Konski Wehrmacht

Czytajac liczne ksiazki na temat II wojny swiatowej wydawane w Ameryce czy Anglii, buduje sie czesto  obraz II wojny swiatowej wlacznie z kampania wrzesniowa w Polsce. Ta ostatnia, wiadomo, niemieckie, bezlitosne zagony pancerne rozniosly polska armie. Czasem jakis polski szwdron (kompania) kawalerii zaatakowal szablami czolgi. Do dzis tak pisza w calkiem dobrych ksiazkach.

Jak widac na niemieckich kronikach (polskich brak) Teutoni ruszyli batalionami czolgow ustawionych ladnie, z geometrycznego punktu widzenia. Mniej wiecej bataliony. Poprzedzaly ich motocykle, trzy, cztery, kroniki wszak nie ciagna sie kilometrami. Na skrzyzowaniach w polskich wioskach,jeden motor na lewo, drugi na prawo. Wrazenie absolutnego porzadku. Tyle, ze to pic na wode.

Wehrmacht zatrudnil na wojnie 2.75 mln. koni. Dwa razy tyle, co w poprzednie wojnie swiatowej (1.4 mln.).Od razu uprzedzam, ze ten pracodawca byl niezwykle zbrodniczy. Natomiast bardzo "konska" polska armia skorzystala z pomocy 152 000, wyzszych wzrostem i pieknych braci. Ruskie, skazaly na smierc 3.5 mln. loszadiej (loszadi). 

Policzmy,  niby wysoce zmechanizowana niemiecka dywizja pancerna liczyla 394 czolgi i 615 ciezarowek. Jednakowoz, musiala uzywac 4 824 koni, glownie do swoich jednostek artyleryjskich i zaopatrzeniowych. A dywizje zmotoryzowane, nazywaane dywizjami grenadierow pancernych, tez meczyly do samej smierci, 6 030 koni kazda. Dywizja piechoty wykorzystywala 5 375 koni i 942 pojazdy mechaniczne.To z ksiazki M.Coopera pt. "The German Army, 1939-1945", London, MacDonald and Jane 1978.

Szanse braci i siostr po obu stronach frontu, o ktorym nie mialy najmniejszego pojecia,byly nierowne. Zapomnij o sprawiedliwosci, Konie niemieckie musialy sie dostosowac do warunkow azjatyckich po bimbaniu we Francji czy we Wloszech. Wytrzymywaly jakies  -4F. Natomiast kosmaci bracia i siostry po drugiej stronie frontu, dawaly sobie rade nawet przy - 58F. Niemce liczyli na lzejszych  braci. A ci nie dawali rady  uciagnac ciezkiego sprzetu artyleryjskiego w niskich temperaturach. W dodatku nie zmieniono im podkow (hacele-mowilo sie u nas za mojego dziecinstwa) i konie  wywracaly sie co i rusz. W ten sposob wymordowano setki tysiecy naszych cudownych braci i siostr. (Dane z ksiazki "Fighting In Hell. The German Ordeal On The Eastern Front", IVY Books, Ny, 1995).

Zeby nie bylo na niby, kazde zycie brata i siostry jest tak wazne jak nasze. Smole Kacapkow i ziomkow przyszywanych ze Slaska, ktorzy znalezli sie w swietnej Polowej VI Armii. Jedna z najlepszych armii Wermachtu. Czy mozna im wybaczyc 52 000 koni, ktore nie mogly sie nawet poddac. Brat, jako cel, od zawsze, byl wiekszy od czlowieczka na nim jezdzacego. Trafiano go najpierw. A w 1944 r.na Krymie, gdy Ruskie podeszly, a Niemcy nie chcieli pozostawiac im zasobow, kilkadziesiat tysiecy naszych przepieknych braci i siostr wyprowadzano kolejno na urwisko i strzelali im w glowy. Tak wiec do koni strzelal  przeciwnik, zamarzaly, umieraly z glodu i pragnienia oraz z powodu wyczerpania i roznychy chorob. A do tego mordowali niby opiekuni, ktorzy byli zli jak przyslowiowi hitlerowcy.