Monte Cassino (III) - (Dobrzy i zli)
Sprawcow zniszczenia klasztoru Monte Cassino mozna szukac dalej i blizej. Najpierw nalezy wspomniec o tych strategach, ktorzy cala kampanie wloska wymyslili. Pchac sie na polnoc wzdluz polwyspu przedzielanego co i rusz gorami i rzekami, bylo bardzo glupim pomyslem. Tylko dzieki panowaniu w powietrzu i olbrzymiej przewadze materialowej udalo sie osiagnac Aliantom niezly bilans. W calej kampanii wloskiej straty niemieckie wyniosly 536 000 zolnierzy a alianckie - 312 000 zolnierzy.
Blizszym sprawca byl gen.Clark dowodzacy amerykanska V Armia. Mogl probowac obejsc masyw Monte Cassino, ale tego nie zrobil. Nie sluchal slusznych rad dzielnego francuskiego generala Alphonse Juina, dowodcy Francuskiego Korpusu Ekspedycyjunego, ktorego pulki tunezyjskie i marokanskie tak naprawde wygraly te dlugotrwala, wielofazowa bitwe.
Niemiecka propaganda starala sie wykorzystac bitwe do wspoierania dwoch mitow. Pierwszy, niezwyciezonej twierdzy gorskiej bronionej przez niemieckiego zolnierza. Gory odgrywaja w mitologii germanskiej bardzo wazna role. Drugi mit - obroncy kultury europejskiej przed barbarzyncami. To pierwsze udawalo sie im bardzo dobrze przez wiele miesiecy. To drugie, udalo sie w pelni.
Klasztor byl zabytkiem klasy swiatowej. A w nim znajdowaly sie bezcenne dziela kultury na czele z archiwami. Wraz z postepami nacierajacych na polnoc wojskami alianckimi ryzyko utraty tego wszystkiego stawalo sie coraz bardziej realne. I w Berlinie i wsrod oficerow niemieckich na froncie nie brakowalo ludzi, ktorzy nie tylko ze wzgledow propagandowych, chcieli chronic bezcenny zabytek z jego zawartoscia. A tam, obok zabytkow klasztoru benedyktynow, ktore w rzeczywistosci od 1866 r. zostaly znacjonalizowane jako skarb narodowy i przekazane zakonnikom pod opieke, znajdowaly sie tez i inne zbiory dopiero co przekazane z innych miejsc. Bylo to przede wszystkim 200 skrzyn zabytkow z Neapolu (galeria narodowa) w tym 30 skrzyn z Pompei i Herculanum. Byla tez jedna skrzynia z muzeum numizmatycznego z Syrakuz. Wszystkie zbiory wypelnily 100 ciezarowek i przewieziono je do Watykanu. Nie trafilo tam 15 skrzyn z cennymi obrazami, ktore lizusy ze sztabu dywizji "Hermann Goering" wymusily, by przekazac marszalkowi Rzeszy, znanemu kolekcjonerowi. Dziela trzymal w swopim palacyku, ale nie afiszowal sie z nimi. Po wojnie odnaleziono je w calosci wsrod innych skarbow ukrytych w kopalni soli w At-Aussee.Cala operacja zakonczyla sie na poczatku listopada 1943 r.
Najwiekszy wklad w uratowanie zabytkow wnioslo kilku oficerow. Najwiekszy mial mlody kpt. Maksymilian Becker, z zawodu lekarz. Uwielbial sztuke i archeologie. Przed wojna bral udzial w wykopaliskach na Bliskim Wschodzie.
W tle byl inny czlowiek,dowodca XIV korpusu pancernego, general broni pancernej Frido von Senger und Etterlin. Ten niemiecki arystokrata studiowal przed wopjna na Oxfordzie. Znal biegle jezyki angielski i francuski. Madry, uczciwy i waleczny.Miedzy innymi wslawil sie udana ewakuacja z Korsyki 18 000 niemieckich zolnierzy. Przy tej okazji wzial wielu jencow, w tym 200 wloskich oficerow. Hitler wydal mu osobisty rozkaz rozstrzelania. Gen. Senger tego rozkazu nie wykonal, za co grozil mu sad polowy. Po przemysleniu, Berlin zrezygnowal z tego, a nawet nagrodzil za udana ewakuacje. General byl goracym katolikiem zafascynowanym benedyktynami. Odwiedzal ich klasztory. Uczestniczyl w Mszy Sw. na Boze Narodzenie 1943 r. w klasztorze Monte Cassino.Mimo, ze trzy dywizje jego korpusu musialy sie cofac na coraz to inne linie obrony, mial czas na rozne dobre uczynki. A to zaopatrywal klasztorki zenskie, a to wyzwalal zakladnikow wloskich z rek SS-manow bioracych sie do ich rozstrzeliwania.
Niestety, po drugiej stronie frontu o losie klasztoru zadecydowali innej klasy ludzie. Dominuje poglad, ze glownym sprawca podjecia decyzji o bombardowaniu Monte Cassino byl dowodca korpusu nowozelandzkiego, gen. por. Bernard Freyberg. Byl on bardzo popularny wsrod swoich zolnierzy, ktorzy nazywali siebie "wielka dywizja amatorska". W czasie stacjonowania w Kairze Freyberg urzadzil swoim zolnierzom najwieksza na swiecie piwiarnie. Niestety mial ograniczone horyzonty umyslowe i byl bardzo impulsywny.Na bombardowanie klasztoru nalegal, gdyz chcial ograniczyc straty swoich dywizji. Bylo to o tyle uzasadnione, ze Nowozelandczycy ponosili ogromne straty. Kraj zamieszkaly przez 2 mln. ludzi wyslal na wojne 168 000 zolnierzy. Tylko 2 Dywizja Piechoty stracila 18 500 ludzi z 43 500 bedacych na stanie.
Troche na uboczu stoi do dzis glowny podzegacz - angielski gen.mjr. Francis Tucker, dowodca hinduskiej 4 Dywizji Piechoty, ktorej jedna trzecia skladu stanowili dzielni Gurkhowie. Powsciagliwy, wstydliwy, entuzjasta historii wojen. Po wojnie Frybergo napisal o nim tak: "odwazny, beztalencie co do taktyki, bez mozgu i wyobrazni". W polowie lutego 1944 r. Tuker mial dowodzic atakiem swojej dywizji na Monte Cassino. Fred Majdalany w swej ksiazce pt. "Cassino,Portrait of a Battle" pisze, ze general staral sie dobrze przygotowac do wypelnienia zadania. Nie uzyskawszy informacji od wywiadu o budowie klasztoru, udal sie po plany do Neapolu. Tam w jakiejs ksiegarni znalazl ksiazke wydana w 1879 r. zawierajca szczegoly konstrukcji klasztoru. Poczytal i wysmazyl 8-punktowy raport do Freyberga. W nim stwierdzil, ze sciany sa bardzo solidne, wznosza sie na 50 m. i w dolnej czesci beton ma grubosc 3 m. Twierdza, jak nazwal klasztor, byla od tygodni cierniem w boku wojsk alianckich. Musi byc zniszczona przy pomocy bardzo silnych ladunkow wybuchowych. Uznal, ze nawet bomby 500-kilowe bylyby za slabe.
Tucker przed rozpoczeciem akcji znalazl sie w szpitalu i zastapil go brygadier H.W.Dimoline. Ten w dniu 11 II 1944 r. zadzwonil o godz. 10:45 do Freyberga z wezwaniem o zalatwienie w dowodztwie V Armii bombardowania klasztoru. Ten odczekal dobe i przekazal ja wyzej. W jego prosbie bylo bombardowanie na znacznie mniejsza skale, niz to za kilka dni sie stalo. Do dzis nie udalo sie ustalic, kto zastosowal mnoznik.
Swoje znaczenie miala tez atmosfera, jak otaczala klasztor. Odpierani, fala po fali, zolnierze alianccy bez wzgledu na nacje, nienawidzili klasztoru. Frustracja, zlosc wynikaly z poczucia bezradnosci. Amerykanski zolnierz o imieniu Jimmy, z ktorym rozmawial Melchior Wankowicz powiedzial, ze zolnierze czuli sie nieswoja bo nad polem walki "bezposrednio wisi Klasztor Monte Cassino, majacy wglad w kazda menazke". Inny pisarz, D.Hapgood, podaje odczucie por. H.Bonda z amerykanskiej 36 DP. Wedlug niego dominujacy nad okolica klasztor "patrzyl" z gory na niego setkami okien. Zolnierze czuli, ze ich zabija. Nienawidzili go. Trzeba przyznac, ze morale zolnierzy musialo byc waznym czynnikiem dla dowodcow i musieli sie z nim liczyc..
Prawda jest, ze klasztor w zasadzie nie byl uzywany jako punkt obserwacyjny dla Niemcow. Byc moze jakis obserwator byl w jedej z dwoch znajdujacych sie u podnoza jaskin. Niemcy wcale nie musieli uzywac klasztoru do tych celow. Wszedzie dookola byly gora przy gorze, ktore swietnie te funkcje spelnialy. Niemcy mieli swietnie opracowane plany ogniowe. a na samym dole ciagle zdobywali doswiadczenie co do sciezek dogodnych dla atakujacych. Fale nacierajacych i odpieranych im to pokazywaly.
Przeciwko klasztorowi wytaczano takze zarzut, ze jest twiedza, z ktorej sie strzela. Ulegl temu tez M. Wankowicz, ktory pisze w swojej niezrownanej ksiazce pt. "Monte Cassino", ze z klasztoru strzelano z mozdzierzy i nebewelferow. Jest to kompletnie niepotwierdzone. Jezeli juz, to byc moze co jakis cazs pod murami umieszczano jakis karabin maszynowy czy dwa. Moze ze dwa czolgi lub samobiezne dziala pancerne. W kazdym badz razie, nic takiego nie potwiedzali obserwatorzy, wlacznie z dowodcami jednostek piechoty, przelatujacy nisko samolotami.
Niemcy starali sie nie przebywac w klasztorze. Oficjalnie glosili swiatu, ze ze wytyczyli 300-metrowa strefe wokol klasztoru. Niby tak, ale w rzeczywistosci utrzymala sie ona jedynie w okresie 12 XII 1943 r,- 5 I 1944 r. Trzymania sie Niemcow z dala od klasztoru pilnowal opat, ktory reagowal natychmiast. Nie zawsze to mialo sens, jak w przypadku wyrzucenia patrolu zandarmow, ktorzy tam przebywali przed bitwa przez kilka dni. Ochraniali oni ludnosc cywilna (kobiety) przed majacymi glupie pomysly soldaten. Po wyrzuceniu byli wsciekli i mieli racje.
Klasztor odbudowano dzieki pieniadzom rzadu wloskiego. Stoi nowiutki i bialutki. Niektorzy mowia, ze nie ma juz w nim dawnego ducha. Ten mozna znalezc w malutkich klasztorach w Subiaco, ktore zalozyl przed wiekami sw. Benedykt.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Monte Cassino, Italy
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl