Dwie rzeczywistości, czyli Fakty TVN i Wiadomości TVP
Na okładce ostatniego numeru tygodnika "Do Rzeczy" [nr 24/2017] widnieje wielki napis "TVP kontra TVN - wreszcie mamy wybór". Wewnątrz numeru znajdujemy artykuł Marcina Makowskiego "Polska w lustrzanym odbiciu" [zajawka - {TUTAJ}]. Makowski pisze na wstępie:
""Fakty” i „Wiadomości” są dla swoich widzów niczym Gondor i Mordor, Real i Barcelona, Imperium i Rebelia. Oczywiście to, kto jest kim, zależy od sympatii politycznych, ale nawet bez nich jedna rzecz wydaje się oczywista: pomiędzy flagowymi produkcjami TVN i TVP panuje nie mniejsza dychotomia. Aby się przekonać, jaka wizja Polski i świata przebija z obu przekazów, co je łączy, a co dzieli, przez siedem dni na przełomie maja i czerwca z notesem w ręku uważnie śledziłem oba serwisy informacyjne.".
Większą część artykułu zajmuje opis zawartości obu programów informacyjnych od poniedziałku 29.05 do niedzieli 4.06. Po dokonaniu owego przeglądu Makowski konkluduje:
"Po szczegółowej tygodniowej obserwacji obu programów skala ideowego pęknięcia jednak zaskakuje. Nie chodzi nawet o przedstawianie tych samych wydarzeń raz jako klęski, innym razem jako zwycięstwa. We wszystkich wydaniach obu programów większość materiałów to po prostu różne wydarzenia. Inny obraz tego samego dnia. Odmienne akcenty. Tutaj nie było Parady Równości, tam prezydent nie poleciał do Gruzji. Tam nie wspomniano o szczycie klimatycznym w Katowicach, tu przemilczano przekazanie działki redemptorystom z Torunia. W "Faktach" od tygodnia wspomina się o śmierci Igora Stachowiaka, "Wiadomości" od tygodnia krytykują Ewę Kopacz w kontekście sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.
Formatowanie wydarzeń do pożądanego światopoglądu to w mediach informacyjnych niestety chleb powszedni. To jednak "Wiadomości" robią wyłom w obowiązującym w Polsce przekazie. Jakkolwiek sa momentami toporne, pozwalają spojrzeć na rzeczywistość szerzej niż tylko przez pryzmat pochwały europejskości, lewicowości i liberalizmu. Nikogo z odpowiedzialnego dbania o obiektywizm ten stan nie zwalnia, ale przynajmniej daje wybór. A to naprawdę dobry punkt wyjścia.".
Tyle Makowski. Punkt wyjścia - ale do czego? Byłoby dobrze, by autorzy serwisów informacyjnych uświadomili sobie, iż powinny one przede wszystkim informować o faktach, zaś ich funkcja propagandowa powinna być drugorzędna. Wybór wyborem, ale przeciętny telewidz nie ma ani czasu ani tzw, głowy do oglądania kilku serwisów informacyjnych i porównywania ich ze sobą. Widząc sprzeczność miedzy informacjami oraz ich interpretacjami - szybko dojdzie do wniosku , że "telewizja kłamie". Od tego momentu cała propagandowa para będzie szła w gwizdek.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać

2 komentarze
1. Wiadomosci TVP
chyba zasluguja na lepsza ocene. Codziennie sprawdzam ich skrot na internecie. Tych ruskich, podlych nie, bo maja denerwowac takich jak ja i wzmacniac wrogow Polski.
Po tym jak pare lat temu legl Wzorzec z Sevres, czyli brytyjska BBC (bardziej zajadla od niemieckiej DW) dla mnie Sevres przeniosl sie do Pekinu. Ich CNC zamieszcza tylko troche polityki. Jest duzo gospodarki i nauki. Czasem jakas ciekawostka. Poza statkami-kontenerowcami, pewnie wiozacymi chinskie towary, zawsze jest cos z szeroko pojmowanego swiata. Tak wiec: Indie, Azja Poludniowo-Wschodnia i sporo Afryki, ktora coraz bardziej zarloczna gospodarka chinska lapie w kleszcze.
Russia today nadaje sie do ogladania tylko dla odpornych. Zadziwia naprawde duza liczba bylych politykow zachodnich, jakichs premierow Wloch itp. Facjaty zaproszonych ekspertow z Londynu czy NYC strasza nieodmiennie. Album professore Lombroso.
2. To nie są dwie rzeczywistości,
to są dwa społeczeństwa! Mnie np. śmierć Stachowiaka na komisariacie interesuje stosunkowo mało, bo to prosta sprawa. Złapali napranego jak stodoła i nie zachowali odpowiedniej ostrożności. Zapewne emocje wzięły górę nad rozumem, co oczywiście jest nie właściwe a jest wręcz karygodne ale jest to przede wszystkim sprawa osobista tych policjantów, zaś kwestia systemowa jest w tym minimalna. Jeśli takie coś jeszcze się powtórzy w innych okolicznościach, to wtedy rzeczywiście będzie to warte zainteresowania. Sądząc zaś z upływu czasu, minął rok od zdarzenia gdy go upubliczniono, nie znaleziona następnego zdarzenia pozwalającego na stwierdzenie, że takie postępowanie to norma w jakichś okolicznościach.
Z pozostałymi przykładami jest podobnie. Parada Równości, jeśli odbywała się jak co roku jest żadnym wydarzeniem, podobnie jak żadnym wydarzeniem nie były miesięcznice póki nie były zakłócane. Prawdę powiedziawszy o comiesięcznych wizytach Kaczyńskiego na Wawelu na pewno nie pamiętałem a być może i nie wiedziałem dopóki nie zaczęły się szyderstwa i protesty mające podkreślić różnice w kulturze społecznej miedzy dwoma formacjami, mające na celu zbudowanie muru (obronnego?) dla ich formacji.
Natomiast rzeczywiście mało kto ma czas na oglądanie obu opisów rzeczywistości więc z czasem każdy będzie musiał się zdecydować, który wybierze. I teraz pytanie, czy to dobrze, czy może źle, że się dzielimy.
Ani dobrze, ani źle, bo wcale się nie dzielimy. My podzieliliśmy się już bardzo dawno temu. Już Piłsudski zauważył, że te same słowa znaczą dla wielu co innego niż dla nas. Później było jeszcze gorzej. Czerwoni stworzyli dla tych co myślą inaczej przestrzeń społeczną, w której życie przebiegało zupełnie inaczej niż dla większości społeczeństwa. Oni w latach 50-tych świetnie się rozwijali, my żeśmy zaś byli szykanowani i spychani na margines życia. Dla nich lata 50-te to czas największego w dziejach ich formacji rozwoju. Dla nas to ciemna noc stalinizmu i później to się pogłębiało a teraz to się ujawnia. Dlatego Kalisz wyszedł podczas przemówienia wiceministra sprawiedliwości na KPP. On po prostu nie może dopuścić do utraty swoich korzeni, do zakwestionowania prawomocności swego sukcesu społecznego.
Tak wiec mamy dwie grupy społeczne w pełni świadome swej tożsamości i tak liczne, że każde z nich stanowi odrębne plemię a może już nawet naród. Przecież książka Resortowe Dzieci pokazuje, że prokreacja następuje wewnątrz obu formacji. Czyli mamy odrębne języki, odrębną historię i podziały się pogłębiają. Od dobrych 10 lat pękają rodziny pod wpływem poglądów politycznych. Oczywiście ostatnio można zaobserwować jakby powrót ONYCH na nasze uroczystości rodzinne ale nie oznacza to odtworzenia więzi rodzinnych. Owszem może być fundamentem do takiego procesu ale jeszcze nie nie jest i nie wiadomo czy kiedykolwiek będzie.
Natomiast stanowczo protestuje przed traktowanie BBC jako wzorca dziennikarskiego kiedykolwiek! BBC od zawsze była tubą propagandową, tyle że wysokiej jakości. Praktycznie do 25 sierpnia 1939 roku BBC przekonywało Anglików, że pokój w Europie nie jest zagrożony, że może Hitler i Mussolini mają jakieś wady ale są to partnerzy do porozumienia. Z kolei później w BBC nie ukazała się żadna informacja mogąca zaszkodzić wizerunkowi Stalina. Informacja o Mordzie Katyńskim była informacją zastrzeżoną a jej propagowanie jeszcze w latach 60-tych było penalizowane! Od lat 30-tych w BBC funkcjonuje lista słów zakazanych i wcale nie są na niej tylko wulgaryzmy. Po prostu pewnych treści nie da się w BBC przekazać i to od dawna.
Co do propagandy uprawianej przez CNC to jest ona równie bezwzględna jak propaganda amerykańska czy brytyjska. Przecież gospodarka chińska dostała potężnej zadyszki, spadają rezerwy walutowe, spada konkurencyjność gospodarki a zadłużenie znacznie przekracza nie tylko posiadane rezerwy ale i wartość aktywów. Oczywiście jest to wielki system gospodarczy, więc i inercja jest ogromna ale najprawdopodobniej cała sprawa zakończy się jak eksperyment w Czarnobylu. Przypomina, że polegał on an tym, że próbowano zamknąć reakcje jądrowe przy pomocy energii elektrycznej z zatrzymujących się generatorów. Teoretycznie powinno tej energii wystarczyć ale w praktyce wyszło jak wyszło. Oni chcą by stygnąca gospodarka sfinansowała jeszcze pas i szlak. W zasadzie mają na to jeszcze pieniądze, ale to na prawdę rachunek jak w Czarnobylu. Czy o tym CNC mówi cokolwiek, czy bije na alarm, czy raczej zachowuje się jak BBC w latach 30-tych?
uparty