Euro 2016, czyli gra o Brexit.

Rosja potraktowała Euro poważnie:

piłkarze wydarli faworyzowanej Anglii remis, co jest zaskoczeniem, a rosyjscy kibole spuścili spektakularny łomot kibolom angielskim, co jest osiągnięciem, bo takiej bandyterki jak angielscy chuligani ze świecą szukać.

Owszem, to przykre, że (w zależności od źródła) 1-3 angielskich kiboli walczy o życie, ale – jak staram się od lat bezowocnie Czytelnikom przypominać – ruscy jak już leją, to na serio, bez względu na to, czy to dotyczy tak niszowej dziedziny, jak piłka kopana, czy wydarzeń w skali makro:

patrz Syria.

Mnie jednak interesuje w tym całym przeglądzie rezerw piłkarskich klubów europejskich (bo Barca, Real, Bayern czy nawet Juve spuszczają bez problemu bezwzględny łomot KAŻDEJ narodowej reprezentacji występującej na Euro):

czy Anglia nie wyjdzie z grupy.

Już straciła 2 punkty, za chwilę zażarty jak zawsze między wyspiarzami derbowy mecz z Walią, a 20 czerwca ze Słowacją, która wygrać musi, by marzyć o wyjściu z grupy.

Jeśli Anglia zostanie wyeliminowana, referendum nt Brexitu 23 czerwca może się skończyć bardzo interesującym wynikiem.

To znaczy mnie interesującym.

Ponieważ byłem i jestem przeciwnikiem euro kołchozów czy to pod nazwą RWPG czy Unia Europejska, precedens w postaci wyjścia zeń kogokolwiek , nawet Brytoli, jest miodem na moje (kamienne, ja wiadomo) serce.

I zupełnie nie obchodzi mnie ględzenie różnych jajogłowych, jakie to wyjście UK z UE będzie miało dla Polski straszliwe skutki.

Będzie – nie będzie, tyle warte te bajdurzenia, co zapewnienia w roku 2007, że żaden kryzys matuszce Europie nie grozi :-D

Strachy na Lachy, a takiej bandy muppetów, jak Holland, Juncker, Merkel, et consortes, to nawet w Ameryce Bananowej dawno nie widzieli.

Dlatego trzymam kciuki za Walijczyków i Słowaków, i za Anglików rzecz jasna (tych, którzy 23 czerwca zagłosują w referendum za Brexitem).

A u polityków wszelkiej orientacji z satysfakcją obserwuję puszczanie zwieraczy – cóż, tyle naszego.