Szeryf Ziobro bierze się (wreszcie) za krakowską mafię

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

 

Kiedy tak patrzę, i patrzę, i patrzę, jak minister Jaki tę bandę złodziejów (używam archaizmu, żeby nie było obraźliwie) na monitorze mojego kompa przeczołguje, jak ich o zaniki pamięci przyprawia, a lokatorów z mieszkań wygnanych o wzruszenie, to czuję się troszkę dziwnie.

Bo niby powinienem się cieszyć, że tę warszawską mafię czeka los może nawet gorszy od losu złodzieja batonika za 99 groszy, ale czuję się, jako warszawiak, w pewnym sensie stygmatyzowany.
Obraz z monitora sufluje podświadomości widzów, że warszawscy adwokaci - be, a przykładowo krakowscy adwokaci cacy,

warszawscy notariusze be – krakowscy notariusze cacy,

warszawscy sędziowie be na maksa – a krakowscy sędziowie cacy, choć to prezes krakowskiej a nie warszawskiej apelacji siedzi.

Tu mafia – tam kultura.
Tu cela – tam Zoll.

No jak to tak?!

W Krakowie nie byłem dawno, ale i bez bywania kto chce może się dowiedzieć o „reprywatyzacyjnych” numerach na skalę nawet bliskowschodnią, że o europejskiej i transatlantyckiej nie wspomnę:

i o właścicielach, co ponad 120 lat przeżyli i umrzeć nie chcą, a przynajmniej przed odzyskaniem kamienicy,
i o nazwiskach „reprywatyzacyjnych” beneficjentów powszechnie znanych i szanowanych,
i o zapomnianych odszkodowaniach wypłaconych przez PRL państwom zachodnim w ramach tzw umów indeminizac...no jakoś tak.

Moje zdziwienie wzrastało jeszcze, gdy sobie pomyślałem, że przecież minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro – z Krakowa,
gwiazda komisji śledczej ds Amber Gold i jego potencjalna następczyni (na wypadek, gdyby Prezes uznał, że ZZ „nie performuje”) Małgorzata Wassermann – z Krakowa,
... i nawet sam... no wiecie, kto – ON, też jest z Krakowa!

I nie zauważyli, że pod bokiem takie się cuda dzieją...
Ale nic to – jak ktoś z prowincji (no prowincji, prowincji) do tej Warszawy wdepnie, to już taki zarobiony – że najwyraźniej nie ma czasu nawet do Krakowa zadzwonić.

I proszę sobie wyobrazić, że kiedy w ostatnim tygodniu złożyłem wizytę w Turcji (to ostatnio bardzo modne, bo dzień po mnie wizytę i to niższej rangi niż moja, bo roboczą, złożył sam prezydent Putin, o czym jeszcze napiszę, bo rzecz, czyli wizyta tego warta), nad Wisłą, i to na jej odcinku do Krakowa do Warszawy zaszły w sprawie mafijnej reprywatyzacji krakowskich kamienic zdarzenia z pogranicza cudów, co w sumie dziwić nie powinno, bo rzecz dzieje się nad rzeką do tego typu zjawisk przyzwyczajoną.

Jeszcze czas jakiś temu na Fejsie pojawił się list pani z Krakowa, która napisała do Ministerstwa Sprawiedliwości w Warszawie, że z reprywatyzacją kamienicy, z której nowi właściciele każą się jej (i wielu innym lokatorom) wynosić coś jest nie tak, i nawet zasugerowała co.

I jakoś tak wyszło, że dość długo na ten swój list z Ministerstwa Sprawiedliwości odpowiedzi nie dostawała, a jak w końcu dostała, to taką jakąś krętą.
Cóż – pomyślałem - rzecz dotyczy ulicy Skałecznej i najwyraźniej dlatego ta odpowiedź miała - jak to w skałkach - pod górkę.

I nagle, w dzień mojego powrotu ze wspomnianej, zagranicznej wizyty – bomba!

Minister Ziobro zwołuje konferencję i informuje, że się za tę bandę (tym razem nie z magistratu a z sądów i biur notarialnych) weźmie i to po swojemu, czyli z tą tak lubianą przeze mnie zawziętością postponowanego, upokarzanego, gnojonego wręcz przez „elitę” plebejusza (to nie epitet, to w moich ustach komplement).

Inna rzecz, że ta aktywność ministra potwierdza moje, tak wypierane przez socjalistyczny PiS przekonanie, o wielkim, pozytywnym wpływie konkurencji na efektywność ludzkiej działalności wszelkiego rodzaju:

otóż skoro gwiazdą komisji śledczej ds Amber Gold jest Małgorzata Wassermann, córka śp. Zbigniewa Wassermanna, z którym Zbigniew Ziobro żył nie najlepiej (eufemizm), to minister zrobi wszystko a nawet jeszcze więcej, by tą nową, krakowską komisją osiągnięcia Pani Małgorzaty przyćmić.

Ze skutkiem dla krakowskich mafiozów jak najgorszym, a dla oprymowanych (jest takie słowo) przez nich krakowian – jak najlepszym.

I jak tu nie kochać (uczciwej) wolnej konkurencji?


 

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @Ewaryst Fedorowicz

nie chce mi się....
Jaki to pewnie pociotek Gowina, nie w-ce minister Ziobry?
Jak Ziobro POWOŁA KOLEJNA GRUPĘ PROKURATORSKA DO ŚCIGANIA MAFII REPRYWATYZACYJNEJ W POZNANIU, GDAŃSKU, ŁODZI ..... to kogo bedzie chciał przyćmić?
Martwic się należy, że zabraknie prokuratorów, tyle mafii jest WRESZCIE ściganych.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

2. @Maryla

Ja jestem po urlopie = wypoczęty, toteż mi się chce.
1. niechęć ZZ do ZW jest znana, a mnie dobrze, bo pracowałem dla ZW
2. to, że tak długo się krakusy pisowskie do wzięcia za mafię krakowską zbierały, choć te kwestie akurat w Krk są tajemnicą poliszynela - dziwne.
3. ZZ ma taki charakterek jaki ma i nic tego nie zmieni, ale dla tej akurat sprawy - to dobrze.

Ewaryst Fedorowicz

avatar użytkownika michael

3. Cieszy mnie, że mafia jest oprymowana czyli jest w opresji

Natomiast jest coś dziwnego, gdy ludzie listy piszą. To jest najprawdopodobniej odrębne zjawisko społeczne czy może socjologiczne, które zwykle adresatów, do których docierają te korespondencje wprawia w nielichą konfuzję (jest takie słowo).

Taki Ziobro i całe zastępy poważnych urzędników przeglądają tysiące takich listów i często długo zastanawiają się nad tym, z czym mają do czynienia.
Donos to, czy skarga?
Czy to krzywda prawdziwa, czy urojona?
Czy to błaganie o pomoc, czy próba wyłudzenia?
Wszyscy pamiętamy starą ludową mądrość mówiącą o tym, że ludzie, którzy są w prawdziwej potrzebie najczęściej milczą, nie chcąc nikogo prosić o nic.

To co napisałem jest oczywiście skrótem uproszczenia, ale chcąc uporać się z krzywdą, musimy pilnie baczyć, by nie sprawić nowej.

Bardzo jest możliwe, że długi czas upływający pomiędzy skargą a działaniem jest skutkiem rozwagi a nie kunktatorskiego kumoterstwa.
To także może być prawdopodobne.

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

4. @michael

O kumoterstwie w przypadku ZZ nawet bym nie pomyślał, wręcz przeciwnie: on ma za wielkie porachunki osobiste z tym krakowskim "establishmentem".
Jeśli już, to mógł nie mieć pozwolenia na "otwarcie kolejnego frontu", czy jak to tam zwał.

A sprawa szczegółowa, o której wspomniałem, miała obietnicę wsparcia z kancelarii PADa, a skończyło się tak, że (szczęśliwie) wylądowała na liście ZZ.

Ewaryst Fedorowicz

avatar użytkownika michael

5. Ja tam słowo "(wreszcie)" pozbawiłbym nawiasu

i zagrzał Zetzeta do boju, by uporządkował te krakowskie kunsztowne konstrukcje (KKK).

avatar użytkownika michael

6. Krakowskie skojarzenia

Nie wiedzieć czemu, gdy tylko słyszę słowo Kraków, zawsze przypomina mi się pradawna anegdota o wizycie Franca Fiszera w krakowskim lokalu, kiedy łaskawie pozwolił kelnerowi, by ten zwracał się do niego tak:

"Mów mi Boże Ojcze, chłopcze".

Ilustracja
avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

7. @michael

ja wolę tę:

"Fiszer: Nie będzie porządku w Polsce, jeśli się nie rozstrzela 750000 szubrawców.
Na to ktoś zauważa sceptycznie: Czy myślisz, że jest aż 750000 szubrawców?
Fiszer: Nic nie szkodzi. W razie czego dobierzemy z uczciwych."

Ewaryst Fedorowicz

avatar użytkownika michael

8. Tak. Pamiętam także i tę anegdotę, również bardzo ją lubię

A zacytowałem krakowską, ponieważ o krakowskim klimacie rozmawialiśmy. UPARTY ostatnio zauważył, że Kraków zawsze był prowincjonalnym miastem, skąd wyciągam wniosek, że właśnie z tego powodu nie może być metropolią poważnego państwa.
Niech więc sobie KuK Kraków pielęgnuje swoją swoją tradycję, na chwałę dobrych relacji Polski z Austrią.