Życie codzienne 29 czerwca 2017 r.
Oddala się nieustannie perspektywa sezonu ogórkowego, czyli prawdziwych politycznych wakacji. Warto przedtem dużo jeszcze załatwić. Nie uda się prawdopodobnie jeszcze wsadzić do paki. Gronkiewicz-Walc, ani Adamowicza, ani Kijowskiego, ani Bolka, ani Tuska; na to trzeba jeszcze trochę poczekać. Oglądając dwie równolegle działające komisje nabiera się pewności (co zresztą od dawna było wiadome), ale udokumentowanej pewności, że państwo pod zarządem PO-PSL (ściśle biorąc - pod zarządem Tuska), to w gruncie rzeczy półkolonia rządzona przez mafię. Mafię wspierana jeszcze przez zagraniczne grupy interesów - z Zachodu, ale też ze Wschodu.
Posprzątanie tego wszystkiego, to proces długotrwały. Mafia, już nie ma dużo do powiedzenia, ale dobrze zakotwiczone w prawie różne uprzywilejowane kasty trzymają sie mocno. Tak mocno, że bez konstytucyjnej większości proces sanacyjny będzie trwał latami. W obecnym stanie rzeczy - Polska jest tak usytuowana w cywilizowanym świecie, że właściwie to jedyna droga. Możemy sobie tylko pomarzyć o wariancie Marszałka, czy też Erdogana, ale to jednak nie te czasy.
Pozostaje nam tylko praca organiczna, wytężona praca uświadamiająca rzesze Polaków, by jasno potrafiły rozpoznać przyjaciół i wrogów. Musimy eksponować rzeczywiste osiągnięcia obecnej rządzącej ekipy, które faktycznie pojawiły się. Jednocześnie zwracam uwagę na niektóre argumenty ludzi zmanipulowanych, którzy są tej manipulacji poddawani nadal. Nie myślmy, że dawni "właściciele" Polski, to frajerzy do łatwego ogrania.
Otóż takim potocznie wysuwanym argumentem jest - "robią to samo - okradają nas jak poprzednicy". Oczywiście - rząd nieustannie takich argumentów dostarcza. Niech nie udaje, że nie wie; sprawa Misiewicza, Sadurskiej i setki innych nepotyzmów. Podstawowe kryterium uczciwości i motywacji działań polityków - "ciąg na kasę". To ich dyskwalifikuje.
Gdyby tak zlikwidować w ustawie "kominowej" różne furtki i postawić nieusuwalną granicę zarobków urzędników państwowych i SAMORZĄDOWYCH na poziomie sześciu średnich krajowych i ani grosza więcej - żadnych partyjnych beneficjów. Ponadto nadzwyczaj ludzi denerwuje szastanie publicznym groszem - ekstra premie i nagrody, prywatne przeloty i podróże z obstawą na koszt państwa, czyli nasz. Dotyczy to głównie prezydenta i premiera, ale także niższego szczebla. Zaznaczam, że mówię o PRYWATNYCH podróżach.
Gdyby rządzący potrafili sie wznieść na ten poziom skromności - wówczas przewiduję słupki poparcia na poziomie ok. 80 %, czego serdecznie życzę.
Dopóki tego nie będzie, dopóty nie stać nas na beztroską kanikułę...
- Janusz40 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Mialbym watpliwosci
co do okreslania zatrudniania Pana Misiewicza i Pani Sadurskiej jako nepotyzmu.
2. Tymczasowy
Masz oczywiście rację; nie mogę sie wyzwolić od nazywania nepotyzmem wszelkich nominacji i awansów "po znajomości". Nepotyzm, to faworyzowanie "nepota" (członków swojej rodziny). Opowiadam sie za przestrzeganiem formalnych wymogów przy obsadzaniu stanowisk, także odpowiednich konkursów. Nade wszystko uważam, iż kominy przy apanażach należy raz na zawsze obalić...
Pozdrawiam
W czasie odwiedzenia Nowego Miasta Lubawskiego Pan Prezydent wygłosił znamienne przemówienie. Dotyczyło
3. Obsadzanie swoimi...
...nie powinno dziwić. Nowa "ekipa" przychodzi - poprzednicy odchodzą - swoi/zaufani przychodzą.
Gorsze jest zaakceptowanie hasła: "właściciel może robić co chce". Do czego to doprowadziło - do płacenia pracownikom "pod stołem". Po sąsiedzku jest szwalnia. Znam właściciela od 1989 r. Walutą handlował. Teraz zatrudnia kilkanaście kobiet z okolicy na jakąś część etatu - resztę za dzień roboczy i nadgodziny płaci "pod stołem".
- Skąd na to bierzesz pieniądze - pytam. - Ze swoich pieniędzy, zarabiam ok. 80 tys, na miesiąc. - Przecież od tego musisz płacić podatki. - to ty płacisz podatki - ja nie...
Za "babci komuny" było tak jak pisze Janusz: dyrektor zarabiał jakąś krotność średniej zakładowej i musiał dać podwyżki całej załodze, żeby i jemu pensja wzrosła.
Posły i senatory dostają "duże pieniądze", do tego praktycznie nieopodatkowane, bo ich obowiązuje kwota wolna ponad 30 tys. zł. Ciekaw jestem jak wyglądały by "łapanki" na posłów, gdyby ich płace uzależnione były od zarobków z ostatniego miejsca pracy. :)
PS. Już czekam na fukanie ekonomistów: "populista!", "demagog!", "komunista!". Ja rozumiem, że sprawiedliwie - nie znaczy po równo. Sam przekonywałem, że nie każda głowa wymaga takiego samego zasilania, ale w tych "lepszych" głowach coś więcej od mojej być musi. :)
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...