Wypełnić orędzie
Maryla, sob., 13/05/2017 - 09:58
Wypełnić orędzie
W setną rocznicę objawień Matki Bożej w Fatimie wokół krakowskiego Rynku Głównego przejdzie procesja z Najświętszym Sakramentem i figurą Matki Bożej Fatimskiej
Przez sto dni w kościele św. Wojciecha na krakowskim Rynku Głównym codziennie o godz. 19.15 różne wspólnoty, osoby indywidualne gromadziły się na modlitwie różańcowej. W ten sposób przygotowywano się duchowo do jubileuszu setnej rocznicy objawień w Fatimie. Dziś, 13 maja, również o godz. 19.15 rozpocznie się modlitwa różańcowa (odmówione zostaną wszystkie cztery części), o godz. 21.00 wyruszy procesja maryjna. – To będzie uroczyste przejście w ciszy z Najświętszym Sakramentem, figurą Matki Bożej i świecami wokół Rynku, który krzyczy. Chcemy modlić się za nasze miasto, pokazać, że modlimy się za mieszkańców, gości Krakowa – zaprasza do udziału ks. Rafał Marciak, rektor kościoła św. Wojciecha na krakowskim Rynku Głównym. O godz. 21.37 w kościele rozpocznie się Eucharystia, podczas której uczestnicy poświęcą się Niepokalanemu Sercu Maryi. Inicjatorami „100 dni modlitwy różańcowej” byli Marta i Henryk Kuczaj, diecezjalna para małżeńska – doradcy życia rodzinnego archidiecezji krakowskiej. – Modlitwa różańcowa przedstawicieli różnych wspólnot, środowisk, grup społecznych Krakowa miała charakter dziękczynny, wynagradzający, przebłagalny i błagalny – podkreślają małżonkowie. Wyrażają ogromną radość, że tak wiele osób włączyło się w tę modlitwę w kościele św. Wojciecha w sercu Krakowa. Ksiądz Rafał Marciak zwraca uwagę, że uroczyste zakończenie stu dni wieczornej modlitwy różańcowej jest jednocześnie początkiem. – To przejście w dalszą modlitwę, która będzie trwała w pierwsze soboty każdego miesiąca. O nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca prosiła Matka Boża w Fatimie, odpowiadamy na Jej prośbę, już czas wypełniać orędzie fatimskie– podkreśla ks. Rafał Marciak. Dlatego w kościele św. Wojciecha na krakowskim rynku od 3 czerwca odbywać się będą pierwszosobotnie nabożeństwa. Rozpoczynać je będzie o godz. 20.30 modlitwa różańcowa, następnie o godz. 21.00 medytacja, a o godz. 21.37 Msza św. Od godz. 20.00 będzie sposobność skorzystania z sakramentu pokuty i pojednania. Ksiądz Rafał Marciak przypomina, że kościół św. Wojciecha na krakowskim Rynku Głównym jest „Szpitalem Domowym”. – Już od trzech lat w każdy dzień tygodnia w godzinach od 20.00 do 21.30 modlimy się tutaj za moralną odnowę Krakowa. O godz. 21.37 w godzinie przejścia św. Jana Pawła II do Domu Ojca celebrowana jest ostatnia Eucharystia w mieście. Uczestniczy w niej zawsze kilkadziesiąt osób – wyjaśnia kapłan. – Nabożeństwa maryjne na sto dni przed objawieniami fatimskimi włączone zostały w modlitwę za nasze miasto – dodaje.
Różaniec z Papieżem Franciszkiem
Przez całą noc, plac przed fatimskim sanktuarium rozświetlony był tysiącami świec przyniesionymi przez wiernych, którzy czuwali na modlitwie
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
3 komentarze
1. Pod opieką Maryi Homilia
Pod opieką Maryi
Homilia Franciszka wygłoszona podczas Mszy św. z okazji setnej rocznicy objawień Matki Bożej w Fatimie
św. z okazji setnej rocznicy objawień Matki Bożej w Fatimie.
„Wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce”:
poświadcza widzący z Patmos w Apokalipsie (12,1), zauważając, że miała
porodzić syna. Następnie w Ewangelii słyszeliśmy Jezusa mówiącego do
ucznia: „Oto Matka twoja” (J 19,26-27). Mamy Matkę! „Bardzo piękną
Panią”, komentowali między sobą wizjonerzy z Fatimy, wracając do domu
tego szczęśliwego dnia 13 maja przed stu laty. A wieczorem Hiacynta nie
mogła się powstrzymać i ujawniła tajemnicę swojej matce: „Dzisiaj
widziałam Matkę Bożą”. Widzieli Matkę Niebieską. Śladem, którym podążały
ich oczy, wznosiły się oczy wielu osób, które Jej jednak nie widziały.
Dziewica Matka nie przyszła tutaj, abyśmy Ją widzieli: na to będziemy
mieli całą wieczność, oczywiście jeśli pójdziemy do Nieba.
Ona jednak, przeczuwając i przestrzegając nas przed groźbą piekła, do
którego prowadzi – często proponowane i narzucone – życie bez Boga,
bezczeszczące Boga w Jego stworzeniach, przyszła, aby nam przypomnieć o
Bożym Świetle, które w nas mieszka i nas okrywa, bo jak słyszeliśmy w
pierwszym czytaniu, „zostało porwane jej Dziecię do Boga” (Ap 12,5). A
zgodnie ze słowami Łucji troje uprzywilejowanych znajdowało się wewnątrz
światła Boga promieniującego z Matki Bożej. Ogarnęła ich płaszczem
światła, którym obdarzył ją Bóg. Zgodnie z przekonaniem i uczuciem
wielu, jeśli nie wszystkich pielgrzymów, Fatima jest przede wszystkim
tym płaszczem Światła, który nas okrywa tutaj tak samo jak w każdym
innym miejscu na ziemi, kiedy uciekamy się pod opiekę Najświętszej
Matki, aby ją prosić, jak uczy: Salve Regina, „Okaż nam Jezusa”.
Drodzy pielgrzymi, mamy Matkę. Uchwyciwszy się Jej jak dzieci, żyjemy w
nadziei, która opiera się na Jezusie, ponieważ, jak słyszeliśmy w drugim
czytaniu, „ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru sprawiedliwości,
królować będą w życiu z powodu Jednego – Jezusa Chrystusa” (Rz 5,17).
Kiedy Jezus wstąpił do nieba, zaniósł do Ojca Niebieskiego
człowieczeństwo – nasze człowieczeństwo – które przyjął w łonie Matki
Dziewicy i nigdy już go nie porzuci. Jak kotwicę utkwijmy naszą nadzieję
w tym człowieczeństwie umieszczonym w niebie po prawicy Ojca (por. Ef
2,6). Niech ta nadzieja będzie dźwignią życia nas wszystkich! Nadzieja,
która wspiera nas zawsze, aż do ostatniego tchnienia.
Mocni tą nadzieją zebraliśmy się tutaj, aby podziękować za niezliczone
błogosławieństwa, których Bóg udzielił w ciągu minionych stu lat
spędzonych pod tym płaszczem Światła, którym Matka Boża, wychodząc z
Portugalii bogatej w nadzieję, ogarnęła wszystkie krańce ziemi. Jako
wzory mamy przed oczyma świętych Franciszka Marto i świętą Hiacyntę,
których Dziewica Maryja wprowadziła w ogromne morze Światła Boga,
doprowadzając ich do wielbienia Go. Stąd wypływała dla nich moc, aby
pokonywać przeciwności i cierpienia. Boża obecność stała się stałym
elementem ich życia, jak wyraźnie przejawia się to w usilnych modlitwach
za grzeszników i stałym pragnieniu trwania przy Jezusie „ukrytym” w
tabernakulum.
W swoich „Wspomnieniach” (III, n. 6) Siostra Łucja oddała głos
Hiacyncie, dopiero co obdarzonej wizją: „Czy nie widzisz dróg, ścieżek i
pól, pełnych ludzi, którzy płaczą z głodu, bo nie mają nic do jedzenia?
A Ojciec Święty modli się w kościele przed Niepokalanym Sercem Maryi i
razem z nim modli się bardzo dużo ludzi”. Dziękuję wam, bracia i
siostry, że mi towarzyszycie! Nie mogłem tutaj nie przybyć, aby oddać
cześć Maryi Pannie i Jej powierzyć Jej synów i córki. Pod Jej płaszczem
nie zagubią się; z Jej ramion przyjdzie nadzieja i pokój, których
potrzebują i o który błagam dla wszystkich moich braci w chrzcie i w
człowieczeństwie, a zwłaszcza dla chorych i niepełnosprawnych, więźniów i
bezrobotnych, ubogich i opuszczonych. Drodzy bracia, módlmy się do
Boga, z nadzieją, że ludzie nas wysłuchają; i zwróćmy się do ludzi z
pewnością, że Bóg spieszy nam na ratunek.
On nas stworzył rzeczywiście jako nadzieję dla innych, nadzieję realną i
możliwą do spełnienia w zależności od stanu życia każdego. „Prosząc” i
„wymagając” od każdego z nas wypełniania obowiązków swego stanu (List
siostry Łucji, 28 lutego, 1943), Niebo uruchamia tutaj prawdziwą i w
pełnym tego słowa znaczeniu mobilizację powszechną przeciwko tej
obojętności, która oziębia nam serce i pogłębia naszą krótkowzroczność.
Nie chcemy być poronioną nadzieją! Życie może przetrwać tylko dzięki
hojności innego życia. „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie
obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity”
(J 12,24) – powiedział to i uczynił Pan, który zawsze nas poprzedza.
Kiedy przechodzimy przez krzyż, On już przeszedł przezeń wcześniej. W
ten sposób wchodzimy na krzyż, aby znaleźć Jezusa; ale to On upokorzył
się i zstąpił aż na krzyż, aby nas znaleźć i w nas pokonać mroki zła i
doprowadzić nas z powrotem do Światła.
Pod opieką Maryi jesteśmy w świecie „stróżami poranka”, którzy potrafią
kontemplować prawdziwe oblicze Jezusa Zbawiciela, to oblicze, które
jaśnieje w Wielkanoc, i odkryć młode i piękne oblicze Kościoła, który
jaśnieje, gdy jest misyjny, gościnny, wolny, wierny, ubogi w środki i
bogaty w miłość.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Jak Maryja uratowała
Jak Maryja uratowała Portugalię
Po objawieniach ustały prześladowania katolików – przypomina prof. Grzegorz Kucharczyk
portugalski Kościół
Objawienia w Fatimie miały miejsce w przełomowym dla dziejów Europy i
świata momencie. Od 1914 roku szalała na Starym Kontynencie Wielka
Wojna, jak nazywano wówczas konflikt, który przeszedł do historii jako
pierwsza wojna światowa. Panujący w jej czasie Papież Benedykt XV
nazywał ją „samobójstwem cywilizowanej Europy”.
Duchowe samobójstwo Europy: laicyzm
Jak wskazywał jednak Następca św. Piotra, który rozpoczął swój
pontyfikat we wrześniu 1914 roku, to samobójstwo – jakkolwiek
dramatyczne dla dziesiątków milionów ludzi – było rezultatem o wiele
gorszego zjawiska, które można nazwać duchową próbą samobójczą. W swojej
pierwszej encyklice Benedykt XV pisał, że rozpoczęta w sierpniu 1914
roku wojna była wynikiem zaprzestania przez Europejczyków
„przestrzegania wskazań i praktyk chrześcijańskiej mądrości” („Ad
beatissimi Apostolorum”, 5).
Wśród symptomów tego procesu dechrystianizacji Starego Kontynentu
Benedykt XV wymieniał zjawisko laicyzmu, czyli dokonującego się pod
pretekstem tzw. rozdziału Kościoła od państwa odrywania całych
społeczeństw od religii chrześcijańskiej i wywodzącej się z niej
kultury. Ta separacja, jak pokazały przetaczające się przez cały wiek
dziewiętnasty „wojny kulturowe” (Kulturkampfy), zawsze zaczynała się od
usunięcia wpływów Kościoła na edukację młodych pokoleń. To zaś było –
jak nauczał Benedykt XV – wstępem do eskalacji dalszej
dechrystianizacji: „Gdy więc plastyczne umysły dzieci zostały uformowane
przez bezbożne szkoły, a idee niedoświadczonych mas zostały
ukształtowane przez złą prasę codzienną i periodyczną i gdy za pomocą
wszystkich innych wpływów, które kierują opinią publiczną, wpojono w
umysły ludzi ten najszkodliwszy błąd, jakoby człowiekowi nie wolno było
żywić nadziei na wieczną szczęśliwość, ale że ma być szczęśliwy tu, na
ziemi, korzystając z bogactwa, zaszczytów i przyjemności – cóż dziwnego,
że ludzie, których natura dąży do szczęścia, z całą energią popychającą
ich do poszukiwania tych dóbr, niszczą wszystko cokolwiek im stać
będzie na zawadzie” („Ad beatissimi Apostolorum”, 15).
Na celowniku Portugalia
W październiku 1910 roku kolejna odsłona „wojny kulturowej” dotarła do
Portugalii. W wyniku wojskowego zamachu stanu, którego głównym
organizatorem były środowiska liberalne i wolnomularstwo, została
obalona monarchia i ogłoszona republika. Elity polityczne nowego państwa
jako swój najważniejszy cel uznały naśladowanie modelu agresywnego
laicyzmu wprowadzanego od kilkudziesięciu lat w III Republice
Francuskiej. Jak pisze prof. Tomasz Wituch, polski znawca dziejów
dwudziestowiecznej Portugalii, „działania wymierzone przeciw Kościołowi
nie były przypadkowe. Antykościelna i antykatolicka polityka,
zainicjowana przez pierwszy rząd republikański, była aż do 1918 roku
niezmiennym i pierwszoplanowym wątkiem poczynań republikanów”.
Zwieńczeniem tej polityki było wprowadzenie w życie w 1911 roku prawa o
tzw. rozdziale Kościoła od państwa, które było wzorowane na francuskim
odpowiedniku z 1905 roku. Wcześniej, dosłownie parę dni po zwycięstwie
puczu wojskowego, który oddał władzę w Portugalii w ręce laicyzatorów,
zadekretowano kasatę wszystkich zakonów katolickich (zaczynając od
znienawidzonych przez wszystkich „ludzi postępowych” jezuitów),
usunięcie religii ze szkół, a krzyży i innych symboli religijnych z
miejsc publicznych (księża otrzymali zakaz noszenia sutann poza obrębem
kościoła). Na mocy prawa z 1911 roku przeprowadzono również konfiskatę
przez laickie państwo całego majątku kościelnego.
Wzorem wszystkich poprzednich organizatorów antykatolickich „wojen
kulturowych” w Europie, również ich portugalscy odpowiednicy po 1910
roku, głosząc hasło „rozdziału Kościoła od państwa”, w rzeczywistości
dążyli do całkowitego podporządkowania Kościoła państwu. Wprowadzono na
przykład instytucję specjalnych cywilnych komisarzy (oczywiście o
wypróbowanych „republikańskich”, czyli antykatolickich, poglądach),
którzy w imieniu rządu mieli sprawować nadzór nad katolickimi
organizacjami, a nawet decydować o liczbie i porządku odprawianych w
świątyniach nabożeństw.
„Białe mrówki” w akcji
Wyobraźmy sobie sytuację, w której ludzie pokroju reżysera, aktorów i
publiczności oklaskującej bluźnierczą „Klątwę” mieliby decydować o
wewnętrznych sprawach polskiego Kościoła. A taka właśnie sytuacja miała
miejsce po październiku 1910 roku w Portugalii. Tacy ludzie zasilali
również „białe mrówki”, jak nazywano antykatolickie bojówki organizowane
i sponsorowane przez miejscowe loże wolnomularskie, które od 1910 roku
grasowały po portugalskich miastach, napadając na katolickie nabożeństwa
wszędzie, gdzie były organizowane.
Bojówkarze figurujący w policyjnych aktach – jakżeby inaczej – jako
„nieznani sprawcy” wrzucali bomby do kościołów nawet w czasie Świąt
Wielkanocnych. 10 czerwca 1913 roku bomby – w imię walki o „rozdział
Kościoła od państwa” – rzucono w Lizbonie na uczestników tradycyjnej
procesji ku czci św. Antoniego Padewskiego. W wyniku tego aktu terroru
zginęło kilkanaście osób, w tym kilkoro dzieci. Ocenia się, że w latach
1910-1917 w wyniku antykatolickich zamachów terrorystycznych
organizowanych przez laickie bojówki zginęło więcej Portugalczyków niż w
szeregach wojsk tego kraju, które od marca 1916 roku brały udział po
stronie Ententy w działaniach wojennych. Spalono około stu katolickich
kościołów, a wiele innych zostało sprofanowanych i obrabowanych przez
„nieznanych sprawców”.
Portugalski Kościół nie milczał w obliczu prześladowania wiary nad
Tagiem. Episkopat Portugalii, który oprotestował ustawę z 1911 roku,
spotkał się z represjami w postaci kary banicji dla jego wszystkich
członków (11 biskupów). Na ich powrót do kraju zezwolono w lutym 1914
roku, ale już w następnym roku po wyborach parlamentarnych, w których
zwyciężyły ugrupowania liberalne i laickie, kara wygnania ponownie stała
się doświadczeniem portugalskich biskupów.
W obronie prześladowanego Kościoła portugalskiego głos zabrał Papież św.
Pius X, który w 1911 roku określił ustawę o tzw. rozdziale Kościoła od
państwa jako próbę „sprowadzenia Kościoła do poddaństwa wobec Państwa,
poprzez prześladowanie Go we wszystkim, co dotyczy Jego świętej władzy i
ducha”. To, że Papież, tak określając cel laicyzacyjnej polityki w
Portugalii, miał rację, pośrednio przyznał Alfonso Costa, premier
republiki, główny architekt antykatolickiego kursu (i wysoko postawiony w
hierarchii wolnomularz). Stwierdził on bowiem, że celem jego
realizowanej od października 1910 roku polityki jest doprowadzenie do
tego, aby w przeciągu dwóch pokoleń doszło do całkowitego wykorzenienia
katolicyzmu w Portugalii.
W takim kraju, w małej Fatimie, dochodzi do objawień Matki Najświętszej,
która w myśl laickiego ustawodawstwa wzywa do „czynów karalnych”, bo
tak określano publiczną modlitwę różańcową, którą kwalifikowano jako
podlegające penalizacji „ostentacyjne religianctwo”.
„Obrońcy tolerancji” i Fatima
Matka Boża w laickiej, postępowej republice? A na dodatek wzywająca do
nawrócenia i pokuty?! Mówiąca o karze piekła wiecznego dla tych, którzy
się nie nawrócą i nie zaufają Bożemu Miłosierdziu? Tego laickie elity
polityczne i stojące za nimi loże nie były w stanie znieść. Masoneria
niezwłocznie przystąpiła więc do „badania” fatimskich objawień. Zaczęto
od próby zastraszenia trójki dzieci, którym objawiła się Maryja. Tutaj
pierwsze skrzypce grał Arturo Santos, burmistrz gminy Ourem, w obszarze
której leżała Fatima. Polityk ten o ugruntowanych „republikańskich”
(czytaj: laickich) poglądach, od lat aktywny w masonerii, próbując
skłonić dzieci fatimskie do zaprzestania głoszenia orędzia Matki Bożej,
formalnie aresztował je 13 sierpnia 1917 roku, grożąc, że jeśli go nie
posłuchają, „usmaży je w oliwie”. Dzieci nie dały się zastraszyć i
powróciły do domów 15 sierpnia 1917 roku, w święto Wniebowzięcia NMP.
Oprócz zastraszania sięgnięto po sprawdzony arsenał wszystkich
bojowników o „postęp i tolerancję”, czyli wydrwiwanie. W październiku
1917 roku, już po „cudzie słońca”, który obserwowały tysiące ludzi, w
prasie masońskiej pisano o „żałosnej komedii z Fatimy”. W specjalnej
deklaracji Portugalska Federacja Wolnomyślicieli (jak inaczej nazywała
się portugalska masoneria) ubolewano nad „żałosną i wsteczną próbą
pogrążenia Portugalczyków raz jeszcze w ciemności czasów przeszłych”. W
konkluzji autorzy manifestu zuchwale nawoływali: „Wyzwólmy się więc sami
i oczyśćmy nasze umysły, nie tylko z głupawej wiary w takie ordynarne i
śmiechu warte sztuczki, jak Fatima, ale zwłaszcza z jakiejkolwiek wiary
w to, co ponadnaturalne i w rzekomego Boga Wszechmogącego,
wszechwiedzącego i w ogóle ’wszech’. Jest to narzędzie łajdaków o
wyrafinowanej wyobraźni, którzy dla własnych celów pragną zdobyć
łatwowierność ludu”.
Walka z Fatimą –- drwiną, policją i „nieznanymi sprawcami”
W ślad za tymi pełnymi „tolerancji” słowami szły akcje „nieznanych
sprawców”, których działalności portugalski Kościół boleśnie doświadczał
od siedmiu lat. W nocy z 23 na 24 października 1917 roku grupa masonów z
Santarem próbowała ściąć drzewo, w którego konarach Matka Boża
ukazywała się trójce dzieci. Drzewo zostało ścięte, ale nie to co
trzeba. Następnego dnia ci sami wolnomularze urządzili w Santarem
bluźnierczy pochód, w którym obnosili kawałki drzewa oraz zabrany z
miejsca objawień prowizoryczny ołtarz postawiony tam przez wiernych.
Cały czas parodiowano Litanię do Najświętszej Maryi Panny.
Jeszcze w maju 1920 roku środowiska wolnomyślicielskie (masońskie) i
liberalne próbowały zakłócić przebieg narodowej pielgrzymki z Lizbony do
Fatimy, która miała uczcić trzecią rocznicę objawień i modlić się nad
grobami zmarłych Hiacynty i Franciszka. W sprawę zaangażowały się tzw.
najwyższe czynniki rządowe, skoro sam szef portugalskiej dyplomacji
Julio Ferreira nie bez niepokoju pisał do znanego nam burmistrza
Santosa: „Dowiedzieliśmy się, że reakcyjne elementy na waszym terenie
szykują się do kanonizacji zmarłej wizjonerki z Fatimy [bł. Hiacynty
Marto – przyp. G.K.] i do kontynuowania obrzydliwego religijnego
wykorzystywania ludu – co już wcześniej zapoczątkowano. Proszę, by
informował mnie Pan, jaki etap osiągnęły te manewry, tak aby Rząd oraz
Pan osobiście mógł przedsięwziąć wszystkie konieczne kroki w celu
zneutralizowania tej bezwstydnej jezuickiej sztuczki”.
Gorliwy burmistrz Santos nie dał sobie dwa razy powtarzać i zaraz po
otrzymaniu listu od ministra nakazał w specjalnym piśmie do swoich
podwładnych: „W przyszłości żadna religijna parada nie może odbyć się w
waszej parafii bez wiedzy mojej Administracji. Proszę poinformować o
moim poleceniu organizatorów jakichkolwiek religijnych manifestacji, jak
również o każdym incydencie, mającym charakter zabobonu, który może
pojawić się w związku z tak zwanym cudem fatimskim”.
W maju 1920 roku oddziały gwardii republikańskiej szczelnie obstawiły
Fatimę i miejsce objawień, by nie dopuścić tam pielgrzymów. Próba
policyjnego nadzoru nad objawieniami i fatimskim orędziem, jakkolwiek
groteskowa, świadczyła o panice, w którą wpadli włodarze laickiej
republiki. Eskalacja drwin i represji miała przykryć narastający strach.
Dodajmy, jak najbardziej uzasadniony.
Moc „skromnego i niewidzialnego czynnika”
W grudniu 1917 roku, niespełna dwa miesiące po ostatnim objawieniu w
Fatimie, upadł gabinet kierowany przez Alfonso Costę, który miał ambicję
wykorzenienia katolicyzmu z Portugalii. Złagodzono antykatolickie
ustawodawstwo. W 1918 roku ponownie nawiązano stosunki dyplomatyczne ze
Stolicą Apostolską. Ustały działania „nieznanych sprawców”, a biskupi
mogli powrócić do swoich diecezji.
13 maja 1931 roku portugalski Episkopat zebrany w Fatimie w 14. rocznicę
pierwszego objawienia oddał Portugalię pod opiekę Niepokalanego Serca
Maryi. Krótko po tym wydarzeniu władzę w kraju przejmuje prof. Antonio
Salazar, inaugurując politykę „Nowego Państwa”, która oznacza nie tylko
ustanie wszelkich prześladowań Kościoła, ale próbę oparcia ustroju
państwa o wskazania katolickiej nauki społecznej (korporacjonizm). W
1935 roku premier Salazar zakazał funkcjonowania w Portugalii lóż
masońskich.
Gdy od 1936 roku w sąsiedniej Hiszpanii trwało prześladowanie Kościoła i
szalała wojna domowa, Portugalia uniknęła tego kataklizmu. 13 maja 1938
roku portugalscy biskupi odnowili akt oddania całego kraju
Niepokalanemu Sercu Maryi. W tym samym czasie portugalski Kościół
przeżywał okres wielkiego rozwoju, mierzonego chociażby znacznym
wzrostem liczby powołań kapłańskich (czterokrotny w ciągu jednej
dekady).
Powierzoną Maryi Portugalię ominął również kataklizm drugiej wojny
światowej. W samym jej środku, w 25. rocznicę pierwszych objawień w
Fatimie, portugalscy biskupi napisali w 1942 roku w swoim liście
pasterskim: „Ktokolwiek by zamknął oczy dwadzieścia lat temu i otworzył
je dzisiaj, nie poznałby Portugalii. Tak wielka nastąpiła zmiana za
sprawą skromnego i niewidzialnego czynnika, jakim były objawienia Matki
Najświętszej w Fatimie. W istocie, Matka Boża życzy sobie uratowania
Portugalii”.
Prof. Grzegorz Kucharczyk
Nasz Dziennik
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/181847,jak-maryja-uratowala-portugalie.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. 8 maja – IV Międzynarodowy
8 maja – IV Międzynarodowy Różaniec Młodych
Młodych. Z inicjatywy ordynariusza włoskiej diecezji Teramo-Atri, ks. bp
Lorenzo Leuzzi, we wspólnej modlitwie połączą się w tym roku młodzi z
Polski, Włoch, Kanady, Brazylii, Haiti i Słowenii.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl