Dwudziestopieciofuntowka

avatar użytkownika Tymczasowy

Jestem wyznawca tej szkoly wywodzacej sie ze starozytnosci, ktora glosi, ze stanem naturalnym jest bezruch. Nie trzeba go udwadniac. Natomiast ruch, alez owszem, inaczej sie nie da.

Taki wybor filozoficzny sprawia, ze uwielbiam spanie. Moge spac nawet 14 godzin. Poczynajac nawet w srodku dnia. W sprawach egzystencjalnych takie szczegoly jak pora dnia nie maja zadnego znaczenia.

Tak wiec wstalem dzis z rana z duza niechecia;coz, znow trzeba bedzie sie ruszac. Jednakze na spacerze nad brzgiem zatoki Wielkiego Jeziora natknalem sie na stojacy kolo budynku miejscowego Legionu, piekny okaz najlepszego dziala polowego II wojny swiatowej, czyli angielskiej haubicy 25-funtowe 25-pdr). Po naszemu, to kaliber 87.6 mm. Prawie Acht komma Acht. Wziawszy pod uwage, ze haubice wprowadzono na stan armii brytyjskiej w 1940 r., to jasnym sie staje, ze kalibrem bila ona przez prawie cala wojne wszystkie czolgi z obu stron frontu.

Mozna z niej bylo strzelac trzema rodzajami pociskow: odlamkowo-burzacymi, przeciwpancernymi i dymnymi. Te pierwsze (HE) wazyly 25 funtow, czyli 11.5 kg. Mozna je bylo wystrzeliwac przy polozeniu lufy w zakresie -5 stopni - 45 stopni. Dalo sie tez strzelac pod katem 80 stopni, czyli prawie katem proste. Donossnosc haubicy - 12.5 km. Szybkostrzelnosc- 5 na minute.

W standardowej dywizji piechoty znajdowaly sie 72 haubice rozdzielone na 3 pulki. Haubice byly ciagniane, ale pozniej produkowano tez wersje samobiezna na podwoziu czolgu "Valentine".

Jasne, ze warto bylo wstawac z lozka. Ale to nawet nie polowa prawdy, tylko jedna trzecia. Mianowicie, otrzymalem telefon z ksiegarni i jak sie okazalo przyszla zamowiona przeze mnie ksiazka Jeaan-Pierre Capa pt. "Decadence of Freedom. Jacques Riviere's Perception of Russian Mentality". Tytulu tlumaczyc nie trzeba, bo brzmi jak po polsku. Dobrze, ze na Zachodzie ucza sie naszego jezyka i uzywaja znanych nam slow.

Trzecia radosc, to mistrzowski zakup bardzo tu drogich lobsterow. Pojechalem po bulki i przy okazji znalazlem ogony rakow po $3 za sztuke. Kupilem ich 9, co wystarczy na smaczny obiadek dla 3 osob. Pewnie, ze obok innych dan.

Akurat w najblizszy piatek przybywa do naszego miasteczka i zacumuje przy nabrzezu w jednym z licznych portow jachtowych, sam Wielki Zolty Kaczor. Prosze sobie znalezc na internecie jak wyglada Yellow Duck. Pisalem juz o nim i zamieszczalem videos.

Bedzie to  Wielkie Wydarzenie. Moze nawet wieksze niz dla mieszkancow pobliskiego Collingwood odbywajacy sie tam co lata Festiwal Presley'a. Liczebnie nas bija, bo pojawi sie tam kilkudziesieciu prawdziwych Elvisow w prawdziwych strojach. Pewnie wszyscy by sie pomiescili we wnetrzu naszego Zoltego Giganta.

Te 9 ogonow rakowych zjem w towarzystwie corki i jej kolezanki, ktore przybeda na te impreze i z paru innych powodow. Bede staral sie jako czlowiek goscinny czyms ugoscic. Umiem niewiele, ale zawsze. Na przyklad umiem robic zupe cebulowa ("french onion soup"). Tym razem zrobie zupe rybna, do ktorej juz od zeszlego roku mam suszone grzyby. Nac pietruszki zonka przed wyjazdem do Europy zostawila mi w zamrazalniku. Salatki znajde w licznych ksiazkach kucharskich, ktorych pare ostatnio, na wszelki wypadek, jeszcze dokupilem. Problem polega na tym, ze na kolorowych duzych zdjeciach na kredowym papierze wszystkie wygladaja apetycznie, a jak jest w rzeczywistosci- trudno powiedziec. Tak czy inaczej, w tym tygodniu przecwiczylem juz z pelnym sukcesem robienie potrawy z owocow morza ("frutti di mare"). Wlosi nie sa glupi. Hiszpanie tez, wiec bedzie moj popisowy napoj, czyli "sangrija" z jednym z najbardziej zalecanych hiszpanskich albo  francuskich winek.oraz "brandy". Zestaw owocow typowy, a koncoweczka ich listy bedzie zalezec od mojego natchnienia.

Wyglada na to, ze najblizsza przyszlosc wyglada wspaniale. Niestety jednak, bede chyba musial popracowac nad zmiana afiliacji do opcji filozoficznych.

 

13 komentarzy

avatar użytkownika Tymczasowy

1. https://youtu.be/W62ANSrRUuk

avatar użytkownika Maryla

5. Tymczasowy :)

" Salatki znajde w licznych ksiazkach kucharskich, ktorych pare ostatnio, na wszelki wypadek, jeszcze dokupilem. Problem polega na tym, ze na kolorowych duzych zdjeciach na kredowym papierze wszystkie wygladaja apetycznie, a jak jest w rzeczywistosci- trudno powiedziec. Tak czy inaczej, w tym tygodniu przecwiczylem juz z pelnym sukcesem robienie potrawy z owocow morza "

No proszę, czyli od tygodnia co najmniej jesteś "słomianym wdowcem" - chata wolna!Ale nie ma nic za darmo :) Musisz gotować!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

6. Wakacje Zonki, to cale 40 dni

Dzis pisza, ze na Krecie trzesienie ziemi, a Ona z corka i wnuczkiem wrocily stamtad do Londynu tydzien temu. Zaraz potem do Walii do nadmorskiego domiska z kamienia robiace za "dacze" dla rodziny od prawie wieku. Teraz jeszcze wypad do Polski (Opole-Wroclaw) a po drodze spacer nostalgiczny po Katowicach.
Marylu, w bardzo dawnych czasach haslo: "Chata wolna" by cos dla mnie znaczylo. Ale dzis?
Podlewanie kwiatow, strzyzenie trawnikow, wyprowadzanie psiska 4 razy dziennie, praca w charakterze wolontariusza w ksiegarni przy miejskiej bibliotece i fucha w BM:24.
Z kazdego cos jest. Wczoraj przytargalem do domu wielki album z 1919 r. o I wojnie swiatowej. Pysznosci.
Mechanizm, na moje oko, wyglada tak, w te strony przybywaja emeryci, by sobie spokojnie pozyc nad woda. Czesto ludzie z klasa - domy troche kosztuja. Jak umieraja, to dzieci chca jak najszybciej pozbyc sie rzeczy po zmarlych. Nie naleza do kultury druku, jak ja, wiec ksiazek nie potrzebuja. Zal wyrzucac, wiec przynosza do biblioteki jako donacje. Dochodza liczne ksiazki, ktore w tych latach masowo sa usuwane z biblioteki.Rzedy pustych polek. Tlumacza, ze maja tam byc nowe ksiazki, videos i co tam jeszcze. Mam powazne podejrzenia, ze czesc ksiazek nam nie przekazuja tylko wyrzucaja na smietnik. Na ten trop naprowadzil mnie jeden klient. Musze sie zorientowac kiedy zabieraja smieci z King Street (glowna ulica miasteczka) i pobuszowc w smieciach jak jakis bezdomny. Dla niepoznaki przebiore sie w garnitur, by mnie przypadkiem nie lapali.
Jeden moj kolega z toronto (po KUL-u) dzieki nawykom smieciarza wypelnil swoj dom roznymi takimi eksponatami. Do tego stopnia, ze tego Henia Wojcika zonka chciala wyrzucic z domu. ale mapy z granica Trzech Cesarzy (Myslowice?) mu szczerze zazdroszcze. A ten Henio-Archiwum od zawsze sekretarzowal Polskiemu Funduszowi Wydawniczemu w Kanadzie i Fundacji Turzanskich.
U mnie zbiory nie dotarly jeszcze do "Tipping Point" i jeszcze przez jakis czas moj byt w domu nie jest zagrozony.

avatar użytkownika gość z drogi

7. witaj szanowny dawny sąsiedzie :)

Kanada żywicą pachnąca ,a Polska ?
w Polsce rozgrzane umysły,nienawiść tzw drugiej strony i podziały nawet w Rodzinach,plus narastająca dziwna "fala" na Slasku zwana "ruchem Gorzelnika"a co na to wszystko Familoki,Bloki i te bloki z zamykanymi na kartę terenami ? wakacje,wakacje ale nie od trosk i zamyśleń,dobrze chociaż ,ze tam daleko w Kanadzie jest inaczej,niestety miedzy Brynicą a Przemszą tak sielankowo nie jest
serdeczne pozdrowienia z pięknej Ziemi Sląsko_Dąbrowskiej :)

gość z drogi

avatar użytkownika Tymczasowy

8. Gosciu z drogi

Dzieki za pozdrowienia.
Serdecznosci.

avatar użytkownika gość z drogi

9. Dobrej Nocy :)

brak mi troszkę pięknych opowiadań o naszych Mniejszych Braciach :)
serdeczności Kanado :)

gość z drogi

avatar użytkownika Tymczasowy

10. Gosciu z drogi

Akurat mam na glowie/garbie dwoch mniejszych braci. Ten moj wytresowal mnie, by wychodzic 4 razy dziennie na dwor: 6:30, 11:00, 16:00 i 20:00. Zegarek ma chyba zaczipsowany w ogonie. A dwoch to "double trouble". zonka wrocila do domu wczoraj i jeszcz nie pojmuje skali problemu. Mysli, ze te jej prania, odchwaszanie ogrodka i namolne mycie lodowki jest wazniejsze. Jak sie obudzi po podrozy, to czeka nas rozmowa na ten temat.
Ja jestem czlowiekiem kierujacym sie priorytetami. Najpierw sprawy o wadze egzystencjalnej a potem nastroje. Nastrojami sie kieruje, gdy cos pisze, gotuje, a przede wszystkim - pije.

avatar użytkownika gość z drogi

11. szanowny @Tymczasowy :)

całusek w sam nos czworonoga,dla Żony ukłony
a dla Ciebie pyrsk,po naszemu :)
serdeczne pozdrowienia

gość z drogi

avatar użytkownika Tymczasowy

12. Czyli dwa

caluski, bo czworonogow jest dwoch. Jeden to Bazyl, drugi to Harley.
Serdecznosci.

avatar użytkownika gość z drogi

13. dwa ,potwierdzam :)

kocham "piesy " od dziecka mi towarzyszyły aż do momentu,kiedy przed laty odszedł w moich ramionach ukochany chart afgański,od tej chwili nie umiem GO żadnym innym "piesem " zastąpić,był niczym człowiek
serdeczności :)

gość z drogi