Audiatur et altera pars
Obserwujemy nadzwyczaj nagłośnioną w mediach sprawę konfliktu między oficerami WP a obsługą hotelową i policją w Giżycku. Wygląda to na jednostronny zmasowany atak na wojsko.
ZASTRZEŻENIE - jeżeli potwierdzi się, iż owi wojskowi (czy któryś z nich) naruszył nietykalnosć osobistą kobiety - wówczas moje dalsze wywody bedą tylko dotyczyc teorii, a nie tego smutnego incydentu, ktory oczywiście w tym wypadku musiałby zakończyć się wydaleniem z wojska i wyrokiem sądowym.
Do napisania tej notki sprowokowało mnie jednak wystąpienie prokuratora z Gizycka, który mówił jedynie o rękoczynach między owymi wojskowymi a kimś z obsługi hotelowej (z treści wynikało, iż był to mężczyzna). Otóż wezwany policyjny patrol mógł interweniować w stosunku do oficerów WP (kiedy to stało sie wiadomym) - tylko w sytuacji zagrożenia czyjejś nietykalności cielesnej. W innych przypadkach organami właściwymi są - garnizonowy patrol (oficerski) i Żandermeria Wojskowa. Jeżeli te standardy nie były zachowane przez policyjne patrole - oficerowie mieli prawo nawet zastosować czynny opór.
Przypomnę - w przedwojennej Polsce oficerowie (głównie kawalerii) często bawili się w restauracjach - ich ulubiona rozrywka był śpiew: "Więc pijmy zdrowie, szwoleżerowie..." i dalej zgodnie z tekstem tej wojskowej piosenki rozbijali witryny z alkoholem. Właściciel restauracji był nawet zadowolony, gdyż przybyły nazajutrz wysłannik z pułku bez szemrania regulował nawet bardzo wygórowany rachunek. Rozmawiałem z przedstawicielem prawdziwej przedwojennej inteligencji - Józefem Wyszomirskim, któremu takie zachowanie dość prymitywnych kawalerzystów nie było w smak. Rozmawiałem także z przedwojennym rotmistrzem (Szukiewiczen), ktory po wrześniowej kampanii i pobycie w Murnau - zaliczył jeszcze kilka lat w powojennym Wojsku Polskim - jego sentyment do przedwojennych relacji wojska ze społeczeństwem był widoczny jak na dłoni. Stosunki powojenne w tej mierze uważał za kompletny upadek tradycji rycersko-ułańskiej i honoru oficerskiego.
Nastąpił okres tzw. Jaruzelitów - oficerów bez prawa noszenia broni, przegrywajacych z definicji przy każdym konflikcie na styku ze społeczeństwem. Chociaż ... Podam swój własny przykład - podjałem się roli "adwokata"w oficerskim sądzie jakiemu został poddany oficer po oskarżeniu przez grupę kelnerów, że skandalicznie zachowywał się w restauracji. Oddziałowy polittruk (czasem ważniejszy od dowódcy pułku) poinstruował skład sedziowski, "adwokata" (czyli mnie) i "prokuratora" (swojego politycznego oficera), że "wyrok" sądu musi być najsurowszy z możliwych - dajacy podstwę dowództwu dywizji do pokazowego wyrzucenia z wojska owego oficera. Na "sprawie" przedstawiłem - jako adwokat - jak wygladają stosunki wojsko - społeczeństwo w innych państwach cywilizowanego świata, jak wygladały owe stosunki w przedwojennej Polsce i do czego prowadzi takie poniżanie kadry oficerskiej. Mimo protestu wspomnianego "prokuratora" koleżeński sąd uniewinnił oficera. Oczywiście nie mialo tam miejsca żadne pobicie, a tym bardziej kobiety - z pisemnego "oskarżenia" kelnerów wynikało jasno, że chcieli wykorzystać parszywą sytuację stworzoną przez Jaruzelskiego, by kosztem kadry oficerskiej budować swoje EGO. Dowództwo dywizji - jak niepyszne musiało wyrok uznać i nawet robili fałszywe dobre miny do swojej złej gry...
To był okres skrajnie złego traktowania kadry wojskkowej - prowadzącego do całkowitej utraty znaczenia i poważania wojska w społeczeństwie. Obawiam się, iż siłą bezwładności poszczególni dowódcy, jak i kierownictwo MON zbyt pochopnie idą scieżką wyznaczoną przez Jaruzelskiego. Nie tędy droga - panowie. Audiatur et altera pars.
Nie wykluczałbym też prowokacji - wszak min. Maciarewicz jest solą w oku całego "głównego nurtu", całej politycznej opozycji.
Powtarzam - mój wywód dotyczy aktualnej sprawy tylko w przypadku, gdy wzmiankowana w mediach nietykalność kobiet nie została naruszona; w innym przypadku, to tylko teoretyczne rozważania...
- Janusz40 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Jestem poważnym zwolennikiem dawnej "przedwojennej"
rycerskiej tradycji wojskowej, honoru oficera. Dotyczy to nie tylko obyczaju w relacjach zewnętrznych, ale i oficerskiej odpowiedzialności za żołnierzy. Jaruzelska mentalność polegająca na zwalaniu oficerskiej odpowiedzialności na żołnierzy byłą ostoją bolszewickiej demoralizacji Wojska Polskiego.
Stanowczo uważam, że ten konkretny przypadek może, a nawet powinien być okazją do dużego, także i propagandowego powrotu do dawnej honorowej tradycji prawdziwie polskiej tradycji naszego Wojska.
Okazją, nie pretekstem.
michael