Dziwni ludzie z cienia

avatar użytkownika elig

  

  Mają przemożny wpływ na polską politykę.  Weźmy choćby pod uwagę ostatnie głośne wydarzenia.  Pierwsze - to głosowanie nad kandydaturą sędziego Jędrzejewskiego do TK.  Okazało się, że pomysłodawcą usuwania kart wyborczych z czytników nie był wcale Paweł Kukiz, ale mało znany facet nazwiskiem Piotr Apel.  Gdy Ruch Narodowy zażądal przeprosin od Kukiza za obelgi wygłoszone przez niego pod adresem RN, tenże Piotr Apel pospieszył z oświadczeniem, iż żadnych przeprosin nie będzie.  Efektem działalności Piotra Apela było opuszczenie klubu Kukiz'15 przez trzech posłów: Kornela Morawieckiego, pani Zwiercan i Roberta Winnickiego.

 Za sprawą "taśm Kukiza" {TUTAJ} stoi Andrzej Żuromski - barwna postać {TUTAJ}.  Raper. współpracownik RingTV, skazany na więzienie za handel narkotykami [wydaje się, że wyroku nie odsiedział].  Według Marka Jakubiaka miał on przed wyborami parlamentarnymi szantażowac ujawnieniem nagranych przez siebie prywatnych rozmów Kukiza.  Pytany przez dziennikarzy tłumaczy się tak:

 "To nagranie nie było moje. Ja tego nie nagrywałem. Dostałem fragmenty nagrań. Pokazałem Markowi Jakubiakowi tylko o tym, że Paweł Kukiz jest zdrajcą, że chodzi i namawia ludzi przeciwko sobie i co o tym pan Marek Jakubiak sądzi. To była moja szczera rozmowa z Markiem Jakubiakiem
— wyjaśnia niezbyt gramatycznie.
Na dowód, że nie doszło do szantażu odtwarza ze swego telefonu nagranie rozmowy z Jakubiakiem. Jak twierdzi, ze względu na realizację programu Ring TV, ma włączoną w telefonie aplikację nagrywającą wszystkie rozmowy.
Znalazłem w telefonie rozmowę, w której pokazuję kłamstwa Jakubiaka. I chciałbym ją teraz z tego telefonu puścić".

 Zbyt wiarygodnie to nie brzmi.  Andrzej Żuromski nie jest jedyną "dziwną osobą" wpływającą na polską politykę.  Sylwester Latkowski też miał kryminalną przeszłość.  Pomimo tego w roku 2013 został redaktorem naczelnym tygodnka "Wprost".  W czerwcu 2015 tak o nim pisałam w mojej notce "Pochwała "niesłusznych" dziennikarzy" {TUTAJ}:

 "jeśli chodzi o zwalczanie patologii władzy, to wieksze zasługi mają ci "niesłuszni".  Tylko Sylwester Latkowski odważył się rok temu opublikować w tygodniku "Wprost /którego był wtedy naczelnym/ stenogramy taśm z podsłuchów. (...) w wyniku działań Latkowskiego Tusk uciekł do Brukseli, Sikorski przestał być ministrem spraw zagranicznych, a Sienkiewicz szefem MSW i doszło do rekonstrukcji rządu we wrześniu 2014 roku.  Nietrudno zauważyć, że w ostatnich trzech dniach /8-10.06.2015/ mieliśmy do czynienia z "powtórką z rozrywki".

   Oto mało znany Zbigniew Stonoga, biznesmen i wydawca periodyku internetowego "Gazeta Stonogi" otrzymal od kogoś link do chińskiego serwera, na którym były akta Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga dotyczące afery podsłuchowej.  Co zrobił Stonoga?  Wrzucil je na Facebooka, tak by każdy mógł się z nimi zapoznać. (...)  

  Wprawiły one rząd w taką panikę, iż wczoraj /10.06/ pani premier zdymisjonowała trzech ministrów, trzech wiceministrów oraz swych doradców: Rostowskiego i Cichockiego.  Zapowiedziano rezygnację Sikorskiego z funkcji marszałka Sejmu.  Bartłomiej Sienkiewicz oznajmił o ostatecznym wycofaniu się z życia publicznego.".

 Stonoga został w zeszłym roku skazany na rok więzienia.  Czy poszedł do kryminału - nie wiem.  Faktem jest, że zarówno Żuromskiego, jak i Latkowskiego oraz Stonogę można nazwać "dziwnymi ludźmi z cienia".  Jeszcze bardziej zasługują na to miano tajemniczy "władcy taśm", czyli wciąż nieznani dysponenci nagrań kompromitujacych polityków i biznesmenów.

 Są oni wciąz aktywni, o czym świadczy ujawnienie przez Cezarego Gmyza z najnowszym numerze "Do Rzeczy" [nr 17/2016] nagrania rozmowy Grasia z Kulczykiem z 2014 roku.  Graś ma pretensje dodziennika "Fakt" o krytykowanie rządu PO i mówi o swych interwencjach w tej sprawie u niemieckiego wydawxcy oraz u Angeli Merkel.  Sześć tygodni po tej rozmowie naczelny "Faktu"został zwolniony, a do redakcji przysłano niemieckiego nadzorcę.  Fragmenty nagrania można przeczytać {TUTAJ}.

 Ciekawy jest dzisiejszy [25.04.2016] komentarz Janusza Korwin-Mikkego do ostatnich wydarzeń:

 "Św. pamięci Lech Kaczyński obiecał ujawnić aneks do raportu WSI. Ja wtedy natychmiast na swoim blogu zapowiedziałem, że on tego nie zrobi, tylko będzie szantażował tych ludzi groźbą ujawnienia i za to kupować poparcie. W ten sposób pewna część służb specjalnych pracuje teraz dla PiS. Ci ludzie zrobili aferę przeciwko PO, ci ludzie teraz, jak tylko Kukiz zagrał przeciwko PiS, natychmiast znalazły się taśmy na Kukiza. A teraz znajdują się dalsze taśmy na PO, bo PO idzie trochę w górę w sondażach - mówi w rozmowie z Interią Janusz Korwin-Mikke. 
- Każda część bezpieki ma swoją własną partię - dodaje lider KORWiN." {TUTAJ}.

  Trzeba powiedzieć, że i prezydent Andrzej Duda nie kwapi się jakoś z opublikowaniem aneksu.

 

 

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika UPARTY

1. Janusz Korwin -Mikke jest w błędzie.

Gdyby Macierewicz wykrył jakieś działania wojskowej bezpieki, które mogły by być dowodami na przestępczą działalność służb, czyli nadawały się do szantażu, to po prostu zawiadomił by prokuraturę. Raport Macierewicza, przynajmniej jeśli chodzi o jego pierwszą część ma charakter wyłącznie edukacyjny. Miał uświadomić ludziom nie zorientowanym w praktycznym działaniu organizacyjnym w jakiejkolwiek dziedzinie życia jak mogą działać służby. Oczywiście był on groźny dla niektórych polityków ale z punktu widzenia służb ich los był nieistotny. Jak nie ten, to tamten będzie robić karierę.
Druga część raportu nie może być opublikowana ze względu na wyrok sądowy, już nie pamiętam czy Sadu Najwyższego, czy TK zarzucający ustawie pewien defekt. Otóż nikt nie ma możłiwości sprostowania zawartych w tym raporcie informacji na swój temat, bo nie ma już Komisji Macierewicza, która mogła by do tego raportu wnieść jakiekolwiek zmiany.
Co do zaś publikowania kolejnych taśm, to nie sądzę, by ktokolwiek z PiS`u miał w tym jakiś udział.
Myśle, ze te publikacje są raczej skutkiem albo walki zagranicznych ośrodków o dominację nad Polską, ale to mniej prawdopodobne. Najbardziej prawdopodobną przyczyną ich publikacji jest .... brak pieniędzy. Wydaje mi się, że po prostu "koledzy", którzy zostali odcięci od kasy odgrywają się na tych co jeszcze mają do nich dostęp. Pierwsza afera taśmowa wybuchła wtedy, gdy skończyły się przetargi na duże projekty infrastrukturalne a firmy budowlane zaczęły plajtować. Do tych firm byli podłączeni różni "załatwiacze, oczywiście z dawnych służb (i to niekoniecznie polskich) i to oni po pierwsze gromadzili nagrania a po drugie ich używali. Te nagrania żadnym służbą nie są do niczego potrzebne natomiast "załatwiaczom" niezbędne. Stąd nie ma się co dziwić, że ujawniane są przez postacie takie jak Latkowski czy Stonoga. O ile nie prawdą jest stwierdzenie, że kapitał nie ma narodowości o tyle prawdziwe jest stwierdzenie, że kanalia nie ma żadnych więzi społecznych, w tym narodowych.
Nowe taśmy dotyczące mediów pojawiły się wtedy, gdy Kurski zaczął zmiany w TVP i kilka, może kilkanaście firm medialnych poczuło zagrożenie finansowe w tym pewnie jedna albo więcej zwróciła się Springera o zlecenia a jak ich nie dostała, to się odwinęła i tyle.

Po drugie trzeba pamiętać, że w biznesie nie ma tajemnic. Każdy stara się je zachować dla siebie ale nikomu sie to nie udaje. Tak więc, gdy ktoś coś nagrał, to koledzy to wiedzą i nawet jak nie nagrywający to ktoś inny może z tych nagrań za odpowiednią opłatą skorzystać.

uparty

avatar użytkownika michael

2. Janusz Korwin-Mikke nie jest w błędzie, On dobrze wie co mówi.

Janusz Korwin-Mikke jest za inteligentny, aby się w ten sposób mylić. Janusz Korwin-Mikke świadomie i zimno insynuuje mówiąc co Jarosław Kaczyński ma zamiar zrobić. 
Janusz Korwin-Mikke przypisuje Jarosławowi Kaczyńskiemu zamiar szantażowania.

Zupełnie na tej samej zasadzie ktoś mógłby teraz powiedzieć, że Janusz Korwin-Mikke "ma zamiar" doprowadzić do [kradzieży aneksu do raportu]. W tym kwadratowym nawiasie można umieścić każde, dowolne świństwo albo nawet przestępstwo. Na tym polega zabieg zwany insynuacją. Janusz Korwin-Mikke jeszcze tego nie zrobił, dopiero ma zamiar, jeszcze nic się nie stało, ma dopiero jakąś podłą intencję...
Proszę zwrócić uwagę. Janusz Korwin-Mikke insynuuje Jarosławowi Kaczyńskiemu zamiar szantażowania, a więc insynuuje zamiar czynienia czegoś obrzydliwego.
Dokładnie na tej samej zasadzie logicznej jakiś głupi i wstrętny człowiek mógłby insynuować, że Janusz Korwin-Mikke ma zamiar śmierdzieć.

Insynuacja jest jednym z paskudniejszych chwytów, dlatego potępiam ten sposób dyfamacji, oczerniania i zachowania w każdego typu relacjach międzyludzkich.
avatar użytkownika elig

3. @UPARTY

To ciekawa koncepcja. Nigdy nie zastanawiałam się nad finansową stroną sprawy taśm.

avatar użytkownika elig

4. @michael

Zgoda co do insynuacji. Dlaczego jednak prezydent Andrzej Duda milczy? Urząd objął prawie 9 miesięcy temu i nie powiedział dotąd ani slowa o aneksie.