Rak na Polakach
Morsik, sob., 19/08/2017 - 17:23
Podczas konferencji prasowej w Małej Kloni Premier Beata Szydło zaapelowała do sprzedawców, żeby nie podwyższali cen materiałów budowlanych po nawałnicach, które przeszły przez Polskę. - Mam prośbę i apel do wszystkich z państwa, którzy sprzedajecie materiały budowlane, gdyż słyszę od mieszkańców, że one bardzo drożeją, o to, żeby nie podwyższać cen. Myślę, że wszyscy powinniśmy solidaryzować się z mieszkańcami i nieszczęściem, które ich spotkało. Nie wykorzystujmy tej sytuacji, żeby utrudniać odbudowę przez podwyższanie cen - powiedziała Szydło.
I to jest największy problem Polski. Pazerność handlarzy.
Pamiętam, jak w latach 90. ub. wieku NSZZ „Solidarność” w jednej z fabryk wydarł z łapsk rządowych pazerniaków dość pokaźne nagrody z zysku. Następnego dnia w całym mieście i okolicy ceny wszystkiego skoczyły jak zaczarowane. Markety „zachodnich sieci” dopiero się budowały.
Handel to rak na narodowym organizmie. Przypomina mnie się sklep mięsny w „epoce kartkowej”, jak to miastem rządziła kierowniczka takiego sklepu – paniusia „życia i śmierci”. Dzisiaj rządzą nami już wszyscy handlarze, bo Polakom nie stało siły do jakiegokolwiek buntu. Nie są w stanie sobie odmówić bezmyślnego kupowania wszystkiego. Handlarze więc dowolnie żerują na biedzie, na kataklizmach, na chorobach, na starości. Handlarze – jestem pewien – czekają niecierpliwie na jakąś wojnę, na której wzorem Wokulskiego będą mogli się „dorabiać”.
Ciekawym, czy ktoś pokusił się, aby zrobić sondę poparcia dla „totalnej opozycji”, unio-europejskiego terroru, przymusowego wciskania nam brudasów z Afryki, w rozbiciu na wykonywaną profesję. Handlarze zapewne wiedli by w takiej sondzie prym.
Handlarze w Polsce obdzierają swoich rodaków za skóry za ich przyzwoleniem. Handlowy terror jest akceptowany, a handlarz stawiany na piedestale. Nie wiem skąd się to wzięło; przecież "przed wojną" - jak wspominała moja Babunia - handlarza przyjmowało się "w komorze", nigdy "na pokojach".
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
4 komentarze
1. Pełne przyzwolenie
Reklama karmi się handlem, handel - społeczeństwem. Szczególnie takim - internetowym.
Po "aferze" z firmą Maspex, rozdmuchanej po 1 sierpnia, pobuszowałem w Internecie w poszukiwaniu jakiejkolwiek reakcji na chamówę w tej samej formie opublikowaną 10 kwietnia (Smoleńsk) i 15 czerwca (Boże Ciało).
Nikt, dosłownie nikt nie zwrócił uwagi na te obleśne "obrazki". Trzeba było - albo wyrafinowanej sztuczki samej Maspex, albo ciosu poniżej pasa konkurencji - żeby "internetowa społeczność" zauważyła poprzednie "prowokacje".
Nie pomogą zatem apele Premier Beaty Szydło do handlarzy, bowiem na takie koorestwo tego gnojstwa jest przyzwolenie większości Polaków.
Nie wiem, jak ukrócić rozpasanie handlarzy i polską do nich miłość. Może powrót do socjalistycznych "cen urzędowych"? Aż strach się bać...
PS. Rosną gwałtownie ceny masła. Dlaczego? Bo w Nowej Zelandii z jaskiń wcześniej wyleciały nietoperze...
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
2. Może mnie ktoś to wytłumaczyć?
Dzisiaj w prasie wyczytałem, że "polskie mleko podbija zagraniczne rynki - mleczarski eksport bije rekordy". Zaś parę dni temu tłumaczono nam drastyczne podwyżki cen masła jakimiś zawirowaniami w Nowej Zelandii i Indonezji. Wynika z tego, że w Polsce przerabia się jakiś surowiec z Antypodów, żeby polskie mleko sprzedać z zyskiem, np. w Ameryce Południowej?
Nigdy nie zrozumiem handlarza...
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
3. Trzeba czytać dokładnie
zwiekszył sie eksport, bo wzrosła jego wysokośc w walucie. Niewielki wpływ miało zwiekszenie asortymentu.
"To wartość o 2 mln EUR większa niż w rekordowej do tej pory pierwszej połowie 2014 r." - ocenia Paweł Wyrzykowski, analityk BGŻ BNP Paribas.
Jak podaje "Puls Biznesu", tak gigantyczny wzrost eksportu w pierwszym półroczu to efekt drożejącego mleka i przetworów po wielu miesiącach wcześniejszych spadków.
Cytowany przez "PB" Paweł Wyrzykowski zaznacza, że pewien wpływ odegrał też wyższy wolumen sprzedaży. Pewien, bo np. w przypadku serwatki wolumen był stabilny, przy jednoczesnym 72-procentowym wzroście wartości jej eksportu. Podobnie było z mlekiem, śmietaną płynną i masłem."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Ja nie ekonomista,...
...więc w miarę normalny jestem. Proszę zatem mnie wytłumaczyć - ale po ludzku, nie j.w. - dlaczego jakiś gnojek kupił od Niemca skażone fipronilem kurczaki skoro w Polsce jest nadwyżka drobiu i tylko mięso drobiowe nie będzie drożało?
Ani handlarza, ani ekonomisty nigdy nie zrozumiem...
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...