ale to dopiero za prawie 2 tygodnie, a tu wróg u bram!
Ja wiem, że 8 marca za pasem, a jak pisał Wyspiański: marzec niebezpieczna dla ubeków pora,
jednak od kogo, jak od kogo, ale od Naczelnika wypadałoby oczekiwać, że się po taborach chował nie będzie.
Co, że Wyspiański nie o marcu, a o listopadzie pisał?
No i co z tego?
Wyspiański (choć nie z Żoliborza) geniuszem był i dziś by napisał i o marcu, i o ubekach
***
Bankster Morawiecki pozostawiony samemu sobie na placu boju, samojeden staje zaskakująco dzielnie, choć jeszcze parę tygodni temu o cioci w Izraelu wspominał.
Cóż, albo się - jak mu przepowiedziałem – nawrócił, albo jest właśnie legendowany, co też ma swoją dobrą stronę, bo oznacza, że teraz nas jeszcze nie zdradzi, a tym co będzie później nie ma się co martwić, bo i tak każdy z nas kiedyś umrze.
I kiedy tak sobie w te mroźne i gorące zarazem dni nad losem Narodu Obranego (obranego ze wszystkiego, za wyjątkiem dumy i honoru) na warszawskiej kostce Bauma dumam, to przychodzi mi na myśl aforyzm Naczelnika (tego prawdziwego – nie podróbki), że
Naród wspaniały – tylko elity k..y.
Co, że Naczelnik inaczej to ujął?
Dobra dobra – wtedy to było wtedy, a dziś ująłby to dokładnie tak jak napisałem, bo to prawdziwy Naczelnik był!
No nic – skoro tak, to wygramy tę wojnę i bez Naczelnika, tylko że wtedy stanie kwestia rozliczenia się z nadmiaru pomników, i po co to komu?
https://wiadomosci.wp.pl/ryszard-terlecki-o-konflikcie-z-izraelem-wpedzil-nas-w-to-ruch-kukiz15-6221970336598145a
http://blog.wirtualnemedia.pl/ewaryst-fedorowicz/post/nawrocony-bankster-pisu-likwiduje-ofe
- Ewaryst Fedorowicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. syndrom Kubusia Puchatka
Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było.
Kiedy się jest Misiem o Bardzo Małym Rozumku i myśli się o Rozmaitych Rzeczach, to okazuje się czasami, że rzeczy, które zdawały się bardzo proste, gdy miało się je w głowie, stają się całkiem inne, gdy wychodzą z głowy na świat i inni na nie patrzą.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl