Karanie Niemiec - uwagi o historycznej serii autorstwa "Tymczasowego"

avatar użytkownika En passant

 

En passant                03 listopad 2017

 

Karanie Niemiec – uwagi o historycznej serii autorstwa „Tymczasowego“

 

Wlasnie niedawno zakonczyl sie niezwykle interesujacy cykl naszego kolegi z Blogmedia24 „Tymczasowego“ pt. Karanie Niemiec. Cala seria liczy dziesiec odcinkow, a jak doda sie jeszcze jeden „Przegrani placa“, ktory tematycznie nalezy wlasciwie tez do serii, to byloby ich az jedenascie. Juz z pobieznego rzutu oka widac, ze razem wzialwszy jest to calkiem pokaznych rozmiarow tekst, ktory liczy ca. 40 stron maszynopisu! Po cichu wyrosla tutaj powazne dzielko, ktore kosztowalo Autora wiele pracy, inwencji i czasu a mi dostarczylo przy czytaniu wiele wrazen intelektualnych. A dowiedziec moglem sie bardzo duzo. Dlatego uznalem, ze taka dluga seria zasluguje na regularne omowienie, tak jakby to byla nieduza ksiazka.

 

1. Sylwetka Autora: dr Edward Soltys -“Tymczasowy“

 

Zbieranie materialow do analizy historycznych zjawisk i procesow jest zmudna praca i na pewno pochlania wiele dni na napisanie i przygotowanie danych do napisania jednego odcinka. Szczegolnie trudne i pracochlonne jest uzyskiwanie materialow zrodlowych, ktore leza gdzies w archiwach i tylko wyczucie oraz doswiadczenie badacza jako tropiciela sladow moze zapewnic sukces. Informacje, ktorych dostarczyl Autor sa bardzo czesto nieznane i przynosza czytelnikowi wiele niespodzianek. Nie mozna ich znalezc tak sobie w jakichs tam popularnych publikacjach – one pochodza wprost z zakurzonych archiwow np. Yale University, z Wersalu czy z Departamentu Stanu USA, bibliotek, gdzies tam spoczywajacych protokolow, raportow, aktow panstwowych, itd. Dopiero jak sie cos takiego czyta i podaza za jego argumentacja, to mysli sie: „wiec to nie tak jak bylo w ksiazkach…, a teraz dopiero to rozumie“. Aby uprawac taka dzialanosc badawcza i publicystyczna badacz musi znac jezyki, zeby przetlumaczyc najwartosciowsze dane. Te wszystkie cechy plus ogromny intelekt i inwencja, pracowitosc oraz lekka reke do pisania ma nasz Tymczasowy bez watpienia. Slowem nasz Autor to renesansowy umysl i ma leb jak sklep - socjolog, historyk i politolog w jednej osobie! Jego teksty czyta sie z przyjemnoscia, czasami jak opowiadania kryminalne, ciagle czyms nas zaskakuje. Nie ustepuje on w niczym zawodowym i uznanym historykom, jak np. P.Zychowicz, ktorego publikacje tez bardzo sobie cenie. Roznica jest tylko taka, ze Tymczasowy jest hobby-historykiem, a Zychowicz zawodowcem.

Nasz Autor zrzucil w tym cyklu zaslone anonimowosci, ktora stosuja czlonkowie Blogu, przeszedl do otwartosci i zaczal podpisywac sie wlasnym nazwiskiem: dr Edward Soltys. Sam jest sobie winny, dlatego ja jako czytelnik jego serii moglem teraz sam wystapic w roli badacza zrodlowego, zebrac materialy o nim i podzielic sie tymi informacjami z uczestnikami naszego blogu. Nie bylo to dla mnie trudne, gdyz znam go bardzo dobrze z katowickich czasow. Mysle, ze nie bedzie mial mi tego za zle, tym bardziej, ze sam sie „zdekonspirowal“. Czytelnicy Blogmedia24 moga tez wiedziec troche wiecej o kims, kto tylko tutaj opublkowal ogromne ilosci artykulow. Szacuje, ze tylko w Blogmedia24 sumuje sie to do az ponad 1110 pozycji i jest on tym samym jednym z najplodniejszych publicystow. Trzeba wiec pochylic czola przed takim dorobkiem.

Doktor Edward Soltys jest socjologiem, a jego kariera w latach siedemdziesiatych i osiemdziesiatych w Polsce przebiegala wrecz wzorcowo. W osrodkach uniwersyteckich lodzkim (jako student) i katowickim (jako pracownik naukowy) nalezal zawsze do najlepszych. Jest zarowno bardzo dobrym teoretykiem jak i empirykiem. Przeprowadzil wiele powaznych empirycznych badan socjologicznych. Nie byl wiec naukowcem, ktory tylko siedzial na tylku, myslal i opracowywal materialy wtorne zebrane przez innych, lecz sam zbieral tez dane empiryczne i na ich bazie tworzyl wlasne koncepcje teoretyczne. Takie nastawienie do nauki, ogromne mozliwosci intelektualne i jego praca, sprawily, ze stal sie wysmienitym specjalista od teoretycznej i empirycznej socjologicznej problematyki wladzy w nauce polskiej lat siedemdziesiatych i osiemdziesiatych. Przeprowadzil gruntowne badania nad tymi zagadnieniami w organizacji przemyslowej i napisal ksiazke: Edward Soltys: „Uklady wladzy w organizacji przemyslowej“, ktora wedlug zapowiedzi wydawniczych miala sie ukazac w centralnym wydawnictwie Ksiazka i Wiedza w1982 roku. Ksiazka ta bylaby jedyna sensowna i bezprecedensowa publikacja o wladzy w organizacji w ujeciu teoretycznym i empirycznym w calej socjologicznej literaturze polskiej okresu powojennego. Nie doszlo do tego z przyczyn wylacznie politycznych. Natychmiast po wprowadzeniu stanu wojennego ksiazka zostala zdjeta z maszyn drukarskich i nigdy wiecej nie zostala opublikowana. Czerwoni wladcy PRL-u z nieslawnej pamieci generalem Jaruzelskim na czele nie mogli sobie pozwolic, aby jakiekolwiek analizy wladzy, szczegolnie w socjalistycznych przedsiebiorstwach polskich ujrzaly swiatlo dzienne. Takie analizy byly niebezpieczne dla komunistow, tak jak kadzidlo i swiecona woda dla diabla.

Dr Edward Soltys jest naukowcem duzego kalibru - autorem kilkudziesieciu waznych publikacji w Polsce, zarowno ksiazkowych, w tym rozdzialow w ksiazkach jak i artykulow w centralnych naukowych czasopismach socjologicznych. Z jego ksiazki pt. „Wprowadzenie do socjologii organizacji“ ucza sie od lat kolejne roczniki studentow socjologii. Jest uznanych nestorem w dziedzinie socjologii pracy i organizacji w Polsce. Jako niezwykle aktywny dzialacz i jeden z zalozycieli „Solidarnosci“ na Uniwersytecie Slaskim zostal natychmist po wprowadzeniu stanu wojennego zwolniony z pracy. W opinii, jako powod jednostronnego rozwiazania umowy o prace napisano: „z powodu negatywnego oddzialywania wychowaczego na studentow“... Tutaj widac wyraznie, ze komunistyczni wladcy Polski - trojpanowie tworzyli wtedy rzeczywistosc tak jak im sie to podobalo - gdyz Edward Soltys, prowadzacy zajecia na wysokim poziomie, lubiany i ceniony przez studentow, dostawal wczesniej co roku nagrody rektora uniwersytetu wlasnie za osiagniecia w dzialanosci naukowo-dydaktycznej oraz za prace wychowacza ze studentami. Nie byl jedynym wyrzuconym z pracy z USl. Tutaj partia uderzyla szczegolnie mocno. Podczas, gdy na UW czy UJ zwolniono po kilku pracownikow naukowych, na USl.-u bylo ich kilkudziesieciu. Partia komunistyczna nie moze pozwolic sobie na to, zeby jakas grupa zaangazowanych naukowcow odbierala im panowanie nad umyslami klasy robotniczej. To robilo jej luke w zwartym bloku propagandy. Wlasnie na Slasku powstalo silne powiazanie pomiedzy intelektualistami uniwersyteckimi a klasa robotnicza, co stalo sie dla wladz niezwykle niebezpieczne. Partyjni aparatczycy wraz z SB uderzyli mocno, kopneli wiec w uniwersytet tak jakby kon kopnal. Tak wysokiej klasy specjalista jak Edward Soltys nie mogl potem znalezc jakiejkolwiek pracy nie tylko w zawodzie socjologa a nawet tzw. pracy umyslowej w zadnej instytucji, przedsiebiorstwie na calym Slasku. Socjalistyczni trojpanowie zgodzili sie laskawie jedynie na zatrudnienie go w osiedlowej stacji wymiennikow ciepla nalezacej do sieci centralnego ogrzewania. Stamtad prowadzil nadal podziemna dzialanosc opozycyjna w ukrytych strukturach „Solidarnosci“, gdzie nalezal do scislego jej kierownictwa na Gornym Slasku. Napisal nawet w celu obrony prawnej dwie orginalne ekspertyzy socjologiczne, ktore przyczynily sie do znacznego obnizenia wyrokow wiezienia w procesach przeciw strajkujacym i aresztowanym hutnikom katowickim. Pisal caly czas odezwy, artykuly dla prasy podziemnej oraz drukowal zakazana literature. Jego artykuly byly nawet czasami czytane w slynnym Radio Wolna Europa. Dzialnosc podziemna prowadzil nadal, nawet gdy dostal prace jako wykladowca socjologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. I to doprowadzilo do nastepnego ciosu, ktory przekreslil do konca jego kariere naukowa w Polsce. Szpicli bylo wtedy pelno, a jeden z nich doniosl na niego. Po nocnej rewizji w mieszkaniu i aresztowaniu go przez SB, po rozprawie sadowej oraz po prawie rocznym pobycie w wiezieniu, zostal ulaskawiony i zwolniony. Tak jak i zwolniony ze swojej drugiej posady na KUL-u. Nie zostal juz nigdy przywrocony do pracy na zadnym polskim uniwersytecie. Stracil wiec wszystko a jego kariera naukowa lezala w gruzach, w dodatku szykany ze strony SB nasilaly sie – jedyna logiczna konsekwencja wydawala sie byc wtedy emigracja z kraju wraz z zona i dziecmi. I tak sie tez stalo. Nadmienic trzeba, ze w tym czasie jego praca habilitacyjna byla juz bardzo zaawansowana. Z cala pewnoscia bylby teraz jednym z liczacych sie polskich profesorow socjologii.

Na emigracji nie udalo mu sie juz wrocic do pracy naukowej na uniwersytecie, znalazl za to zatrudnienie w przemysle, potem w uslugach. Dzialnosc naukowa zorganizowal sobie sam. Zostal Dyrektorem Kanadyjsko-Polskiego Instytutu Badawczego (The Canadian Polish Research Institute) w Toronto, gdzie pracowal nieodplatnie, spolecznie przez kilkanascie lat, organizowal rozne badania oraz pisal naukowe ksiazki. Byl tez czlonkiem Zarzadu Glownego Kongresu Polonii Kanadyjskiej. Mimo podwojnego zaangazowania (Instytut, praca zawodowa) pozostal nadal bardzo aktywny na polu naukowym i publicystycznym. Napisal na emigracji ponad 10 ksiazek, a za ksiazke o Monte Cassino dostal nawet list gratulacyjny od naszego Papieza Jana Pawla II. Napisal kilkaset artykulow w prasie kanadyjskiej a jezeli do tego dodamy te ponad 1100 w naszym blogu, to dopiero widac ogrom pracy, ktorej dokonal. Jego werwa polemiczna wyplywa z jego patriotyzmu i ogromnego zaangazowania politycznego w sprawe polska oraz duzego temperamentu. W dyskusjach na forum blogow, czy w prasie atakuje adwersarzy bez pardonu prowadzac z nimi polemiczna walke. Walczyc to on potrafi, gdyz jako talent bokserski, brazowy medalista Mistrzosw Polski Juniorow w boksie i czlonek kadry narodowej juniorow mial do czynienia z trudnymi przeciwnikami. Ostatnia jego ksiazka to Edward Soltys: „Black Ribbon Day“, wydana w Toronto w 2014 roku. I tu skoncze pisanie biograficzne o naszym Autorze, znacie go Panstwo dobrze z tego co pisze. Zalacze tylko adres internetowy z Encyklopedii Solidarnosci ze szczegolowa biografia Autora, opatrzona zdjeciem, podkreslajaca dodatkowo jego zaslugi w walce z komuna. Oto link, wystarczy tylko kliknac na link:

 

http://www.encysol.pl/wiki/Edward_So%C5%82tys

 

Nalezy skopiowac ten powyzszy adres i wkleic go na pasku adresu przeglądarki sieci Web. Jezeli sie nie uda, szukac pod nazwiskiem w powyzszej Encyklopedii.

 

2. Kilka uwag o serii artykulow pod tytulem „Karanie Niemiec

 

Teraz z czystym sumieniem moge przejsc do wlasciwej recenzji cyklu artykulow o Karaniu Niemiec. Jak juz pisalem, cykl zawiera 11 czesci, ktore stanowia jedna tematyczna calosc. Kazda ma w tytule Karanie Niemiec oraz podtytul. Po kolei wyliczone: Karanie Niemiec I.Tradycja, II Demilitaryzacja, III Granice, IV Reparacje wojenne, V Kalisz, VI Teheran, VII Bezwarunkowa kapitulacja, VIII Pomysly teoretykow, IX Plan Morgenthau, X Jalta, oraz jako jedenasta dolaczona przeze mnie samowolnie czesc pt. Przegrani placa. Logicznym zamknieciem tego cyklu bylaby czesc o Konferencji w Poczdamie, ale nie wiem, kiedy Autor zamierza napisac taka czesc.

W sumie mam tylko kilka drobnych uwag dotyczacych poszczegolnych czesci, ktore raczej moglyby byc jedynie uzupelnieniem tekstow Autora. Glownym zamierzeniem Autora w I czesci, jest analiza problemu legitymizacji reparacji wojennych w zarysie historycznym w kontekscie aktualnych staran reparacyjnych Polski wobec Niemiec po II Wojnie Swiatowej. Rozwaza przy tym istotne problemy piszac: „Z cala pewnoscia nalezy najpierw odpowiedziec sobie na szereg zasadniczych pytan. Jedno z nich brzmi, czy sprawy reparacji wojennych i zmian granic panstwowych musza byc ze soba nierozerwalnie zwiazane? Inne, czy mozliwy jest powrot do sytuacji sprzed pol wieku, np. do Konferencji w Poczdamie? Co zrobic, jesli zmienily sie obyczaje polityczne, zasady prawa miedzynarodowego, ktore kiedys pozwalaly kilku moznym tego swiata wykreslac linijka granice, a obecnie dominujaca zasada w przypadku terenow spornych jest samostanowienie?“ Beda one powracaly w analizach w dalszych czesciach cyklu. Zamierzeniem Autora bylo przedstawienie faktow dotyczacych karania Niemiec, po wojnach przez nie wywolanych. Sugerowaloby to, ze zajmie sie konsekwencjami dwoch wojen, przy ktorych wywolaniu Niemcy mialy decydujacy udzial. Autor siega jednak jeszcze dalej, do Pokoju Westfalskiego, wojen napoleonskich, Kongresu Wiedenskiego oraz do wojny francusko-niemieckiej 1870-1871. W tych dwoch ostatnich przypadkach Niemcy nie byli karani, lecz wrecz przeciwnie nagradzani. Zamierzeniem Autora bylo pokazanie, ze skoro Niemcy potrafily po wygranych wojnach sciagac kontrybucje czyli brac, tym samym w odwrotnej sytuacji, czyli po przegranaych wojnach powinne same byc ukarane i ponosic konsekwencje, a wiec dawac. Takie ujecie sugerowaloby rozszerzenie mozliwego obszaru analizy na ogolny problem restrykcji powojennych w Europie. Ale o tym pozniej.

Prawdziwa radoscia dla czytelnika jest na pewno analiza postanowien Traktatu Wersalskiego z 1919 w sprawie demilitaryzacji Niemiec oraz zmiany granic, gdzie z niezwykla precyjza zostaly omowione wszystkie wazniejsze jej plaszczyzny. Takich dokladnych danych nie sposob znalezc nawet w szczegolowych akademickich opracowaniach poswieconych postanowieniom tego traktatu. Autor pokazal tez niezwykla precyzje sformulowan tegoz traktatu w sprawach demilitaryzacj, w porownaniu z postanowieniami pozniejszych ustalen aliantow w Teheranie, Jalcie i Poczdamie. Nic dziwnego, ze te bolesne i dokladne postanowienia tak bolaly Hitlera, ktory zadal jego zrewidowania. Nic dodac, nic ujac, brawo dla Autora.

Wnikliwa analiza wykazal sie Autor przy omawianiu szeroko pojetych finansowych reparacji wojennych wynikajacych z Traktatu Wersalskiego, tez w stosunku do innych uczestnikow I Wojny Swiatowej. Dowiadujemy sie, ze Niemcom zasadzono duzo, ale zaplacili nie tak duzo, jak powinni, co wiecej dostali jeszcze o dziwo pozyczki od zwyciezcow, ktorych do konca nie splacili, a reszte zzarla wielka inflacja. Slowem Niemcy wymigaly sie.W sumie, sciaganie pieniedzy z Niemiec trwalo bardzo dlugo, a po drodze bylo jeszcze pelno ukladow i konferencji, ktorych sadze, Autor z uwagi na brak miejsca nie wymienil. Sumy byly zmniejszane caly czas na korzysc Niemiec. W niemieckich zrodlach wyczytalem, ze wedlug strony niemieckiej calkowita suma zrealizowanych przez ten kraj platnosci na korzysc aliantow wynosila 67,7 miliardow marek w zlocie. Alianckie zrodla nie potwierdzaja tego i obstaja przy duzo mniejszej sumie. Wedlug nich Niemcy splacily tylko 21,8 miliardow marek w zlocie. To pokazuje, ze ciezko jest sciagac ustanowione reparacje i udzielone pozyczki od duzych, silnych krajow, zwlaszcza, ze sytuacja polityczna (zagrozenie rozprzestrzeniajacym sie komunizmem) oraz kondycja gospodarcza dluznika (kryzys gospodarczy i hiperinflacja) zmienila sie juz po kilku czy kilkunastu latach od zakonczenia wojny.

Rozdzialy o bezwarunkowej kapitulacji, konferencjach w Teheranie i Jalcie to kopalnia informacji o przebiegu i strategiach uczestnikow. Pojawiaja sie tu nieznane dotad dla mnie fakty, dowcipne historyjki. Pewne jest, ze trzej panowie, ktorzy uwazali sie wladcow tego swiata (Stalin, Roosevelt i Churchill) robili co chcieli, a w glowach mieli tylko interesy swoich krajow. Ci dwaj ostatni zdradzili interesy Polski i podali ja na tacy glodnemu sowieckiemu niedzwiedziowi. Polska nie miala tam swojego adwokata, byly bezsilna i mogla tylko patrzec, gdyz wszystko zrobiono w rekawiczkach, zonglowano polaciami ziemi nieswojej, reparacje nie byly dokladnie omowione a wlasciwym rezyserem spotkan byl Stalin majacy atuty w reku, ktory osiagnal wszystko co chcial, chociaz ponosil ogromna odpowiedzialnosc za wybuch wojny i bezposrednio zbrojnie zaatakowal sasiedni kraj - Polske, z ktorym byl zwiazany traktatem pokojowym. Wladze emigracyjne Polski praktycznie na nic nie mialy wplywu i malo co o wszystkim wiedzialy. Ze slabymi i malymi, chociaz tak duzo stracili i tak dzielnie walczyli, nikt sie nie liczyl.

Jak zaznaczylem, integralna czescia serii powinien byc ciekawy odcinek pt. Przegrani placa, ktory omawialby sprawe reparacji po II Wojnie Swiatowej w odniesieniu do krajow europejskich i Japonii. Ta czesc wymaga rozbudowania, ale uzupelnieniem beda moze rozwazania o postanowieniach Konferencji Poczdamskiej, z jej ustaleniami dotyczacymi odpowiedzialnosci za wojne, demilitaryzacji, denazyfikacji, decentralizacji Niemiec, jak i odszkodowan, granic, akcji przesiedlenczych, itp.

Bardzo informacyjna i dobrze napisana jest czesc o planie Morgenthau, ktora tak jak kazdy odcinek cyklu jest naszpikowana nieznanymi szerokiej publicznosci faktami historycznymi. Plan nakresla glowne kierunki dzialan aliantow sluzacych takim celom, jak: demilitaryzacja i dezidustralizacja, podzial i administrowanie, okreslenie przyszlego kierunku gospodarczego Niemiec, i in.. Chodzilo o takie zahamowanie i ukierunkowanie rozwoju Niemiec, aby kraj ten stal sie krajem rolniczym, poddanym calkowitej kontroli aliantow. Sadze, ze plan ten byl oderwany od rzeczywistosci politycznej i gospodarczej, mozna go nazwac planem zemsty. Mogl on sie niektorym mscicielom podobac, ale nie mial gospodarczej i politycznej racji bytu w obliczu zarysowujacego sie juz bliskiego konfliktu miedzy blokiem zachodnim i komunistycznym. Nic dziwnego, ze go nie zrealizowano. W rezultacie, moim zdaniem, najwazniesza role w okielznaniu Niemiec i kontroli ich przemyslu ciezkiego spelnily Europejska Wspolnota Wegla i Stali (1952) oraz Europejska Wspolnoty Gospodarcza (EWG, 1958), potem EG i EU, ktorych integralnym czlonkiem byly one od samego poczatku. Ta samo role pelnilo NATO, ktorego Niemcy sa od 1955 uczestnikiem oraz stacjonowanie wojsk alianckich na ziemi niemieckiej, co trwa do dzisiaj (USA).

W przypadku czesci osmej – pt. Pomysly teoretykow, ktora mnie zaskoczyla, gdyz zupelnie nic o tym nie wiedzialem, chcialbym zwrocic uwage Autora na fakt, ze tytul taki nie jest zbyt trafnie dobrany. Nie mozna bowiem przyporzadkowywac takim dziwolagowym koncepcjom cech teoretycznosci. Mozna by zmienic go na: Dziwaczne/kuriozalne koncepcje, albo Perwersyjne idee. Obydwie nosza cechy absurdu, jedna lepsza od drugiej. Moglyby byc one elementem repertuaru najgorszych nazistow, co slusznie zauwazyl sam Autor. Skoncentruje sie tylko na T.Kaufmanie, ktory, przedstawil propozycje rozwiazania problemu agresywnosci wojennej Niemcow poprzez sterylizacje, co mialoby z czasem prowadzic do znikniecia z powierzchni ziemi calego narodu niemieckiego zainfekowanego bakcylem wojowniczosci. Poszukalem danych na temat tegoz Kaufmana i znalazlem cos, co potwierdza podejrzana niefrasobliwosc jego umyslu. Co w tej perwersyjnej glowie sie tluklo nie wiem, ale podobne pomysly mial ten typek juz wczesniej, proponowal on bowiem tez juz wczesniej wysterylizowanie innego narodu. Swoje idiotyczne i radykalne sterylizacyjne pomysly, ktore wyplywaly rzekomo z jego pacyfizmu (Kaufman byl prezydentem jakiejs trudnej do zidentyfikowania organizacji - American Federation of Peace, ktorej wedlug zrodel niemieckich byl ponoc jedynym czlonkiem) chcial on juz realizowac w 1939 roku. Wtedy to zwrocil sie do Kongresu USA z petycja: albo USA powstrzymaja sie z zaangazowaniem w wojny europejskie, albo Amerykanie kaza sie wysterylizowac, tak aby zapobiec, ze ich w przyszlosci narodzone dzieci nie stana sie zadnymi morderczymi potworami! W broszurze tej, wydanej na lsniacym papierze zamiescil wiele zdjec przedstawiajacych ofiary wojen. W swojej drugiej publikacji, 100-stronicowej broszurze z lutego 1941 roku pt. „Niemcy musza zginac“, gdzie zada wysterylizowania Niemcow, uznaje juz koniecznosc zaangazowania sie USA w wojne w Europie, twierdzac przy tym, ze obecna wojna to nie wojna Hitlera, tylko calego narodu niemieckiego, ktory napadl na Czechoslowacje, Polske i inne kraje. Stad jego absurdalny postulat sterylizacji i wymazania przez wymarcie calego narodu niemieckiego. Aby uzyskac pozytywne recenzje, wyslal do redakcji roznych czasopism male czarne kartonowe trumienki z egzemplarzem jego broszury. Juz w lipcu 1941 minister propagandy III Rzeszy Joseph Goebbels zaincjowal nagonke na Roosevelta, przypisujac mu autorstwo niektorych rozdzialow z broszury. We wrzesniu 1941 roku ukazala sie tez 32-stronicowa broszura-pamflet zawierajaca niektore cytaty z broszury Kaufmanna przetlumaczone z angielskiego na niemiecki. Argumentacja byla prosta: Zydzi chca zniszczyc i wykorzenic narod niemiecki. To byl temat samograj, woda na mlyn goebbelsowskiej maszyny propagandowej. Nazisci uzywali takich oklepanych sloganow, jak: „Zwyciestwo albo smierc – o to chodzi w tej wojnie“, „kto ma rzadzic w Europie – biala rasa czy zydowscy podludzie“. Goebbels prawdopodobnie napisal w poslowiu: „Przeciwko waszym planom zniszczenia jest tylko jedna odpowiedz: Zwyciestwo“. Raptem Niemcy stali sie jakoby zagrozeni wytepieniem! Jak wiemy w systemie dwupanowania klasowego, a takim jest faszyzm, gdzie aparat ucisku i propaganda naleza do klasy dwupanow, mozna wszystko ludziom wcisnac do glow. Latwo mozna bylo caly czas uzasadniac hitlerowski plan wyniszczenia Zydow jako obrone przed nimi. Nawet na pierwszym (1945-1946) procesie norymberskim dla przywodcow III Rzeszy, jeden z glownych oskarzonych, skazany potem na smierc hitlerowski propagandysta Julius Streicher (wydawca czasopisma Stürmer) bronil sie twierdzac, ze nazistowska polityka zniszczenia narodu zydowskiego, ktora propagowal w swoim pismie, byla tylko samoobrona przed planami wyniszczenia narodu niemieckiego przez Zydow. Powolywal sie przy tym na broszure Kaufmana. Broszura ta wiec wcale nie pomogla europejskim Zydom. Wrecz przeciwnie, pogorszyla tylko ich sytuacje i dala argumenty dla zwariowanej nazistowskiej maszyny propagandowej.

Jak juz zaznaczylem, rozwazania Autora cyklu oscyluja caly czas wokol zagadnien restrykcji powojennych, odszkodowan, granic, glownie w relacjach Polska-Niemcy, co koresponduje z obecnie szeroko dyskutowana sprawa odszkodowan podniesiona przez obecna wiekszosc parlamentarna. Zawsze uwazalem, ze Polsce naleza sie odszkodowania materialne za straty poniesione w czasie II Wojny Swiatowej. To nie powinno podlegac dyskusji. Polska trafila miedzy kola mlynskie historii - miliony jej obywateli zamordowano, stracila ogromne terytorium, jej miasta zostaly zniszczone a przemysl zdewastowany. To co sie stalo po wojnie, to dodatkowa ogromna niesprawiedliwosc. Polska, w wyniku zlej i lekkomyslnej przedwojennej polityki zagranicznej, zdradzona przez rzekomych sojusznikow, przegrala wojne w 1939 roku, wygrala ja z kolei w 1945. Odniosla jednak Pirrusowe zwyciestwo, gdyz zmieniono na sile jej ustroj z gospodarki rynkowej na realny socjalizm wraz z integralnie z nim zwiazana gospodarka planowa. To oznaczalo, ze w 1945 roku przegrala wojne po raz drugi, gdyz taki ustroj nigdy nie moze prowadzic do dobrobytu spoleczenstwa. Obrazowo mozna to przedstawic tak: socjalistyczna Polska, czyli juz Polska Rzeczypospolita Ludowa jechala na rowerze z przebitymi oponami, bez siodelka, a wolnorynkowa zachodnia Europa wraz ze sprawcami polskiej niedoli Niemcami, wspomagana srodkami z Planu Marshalla, na rowerze wyscigowym. Za narzucenie wadliwego systemu gospodarczego tez nie dostala zadnych odszkodowan. Polska nie miala samodzielnego glosu – decydowali za nia inni, czyli zwycieskie mocarstwa. W rezultacie nie dostala praktycznie zadnego odszkodowania materialnego i byla najwiekszym przegranym tej niezaleznej od niej wojny. Dodatkowo miala najdluzszy okres okupacji niemieckiej w calej Europie, bo az 5, 5 roku. Potem przyszla okupacja sowiecka, ktora trwala prawie 45 lat. Jezeli zrobimy bilans terytorialny, to: w 1939 roku terytorium Polski wynosilo ca. 390 tys. km kwadratowychm, obecnie ca. 313 tys. Straty terytorialne Polski wynosily wiec 77 tys. km kw. Na pocieszenie byloby to, iz Ziemie Odzyskane byly wyposazone w duzo lepsza infrastukture niz utracone ziemie wschodnie. Polska stala sie tez krajem jednolitym narodowosciowo. Jezeli jednak od obecnej powierzchni odejmiemy powierzchnie Ziem Odzyskanych – 101 tys. km kw, to okazuje sie, ze z dawnych przedwojennych ziem polskich zostalo tylko 212 km kw. Rachunek ponizszy: 390 tys. minus 212 tys. = 178 tys. km kw pokazuje, ze 178 tys. km kw czyli 45,6% dawnego przedwojennego terytorium kraju zabral nam ZSRR! Tutaj widac wyrazna strate netto w obydwu przypadkach. Polska zostala ograbiona terytorialnie przez drugiego co do waznosci sprawce wybuchu II Wojny Swiatowej. Nie placil on zadnych odszkodowan, dodatkowo zabieral to co sie Polsce nalezalo, eksploatowal ja oraz wyniszczyl miliony polskich obywateli na obszarach wschodnich a co najgorsze narzucil nam gospodarke planowa. Byl wiec mimo wspolsprawstwa najwiekszym wygranym ostatniej wojny. Niemcy tez wymigaly sie od placenia reparacji na rzecz Polski i zaslaniaja sie teraz roznymi traktatowymi postanowieniami, ktore de facto tez od Polski nie zalezaly. Jak to Autor w perspektywie historycznej dwoch ostatnich wojen swiatowych pokazal, trudno jest jednak zmusic silne panstwa do placenia reparacji. Zamiast placenia dostawaly one jeszcze pomoc finansowa. Przyszlosc pokaze jak rozwinie sie ta gra o odszkodowania. Jedno jest pewne – aby osiagnac jakies znaczace swiadczenia reparacyjne od Niemiec, rzad polski powinien byc dobrym strategiem, prowadzic niezwykle zreczna, rozwazna i ostrozna polityke miedzynarodowa oraz musi miec dobrych specjalistow od prawa miedzynarodowego.

Historyczny cykl dr Edwarda Soltysa, Karanie Niemiec jest udana proba analizy problematyki restrykcji powojennych wobec krajow, ktore sa odpowiedzialne za wywolywanie wojen i wyrzadzone przez nie szkody. Sadze, ze mozna zebrane materialy troche poszerzyc i opracowac jakas publikacje ksiazkowa, ktora bez problemow osiagnelaby ca. 100 stron tekstu. Tytul obecny mozna byloby zastapic jakims innym („karanie“ ma charakter/wydzwiek pedagogiczny - karac mozna osoby, ale nie panstwa), to tylko propozycja, np. Restrykcje wobec Niemiec po przegranych wojnach. Mozna tez potraktowac ta problematyke jeszcze szerzej, np. Restrykcje powojenne w Europie, czy cos podobnego. Jezeli Autor zdecyduje sie na takie przedsiewziecie – zycze mu powodzenia i jestem przekonany, ze jego ksiazka bedzie tak dobra jak prace zawodowych historykow.

 

 

7 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @En passant

" Aby uprawac taka dzialanosc badawcza i publicystyczna badacz musi znac jezyki, zeby przetlumaczyc najwartosciowsze dane. Te wszystkie cechy plus ogromny intelekt i inwencja, pracowitosc oraz lekka reke do pisania ma nasz Tymczasowy bez watpienia. Slowem nasz Autor to renesansowy umysl i ma leb jak sklep - socjolog, historyk i politolog w jednej osobie! Jego teksty czyta sie z przyjemnoscia, czasami jak opowiadania kryminalne, ciagle czyms nas zaskakuje."

Bardzo dziękuję! Wreszcie nasz Tymczasowy (nick taki przyjął dlatego, bo myślał, że zabawi na Blogmedia24 tak krótko, jak na S24:) )a posiada konto na BM24 od 8 lat 45 tygodni, doczekał się oceny swojej pasji społecznikowskiej.
Do tej pory na pochwałę i podziękowanie doczekał sie tylko od ś.p. Pana Michała, który był fanem "Pana Eda".
Więcej się nie będę rozpisywać, bo sama tez należę do tego fan klubu.
Oby tylko nie siadł na laurach i nie przestał z taka intensywnością, jak dotąd, oddawać się swojej pasji . :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

2. serdeczne podziękowania dla @En passant,:)

a co do Pana EDA,to serdeczne pozdrowienia z czasów dawnej Solidarności i ukłony dla Żony i Rodziny :)
i pozdrowienia dla Kanady żywicą pachnącej i Polską ,kilku Przyjaciół z biletami w jedną stronę właśnie tam znalazło swoje miejsce na Ziemi,co prawda przymusowe,ale przyjazne jak widać

gość z drogi

avatar użytkownika Tymczasowy

3. Wielkie dzieki za dobre slowo,

choc az tak dobra ocena nie jest zasluzona. Gdybym mogl sie targowac, to wystarczylaby polowa wyrazonej zyczliwosci, a moja wdziecznosc by sie nie zmniejszyla o gram.
Autorowi dziekuje za uzupelnienia. O Poczdamie itd. nie bedzie. Ogrom spraw i materialow przytlacza. Przed soba wymigalem sie nowym serialem na temat sztuki pisarskiej. Jestem przekonany, ze bedzie pozyteczny dla naszego kregu. Taka szybka, kilkunastoodcinkowa sciaga.
Powazna sprawa bedzie nastepny serial ciagnacy sie bardzo dlugo i z nadziejami na ksazke.Do konca roku powinienem zakonczyc zbieranie glownych materialow. No, chyba, ze Robarts Library (University of Toronto), najwieksza biblioteka uniwersytecka w Kanadzie, odkryje jakies nieznane mi dotad zasoby.
Jeszcze raz dzieki.

avatar użytkownika Tymczasowy

4. Marylu

S.p. Michal (Petrusowi i mnie zaproponowal przejscie na "ty", wiec sie tego trzymam) pelnil i nadal pelni funkcje integracyjna w naszej zalodze.
Szkoda, ze tak malo wiedzialem na temat s.p. "Basketa". Dopiero przed paroma dniami dowiedzialem sie, z byl koszykarzem w AZS-AWF. Czasem komentowal na moim blogu. Jakos styl pasowal do jednego z moich kolegow. Nawet mialem pomysl, by go o to zapytac, ale ciagle jakos mi to wypadalo z pamieci. Teraz sie wyjasnilo.
Swoja droga, lista zmarlych blogerow podana przez "Elig" mimo wszystko nie jest pesymistyczna. Jest mniej osob niz mozna byloby przypuszczac. Wciaz, w swojej masie, trzymamy sie dobrze.
O "Kejowie" i "Guantanamerze" tez nie wiemy zbyt duzo.

avatar użytkownika Maryla

5. Tymczasowy :)

trzeba trzymać tempo pracy, a człowiek nie podda się lenistwu i czasowi . Trening sportowy pomaga w treningu umysłowym. :)
"Powazna sprawa bedzie nastepny serial ciagnacy sie bardzo dlugo i z nadziejami na ksazke.Do konca roku powinienem zakonczyc zbieranie glownych materialow."

Ponieważ En passant odsyła czytelników do Twojego portretu z lat 80-tych, to pozwolę sobie nieco uaktualnić :)
Zdjęcie ze ślubu Córki z 2014 roku w Szkocji


 z Targów Torontońskich w 2014 r.

http://www.blogmedia24.pl/node/69750

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika En passant

6. Ciekawostki z procesu sadowego Edwarda

Wracajac
do lat osemdziesiatych, chcialem opisac kilka zdarzen z procesu
Edwarda w dniu 22
lutego
1986 roku w Sadzie Rejonowym w
Katowicach, gdy byl sadzony wraz innym doktorem matematykiem z USl..
Bylem tam wtedy jako widz.


Pierwsze
dziwne zdarzenie:

Gdy
wszedlem na sale, od razu zaskoczylo mnie to, ze byla ona bardzo
mala, tak jak nieduza klasa szkolna. Przyszedlem wczesniej, ale sala
byla i tak prawie zapelniona. Siedzieli w niej mezczyzni, podobnie
ubrani, jakies ortalionowe, pikowane kurtki, nieznane twarze.
Znalazlem miejsce na dlugiej lawie i slysze, jak ta podejrzana
publika sie organizowala. Jeden mowil do drugiego: siadaj szerzej,
zak zeby zabrac jak najwiecej miejsca. Mowie do niego: chyba trzeba
siadac tak, zeby bylo jak najwiecej miejsca dla innych! Popatrzyl na
mnie, zasmial sie glupio. Wszystko jasne, malutka sala byla celowo
zapelniona esbekami, ktorzy rozsiadali sie i rozpychali, aby jak
najmniej osob moglo uczestniczyc w procesie. Koledzy z USl. i inni
dawni dzialacze „Solidarnosci“ wniesli bez pozwolenia dwie
dodatkow lawki, ktore postawili z boku, w poprzek.


Drugie
zdarzenie:


Podczas
przerwy ludzie stali w grupkach na korytarzu. Kolo mnie niedaleko
stalo kilku znanych prominentow z „Solidarnosci“. Dawni dzialacze
prowadzili jakies tam rozmowy, wielu spotkalo sie znow. Nagle
zauwazylem jak 3 metry od nas przesuwa sie jakas postac. Ale jak sie
przesuwala! Byl to jeden z esbekow z sali, ktory szedl bokiem, ale
odwrocony byl do nas plecami. Po przejsciu bokiem kilku metrow byl
juz na naszym poziomie. Robil to bardzo powoli, chyba kilka minut.
Wtedy zatrzymal sie stojac tylem do nas, ale byl juz oddalony od nas
moze1- 2 metry. Mogl wiec nas podsluchiwac, a my nie widzielismy
jego twarzy. Ponadto, gdyby zblizal sie do nas idac przodem, to by to
podpadlo i wszyscy zwrociliby na niego uwaga. Powiedzialem glosno: a
ten przeciez posluchuje, on szybko uciekl, tez moglismy widziec tylko
jego plecy. Takich to nowoczesnch sposobow podsluchiwania uczono
chyba na kursach dla agentow SB.


Trzecie
zdarzenie:


Po
ogloszeniu wyroku skazujacego Edwarda na wiezienie, wychodzilismy z
sali sadowej. Przed drzwiami i na korytarzu stali esbecy i robili
wszystkim wychodzacym zdjecia aparatami fotograficznymi z lampa
blyskowa - pojedynczo, prosto w twarz z odleglosci 2 metrow. Moze
chcieli nas zastraszyc a moze miec informacje o osobach z
publicznosci sadowej.


Sam
proces przebiegl szybko, oskarzonym odczytano oskarzenie a oni nie
przyznali sie do winy (drukowanie zakazanych publikacji). Prokurator
nie mial zadnych dowodow rzeczowych, typu drukarnia, urzadzenie do
drukowania metoda sitodruku. Wystarczylo tylko zeznanie obciazajace
szpicla, ktoremu sad dal wiare. Potem wydano wyrok skazujacy. Dobrze
tylko, ze nie wzywano oskarzonych tak jak w procesie wojaka Szwejka,
gdzie wolano: „wprowadzic skazanego...“. Czerwoni trojpanowie
mogli wtedy robic wszystko.

En passant

avatar użytkownika TW Petrus13

7. "o kurna wujek"

"S.p. Michal (Petrusowi i mnie zaproponowal przejscie na "ty", wiec sie tego trzymam) pelnil i nadal pelni funkcje integracyjna w naszej zaodze"
teraz jeśli w ogóle będę musiał pisać do dr.Ed -da jeśli się da ;).Ed ty "czajniku",nie myśl sobie że mnie (nieważne co).Ja czytając Cię,wiedziałem że jesteś Ktoś,(a mówią że tylko kobiety mają intuicję). Sądzę jednak (skoro mnie jeszcze lubisz),że powinieneś wrócić do Domu,do Polski!. Czasem coś tam komentowałem na niezależna.pl,jako "dr.wall" (nie musi być z dużej litery,i bez jednego "l" na końcu.Pokornie przyznaję że ten mi nienależny tytuł (który sobie "bezrefleksyjnie" przywłaszczyłem) Tobie słusznie się należy.Jeśli się zgodzisz będę za Tobą,"naostrzoną (póki co) siekierę nosił",do czasu (bo mi rosną u boków....) i jestem świadomie na wylocie.Wracaj do "Domu",czuję że się "wall-i ".