Poseł Jan Grabiec niczego nie podważa,
*
a stosuje techniki kłamstwa niczym dobrze wyszkolony agent czarnej propagandy. Zwracam uwagę na to "dobre wyszkolenie" agenta Grabca (http://niezalezna.pl/97252). Jedyną funkcją tego agenta czarnej propagandy było przekazywanie gotowca, czyli przygotowanej wcześniej narracji, w którą wpisane jest kłamstwo aktualnych "smoleńskich bredni". "Smoleńska brednia" najprawdopodobniej jest teraz aktualnie uzupełniana i tworzona, a później przekazywana do rozpowszechnienia w formie takich właśnie "narracji dziennych" albo "narracji tematycznych". Użyte tutaj nazwisko agenta czarnej propagandy jest przypadkowe i bez znaczenia. To co miało miejsce w niedzielnej audycji "Woronicza 17" jest wzorem, jest przykładem, jest bardzo groźną regułą totalitarnej opozycji. Jest to reguła destrukcji publicznego dialogu.
CECHY NARRACJI AGENTA GRABCA
-
ZAGŁUSZANIE wypowiedzi rozmówców - Agent Grabiec terkotał tak jak niegdyś robiły to komunistyczne zagłuszarki nakładające się na audycje Wolnej Europy. Agent Grabiec brutalnie nakładał się na wypowiedzi, nie dopuszczał do głosu, robił to bardzo głośno i mimo wielokrotnych napomnień terkotał jako natrętna zagłuszarka. Zagłuszanie systematycznie stosowane przez agenta Grabca nie było oznaką jego osobistego braku kultury, ale wyuczoną i świadomie stosowaną metodą dywersji, której celem jest zniszczenie normalnej dyskusji.
Niezależnie od tego, trzeba być wyjątkowym chamem, aby zachowywać się tak jak agent Grabiec w czasie programu "Woronicza 17" prowadzonego przez Michała Rachonia w wielkanocną niedzielę 16 kwietnia 2017. -
ETYKIETOWANIE czyli systematyczne doczepianie do wypowiedzi tych samych, często skrajnie negatywnych określeń, toksycznych pomówień, wstrętnie kojarzących się określeń, paskudnych insynuacji wrednych zamiarów, bezzasadnych inkryminacji.
CELEM ETYKIETOWANIA - jest trwałe zniesławienie, wypracowanie negatywnych natrętnych skojarzeń, rozpowszechnienie bezzasadnego i paskudnie wrogiego nastawienia. Aby nie gadać za dużo, w niniejszym tekście umieściłem w celach dydaktycznych jako konkretny przykład ETYKIETOWANIA doczepienie słowa "agent" jako etykiety do osoby posła "Jana Grabca", czyli stałe powtarzanie zestawienia "agent Grabiec". Agent Grabiec w czasie swoich niedzielnych występów w programie "Woronicza 17" stosował jako natrętną etykietę słowo "KŁAMSTWO" odnoszące się do wszystkiego co robi komisja dr Wacława Berczyńskiego. -
KŁAMSTWO - ustaloną metodą wszelkiej nieuczciwej czarnej propagandy jest ciągłe i wręcz natrętne posługiwanie się "kłamstwem własnym", mijaniem się z prawdę oraz podawaniem i poświadczaniem nieprawdy a także posługiwaniem się nieprawdziwymi argumentami. Konkretnych technik kłamania w toku nieuczciwej dyskusji jest bardzo dużo. Kto ciekawy może sobie poczytać cokolwiek - szukając hasła ERYSTYKA - sztuka doprowadzania sporów do korzystnego rozwiązania bez względu na prawdę materialną. Erystyka zna bardzo wiele konkretnych metod "dialektyki erystycznej" może być ich 38 (37 numerowanych i jeden oznaczony jako ostatni). Np. Argument ostatni – ad personam: Widząc, że przeciwnik jest mocniejszy, atakować go osobiście, obrażać lub w jakikolwiek sposób porzucać prawdziwy przedmiot sporu. Rzucać inwektywami – używać słów obraźliwych wobec przeciwnika, (Arthur Schopenhauer). Agent Grabiec posługiwał się chyba wszystkimi chwytami dialektyki erystycznej, nie rezygnując z dobrze zamaskowanych kłamstw. Kłamał udając, że mówi prawdę.
-
PRZYKŁAD KŁAMSTWA agenta Grabca, twierdzącego iż prof Paweł Artymowicz udowodnił kłamstwo raportu Berczyńskiego, który nie uwzględnił w analizie "upadku drzwi" faktu wektorowego złożenia się wielkiej prędkości 220 km/h lotu poziomego samolotu i małej prędkości opadania drzwi 150 m/sek.
To nie jest zjawisko statyczne tylko dynamiczne.
Tak, tylko, że te 150 m/sek to 540 km/h. Wychodzi, że według agenta Grabca prędkość 220 km/h jest wielka wobec małej prędkości 540 km/h spadania tych drzwi. Prawda jest jednak taka, że ten Artymowicz nie udowodnił kłamstwa Berczyńskiego, ale odwrotnie, przy czym w odróżnieniu od agenta Grabca, dr Wacław Berczyński nie zarzucał temu Artymowiczowi kłamstwa, tylko wskazał konkretne fakty. Pan Berczyński w czasie rozmowy świetnie sobie radzi z panem astrofizykiem, bardzo subtelnie żartując z Jego bardzo mało rzetelnych wywodów.
Merytorycznie i bardzo konkretnie wskazał błędy pana astrofizyka (Nie 10 kg, jeden kilogram materiału wybuchowego starczy, sprawdziliśmy. Albo - Pan Artymowicz użył proporcjonalności, nie zauważył kwadratów. Nie ta matematyka.)
No i najważniejsze kłamstwo Agenta Grabca. Otóż Agent Grabiec nieustannie posługuje się terminem "RAPORT BERCZYŃSKIEGO" przeciwstawiając "RAPORTOWI MILLERA". Otóż nie istnieje żaden raport Berczyńskiego. Podkomisja przedstawiła tylko filmową informację o pracach w toku. Praca w toku polega naturalnie na stawianiu hipotez, które trzeba dopiero sprawdzić. Podkomisja nie wcale nie twierdzi, że był wybuch. Podkomisja tylko przypuszcza, że to mógł być wybuch, ponieważ ma już przesłanki wskazujące na prawdopodobieństwo tego wybuchu i teraz to właśnie sprawdza. Agent Grabiec, jak to agent. Celowo nie odróżnia prawdy od fałszu, nie odróżnia hipotezy od tezy, a tej od twierdzenia.
Moim zdaniem podkomisja Berczyńskiego razem z całym zespołem poszukującym prawdy smoleńskiej wprowadza stronę kłamstwa smoleńskiego w pułapkę. Chcą kłamać, proszę bardzo.
Polegniecie przez samozaoranie.
* * *
______________________
- michael - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
8 komentarzy
1. Całkiem niezależną częścią niedzielnych kłamstw agenta Grabca
jest powrót do sprawy caracala. Teraz odnotowują tylko fakt, aby nie zapomnieć. Wiąże się to z niesforną wypowiedzią dr Wacława Berczyńskiego - "To ja wykończyłem caracale". Zwięzły i cholernie wredny opis tej sprawy jest oczywiście w GW (link) i jest świadectwem oczywistego i niewątpliwie paskudnego działania na bezpośrednia szkodę polskiego interesu narodowego. Każdy tuman, który zechce wykorzystać wypowiedź dr Berczyńskiego do takiego lub podobnego powrotu do sprawy caracalowej platformy helikopterowej - jest po prostu zdrajcą, przy okazji strzelając w stopę sobie oraz dzisiejszej totalitarnej opozycji. Do sprawy wrócę niechybnie.
michael
2. POTRIOT dla "WISŁY"
michael
3. @michael : "świetnie sobie radzi [...] subtelnie żartując" ?
"Pan Berczyński w czasie rozmowy świetnie sobie radzi z panem astrofizykiem, bardzo subtelnie żartując..."?
O tak. Ludzie kochają się w odczytywaniu subtelności. No, może z wyjątkiem takich chyba kompletnych tępaków w naukach ścisłych (bez żadnej intuicji w tych dziedzinach) jak Rafał Ziemkiewicz, który z wyższością twierdzi, że przyczyn zniszczenia samolotu nie da się nigdy poznać, bo jedna i druga strona sporu będzie przedstawiała ekspertów prezentujących przeciwne argumenty z równą mocą. No, i z wyjątkiem gromady cwaniaków występujących w mediach, którzy wprawdzie nie chcą już żyrować wersji Milera-Anodiny, ale uchodzić za obiektywnych, owszem, i dlatego z równym obrzydzeniem nie trawią – w swej subtelności oczywiście – manipulacji czynionych (jak się wyrażają) pod dyktando A. Macierewicza.
Ale przecież gromada cwaniaków i zwykłych głąbów w mediach to kropla w morzu tłumów na ulicach, smakoszy intelektualnych dystynkcji. Kto, jeśli nie ogromna większość mieszkańców Polski ceniła sobie w latach 80-90 u J. Urbana za to, że jest (jak powszechnie twierdzono) inteligentny, nawet jeśli to świnia. Ten dowód na własną inteligencję, poznanie się na inteligencji Urbana, umiało (co tam umiało: pragnęło) złożyć jakieś 85 % mieszkańców Polski.
Gdzie jeszcze zamieszkuje populacja, dla której przejaw inteligencji wpuszczony w publiczną przestrzeń, byłaby przyczyną tak ją zaraz, masowo i niepohamowanie, rozsmakowującą w tej cnocie?
Dlatego uśmieszek pod nosem prof. W. Berczyńskiego jest wręcz bombą atomową na brejzę cieknącą z kierwińskiej szczerby na rozumie.
Jest też bombą na, właściwie, monopol do posługiwania się słowem np. „kłamstwo” i „kłamcy” przez kierwińskich grabców (i grabców kierwińskich), na pomysł takiego wyeksploatowania tych oskarżeń (jak i kilku innych wobec Rządu, PiS, Prezydenta), że proporcjonalnie b. rzadko używane przez drugą stronę (i bardzo rzadko oprotestowywane jako oszczerstwa), będą miały – i już mają – tylko komiczny wydźwięk, gdy ktoś ze stygmatyzowanych przypadkiem się z nimi wyrwie.
Tak. Wobec powszechnej pojętności w rozumieniu prostych zagadnień z fizyki i mechaniki wstyd byłoby pokazywać skany stron z podręczników z tych dziedzinach, i wykazywać, że skoro owe drzwi z samolotu nie uderzyły w przeszkodę ustawioną pionowo do wektora ruchu poziomego samolotu, ani w przeszkodę w płaszczyźnie choćby nieznacznie nachylonej do płaszczyzny gruntu, to nawet ułamek z tej prędkości lotu poziomego nie powiększy prędkości z jaką części samolotu (w tym drzwi) uderzyły w ziemię. Wektor pędu nie zawinie się
o 90 stopni kątowych żeby uderzyć w powołaną przez ministerstwo Komisję (smoleńską). Fizyka i mechanika nie ma nic do Kaczyńskiego i Macierewicza. Krew może zalewać, ale jej twórcy są od wieków pisowcami, i tego żaden wyciek z kierwińskiej szczerby nie rozmyje. Chyba, że jedynie uśmieszek, nawet jeśli subtelny prof. W. Berczyńskiego - to tak.
Na pewnie nie wyjaśniłem sprawy tak precyzyjnie, żeby nie musiał mnie poprawić ktoś, kto nie po tak długiej przewie jak ja sięgnie do zagadnień z mechaniki, ale co do istoty problemów wiem, że się nie mylę.
4. Tak, oczywiście tak. Wektor pędu nie zawinie się nigdy,
o tym mówi prawo zachowania pędu. Po prostu tak jest. Temu prawu posłuszna jest każda skrzynka gwoździ, rozpadający się samolot, a nawet rozleniwiony ślimak. Nawet Pan nasz Najwyższy nie igra z prawem zachowania pędu, najprawdopodobniej daje wszelkim Bożym stworzeniom przykład pokory wobec praw przyrody, których sam jest pierwszą przyczyną.
Tak po prostu jest. Szanowny Pan Nonne rzeczywiście nie myli się.
michael
5. Agent Grabiec chcąc nas zdyskredytować, ruszył sprawę caracala.
"Użyte w moim tekście nazwisko agenta czarnej propagandy jest przypadkowe i bez znaczenia. To co miało miejsce w niedzielnej audycji "Woronicza 17" jest wzorem, jest przykładem, jest bardzo groźną regułą totalitarnej opozycji. Jest to reguła destrukcji publicznego dialogu." To jest wręcz praktyka sabotażu i dywersji przeciwko polskiej racji stanu
Podam przykład:
Agent Grabiec w swoim wystąpieniu użył przykładu niby przebrzmiałej sprawy rezygnacji z kontraktu na 50 helikopterów od Airbusa. Polski rząd skorzystał w tej sprawie z oczywistych błędów a nawet arogancji strony francuskiej w postępowaniu przetargowym. "... informuję, że rezygnacja z kontraktu na śmigłowce caracal nastąpiła na skutek niewywiązania się z zobowiązań offsetowych przez stronę francuską" - napisała rzeczniczka resortu mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz.
Wszyscy wiemy, że ten offset jest faktem, tak po prostu było i sprawa jest bezsporna. Ale!
Wszyscy wiemy, że dobrze się stało, że Francuzi w swojej arogancji sami się podłożyli i dali świetny pretekst do zerwania złego kontraktu. Bo znacznie ważniejsze jest to, że ten kontrakt był zły, że warunki przetargu polegające na koncepcji wspólnej platformy helikopterowej dla bardzo różnych specjalistycznych potrzeb wojska było po prostu nierealne. Zachodzi więc całkiem uzasadnione przypuszczenie, że ten przetarg był ustawką. Nie jest ważne czy to była ustawka polityczna, czy zwykła korupcja. Zakup tych caracali po prostu nie był zgodny z potrzebami wojska, był sprzeczny z interesem polskiej obronności.
Francuska arogancja potwierdza nasze przypuszczenie o ustawieniu tego przetargu, a fakt, że teraz Francuzi siedzą cicho, jest kolejnym potwierdzeniem tego przypuszczenia. Francuzi mogą być nawet bardzo zainteresowani tym, aby w tej sprawie było cicho.
michael
6. Muszę się poskarżyć, napisałam na wPolityce i nie puścili:(
" Ech, panowie Tomczyk i kurwiński niech biegusiem myślą jak wymigać się od zarzutów prokuratorskich o korupcję :) to może być ważne dla ich polit.przyszłości. "
Słowo daję, przepalcowałam, ale żeby zaraz nie puszczać ...
Michaelu, dedykuję Panu :
https://www.youtube.com/watch?v=AEA4jGx3UVk&list=PLED74B3388BE63A82&index=9
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
7. Panowie Michael i Nonne
Oczywiście - macie Panowie rację. Nie słuchałem debaty od początku, ale wkurzało mnie, że ani prowadzący ani żadna osoba z prawej strony mocy nie zakwestionowali powtarzanej przez Grabca (jak mantra) informacji o prędkości poziomej wynoszącej 270 km/godz. Żaden z dyskutantów nie wykorzystał wiedzy, że godz. ma 3600 sek. a km. 1000 m. Gdyby w pamięci przeliczyć tę mianowana prędkość na m/sek, wyniosłaby ok 75 m/sek. dopiero wówczas można byłoby ją uwzględniać w dyskusji. Podawanej przez Grabca prędkości opadania nie usłyszałem, tylko zdaje się słyszałem, że wymagana prędkość drzwi, aby wbiły się w ziemię na gł. 1 m. musiałaby być dziesięciokrotnie większa od tej prędkości opadania samolotu . Słusznie Panowie zauważają, że dodawać te wektorowe prędkości, to graficznie jakby uzyskać przekątną tego równoległoboku (czy też prostokąta, który jest w istocie szczególnym równoległobokiem). Tyle tylko, że ta wektorowa suma prędkości (wpływająca na wielkość pędu) nie ma tu znaczenia. Drzwi zostały wbite pionowo w ziemię o raczej poziomej powierzchni. Gdyby było jakieś nachylenie terenu i drzwi były wbite w zbocze (co słusznie zauważył Michael) - składowa pozioma odgrywałaby jakąś rolę.
Szkoda, że dziennikarze i posłowie nie mają przeważnie żadnego technicznego wykształcenia - wówczas pan Rachoń (którego bardzo cenię za transmisje procesu na którym red Sumliński udowodnił kłamstwo Komorowskiemu) - na pewno zmiażdżyłby tego pucołowatego chłoptasia, którego zadaniem jest nieustanne wcinanie się (brak elementarnej kultury) i zaprzeczanie w czambuł wszystkiego bez zatrudnienia rozumu (o ile posiada narząd przechowujący ów rozum).
Pozdrawiam Panów
W czasie odwiedzenia Nowego Miasta Lubawskiego Pan Prezydent wygłosił znamienne przemówienie. Dotyczyło
8. Panowie Janusz40 i Michael - uwaga do konkretnych liczb i inne
Cieszę się, że tych kilka zdań o wektorowym rozkładzie prędkości udaje się rozczytać w moim wpisie, mimo mojego nienależytego starania (b. przepraszam) o gramatyczne wygładzenie surowej, roboczej konstrukcji wywodu.
Konkretne liczby podane przez kanadyjskiego astrologa a potem podchwycone przez peowskich totalniaków, mają tu drugorzędne znaczenie (ogólne wykształcenie astrofizyka byłyby tutaj oczywiście nie do pogardzenia, ale przez p. prof. P. Artymowicza nie jest chętnie okazywane).
Jednak co do tej drugorzędnej sprawy, konkretnych liczb, to obawiam się, że Pan Michel może się mylić. Moim zdaniem, prędkość opadania (y – składowa pionowa prędkości) w wariancie bez eksplozji absolutnie nie mogła wynieść 150 m/s (te drzwi spadają przecież z wysokości tylko kilkunastu metrów, od prędkości 0 m/s – ponieważ samolot wznosił się i przestał się wznosić – albo z prędkością początkową chyba 3-5 m/s w wariancie obniżania lotu; a niechby i 15 m/s), ale i p. Artymowicz – wydaje mi się – takiej prędkości nie przytoczył; i chyba żadnej, twierdząc jedynie, że należy do prędkości spadania doliczyć prędkość lotu poziomego.
Wydaje mi się, że składowa pionowa prędkości wynosiłaby ok. 15 m/s, czyli 54 km/godz, dla elementów swobodnie spadających (choć może rotujących) z wysokości kilkunastu metrów. Dlatego – proszę mi wybaczyć – pozwolę sobie poprosić, Pan Michel`a, który od wielu dni przedstawia nam bardzo ciekawe i obszerne opracowania tematu, aby zechciał raz jeszcze rzucić okiem na podane przez siebie dane lub też odnieść się do moich wątpliwości.
P. Artymowicz nie mnożył prędkości spadania x10 do 150 m/s (wszak możliwości wybuchu nie uznaje) lecz sumował składowe wektory prędkości.
Zatem co do istoty problemu, nic nie szkodzi, że Pan Janusz40 nie zapamiętał wszystkich danych liczbowych podanych w TVN; ja też mam wątpliwości czy dobrze je pamiętam. Istotne tu jest to, co do czego jesteśmy we trójkę zgodni: zwolennicy „post fizyki” – że tak określę obrońców bajki o pancernej brzozie – niewielki wektor prędkości pionowej o wartości y (określony liczbowo w oparciu o prędkość grawitacyjnego opadania drzwi na y=15 m/s w chwili uderzenia w ziemię), który nie wystarcza na uzasadnienie znanego stopnia zagłębienia się drzwi w glebie, chcą powiększyć sumując go z wyodrębnionym wektorem prędkości poziomej (ustalenie na podstawie odczytów podanych przez Rosjan z czarnych skrzynek).
Zatem nie chodzi tu o złożenie wektora prędkości samolotu z dwóch znanych prędkości składowych, poziomej i pionowej, lecz o notoryczne dla PO w czymkolwiek, najbezczelniejsze robienie idiotów z publiczności i w tym temacie: przez skierowanie całej prędkości lotu poziomego w dół; dodatkowo, bo rzeczywistej składowej pionowej –– nie wystarczy na podważenie tezy Komisji o nadani drzwiom prędkości przez wybuch, wspartej na faktach i obliczeniach.
To jest takie cichcem wprowadzenie jakby post-fizyki – narzuca mi się ta szersza analogia postmodernistyczna – „nowej fizyki” Artymowicza (czyli horrendalnej bujdy na resorach).
Choć z dystansem warto jednak zauważyć, że chyba nigdy nie może się stać tak, jeśli chodzi o nauki ścisłe, żeby doszło do jakiegoś lewicowo-liberalnego marszu przez instytuty i katedry nauk ścisłych dla obalenia starej fizyki przez wieki „pisanej pod PiS” (z wpisaną w nią prawicową tendencją do wykluczania, a nawet możliwością udzielania przez nią pomocy i metafizyce), ale od czasu do czasu jakieś fragmenty nauk ścisłych może to spotykać.
Cybernetyka była już raz ogłoszona obskurancką pseudonauką; przeglądałem słownik filozoficzny z lat 50. w tłumaczeniu na polski z rosyjskiego.
A tak na koniec: gdzie są fizycy z naszych uczelni i instytutów żyjący z naszych podatków, a nie szturmujący potężnych mediów dla obalenia kłamstw i przeciwstawienia się poniżaniu wartości nauki? Ja za nich nie mogę tego zrobić. Nawet te nasze tu wpisy powinny nie być potrzebne.
Bardzo obu Panom dziękuję i serdecznie pozdrawiam.