Niedocenieni współsprawcy Holokaustu

avatar użytkownika Tymczasowy

Nadmierne, wręcz chorobliwe zainteresowanie Żydow zachowaniem Polaków w czasie II wojny światowej skłania by upomnieć się o zasługi innych narodów. Nie można ich krzywdzić, pamięć o nich powinna być wiecznie żywa.

W "Historii Żydów" Paula Johnsona (Wydawnictwo Platan, Krakow 1993) nie znajdujemy wzmianek o niewłaściwym zachowaniu Polaków wobec Żydow w czasie okupacji niemieckiej. Na stronach 532-536 Johnson wymienia kilka narodów bardziej zaciekłych od Niemców w prześladowaniach i likwidacji Żydów. O innych pisze tak: "W innych państwach Europy SS raczej nie uzyskała żadnej współpracy ze strony miejscowej ludności", co objelo też i Polaków.

Ze względu na wagę sprawy a jednocześnie jej delikatność, poslużę się cytatami. Johnson zaczyna od Austriaków: "Postawa Austriaków była jeszcze gorsza niż zachowanie Niemców. Austriacy odegrali w Holocauscie rolę zupełnie nieproporcjonalną do swej liczebności...Antysemityzm austriacki był znacznie bardziej nasycony emocjami niż antysemityzm Niemców". Przytacza nazwiska: Hitlera, Eichmanna, Kaltenbrunnera i innych. Całość uzupełnia nadreprentacją Austriaków w oddziałach likwidujących Żydów.

Autor książki wyróżnił także tak bardzo dziś zapomnianych Rumunów: 'Nie lepsi byli Rumuni, pod pewnymi względami można nawet uważać ich za bardziej okrutnych. Przed wojną w Rumunii było 757 tysięcy żydow. Traktowano ich tutaj chyba najgorzej na całym świecie. Rząd rumuński wiernie naśladował antyżydowską politykę Hitlera, jednak z daleko mniejszymi umiejętnościami organizacyjnymi, za to z jeszcze większą nienawiścią...W Besarabii zabili oni 200 tysięcy Żydow. Żydow zamykano w bydlęcych wagonach i wożono ich bez celu bez pożywienia i wody. Czasami zdzierano z nich ubranie i pędzono całkowicie nagich lub ubranych w gazety.Oddziały rumuńskie współpracujące na poludniu Rosji z Einsatzgruppe D swym okrucieństwem i pozostawianiem bez pochówku trupów zamordowanych ofiar wzbudzały niechęć nawet u Niemców. 23 października 1941 Rumuni dokonali straszliwej masakry odeskich Żydów, po tym jak wybuch miny zniszczył sztab rumuński. Nastpnego dnia zgromadzono tłumy ŻydÓw w czterech olbrzymich magazynach, ktÓre oblano benzyną i podpalono;żywcem spłonęło pomiędzy 20 a 30 tysięcy ludzi...Po Niemcach i Austriakach,Rumuni zabili najwięcej Żydów. Byli też bardziej skłonni do bicia i torturowania ofiar, a takze gwałtów, a oficerowie zwykli wybierać na orgie najładniejsze żydowskie dziewczęta".

Nie wypada też zapominać o Francuzach: "Również we Francji znacząca część opinii publicznej chętnie wzięłaby udział w hitlerowskim "Ostatecznym Rozwiązaniu". Wypowiedzi niektórych intelektualistów i pisarzy były naprawdę zadziwiające. Przykladowo, F.L.Destouches jeszcze w 1937 r. pisał, że Francja została zgwałcona przez Żydów i  pozostaje pod ich okupacją. Ewentualna przegrana wojna z Niemcami przyniosłaby Francji wyzwolenie od Żydów.

Fragment poświęcony Francuzom Johnson kończy w następujący sposób:"We francuskim antysemityzmie lat wojny istniał bardzo poważny element osobistej nienawiści. W roku 1940 władze Vichy i niemieckie władze okupacyjne otrzymały pomiędzy trzema a pięcioma milionami przesączonych nienawiścią donosów dotyczących pojedyńczych osób (nie wszyscy byli rzeczywiście Żydami".

Książkę otwiera strona z podziękowaniami. Zawierają one długą listę żydowskich historyków, z których prac  Johnson, autor ponad 40 książek, korzystał. Trzeba powiedzieć, że książka jest dla Żydów bardzo życzliwa. Samą książkę wydano w języku angielskim w Londynie w 1987 r. wydawcy: Weidenfeld and Nicolson. Doprawdy nie można powiedzieć, że brakuje uczciwych materiałów przedstawiających Holokaust. Trzeba tylko chcieć z nich korzystać.Widać wielu ludziom interesy  w tym przeszkadzają. Szczególne obrzydzenie budzą w tym względzie polskojęzyczne kanalie.

PS Nie powinna tez ginac pamiec o policji zydowskiej w gettach. Bylo ich calkiem duzo: Warszawa- 2 500, Lodz- 1200, Lwow- 500, Kowno-200, Krakow- 150. Musieli byc mlodzi, sprawni, z co najmniej srednim wyksztalceniem. Trudniej policzyc zydowskich szmalcownikow.

 

Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

"Szczególne obrzydzenie budzą w tym względzie polskojęzyczne kanalie."

Te polskojęzyczne kanalie nie tylko piszą, ale zasiadają, *(jak Barbara Engelking) w Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej.
http://auschwitz.org/muzeum/miedzynarodowa-rada/
http://auschwitz.org/muzeum/miedzynarodowa-rada/czlonkowie-mro/
Międzynarodowa Rada Oświęcimska wyraziła w piątek zaniepokojenie sporem wokół nowelizacji ustawy o IPN. Zdaniem jej członków, nowe nieprecyzyjne przepisy budzą uzasadnione obawy o ograniczanie wolności w odkrywaniu prawdy o Holokauście, czemu się sprzeciwiają.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Oświadczenie Zarządu Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Ośw

Oświadczenie Zarządu Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich
http://isakowicz.pl/oswiadczenie-zarzadu-chrzescijanskiego-stowarzyszeni...

29 stycznia .2018 roku

Wystąpienie ambasador Izraela p. Anny Azari podczas tegorocznych obchodów
73. rocznicy oswobodzenia KL Auschwitz i słowa premiera Izraela Beniamina Netanyahu
na Twitterze: „Nowe prawo jest absurdalne”, „Nie można zmieniać historii i negować holocaustu”
– jako krewni ofiar KL Auschwitz oraz spadkobiercy testamentu pamięci, a nierzadko ich bohaterstwa i heroizmu – oceniamy jako nieuprawioną i skandaliczną próbę zablokowania suwerennych działań Polski na rzecz obrony dobrego imienia Państwa Polskiego i Polaków. Według słów pani ambasador, nowelizacja ustawy o IPN zakładająca sankcje prawne za poługiwanie się określeniem polskie obozy koncentracyjne, wywołała dużo emocji w Izraelu, gdzie została potraktowana jako możliwość karania świadectw ocalałych z Zagłady i uniemożliwienie mówienia prawdy o Holokauście!

Z kolei komentarz posła do Knesetu i byłego ministra finansów Yuri Lapida, który stwierdził, że „setki tysięcy Żydów zostało zamordowanych przez Polaków, nawet zanim zobaczyli niemieckiego żołnierza” oraz że „nie potrzebuje pouczeń, bo jego babcia została zamordowana przez Polaków i Niemców” – w reakcji na wpis polskiej ambasady w Izraelu zauważającej, że celem ustawy „nie jest wybielanie przeszłości, ale ochrona prawdy przed takimi oszczerstwami” – w naszym odczuciu powinnien się spotkać ze zdecydowanymi działaniami dyplomatycznymi nakierowanymi na żądanie wycofania się z tych kłamliwych i nie mających wiele wspólnego z faktami historycznymi stwierdzeń, przeproszenia Polski i Polaków, a w przypadku odmowy uznania go za persona non grata. Jako krewny ofiary niemieckiego terroru czy polskich szmalcowników, może liczyć na nasze współczucie, ale uogólnienie marginesu i zrzucenie współprawstwa na Polaków i Polskę spotkać się powinno ze zdecydowaną reakcją sprzeciwu każdego uczciwego i porządnego człowieka. Takie postawy nie pomagają, a wręcz przeciwnie budują nikomu niepotrzebne bariery pomiędzy narodami. Należy postawić pytanie, czy p. Yuri Lapid chciałby, by za oprawców pochodzenia żydowskiego okresu stalinizmu – obarczano winą wszystkich Żydów i Państwo Izrael? Żydzi i Polacy zarówno w okresie II wojny światowej, jak i w KL Auschwitz ponieśli największe ofiary. Cześć ich Pamięci!

Dziękujemy Panu Premierowi Mateuszowi Morawieckiemu za godny, zdecydowany i jednoznaczny w swej wymowie wpis w kontekście tych haniebnych wypowiedzi.
Na szczęcie nie uczestniczyliśmy w obchodach (od 2008 roku tj. w okresie kierowania Państwowym Muzeum Auschwitz – Birkenau przez dyrektora P.M.A. Cywińskiego – nie jesteśmy na obchody zapraszani), gdyż słowa Pani Ambasador winny spotkać się z reakcją sienkiewiczowskiego Zagłoby Hańba, hańba, po trzykroć hańba! A przecież teren byłego obozu koncentracyjnego należy za wszelkę cenę chronić przed prowokacjami i skandalami.

W zakresie dbania o pamięć polskiej martyrologii, popularyzacji i edukacji historycznej jest wiele do zrobienia. W latach 1998 – 2016 ChSRO jako główny organizator rocznicowych uroczystości 14. czerwca 1940 roku deportacji do KL Auschwitz pierwszego transportu polskich więźniów politycznych i Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady – pomimo trudnego do podważenia dorobku i efektów pracy społecznej – od początku i w różnych okresach, z różną intensywnością, spotykała się z obojętnością czy ostrożnością polskich elit politycznych, decydentów i środowisk opiniotwórczych. Dopóki na dziedzińcu Bloku 11 byli z nami nasi krewni, przyjaciele – byli wieźniowie KL Auschwitz, gospodarz tego miejsca zmuszony był nas tolerować.

Podjęta taktyka zamykania przed nami drzwi różnych instytucji współpracujących, budowania ostracyzmu, tworzenie nieuzasadnionych rygorów organizacyjnych (pod koniec 2015 roku zmieniono w tym zakresie zapisy ustawy), aż wreszcie przejęcie obchodów w 2017 roku jak narazie wydaje się dla naszych oponentów zwycięska. Wobec zamieszania medialnego wynikającego z organizacji dwóch obchodów następujących bezpośrednio po sobie ChSRO zawiesiło organizowanie obchodów rocznicowych 14 czerwca.. Zlekceważono testament byłych więźniów odnośnie sposobu przeprowadzenia obchodów. Pomimo nie podejmowania z ChSRO merytorycznych rozmów w tym zakresie – okazuje się, że nasze sztandarowe postulowane projekty zaczęto realizować. Przypomnijmy choćby projekt utworzenia w dawnym budynku Lagerhaus miejsca pamięci (muzeum) poświęconego pomocy więźniom niesionej zza drutów przez mieszkańców ziemi oświęcimskiej.

Dbanie o pamięć o polskich losach, edukowanie oraz popularyzacja tej tematyki w Polsce i na świecie wymaga dalszego wysiłku społecznego, a przede wszystkim pomocy i mądrej koordynacji przez państwo polskie.
Dotychczasowa polityka i pseudodyplomacja ostatnich 27 lat nakazująca zachowanie daleko idącej ostrożności, kosztem ewidentnych faktów historycznych okazała się nie skuteczna, a czarna wizja przepowiadana przez byłych więźniów, utrwalania się w powszechnej świadomości współczesnego świata, narracji historycznej mówiącej, że to w zasadzie Polacy winni za Holocaust przynosi efekty. Miejmy nadzieję, że jest możliwe odwrócenie tego trendu..
Tym wszystkim, co tak chętnie zabierają głos w dyskusjach, forsując różne strategie obrony dobrego imienia Polski, zadajmy choćby takie pytania:

– czy i ile razy uczestniczył w obchodach 14. czerwca, których – nie zapominając o żadnych ofiarach: Żydach, Romach, jeńcach sowieckich i innych – głównym celem było dawanie świadectwa, w szczególności o 150 tysiącach deportowanych Polaków, w tym 75 tysięcy zamordowanych. 14 czerwca 1940 roku wskazuje na powstanie i ewolucję obozu, ktory w okresie pierwszych dwóch lat był miejscem deportacji w głównej mierze polskiej ludności, inteligencji, młodzieży, harcerzy i członków organizacji konspiracyjnych,
– czy w dniu 27.01.2018 roku o godz. 16 był razem z polskimi byłymi więźniami pod Ścianą Śmierci – oddając hołd i dając świadectwo ofiar Polek i Polaków podczas obchodów, które dla świata kojarzone są z Holocaustem Żydów. Pod Scianą Śmierci zginęło około 5 tysięcy ludzi, których zdecydowaną większość stanowili Polacy.
– Kyórzy z polityków wsparli lub choćby odpowiedzieli na ponawiane inicjatywy ChSRO mające na celu przywrócenie pierwotnie sformułowanej nazwy narodowego dnia pamięci jako NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI POLSKICH OFIAR NIEMIECKICH OBOZÓW KONCENTRACYJNCYCH. W dotychczasowym brzmieniu brakuje Polskich. Losu naszej inicjatywy w tej sprawie z 2017 roku nie znamy!

Apelujemy do Premiera Mateusza Morawieckiego, aby nie marnowano wysiłków różnych społeczników, w tym Chrześcijańskiego Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich. Postulujemy, aby powołał podległą mu instytucjonalnie Radę Społeczną, której celem byłoby zgłaszanie i opiniowanie różnych inicjatyw spolecznych i instytucji państwowych (w tym np. takich jak projekt nowelizacji ustawy o IPN) na rzecz dokumentowania, edukowania i popularyzowania pamięci historycznej ze szczególnym uwzględnieiem polskiej martyrologii (w załączeniu informacja o dorobku ChSRO)

Zarząd Chrześciańskiego Stowrzyszenia Rodzin Oświęcimskich

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. „Zacierano różnice między katem a ofiarą”

„Hitlerowcy” i „naziści” zamiast „Niemców”? Prezes Kurtyka alarmował ws. zamazywania przeszłości już 10 lat temu

W 2008 r. Prezes Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu śp. dr hab. Janusz Kurtyka apelował do władz samorządowych o „należyte udokumentowanie i upamiętnienie w społecznościach lokalnych wszystkich miejsc zbrodni, dokonanych przez reżimy okupacyjne – niemiecki i sowiecki – oraz antypolskie formacje zbrojne po 1939 roku”. Pismo zostało wysłane do wszystkich wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

„Dzisiaj nie ma możliwości ukarania nieżyjących już na ogół sprawców. Jednak każde nowe upamiętnienie może być jedynym zadośćuczynieniem dla pamięci ofiar, a jednocześnie klęską sprawców, którzy wiele wysiłku włożyli w zatarcie śladów” – pisał Janusz Kurtyka.

Prezes IPN domagał się, by w przypadku planowanych i istniejących upamiętnień w postaci pomników czy tablic „precyzyjnie zostały określone ofiary i ich sprawcy”. „Istotę tego problemu doceniono na forum międzynarodowym, czego wyrazem, jest decyzja UNESCO akceptująca oddającą historyczne realia oficjalną nazwę Niemieckiego Nazistowskiego Obozu Koncentracyjnego i Zagłady Auschwitz-Birkenau” – pisał.

„Zacierano różnice między katem a ofiarą”

W kontekście obecnej debaty wokół nowelizacji ustawy o IPN i propozycji wprowadzenia sankcji prawnych za rozpowszechnianie kłamstw historycznych warto przypomnieć słowa Janusza Kurtyki o tym, jak w powojennej Polsce po 1949 roku „zamazywano przeszłość, zacierano różnice między katem a ofiarą”. „Władze świadomie zrezygnowały w opisie okupacji 1939–1945 z używanych wcześniej zupełnie oczywistych terminów typu „zbrodnie niemieckie”, „niemieckie obozy zagłady”, „niemiecka okupacja”, zastępując je terminami „hitlerowskie”, „hitlerowcy”, „hitleryzm” – podkreślał prezes IPN.

„Tam, gdzie tłumaczono napisy na język obcy, z reguły na określenie zbrodni używano formy »nazistowskie« – obecnie coraz bardziej rozpowszechnionej w języku polskim – co może służyć zacieraniu społecznej percepcji narodowości sprawców ludobójstwa” – czytamy w piśmie prezesa IPN.

Dlatego Janusz Kurtyka prosił władze samorządowe, by dokonały przeglądu tablic i pomników ustawionych w PRL, tak by znalazły się na nich określenia zgodne z prawdą historyczną: „Niemieccy naziści”, „formacje niemieckie, nazistowskie”.

„Jako współobywatele pomordowanych jesteśmy zobowiązani podejmować powyższe działania przede wszystkim ze względu na Pamięć Ofiar (…) oraz dla utrwalenia w Europie oraz innych krajach świata prawdziwego obrazu polskich dziejów” – podsumował prezes IPN.

W załączniku publikujemy pełny tekst apelu dr. hab. Janusza Kurtyki do władz samorządowych w sprawie upamiętniania miejsc zbrodni.

https://www.ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/46650,Hitlerowcy-i-nazisci-zamiast...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

4. Znajomy kiedyś stwierdził, że

Znajomy kiedyś stwierdził, że jesteśmy zbyt tolerancyjni dla różnych głupków i dlatego dostajemy za to po dupie. Rzucił myślą, która może się wydawać szokująca ale obecnie taka nie jest. Mianowicie, że po wojnie trzeba było wszystko wysadzić w powietrze, żeby żaden ślad nie został i upamiętniać jedynie martyrologię Polaków...

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Tymczasowy

5. Unicorn

Obecnie nawet malo radykalne dzialania wzbudza okrzyki "giewalt". Z pewnoscia trzeba uporzadkowac sprawy Muzeum Auschwitz. Tablica z lista komendatow obozu przy bramie wejsciowej, ponowne otwarcie czesci poswieconej rotmstrzowi W.Pileckiemu,bilety wstepu. Co do tych ostatnich, pamietam jak bylem zaskoczony, gdy Zydzi domagali sie oplat za wstep do ich boznicy na krakowskim Kazimierzu.
A 100 mln. zl przeznaczonych na renowacje cmentarza zydowskiego mozna wycofac i przeznaczyc na Pomnik Bitwy Warszawskiej 1920 r.

avatar użytkownika Maryla

6. J. J. Kasprzyk: Wypowiedź

J. J. Kasprzyk: Wypowiedź szefa francuskiego MSZ ws. noweli o IPN – oburzająca

Wypowiedź szefa francuskiego MSZ Jean-Yves Le Driana dotycząca
polskiej noweli ustawy o IPN jest oburzająca, ale pokazuje, jak bardzo
potrzebna była sama nowela; musimy walczyć o prawdę - powiedział szef
Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. Decyzje zapadały na

Decyzje zapadały na najwyższym szczeblu

https://www.naszdziennik.pl/artykul/194323

Z prof. Aleksandrem Lasikiem
z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, znawcą historii III
Rzeszy i niemieckich obozów koncentracyjnych, rozmawia Mariusz
Kamieniecki

Jak Niemcy przygotowywali się do planowej zagłady Żydów?

– Przede wszystkim należy podkreślić, że masowa zagłada Żydów nie
rozpoczęła się w wyniku konkretnego rozkazu, bo takiego dokumentu nie
mamy, zresztą Adolf Hitler niechętnie podpisywał dokumenty, a raczej
wydawał ustne polecenia. Natomiast pierwszym etapem zagłady w III Rzeszy
był podpisany przez Hitlera – notabene w Grand Hotelu w Sopocie, który
odwiedził on na początku września 1939 roku – dokument podsunięty przez
Philippa Bouhlera wysokiego urzędnika, szefa kancelarii Hitlera. Był to
plan o nazwie „Akcja T4” – szeroko zakrojony program zagłady osób
chorych psychicznie. Kryptonim wziął się stąd, że centrala biura zagłady
mieściła się w Berlinie przy ul. Tiergartenstraße 4. I choć ten plan na
skutek protestów m.in. Kościoła katolickiego został oficjalnie czasowo
zatrzymany, to w latach 1940–1941 wymordowano kilkadziesiąt tysięcy
pacjentów zakładów dla psychicznie chorych. Z powodu protestów „Akcję
T4”, czyli akcję, dla której ukuto nawet termin „likwidacja życia
niewartego życia”, zamieniono na bardziej dyskretną, tajną formę
mordowania realizowaną od kwietnia 1941 roku pod nazwą „Akcja 14f13”. I
od tego momentu można mówić o masowym ludobójstwie w III Rzeszy.

Kiedy zaczęła się zagłada Żydów?  

– Zagłada Żydów rozpoczęła się już w 1941 roku. Pierwsze obozy
zagłady, a trzeba pamiętać, że należy odróżnić dwa rodzaje obozów w
sensie podległości: obozy koncentracyjne, które miały swoją centralę i
swoją własną instytucję w postaci Inspektoratów Obozów Koncentracyjnych,
oraz obozy zagłady, które podlegały jednostkom policyjnym. Niemcy z
oczywistych względów nie używali pojęcia obozy zagłady, ale kryptonimów
typu Sonderkommando Bełżec, Treblinka itd. 20 stycznia 1942 roku na
konferencji w Wannsee pod Berlinem ustalono wymiar zagłady europejskich
Żydów. Ustalono, że eksterminacja ma objąć 11 milionów osób, wymieniając
nawet poszczególne kraje, z których mają pochodzić Żydzi przeznaczeni
na zagładę. Wiemy o tym z zachowanego protokołu z tego spotkania, który
sporządził Adolf Eichmann. Co ciekawe, na tej konferencji byli obecni
nie tylko esesmani, którzy mieli się tej zbrodni dopuścić, ale także
wysocy rangą przedstawiciele ministerstw i urzędów III Rzeszy. Po
konferencji w Wannsee istniały już i podlegały pod struktury policyjne,
czyli Główny Urząd Bezpieczeństwa III Rzeszy obozy zagłady w Bełżcu,
Treblince, Sobiborze – położone na obszarze Generalnego Gubernatorstwa
oraz leżące na terenie tzw. Kraju Warty w Chełmnie nad Nerem. Wszystkie
pozostałe akcje eksterminacyjne trwały już w zasadzie od momentu ataku
Niemiec na ZSRS. Tam ze względów technicznych nie tworzono obozów
zagłady, natomiast powstały trzy specjalne oddziały tzw. Einsatzgruppen,
które rozstrzeliwały Żydów. Do mordowania Żydów zachęcano też Ukraińców
oraz Litwinów, którzy dokonywali pogromów np. we Lwowie czy w Ponarach.

Jak wyglądało łączenie obozów koncentracyjnych i zagłady?

– Łączenie obozów koncentracyjnych, ale nie tych podlegających pod
struktury policyjne, ale pod Inspektorat Obozów Koncentracyjnych, w
obozy podwójne było kolejnym etapem eksterminacji. Były trzy takie
obozy, gdzie organizowano holokaust. Pierwszym, największym był kompleks
niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych Auschwitz I-III,
chodzi tu przede wszystkim o Birkenau. Drugim był Niemiecki Obóz
Koncentracyjny Lublin Majdanek, gdzie również zainstalowano komory
gazowe, i w ramach Akcji „Reinhardt” dokonano tam ludobójstwa. Natomiast
trzecim, który pełnił rolę obozu koncentracyjnego i obozu zagłady, był
Stutthof w Sztutowie, gdzie przewożono i mordowano Żydów, których Niemcy
nie byli w stanie zabić w komorach gazowych Auschwitz.

Można więc powiedzieć, że eksterminacja Żydów była rozłożona na kilka etapów i  poprzedzona innymi masowymi morderstwami?

– Dokładnie tak. Lata 1939-1940 to okres mordowania przez Niemców
własnych obywateli, choć nie tylko, bo po wkroczeniu wojsk niemieckich
do Polski, we wszystkich ośrodkach dla osób psychicznie chorych zrobiono
to samo, co wcześniej w Niemczech, a więc wymordowano wszystkich
chorych ludzi. To było niejako preludium do zagłady. Niemcy tylko
szukali sposobu, jak na dużą skalę zabić wspomniane 11 milionów ludzi.
Holokaust nie był zatem zjawiskiem, które pojawiło się nagle, ale był
wpisany w pewien wcześniejszy stworzony przez Niemców proces masowego
mordowania. Do tego trzeba doliczyć zamordowanych jeńców sowieckich,
Polaków zgładzonych w komorach gazowych czy Cyganów zamordowanych w
Auschwitz 1 sierpnia 1944 roku w liczbie ok. 10 tysięcy itd. Holokaust
był zatem procesem, który trwał już od 1939 roku. Analogicznie w 1939
roku, po zmianach strukturalnych, system niemieckich obozów przygotowany
pod względem organizacyjnym czekał na więźniów.

Skoro już te niemieckie obozy powstały, to byli potrzebni
ludzie do nadzorowania tej zbrodniczej machiny. Kto stanowił załogi tych
obozów i kim byli ci ludzie?

– W pierwszym etapie „Akcji T4”, a później także w czasie „Akcji
14f13” chorych mordowali lekarze w mundurach SS. Jeśli zaś chodzi o
późniejszy holokaust, to szukano sposobów, technologii: po pierwsze, jak
zanonimizować zagładę, dlatego postanowiono użyć komór gazowych. Po
drugie, rozważano, jakimi środkami należy wymordować Żydów. I tak
pierwsza próba z wykorzystaniem gazu cyklon B do zamordowania jeńców
odbyła się w Auschwitz na przełomie sierpnia i września 1941 roku.
Natomiast kto stanowił załogi obozów śmierci…? Stosunkowo byli to młodzi
ludzie. Tworząc kartotekę załóg niemieckich obozów koncentracyjnych,
zauważyłem ciekawe zjawisko pod względem demograficznym, ale też
poznawczo-historycznym, mianowicie najstarszy esesman urodził się w 1871
roku, a najmłodszy w roku 1927. Kiedy w październiku 1939 roku zaczęto
tworzyć 3. Dywizję Pancerną SS „Totenkopf” złożoną z członków załóg
obozów koncentracyjnych, nastąpiła pewnego rodzaju zmiana pokoleniowa.
Mianowicie młodszych esesmanów, którzy byli w obozach, wysyłano na
front, zastępując ich starszymi rocznikami, a więc ludźmi w wieku 35-45
lat. Przy czym największą grupę stanowiły osoby urodzone między 1908 a
1917 rokiem. Dziwić może podany wcześniej rocznik 1927, co oznacza, że
musiano odnieść ten wiek do wspólnego mianownika, przyjmując, że takim
będzie 1945 rok. Drugą grupę stanowią roczniki urodzonych po I wojnie
światowej, mianowicie 1920-1923 – też liczne, ale nie tak jak wspomniane
przeze mnie wcześniej.

Czy mógłby Pan powiedzieć coś o grupach społecznych, z których się wywodzili ci ludzie. Czym zajmowali się przed wojną?

– Ponieważ prowadziłem badania w niemieckich i nie tylko niemieckich
archiwach, również pod kątem socjologicznych, nazwijmy to, parametrów,
które w tych aktach można było wyczytać, dostrzegłem kilka kwestii.
Pierwsza jest taka, że załogi tych obozów w latach 30. stanowili Niemcy z
Rzeszy. Później od 1938 roku byli to Niemcy z Austrii oraz Niemcy
sudeccy, a więc z tych części Czechosłowacji, które w wyniku
porozumienia monachijskiego zostały włączone do Rzeszy Niemieckiej. Co
ciekawe i ważne zarazem, że do załóg obozów koncentracyjnych nie
przyjmowano osób, o czym możemy się przekonać, które nie zostały uznane
za etnicznych Niemców. Oczywiście byli tam tacy, którzy byli obywatelami
niemieckimi do 1938 roku, ale w 1939 roku zaczęli się pojawiać tzw.
volksdeutsche.

Żeby zostać volksdeutschem, też trzeba było spełnić określone warunki?

– Dokładnie tak. Żeby zostać volksdeutschem, należało wykazać się
niemieckim pochodzeniem i zostać uznanym przez Główny Urząd Rasy i
Osadnictwa SS zajmujący się weryfikacją pod względem etnicznej
przynależności do – jak to nazywano – „niemieckiej wspólnoty narodowej”.
Kiedy w 1943 roku powstają tzw. niegermańskie dywizje Waffen-SS, nie ma
w ich szeregach żadnych innych nacji, np. Albańczyków, Węgrów,
Łotyszów, Estończyków itd., a wyłącznie tzw. reichsdeutsche, czyli ci,
którzy urodzili się w Niemczech przed wojną, byli obywatele republiki
austriackiej, Niemcy sudeccy oraz obywatele Wolnego Miasta Gdańska. I
tutaj nie było żadnych wyjątków. Tym samym w obozach koncentracyjnych
służyli wyłącznie ci esesmani, którzy mieli status etnicznych Niemców
uznanych przez Główny Urząd Rasy i Osadnictwa SS. Innej możliwości nie
było. A zatem volksdeutsche, których podania odrzucono jako
nienadających się, ponieważ nie przynależeli do niemieckiej grupy
etnicznej, nie byli przyjmowani do kadr żadnego z obozów. Ten przepis
był przestrzegany bardzo rygorystycznie, co mogę potwierdzić osobiście,
ponieważ sprawdzałem poszczególne teczki personalne w archiwach. Co za
tym idzie – wszyscy wchodzący w skład załóg niemieckich obozów
koncentracyjnych, a było to 25 tysięcy osób, mieli świadectwa
niemieckiego pochodzenia etnicznego potwierdzonego dokumentami, a nawet
drzewami genealogicznymi. W 1943 roku we wszystkich istniejących wówczas
niemieckich obozach koncentracyjnych tzw. reichsdeutsche stanowili 35,8
proc. załóg, a reszta to byli volksdeutsche. Oczywiście to nie znaczy,
że byli to, dajmy na to, Węgrzy czy Polacy, absolutnie nie, natomiast
byli to ludzie, którzy musieli mieć status czy poświadczenie o
niemieckim pochodzeniu etnicznym. Tak to działało, jeśli chodzi o
selekcję załóg niemieckich obozów koncentracyjnych.

Jaki był status ludzi tworzących załogi obozów koncentracyjnych?

– Jak wynika z moich badań, jeżeli chodzi o wykształcenie, to
generalnie rzecz ujmując, 78,2 proc. osób posiadało wykształcenie
podstawowe. Ono było różne – począwszy od czterech klas do pięciu,
sześciu w zależności od systemu. Wykształcenie ponadpodstawowe do
średniego to rząd 18,8 proc., a tylko 3 proc. członków załóg niemieckich
obozów posiadało wykształcenie wyższe. W tej ostatniej grupie
oczywiście dominowali lekarze, lekarze stomatolodzy, farmaceuci,
weterynarze, ale byli też prawnicy czy nauczyciele. Jako ciekawostkę
mogę również podać, że wśród np. volksdeutschów jako członków załóg, co
widać w aktach personalnych stworzonych przez Główny Urząd Rasy i
Osadnictwa SS, co najmniej 30 osób (tylko tyle udało mi się ustalić) to
byli analfabeci, a więc ludzie, którzy nie umieli czytać i pisać. Nic
zatem dziwnego, że dla takich ludzi – zwłaszcza przy całej mitologii,
jaką wytworzono wokół Waffen-SS, był to sposób na tzw. zaistnienie. Z
drugiej strony organizatorom tego zbrodniczego projektu dawało to
możliwość na manipulowanie i wmawianie tym ludziom, że awansowali do
elitarnej formacji III Rzeszy, że mogą zrobić kariery itd. Analogicznie
było po II wojnie światowej w Polsce z funkcjonariuszami UB i SB –
stanowiącymi zbrojne ramię reżimowej władzy PRL.

Polaków nie było wśród załóg niemieckich obozów zagłady…

– Oczywiście, że nie było. Natomiast byli volksdeutsche polscy, a
volksdeutsch i Polak to zupełnie co innego. Volksdeutschami mogły zostać
tylko i wyłącznie osoby uznane i spełniające kryteria niemieckiej
przynależności etnicznej. Volksdeutsch to nie była, jak się potocznie
uważa, osoba współpracująca z Niemcami. Jeżeli ktoś nie uzyskał statusu
Niemca, który został odpowiednio zweryfikowany i uznany za Niemca według
kryteriów rasowych, nie mógł wstępować do Waffen-SS, a jeśli tak, to
nie mógł służyć w obozach koncentracyjnych.

Nie ma zatem najmniejszej wątpliwości, że to Niemcy byli
sprawcami holokaustu i wszelkie próby wikłania w to Polaków i
fałszowania historii są kłamstwem?

– W obozach koncentracyjnych stworzonych przez Niemców mogli służyć
tylko ci, którzy mieli status etnicznych Niemców nadany im przez Główny
Urząd Rasy i Osadnictwa SS, bez względu na obywatelstwo, jakie posiadali
do 1938 czy nawet do wybuchu II wojny światowej. Tu nie było żadnych
wyjątków. Dziwi więc fakt, że Polaków próbuje się oskarżyć o współudział
w holokauście w niemieckich obozach koncentracyjnych i obozach zagłady,
ponieważ nie istniały żadne polskie formacje SS.        

Dziękuje za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl