Miales chamie zloty rog

avatar użytkownika Tymczasowy

Jak uciekaja, trzeba gonic. jak gonia, trzeba uciekac. Jak zapraszaja, trzeba skorzystac.

Pan Prezydent Andrzej Duda wlasnie na trwajacym jedna minute i trzy sekundy nagraniu filmowym zaprosil ludzi do Narodowego Czytania "Wesela" Stanislawa Wyspianskiego. Na rybke odczytal krotki fragment dziela, w ktorej wspomina o sutej zastawie i sluzbie, ktora stala w nieladzie. Trudno  odmowic, mnie-czlowiekowi, ktory juz raz zalapal sie na impreze na tak zwanego krzywego ryja. Dysponujac taka legitymacja wyskocze przed orkiestre i zaczne czytanie nie w dworku "Rydlowka" w podkrakowskich Bronowicach i nie 2 wrzesnia AD 2017. Calkiem w innym miejscu i 22 VIII 2017 r.

Tak wiec uroczystym glosem i gromko odczytuje z pamieci Panu Prezydentowi:

"Miales chamie zloty rog".

Znam slaska szkole gry. Od bardzo wielu staram sie rozgyzac szkole gry "warszawki". Teraz przyszedl czas na "krakowek". Ciezko bedzie, bo stechlizna jedzie. Trzeba zatkac nos i przebijac sie przez warstwy pudru i szminki. Na koturny i peruki przyjdzie czas pozniej. Na "walesowska", czyli gdanska szkole gry wystarcza robocze rekawice,jakies obcegi itp. Tutaj, na "slowka",rzeba przygotowac subtelniejsze narzedzia (pomijajac chusteczke na ratowanie sie przed smrodem).

Na poczatek, to co najlatwiejsze, czyli szantaze dudziane dokonywane nie w postaci anonimowych listow, donosow, itd., tylko oglaszane w swietle kamer telewizyjnych.  Takze bezzasadne ataki na Ministerstwo Obrony Narodowej. Rowniez odmowa poswiecenia sztandarow Wojsk Obrony Terytorialnej oraz mianowania generalow. Pewnie, ze zawetowanie dwoch ustaw dotyczacych sadownictwa byc moze powinno byc na samym czele tej listy.To juz mamy za soba, chociaz nie kazdy raczyl zauwazyc, inni nie racza pamietac. A przeciez to wstepnie charakteryzuje osobe.

Po przypomnieniu dzialan nalezach do arsenalow szkol gry: warszawskiej slaskiej i gdanskiej;moze wroclawskiej i paru innych, nalezy przystapic do arsenalu "krakowka". Pan Prezydent raczyl wyglosic juz pare "slowek". Zwroce uwage tylko na dwa. Pierwsze, to "prywatne wojsko". Tylko naiwni albo cynicy nie raczyli zauwazyc, ze bylo to "slowko" wymierzone wprost w Pana Ministra Antoniego Macierewicza. Taki zarzut stawiano Zawiszy Czarnemu od dawna w Gownianej. No i wlasnie taki gowniany element za sprawa A.Dudy wlasnie  w uroczystym dniu teraz zostal w zyciu publicznym rozmazany. To juz nie tylko stechlizna, to cos gorszego.

Nawolywanie do Narodowego Czytania jest gra znaczona karta. Idzie o jedno zdanie, ktore zacytowalem. Mialo byc wymierzone w PiS. Jest jednak bronia obosieczna, co wykazalem na poczatku tego tekstu.

Jezeli ktos potrzebuje materialow uzupelniajacych, to sprawa jest prosta. Kazdy badacz  pamieta o Pytii Delfickiej, cesarzu abisynskim Haile Selassie czy odczytywaniu ukladu sil w Moskwie przez sowietologow. Pytia cos niezrozumiale gadala i trzeba bylo umiec odczytac slowa. Abisynski cesarz mial interpretatorow, ktorzy odczytywali sens belkotu wladcy. A sowietolodzy obserwowali, kto gdzie stoi na trybunie na Placu Czerwonym. Czytali tez "Prawde" i nasza "Trybune Ludu".

Dzis na "Niezaleznej" ukazal sie  tekst Wysokiego Kaplana i Interpretatora, prof. A.Zybertowicza pt. "Grube ramy obrazu". to taki kaplan porezydencika, ktory bedzie coraz bardziej poptrzebny bo prezydencik wpadl wlasnie w trans. Co do tego Zybertowicza  nigdy nie mialem przekonania. Jego liczne wywody zawsze mialy dla mnie posmak "naukawosci".  To historyk z wyksztalcenia- naprawde, jak Tusk, Komorowski, Sellini inni mocarze intelektu- ktore zamiast byc hobby stalo sie plaga, legitymacja uprawniajaca do rzadzenia i rzadzenia sie. W krotkim tekscie o charakterze polit-propagandy rzeczony zamiescil cale dwa wstepy ('introduction" and "preface" ?):Akcent egzystencjalny" i "Akcent naukowo-poznawaczy". Dowod na to, ze profesorska naukawosc powala z nog. A w zamierzeniu efektowna metafora w tytule jest kompletnie glupawa. Wedlug professore, tresci do obrazu dostaja sie z boku, ich doplyw moze ograniczyc rama. Nawet dziecko wie, ze ramy nie maja n ajmniejszego wplywu  na kladzenie barw na plotno. Tyle, ze dla Uczonego z obrazem jest tak, jak z ogrodkiem, do ktorego wdzieraja sie z boku chwasty.  Moze lepiej Mistrzunio  da sobie spokoj z uzywaniem tego srodka stylistycznego? Widac, ze to za trudne dla niego i sie biedaczysko meczy.

Pan Profesor i Wielki Doradca konczy swoj tekst o charakterze ni psa ni wydry, nastepujacymi slowami:

"Polityk, ktorego wyobrazenia, obrazy, modele ("ogrodki") nadmiernie rozmijaja sie z wyobrazeniami wyborcow; polityk, ktorego ramy obrazu sa tak grube i solidne, ze bodzce ze strony swiata zewnetrznego nie przedostaja sie do srodka, szkodzi swojemu spoleczenstwu, a w demokracji przegrywa wybory".

No wlasnie, czyz nie jest to bron obosieczna? Ze zapytam.

 

 

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

ja tradycyjnie milcze w oczekiwaniu na zapowiedziane ustawy prezydenckie,
Co do prof. Zybertowicza, którego poznałam i szanuję, to muszę ze zdumieniem stwierdzic, że wygłasza niczym nie potwierdzone tezy. Tego się nie spodziewałam.

https://wpolityce.pl/polityka/354236-prof-zybertowicz-dla-wpolscepl-pros...

"
Moja intuicja socjologiczna mówi, że gdyby prezydent nie zdjął wiatru z żagli ludziom manifestującym na pikietach przygotowanych w sposób bardziej profesjonalny niż wcześniejsze, gdyby prezydent nie dał szansy na przegrupowanie i postój, a zarazem nie wybił z dynamiki opozycję totalną, to mogłoby się okazać, że to, co nie udaje się środowiskom bezprogramowej opozycji, udałoby się jakimś nowym siłom rodzącym się i sięgającym po klasę średnią

— podkreślił Andrzej Zybertowicz.

Jak dodawał socjolog, nie jest tak, że obóz rządzący jest w stanie przełamać każdy poziom protestów opozycji.

Możemy toczyć spór, ale to pytanie: czy prezydent odebrał wiatr w żagle rozpędzonemu walcowi reform, czy też prezydent wytłumił środowiskom wrogim reformom oręż, który nabierał dopiero potencjału

— stwierdził."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

2. Zybertowicz

w nurcie "walesizmu". Gdybym tam cos, to dopiero by bylo... Skad to wiadomo? W ten logiczy w sensie walesowskim, sposob uzasadnic sie da wszystko. I to jest profesor? Chyba, ze historii.
Tak wiec notujemy pierwsze wielkie zwyciestwo:
1. Pam Prazydent Andrzej Duda uratowal rzad! Przelamal poziom protestow opozycji, ktorej rzad nie bylby w stanie przelamac.
Czym sie to rozni od dialektyki walesowskiej poza forma "krakowska"?
Zalosne!

avatar użytkownika Tymczasowy

3. Duda

bedzie mial troche niespodzianek. Co na przyklad zrobi z lista 80 Kawalerow Virtuti Militari, ktorzy powinni byc pozbawieni zaszczytu za utrwalanie wladzy ludowej. Poprzednicy usuneli Brezniewa i Sirowa. A presidente co zrobi?
TO JEST DOPIERO POCZATEK ROZGRYWKI.
Wladza sadownicza nie miala szans w starciu ze zjodnoczona wladza sadownicza i wykonawcza, co glosilem od dawna. Teraz nastapi kolkejny "sprawdzam" wobec "presidente". Mysle, ze podrzucic mozna mu ze sto zdechlych kotow. Bedzie mial wreszcie co do roboty. Takze ten lysy z nosem. I inny z nosem, o ktorym tez napisalem.

avatar użytkownika UPARTY

4. Sprawa z PAD jest rzeczywiście

początkiem nowego rozdziału w naszej historii. Zmieniła się chyba oś konfliktu społecznego.
Otóż teraz zaczyna się między tymi, którzy chcą być kimś" a tymi, którzy chcą zrobić "coś".
Różnic między tymi postawami jest bardzo wiele, są one w zasadzie symetryczne. Ale obecnie uwidoczniła sie jedna. Ci, którzy chcą robić coś uważają za słuszne zarządzanie przez wspomaganie rozmaitych inicjatyw a ci którzy chcą być kimś zarządzają przez hamowanie inicjatyw nieuzgodnionych ze zwierzchnością.
Przyjrzyjmy się wiec argumentacji PAD. Otóż on w swych wetach rzeczywiście powoływał się na błędne rozstrzygnięcia zawarte w tych ustawach, na zbyt duża rolę Ministra Sprawiedliwości ale nie tylko i gdyby się ograniczył tylko do tej argumentacji to trudno było by mu postawić istotne zarzuty, bo rzeczywiście proponowane ustawy były, jak to określił Jan Olszewski, trudne do zaakceptowania dla osoby z wykształceniem prawniczym. Oprócz jednak tych argumentów pojawiły się i inne polegające na pominięciu w procesie tworzenia ustawy Urzędu Prezydenta, że były to ustawy "poselskie" i Prezydent nie miał w trakcie ich tworzenia dostatecznego wpływu na ich kształt. Z czego wynika roszczenie prezydenta do wpływu na działania ustawodawcze Parlamentu? Otóż zdaniem PAD z mandatu uzyskanego w wyborach. Dalej roszczenie to dookreślił minister Szczerski, którzy powiedział, że "ministrom powinno wejść w nawyk bieżące informowanie prezydenta o swoich pracach".
Tak więc słuszne wydaje się być domniemanie, że PAD użył tych ustaw jako pretekstu do poszerzenia swoich kompetencji ponad zapisy konstytucyjne. Chodzi o to, że konstytucyjnym organem sprawującym bieżący zarząd sprawami państwowymi jest rząd a nie Prezydent, Rząd zaś za swoje działania odpowiada nie przed prezydentem a przed Sejmem. Co więc z konstytucyjnymi uprawnieniami Prezydenta?
Otóż jedne są to uprawnienia awaryjne. W stosunku do MON na wypadek wojny, w stosunku do parlamentu na wypadek zbytniej uległości posłów wobec, czy to oczekiwań społecznych, czy obcych wpływów, czy też mód lub zbiorowych histerii, na które wszystkie zbiorowości są niestety podatne w stopniu o wiele większym niż jednostki choćby częściowo wyobcowane.
Natomiast PAD użył tych awaryjnych instrumentów nie zgodnie z ich przeznaczeniem a do ingerencji w porządek konstytucyjny, do sprawowania bieżącego zarządu sprawami państwowymi. Powiedział też, że jeżeli Prezydent ma mieć tylko funkcje ceremonialne, to zmieńmy sposób jego wyboru. Co więcej, dla osłody reformy sądownictwa w pierwszych swych słowach o własnym projekcie ustaw sądowych zaproponował Sądowi Najwyższemu ... rozszerzenie kompetencji na ocenę dowodów w każdej sprawie! Widać na czym mu najbardziej zależy!
Teraz jest pytanie dlaczego mu na tym tak zależy, przecież każdy normalny człowiek raczej ogranicza swoje obowiązki a nie bierze na swój kark ciężary nie do udźwignięcia. Bo zarówno ocena dowodów w sprawie sądowej jak i bieżąca kontrola prac ministerstw jest takim ciężarem.
Otóż on nie postrzega tego jako ciężaru, bo nie ma zamiaru tego czynić osobiście i prawdopodobnie nie podejrzewa, że nowe uprawnienia bedą osobiście wykonywać sędziowie SN a jedynie delegować swoje uprawnienia na innych, tak by samemu stać się nie tyle władzą państwową, czym z resztą jest, a źródłem władzy dla innych ludzi poprzez delegowanie swego mandatu.
Rzeczywiście obecna Konstytucja nie daje mu takich możliwości.
A jakie możliwości mu daje?
Otóż daje mu olbrzymie. Po pierwsze daje mu możliwość wpływu na środowiska "metapolityczne". Może te środowiska nie tylko integrować ale wręcz kształtować. Ma to o tyle duże znaczenie, że w ten sposób może równoważyć niekontrolowane wpływy różnych środowisk istniejących w społeczeństwie a które mają decydujący wpływ na Sejm, bo decydują o wyborze posłów. Przed wyborami podczas miesięcznic J. Kaczyński chyba trzykrotnie dziękował garstce ludzi na Krakowskim Przedmieściu i za trzeci razem powiedział za co. Otóż dziękował on za to, że ta grupka ludzi stworzyła "konstrukcie społeczną, na której mógł się oprzeć PiS" . Powiedział de facto, że warunkiem istnienia partii politycznej jest właśnie możliwość korzystania z takiej konstrukcji. I własnie możliwość tworzenia takich konstrukcji daje Prezydentowi obecna konstytucja. Może on organizować społeczeństwo przy pomocy rozmaitych uroczystości publicznych, przy pomocy upubliczniania postaw jemu miłych a pomijaniu postaw jemu nie miłych.
Po drugie może używać swego prawa łaski do kształtowania ustroju prawnego. Czyli zezwolić na podejmowanie działań bezprawnych ale korzystnych społecznie, to wielka władza.
Dla czego mu więc mało!
Otóż ta władza, którą on ma jest władzą pozytywną. Może robić co chce. Ale on nie chce nic robić, bo zapewne nie potrafi, On chce być "kimś", czyli koncesjonować prawo do aktywności politycznej.
Najlepszym przykładem takie formy władzy jest środowisko naukowe. Życie naukowe odbywa się na zebraniach zakładów, na których prowadzący je profesor może jednemu udzielić głosu a drugiemu nie, może zatwierdzić czyjś projekt a może go nie zatwierdzić a zatwierdzenie czyjejś aktywności uzależnić od czego chce. Typowa władza przez hamowanie a efekt? Efekt oczywisty, aktywność polskich uczelni została wyhamowana prawie całkowicie. Prowincjonalne uczelnie amerykańskie są lepiej notowane od najważniejszych uczelni polskich.
Co więcej, wiele osób do tej pory kojarzonych ze środowiskiem patriotycznym również chce być "kimś" i te osoby sabotują wręcz wysiłki rządu a z każdej trudności jawnie się cieszą.
Jest więc kwestią czasu, gdy znajdą się oni poza Pisem i to będzie zmiana pozytywna. Ich odejście raczej nie będzie powodować spadku poparcia społecznego a umożliwi sprawniejsze działanie, umożliwi weryfikacje działań przez ich skutki, co przy zarządzaniu przez hamowanie jest nie możliwe.
Natomiast działania Dudy w zakresie "naprawy oczywistych nieprawidłowości" przypomina mi decyzje jeszcze chyba Jaruzelskiego by na znak zmiany charakteru Wojska Polskiego kompanie honorowe przebrać w rogatywki.

uparty