Nasz ci jest Pinior! Nasz ci jest Józek!
W ramach cyrku objazdowego o nazwie „Wyborcza na żywo” Kopaczyna z Michnikiem zawitali do Radomia gdzie na samym początku spotkania smoleńska oszustka i kłamczyni zadała zebranej publice fundamentalne pytanie: Dacie państwo przyzwolenie, że będziemy siedzieć? Te słowa to główne hasło obecnego etapu. Nie udało się przez rok obalić władzy wywołując uliczne zamieszki, więc chcąc nie chcąc trzeba teraz robić wszystko, aby wszelkiej maści wyhodowani przez salon III RP zdrajcy i złodzieje nie trafili za kratki. Pomysł na sparaliżowanie wymiaru sprawiedliwości i zniechęcenie rządzących do ukarania winnych jest jeden. Trzeba zmusić opinię publiczną i wytresowanych celebrytów do tego, aby masowo protestowali po każdym zatrzymaniu przestępcy w białym kołnierzyku. Ów pomysł realizowany jest i będzie na dwa sposoby. Na „Beatę Sawicką”, czyli na litość poprzez wylewane publicznie łzy, co ostatnio przerabialiśmy w Łodzi po zarzutach stawianych przez prokuraturę prezydent miasta Hannie Zdanowskiej z Platformy Obywatelskiej. Najpierw oskarżony/a płacze przed kamerami, a następnie skrzyknięta garstka ludzi – w tym przypadku urzędników ratusza - wychodzi na ulice z transparentami „Łodzianie z Hanką”.
W przypadku aresztowanego pod zarzutem korupcji, Józefa Piniora zastosowano inny wariant, który roboczo nazwijmy „Na legendę”. W tym wariancie trzeba jak najmniej, albo w ogóle nie mówić o tym, co delikwent ma za uszami, ale przekonywać na lewo i prawo, że głównym celem rządzących jest sponiewieranie „legendy” i zrzucenie jej z piedestału. Pinior to rzeczywiście w jakimś sensie legenda symbolizująca walkę z polskim Kościołem oraz bratanie się wierchuszki „Solidarności” z komuchami. On był pod tym względem jednym z pierwszych, a po okrągłym stole już w 1990 roku próbował zakładać jakieś trockistowskie lewackie ugrupowania. Cały problem jednak polega na tym, żeby ludzie nie zorientowali się, że mamy do czynienia z próbą zmanipulowania tłumu tak, aby chórem wykrzyczał, „Uwolnić Barabasza”. Nie łudźmy się, że sędziowie są wolni od takiej presji, na co dowodem jest zwolnienie z aresztu Piniora i Wardęgi (według IPN, TW ps. „Student”).
Wszyscy znamy pamiętną scenę z „Krzyżaków” Sienkiewicza, kiedy Danuśka żegnając prowadzonego na ścięcie toporem, Zbyszka z Bogdańca zdejmuje spod rucianego wianka białą zasłonę i owija nią głowę skazańca krzycząc: - Mój ci jest! Mój ci jest! Ten stary średniowieczny zwyczaj pozwalał damie serca ocalić głowę jej ukochanego i skazanego na śmierć rycerza, a biała chusta symbolizowała niewinność i wierność. Właśnie na naszych oczach Sanhedryn III RP posłał do boju fałszywe Danuśki wrzeszczące: – Nasz ci jest Pinior! Nasz ci jest Józek! Te pseudo Danuśki wyglądają raczej komicznie, bo w tę rolę wcieliły takie delikatne i zwiewne postaci jak Wałęsa, Frasyniuk, Hartman, Szostkiewicz, Wujec, Modzelewski czy profesorzyna Środzina, która na Facebooku poszła na całość pisząc: Dla PiS to bingoo!! Przecież właśnie o gnój chodzi, o gnojenie ludzi, którzy przypominają, że historia wyglądała nieco inaczej niż wymyślił to Prezes. Prezes lubi zapach gnojówki, koi go, pozwala zapomnieć o wyrzutach sumienia z powodu śmierci brata...
Nieprzypadkowo Środzina odwołuje się do gnoju, czyli g…a gdyż w tym konkretnym przypadku całe ta lewacka chmara robi za latające i żywiące się g….em muchy, a konkretnie chodzi im o to, aby Polacy pomyśleli sobie, że Pinior nie może być winny skoro tyle „autorytetów” za niego ręczy i kładzie za niego swoje głowy. Sięgając do powieści „Statek”, Waldemara Łysiaka ta jadąca na jednym wózku hołota chce wmówić społeczeństwu, że: Gdy tylu ludzi pochwala to samo, wtedy łatwo jest dojść do wniosku: jedzmy gówna, przecież miliony much nie mogą się mylić! Nie dajmy się ogłupiać tym coraz bardziej sparaliżowanym strachem łajdakom i pasożytom odsuniętym od koryt i marzącym o powrocie starych dobrych czasów lub choćby tylko o całkowitej bezkarności. Minął rok rządów prawicy, a g…o jak śmierdziało tak śmierdzi zaś stada much ciągle latają brzęcząc coraz donośniej. Czeka nas wielkie sprzątanie, a później długie wietrzenie polskiego domu inaczej nie pozbędziemy się tego czerwonego g…a i smrodu.
Felieton opublikowany w „Warszawskiej Gazecie”
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Nie słucham głosu much
Nie mój jest Pinior. Ani On dla mnie Józek, ani dla mnie Jego lewackie ugrupowania.
michael
2. a ja na TO
uwolnić Zygmunta Miernika od wyroku,człowieka prawdziwie godnego szacunku,a pan józiek
nie obchodzi mnie nic a nic ...
pozdr z drogi do Prawdziwej Polski, Polski bez lewactwa,
gość z drogi