Antykomunizm bezobjawowy lub objawiany opacznie. Refleksje powojenne
Antykomunizm bezobjawowy lub objawiany opacznie
Refleksje powojenne
Po ogłoszeniu obalenia komunizmu przed niemal 30 już laty i powtarzania tej niezwykłej wieści do dnia dzisiejszego [zapewne jest to konieczne, bo nie wszyscy w to uwierzyli] komuniści mają się dobrze, a nawet lepiej niż PRLu, przestrzeń publiczna mimo lat jej czyszczenia nadal jest zanieczyszczona spuścizną komunizmu, nadal w centrum stolicy stoi wbita maczuga Stalina, a na uczelniach komuniści w żywej i zeszłej już postaci nadal są nobilitowani i formują komunistyczną teraźniejszością i przeszłością nowe zastępy swoich lewackich następców. Akademicka solidarność w niemałym stopniu jak trzymała, tak trzyma zarówno z jawnymi, jak i tajnymi współpracownikami systemu kłamstwa, chociaż jak wiadomo walczyła o prawdę . Wykluczanie/wyklinanie tych, którzy byli/są orientacji przeciwnej jest raczej standardem niż wyjątkiem.
Partia Razem pociąga za sznurki akademickie władze i nawet nie musi zacinać lejcami, bo akademickie lewackie rumaki ciągną ten lewacki wóz bez zbytniego się ociągania w ramach zachowania apolityczności uczelni.
Czasem na pikietach nadal się słyszy ‚precz z komuną’ , ‚komunie nie damy się’ , ‚raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę’ co samo w sobie wskazuje, że nadal komuna jest wszechobecna, ma władzę niszczącą, ale jednocześnie świadczy to o tym, że takie krzyki do likwidacji komuny nie doprowadziły, bo i nie mogły. Trzeba by wszechstronnej antykomunistycznej roboty organicznej, a z tym było i jest kiepsko.
Coraz częściej słyszymy o wręczaniu licznych i coraz liczniejszych medali i orderów dla tych co to komunę obalili. Rzecz jasna po ich ilościach można by sądzić, że po komunie nie powinno być już ani śladu, bo niby jakim cudem -przy takiej ilości i jakości antykomunistów – mogłoby być, ale ci co komunę obalali sami dowodzą, że ona jest i nawet – bynajmniej nie rzadko -jest w nich samych !
Co raz to okazuje się, że wyróżnia/odznacza się zbowidowców, co to pod Włodzimierzem Sokorskim działali patriotycznie – rzecz jasna, albo członków partii zniewolenia i podległości – czego się nie ujawnia, bo podobno działających w niej na rzecz wolności. Zbilansowania działań – brak !
Jednocześnie jedynie garstki antykomunistów obalają komunistyczne pomniki lub działają na rzecz ich obalania, gdy pozostali – nawet jak mają status antykomunistów – przyglądają się jeno, a czasem nawet złorzeczą na takie barbarzyństwo ! Mamy więc taki antykomunizm bezobjawowy, alibo objawiany opacznie.
Z komunizmem na uczelniach – matecznikach komunizmu, niemal nikt nie chce walczyć, aby broń Boże tego znienawidzonego rzekomo komunizmu nie zabrakło w dniu dzisiejszym i dla przyszłych pokoleń. Najwyższym autorytetem otacza się wyselekcjonowanych negatywnie przez przewodnią siłę narodu, wykluczając/wyklinając ich ofiary, których podobno nie było, bo uczelnie podobno komunizmem nie zostały nawet dotknięte. I takie widzenie rzeczy przekłada się nie tylko na serca i umysły, ale także na ustawy zapewniające utrwalanie komunistycznej spuścizny na wieki.
Kto został namaszczony przez gremia komunistyczne – ten ma prestiż, ten kto przez te gremia wyklęty, to i przez antykomunistów – także ! I nawet palcem w bucie nie kiwną aby coś wyjaśnić, a czasem wręcz domagają się aby im tego buta dostarczyć, bo inaczej palec nie ma się w czym kiwać (sic!).
Na marszach KODu – opozycji przed dekomunizacją, solidarnej z esbekami, w pierwszych szeregach ci ze statusem opozycji antykomunistycznej, szczególnie akademickiej, a pod drugiej stronie barykady, ci bez takiego statusu, ale za to czasem z łatką niegodziwców represjonujących i to nawet w stanie wojennym, tych którzy stan realnie wprowadzali.
Mentalne skomunizowanie społeczeństwa jest faktem, chociaż Stalin uważał, że komunizm pasuje tak do Polaków jak do krowy siodło.
Fakt, że nie pasuje, ale do głowy jednak wszedł po kilkudziesięciu latach funkcjonowania komunizmu, szczególnie tym, którzy formalnie zostali wykształceni i to wysoko, w systemie edukacji komunistycznej. Tym mniej wykształconym na ogół do głowy mniej z komunizmu weszło i całe szczęście.
Już przy samej instalacji komunizmu widać było, że uniwersytety komunizm bardziej akceptowały, a nawet z entuzjazmem przyjmowały, a chłopi -także jako Żołnierze Wyklęci – zacięty opór stawiali, stąd kolektywizacja rolnictwa szła opornie, a nawet nie szła.
Tymczasem uczelnie przekształcano w coś na kształt kołchozów, zarządzanych przez siłę przewodnią i za pomocą dyplomów i tytułów trzymano spore rzesze przy aprobacie dla komunizmu.
Włodzimierz Sokorski w 1946 r. zapowiadał, że teraz będzie zarządzanie za pomocą scentralizowanej – rzecz jasna przez komunistów – habilitacji, co wdrożono w życie tak skutecznie, że i dziś rzekomi – wysoko wykształceni/utytułowani – antykomuniści twierdzą jakoby habilitacja się u nas sprawdziła, mimo że jesteśmy potęgą habilitacyjną a mizerią naukową, co nie jest przecież żadną tajemnicą.
I tak to jest, że rzekomi akademiccy antykomuniści – i nimi zauroczeni – bronią do dziś spuścizny komunizmu bardziej niż niepodległości. Ta chyba zresztą mało ich interesuje, a może i uwiera, bo na manifestacjach niepodległościowych jakoś ich nie widać a na marszach podległościowych – jak najbardziej.
Może mamy do czynienia ze swoistą komunistyczną partią antykomunistów ?
Trudno aby refleksje powojenne były optymistyczne, bo po wygraniu chyba zbyt dużo żeśmy przegrali, choć może przed Wigilią jakaś gwiazdka pokaże nam właściwy kierunek do przystanku rzeczywistej niepodległości.
- Józef Wieczorek - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Prezes IPN wzruszył mnie w 36-tą rocznicę
https://lustratorpolski.wordpress.com/2017/12/13/prezes-ipn-wzruszyl-mni...
Ze wzruszeniem przeczytałem na portalu TVP.Info wypowiedź Prezesa Szarka o niesprawiedliwości nieosądzenia sprawców stanu wojennego. Jednak ostatnia korespondencja z IPN pozwala rzucić światło na to, dlaczego tak się stało.
W 2014 r. odkryłem, że Policja nadal przetrzymuje akta Służby Bezpieczeństwa. Pracownik IPN na wysokim stanowisku potwierdził, że IPN nie ma żadnej kontroli nad tym, czy wszystkie akta SB im przekazano. Po bezowocnym staraniu, aby zapoznać się z tą konkretną teczką na Policji złożyłem zawiadomienie do pionu śledczego IPN. Pod błahym pretekstem niestawiennictwa na przesłuchaniu- wyznaczonym na 3 dni po dacie wysyłki- sprawy umorzono. Było to latem 2015 r. Po dobrej zmianie do sprawy wróciłem informując o niej kierownictwo IPN. Nie otrzymałem satysfakcjonującej odpowiedzi, jednak dałem czas na rozruch. Po roku ponownie zapytałem, czy istnieje świadomość takiego problemu i jeśli tak, to jakie kroki zostaną podjęte. Aby sprawę zamieść pod dywan, ponownie skorzystano z błahego pretekstu, iż żądana informacja nie jest informacją publiczną. Mniemam zatem, że w sprawie nie dzieje się nic i policjanci bez przeszkód mogą niszczyć akta SB np. z akt donosiciela na Marka Hłaskę, który po dwuletniej karierze „dla SB” przeszedł do MO została 1 karta! Przynajmniej taką wersję przedstawiła Policja przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym. Wykręcanie się od zajęcia się swoimi obowiązkami jest typowe dla Prezesury poprzedniej i obecnej. Odejście Andrzejka jest tylko wypadkiem przy pracy, to są ci sami ludzie i stosują te same metody działania, żeby ogonić się od roboty lub co gorsza nie wypaść źle w oczach policjantów. Przecież nie po to Prezes Szarek podpisał porozumienie o współpracy z Komendantem Głównym Policji 21.02.2017 r., aby wymagać od niego wykonania ustawy o IPN, tylko po to, żeby zabłysnąć wśród Rodzin Policyjnych.
Wracając do zasadniczego tematu rocznicy stanu wojennego i nieosądzenia generałów stwierdzam, że skoro nie osądzono policjantów ukrywających akta SB, ani Ministra SW z SLD, który w oficjalnym piśmie skłamał, że podległe mu jednostki nie przechowują już akt komunistycznych służb specjalnych, to nie ma w tym nic dziwnego, że nie osądzono Jaruzelskiego ani Kiszczaka. Zawdzięczają to partolącym swoje obowiązki karierowiczom.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl