"Eurolewica oszalała z nienawiści"

avatar użytkownika michael

*

Ktoś w "Niezależnej" albo PAP [link] komentuje bzdury wypisywane w "The Observer", samemu niewiele rozumiejąc. Autorzy z Observera, a szczególnie redaktor Willi Hutton wcale nie oszaleli z nienawiści, oni po prostu nie mają pojęcia o rzeczywistości, nie rozumieją co się dzieje, nie ogarniają tego co jest w Europie Środkowej i budują w swojej świadomości fałszywy patchwork, niechlujnie zmontowany z idiotycznych stereotypów czarnej propagandy z Chobielina oraz odpadków ze stołu Tomasza Lisa, Adama Michnika i polityków klasy Róży von Thun und  Hohenstein. Nie ma znaczenia czy pan Hutton pisze z nienawiści, niewiedzy albo dlatego, że jest lobbystą komunistycznej agentury. Ważna jest dezinformacja, ważna jest dezinformacyjna funkcja narracji, z która mamy do czynienia. Naszym zadaniem jest uporanie się ze skutkami tej dezinformacji, a gadanie o nienawiści jest grubym błędem polskiej polityki informacyjnej. Warto wiedzieć tylko jedno - czym w rzeczywistości jest ten cholerny patchwork.
 
Otóż jest to najczystsza komunistyczna mentalność, idealnie komunistyczna konstrukcja ich mózgów, sterowanych ideologią. Kiedyś instrukcje szły z Moskwy, teraz "narracja" płynie z Brukseli. Zmieniają się tylko nazwy - zamiast marksistowskiej nauki ekonomii politycznej socjalizmu mamy liberalną demokrację. Zamiast Moskwy jest Bruksela. Kto myśli, albo co gorsza chce działać samodzielnie - w łeb. Kiedyś, gdy coś się Moskwie nie podobało, wojsko wkraczało na Węgry (1956) albo do Czechosłowacji (1968 - Operacja "Dunaj"). Teraz, jak zauważył to Bernard Margeritte, Bruksela na razie jeszcze nie ma wojska. "Gdyby Bruksela miała wojsko, pewnie myślałaby o interwencji" [link].
Teraz pozostaje im tylko artykuł 7.1. 
 
Podobna interpretacja równie dobrze może dotyczyć treści poglądów posła Jerzego Meysztowicza głoszonych w jego wywiadzie dla "wPolityce" [link] albo zarzutów Leszka Balcerowicza [link] o "interwencjoniźmie państwowym". Poseł Jerzy Meysztowicz, zupełnie podobnie do redaktora Willi Huttona posługuje się kawałkami stereotypowych ścinków lewackiej propagandy i próbuje zszyć z nich coś na kształt programu totalnej opozycji. Istny "Pan Cerowany".
Obaj panowie cerowani po prostu nie wiedzą jaka jest prawda, mają wtłoczone w mózgi nieprawdziwe informacje, boją się skutków tej urojonej rzeczywistosci i panicznie próbują znaleźć wyjście z sytuacji, której nie ma. 
Ich rzeczywistość po prostu nie istnieje. A oni działają "jak kiedyś". Zmieniły sie tylko nazwy.
 
To jest bardzo podobnie do urojeń Jacka Rostowskiego, który był chory ze strachu przed pisowskim programem 500+, bo przecież w Polsce nie ma piniędzy, na taki socjal. Pan Rostowski wtedy nie miał pojęcia o dwóch faktach.
  • Po pierwsze, pieniądze są, a PiS wiedział gdzie są, wiedział co zrobić, aby stały się użyteczne.
  • Po drugie, program 500+ nigdy nie był programem socjalnym, to była dobra inwestycja.

Pan Jerzy Meysztowicz razem z całą totalitarną opozycją mają podobne strachy napędzane kłamstwami czarnej propagandy, zmyślonymi przez takie ekonomiczne autorytety jak Ryszard Petru, Leszek Balcerowicz i zapewne Jaceki Rostowski, którzy nadal wiedzą, że tych piniędzy nie ma, a gdy piniądze rzeczywiście się pojawiły, to nie w wyniku działania PiS, ale przypadkiem, ze światowej prosperity, która przecież zaraz się skończy, a Polska powodu "nadmiernych wydatków socjalnych" i "niskiej stopy inwestycji" za chwilę zbankrutuje. Dlatego Ryszard POetru w dzisiejszy poniedziałek zaproponuje całkiem nowy i genialny program "schładzania polskiej gospodarki". Ma to być alternatywa do planu Morawieckiego, stworzona przez Ryszarda POetru. Gdyby prawda była taka, jak oni myślą, to może wtedy mieli by rację. 

Jednym słowem, panowie o cerowanych mózgach są ślepi na fakty, boją się własnych urojeń i chowają łeb w pustynny piach, oczywiście aby nie pozwolić na niszczenie Polski i psucie europejskiej solidarności.
image
To się nazywa schładzanie gospodarki.
Jak tu nie skopać tyłka takim frajerom?

 

* * *

 

następny - poprzedni

4 komentarze

avatar użytkownika michael

1. Jeśli jest jakaś oaza europejskości, to jest nią Polska"

A tak mówi o Polsce Bernard Margueritte [link] :

"Jeśli jest na tym kontynencie jakaś oaza europejskości, to jest nią Polska"

"Ten ton pilnowania „standardów europejskich” przypomina mi język betonu komunistycznego, szukanie jakiegoś „odchylenia”. Gdyby Bruksela miała wojsko, pewnie myślałaby o interwencji" 

"W Stoczni zobaczyliśmy ludzi, którzy na kolanach modlą się o nowy, lepszy świat, nie tylko o lepszą Polskę. Zobaczyliśmy ludzi, którzy są ponad polityką, którzy – choć noszą robotnicze drelichy – są na poziomie duchowym Jana Pawła II. Zobaczyliśmy ludzi, którzy chcą cywilizacji opartej na godności ludzkiej, w każdym wymiarze. Do dziś mam w sobie przekonanie, że tego właśnie trzeba światu"

Można pisać o Polsce z miłością i szacunkiem. Naprawdę można.
avatar użytkownika michael

2. Ta uwaga o odpadkach czarnej propagandy z Chobielina

jest całkiem dobrze uzasadniona i nieźle udokumentowana przez liczne analizy prasoznawcze, wielokrotnie i przy różnych okazjach relacjonowane. Wystarczy wskazać panią Anne Applebaum piszącą takie okropne bajdy o polskiej dyktaturze, albo przytoczyć film z ostatniego wywiadu z panią Różą von Thun und Hohenstein, już słowem nie wspominając o takich artystach antypolskiego kłamstwa jak Jan Gross. 
A do tego dochodzi jeszcze nielicha stajnia ludzi z Czerskiej, Wiertniczej i tych od Tomasza Lisa, którzy występują jako autorzy niezłych zagranicznych redakcji, a później sami siebie cytują, opowiadając o komentarzach zagranicznych mediów, piszących o polskim faszyźmie, rasiźmie i strasznym reżimie.

Jest to haniebne zjawisko intelektualnego szmalcownictwa starej antypolskiej partii, o której już dwieście lat temu mówił książę Adam Jerzy Czartoryski:

W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie. [link]

A w tej partii antypolskiej są ludzie, którzy gdy mówią albo piszą, to posługują się wyłącznie inwektywą. Tak jak pan poseł Marcin Kierwiński w TVP Info dnia 7 stycznia 2018 na Woronicza 17.
avatar użytkownika Maryla

3. drugie pokolenie z Czerskiej

A w tej partii antypolskiej są ludzie, którzy gdy mówią albo piszą, to posługują się wyłącznie inwektywą.

autor: Facebook/Mariusz Ziomecki

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

4. @ Marylu, czy dobrze widzę, Marcina Ziomeckiego złośliwy napad

smutnej pląsawicy doktora Onana? 
Tej pląsawicy, której ofiary zaczynają być logiczne dopiero dłuższą chwilę po całkowitym porzuceniu wszelkiej samodzielnej myśli?  
Czy rzeczywiscie praktyki doktora Onana są aż tak niebezpieczne dla przeciążonych lewicowością intelektualistów? 
Może zatelefonujemy po pogotowie?
Może temu Ziomeckiemu coś zaszkodziło?
A może ten Ziomecki nie jest już intelektualistą?