17. rocznica wstąpienia Polski do NATO
Prezydent RP Andrzej Duda skierował do uczestników spotkania list, który odczytał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch.
- Po siedemnastu latach od wstąpienia naszego kraju do NATO przekonujemy się jeszcze dobitniej jak doniosły i niezbędny był to akt dla bezpieczeństwa Polski. (…) Musimy rozwijać i szanować własną silną armię, ale też wzmacniać gwarancje sojuszniczej pomocy w przypadku zagrożenia. W wymiarze bezpośrednim NATO pozostaje głównym zewnętrznym filarem bezpieczeństwa Rzeczpospolitej – napisał w liście prezydent Andrzej Duda.
Prezydent przypomniał także w liście, że Polska doskonale rozumie, iż członkostwo w NATO niesie ze sobą nie tylko przywileje, ale również odpowiedzialność. – Jako gospodarz szczytu pragniemy, aby decyzje podjęte w Warszawie przyniosły realne wzmocnienie bezpieczeństwa Europy – napisał Andrzej Duda.
Podczas konferencji na temat historii, drogi wstąpienia Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego mówili m.in. minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, minister Piotr Naimski, minister Jan Parys oraz Sławomir Cenckiewicz, dyrektor Centralnego Archiwum Wojskowego. Odczytane zostały także listy od premierów Jana Olszewskiego i Jarosława Kaczyńskiego.
- Rok 2016 to rok, w którym w Polsce odbędzie się najważniejsze wydarzenie wolnego świata - szczyt NATO w Warszawie (…) Szczyt NATO w Warszawie, który, jak mamy nadzieję, jak zamierzamy - zmieni charakter obecności Polski w NATO raz na zawsze. Zakończy tę długą drogę (...) i uczyni Polskę i inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej pełnoprawnymi członkami NATO. Chcę podkreślić, że na tej drodze wszyscy – po polskiej i sojuszniczej stronie – odegrali swoją ważną rolę, za którą chcę serdecznie podziękować - powiedział podczas spotkania minister Antoni Macierewicz.
Minister obrony narodowej zaznaczył w trakcie swojego wystąpienia, że - nie tylko rząd i siły zbrojne, ale cały naród polski stoi na gruncie sojuszniczej jedności i obrony przed możliwą agresją, bez względu na to, z którego kierunku ona nastąpi. Jestem przekonany, Polacy są przekonani, że ta nasza determinacja znajdzie pełne odzwierciedlenie i pełną wzajemność ze strony naszych sojuszników w lipcu, podczas szczytu NATO - podkreślił Antoni Macierewicz.
W liście skierowanym do uczestników spotkania, odnosząc się do historii oraz przyszłości Sojuszu, premier Jan Olszewski napisał - 17 rocznica wstąpienia do NATO w naturalny sposób skłania do refleksji nad przebiegiem tego procesu i włączania Polski w ten największy, najbardziej efektywny sojusz wojskowo–polityczny, jaki w XX wieku powstał i do dzisiaj funkcjonuje.(...) Przez te 17 lat, niezależnie od tego jakie w tym okresie działały rządy, Polska była niesłychanie lojalnym i nieuchylającym się od ponoszenia kosztów partnerem w Sojuszu. Sytuacja geopolityczna w ciągu kilku lat uległa dość zasadniczej zmianie. Konflikt ukraiński i aktualna polityka rosyjska stawia nas i całą flankę wschodnioeuropejską Paktu w zupełnie nowej sytuacji i wymaga nowych rozwiązań. Tegoroczny szczyt Paktu Północnoatlantyckiego w Warszawie stoi niewątpliwie wobec tego wyzwania i musi na to wyzwanie odpowiedzieć (…).
- 12 marca 1999 roku Polska stała się pełnoprawnym członkiem NATO, a cztery dni później, po raz pierwszy w historii biało-czerwona flaga załopotała na maszcie przed Kwaterą Główną Sojuszu. Wiemy, że ten sukces nie byłby możliwy bez wsparcia ze strony pozostałych członków Sojuszu. (…) Dziś trudno wyobrazić sobie NATO bez Polski, a Polskę bez NATO. Potwierdza to także fakt, że to właśnie Warszawa będzie miejscem lipcowego szczytu, a nasz kraj po raz pierwszy pełnić będzie rolę gospodarza. (…) Celebrując tę rocznicę musimy mieć świadomość, że za naszą wschodnią granicą, która jest jednocześnie granicą NATO, sytuacja jest trudna. Sojusz czekają nowe wyzwania, na które realne odpowiedzi powinny zostać zdefiniowane na lipcowym szczycie w Warszawie. Jednak niezależnie od bieżącej sytuacji geopolitycznej nie ulega wątpliwości, że droga, którą wspólnie obraliśmy ponad dwie dekady temu, a która doprowadziła Polaków, Czechów, Słowaków, Estów i Węgrów do członkostwa w NATO, była drogą słuszną. Dziś możemy świętować, bo jest to dzień ważny nie tylko dla Polaków, jestem głęboko przekonany, że także dla całego Sojuszu – napisał z kolei w liście do uczestników spotkania premier Jarosław Kaczyński.
http://mon.gov.pl/aktualnosci/artykul/najnowsze/17-rocznica-wstapienia-polski-do-nato-h2016-03-11/
- Zaloguj się, by odpowiadać
11 komentarzy
1. A. Macierewicz: Polska na
A. Macierewicz: Polska na progu wielkiej zmiany
uczestnictwa politycznego w NATO do pełnoprawnego członkostwa –
powiedział minister
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Bilans 17 lat Polski w NATO.
Bilans 17 lat Polski w NATO. Co się zmieniło, co czeka polską armię?
szczytu sojuszu w Warszawie. Politycy chcą, by przyniósł on decyzje o
wojskowym wzmocnieniu wschodniej flanki. Członkostwo w NATO wiązało się
ze zmianami sprzętowymi, legislacyjnymi i z udziałem we wspólnych
operacjach.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Międzynarodowy Kongres:
Międzynarodowy Kongres: „Problemy współczesnej polityki. Konflikty zbrojne i terroryzm” – prelekcja Antoniego Macierewicza, ministra obrony narodowej RP
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. szwabskie jątrzenie
Szczyt NATO w Polsce zagrożony? Niemiecki dziennik o "pochmurnym świecie Kaczyńskiego"
1. Szczyt NATO powinien zostać przeniesiony z Warszawy do innego miasta
2. Tak sugeruje niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung"
Konrad Schuller, autor komentarza, zwraca uwagę na dylemat, przed jakim
stanęłaby Unia Europejska, gdyby zaistniała konieczność zastosowania
sankcji wobec Polski.
"Polska jest sojusznikiem w UE i
NATO, a kary przeciwko sojusznikom wpływają negatywnie na zwartość
(sojuszu - przyp. red.). Dotyczy to w szczególnym stopniu Polski.
Narodowi konserwatyści pielęgnują mit o UE jako w rzeczywistości jedynie
kamuflażu dla niemieckiej hegemonii. Każdą "interwencję" Brukseli
zinterpretują jako próbę podporządkowania dumnych narodów Berlinowi -
czytamy w "FAS" - niedzielnym wydaniu "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
"Sparaliżowane państwo prawa"
Zdaniem Schullera wielu Polaków wierzy w tezę o "kolonializacji"
Polski przez "obce mocarstwa". Jak zaznacza, brukselskie sankcje
wzmocniłyby jedynie ten przekaz. "Pogłębiłyby przepaść, zamiast ją
zasypać - ku radości Moskwy, która tylko na to czeka" - pisze autor
komentarza.
Schuller zaznacza, że "sparaliżowane państwo
prawa" w kraju członkowskim NATO i UE jest jednak "co najmniej tak samo
niebezpieczne". "Kraje z obniżonym bezpieczeństwem prawnym zagrażają
zdolności funkcjonowania całego obszaru gospodarczego i prawnego UE" -
uważa niemiecki dziennikarz.
"Pochmurny świat Kaczyńskiego"
"Coś musi się stać, pytanie tylko, co" - stwierdza Schuller.
Europejska procedura ochrony praworządności przewiduje zgodnie z
artykułem 7 traktatu UE kroki przeciwko danemu krajowi dopiero na końcu
długiego dialogu. "Dialog należy już teraz rozpocząć, aby nie doszło do
sankcji, których nikt nie chce" - uważa Schuller.
Jak zaznacza, Niemcy
będące "w pochmurnym świecie Kaczyńskiego mocarstwem kolonialnym"
powinny zachowywać się wstrzemięźliwie. "Martin Schulz i Guenther
Ottinger muszą przestać reagować" - pisze Schuller dodając, że "nic
bardziej nie ucieszyłoby Kaczyńskiego, niż możliwość zawołania: Niemcy
atakują".
Możliwe przeniesienie szczytu?
Zdaniem autora dużo większe zagrożenie płynie do Europy z
kierunki Rosji. Mimo to, jak stwierdza dziennikarz, nie powinno się
jednak uważać za niepodważalne planów zorganizowania szczytu w Warszawie.
"Jeżeli Kaczyński nie zaprzestanie do tego czasu demontowania państwa
prawa, to (organizacja szczytu w Warszawie - przyp. red.) byłaby
katastrofalnym sygnałem" - pisze Schuller.
"Szczyt w Rydze, Tallinie czy Wilnie byłby jako sygnał niezawodności wcale nie gorszy od szczytu w Warszawie" - zauważa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Tym wszystkim co jątrzą
KLĄTWY
Wspomnij, Panie, na zelżywość sług Twoich
- a jakom ponosił wzgardę w zanadrzu
swym od wszystkich narodów możnych.
Psalm LXXXIX
Żaden król polski nie stał na szafocie,
A więc nam Francuz powie: buntowniki.
Żaden mnich polski nie bluźnił wszech-cnocie,
Więc nam heretyk powie: heretyki.
Żaden pług polski cudzej nie pruł ziemi,
Więc poczytani będziem jak złodzieje.
Żaden duch polski nie zerwał z swojemi,
A więc nas uczyć będą - czym są dzieje?
Ale czas idzie - Szlachty-Chrystusowej,
Sumienia-głosu i wiedzy-bezmownej;
Ale czas idzie i prości się droga...
Strach tym - co dzisiaj bać się uczą Boga.
Cyprian Kamil Norwid
6. @guantanamera
bardzo dziekuję za Norwida, wykorzystam dzisiaj ten psalm w serwisie. Jakie to ponad czasowe i napełniające nadzieja "Ale czas idzie - Szlachty-Chrystusowej"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. klasyka manipulacji w wydaniu Michnikoidów z Czerskiej i oklolic
Popularny blog wojskowy w USA o Macierewiczu: Wichrzyciel, który nie zawaha się zniszczyć przeciwników politycznych
blogów, czytany przez najważniejszych specjalistów z branży wojskowej,
"War is boring" porównuje szefa MON Antoniego Macierewicza do Teda Cruza
- "wichrzyciela, które nie zawaha się zniszczyć swoich przeciwników
politycznych, nawet za cenę własnej pozycji".
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,19763207,jeden-z-najpopularniejszych-blogow-wojskowych-w-usa-porownuje.html#ixzz42sOgM2cO
http://warisboring.com/articles/warsaws-generals-are-fed-up-with-polands...
Five senior Polish generals resigned this month in a major and abrupt shakeup along NATO’s eastern flank. That is nearly a quarter of Poland’s general staff, according to the Gazeta newspaper. It may be the biggest shakeup of the country’s senior military leadership since the end of the Cold War.
The generals didn’t give a public reason for their exit. But it’s highly unusual for senior staff to resign en masse, let alone before the upcoming 2016 NATO summit to be held in Warsaw. “The generals in question included joint staff chief Ireneusz Bartniak and the commanders of land forces, the navy and the armored and airborne forces,” the AFP reported.
Pięciu polskich generałów zrezygnowałow tym miesiącu. Jest to prawie jedna czwarta ogółu pracowników w Polsce, według gazety Gazety. To może być największy wstrząs starszego kierownictwa wojskowego w tym kraju od czasu zakończenia zimnej wojny.
Generałowie nie podają powodu ich odejścia. Ale
to jest bardzo nietypowe zrezygnować masowo, przed zbliżającym się szczytem NATO 2016, które odbędzie się w
Warszawie.
Według
Gazety, punkt zwrotny było niedawne przemówienie Macierewicza, gdzie oficerowie, którzy przyłączyli się do wojska w czasach
komunizmu nie mają przyszłości w siłach zbrojnych. Generałowie obawiali się również ich emerytury były narażone na obcięcie.
"Politico": USA ograniczają kontakty z Polską. "Cierpki polsko-amerykański romans"
opublikowanym na portalu Politico.eu, warszawski korespondent
czasopisma Jan Cienski i Joseph Schatz z Waszyngtonu wskazują, że "atak
PiS na Trybunał Konstytucyjny zagraża wieloletniemu sojuszowi Polski ze
Stanami Zjednoczonymi".
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,19768139,politico-usa-ogranicza-kontakty-z-polska-cierpki-polsko-amerykanski.html#ixzz42yTSlOrc
------------------------------------------------------
USA ujawniło priorytety na warszawski szczyt (http://www.tvn24.pl)
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/nato-usa-ujawnilo-priorytety-...
Rekomendacje i plany działań na wschodzie, w tym wzmocnienie obecności wojskowej, i na południu to priorytety USA na warszawski szczyt NATO – powiedział w Brukseli Jack Hillmeyer z amerykańskiej misji przy NATO. Hillmeyer przypomniał, że na walijskim szczycie sojusznicy, wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, przyjęli plan działań na rzecz gotowości (RAP), przewidujący zwiększenie aktywności wojskowej na wschodniej flance i wprowadzający nowe struktury.
Siły odpowiedzi - NRF – postanowiono podwoić do 40 tys. żołnierzy, wraz z wydzieleniem z nich tzw. szpicy czyli Wspólnych Sił Operacyjnych Bardzo Wysokiej Gotowości (skrót nazwy angielskiej VJTF) w składzie 5 tys. żołnierzy, których działanie ma zabezpieczać sześć grup integracyjnych (NATO Force Integration Units), rozlokowanych w krajach bałtyckich, Polsce, Rumunii i Bułgarii. - To sześć nowych flag NATO na wschodniej stronie sojuszu – podkreślił Hillmeyer. - Po warszawskim szczycie oczekujemy, że będziemy mieli plany wojskowe i rekomendacje oraz że będziemy zdolni określić dokładnie, jak NATO zamierza te rekomendacje wypełniać – powiedział dziennikarzom. Hillmeyer nawiązał też do zapowiedzi zwiększenia finansowania europejskiej inicjatywy wsparcia (European Reassurance Initiative – ERI) z ok. 800 mln do 3,4 mld dolarów w kolejnym roku budżetowym, wskazując, że umożliwi to nieprzerwaną obecność sił wielkości brygady ćwiczących rotacyjnie na wschodniej flance. - To prezydencka prośba o finansowanie, które nie jest jeszcze zaakceptowane, sfinalizowane, ale kto obserwuje amerykańską politykę, widzi, że Kongres ogólnie popiera zwiększanie budżetu obronnego – zaznaczył.
Do tej pory, choć mamy ciągłą rotacyjną obecność, nie zadeklarowaliśmy, że te wojska będą tu cały czas. Nowa ERI to zapowiedź, że będzie to nieprzerwana obecność amerykańskich brygadowych grup bojowych. Amerykańskie siły wielkości brygady będą cały czas obecne na wschodzie – dodał, zwracając uwagę, że dotychczas, po zakończeniu ćwiczeń przez jedną grupę, druga nie zawsze natychmiast była na miejscu. Dzięki zwiększeniu nakładów ma nie być przerw.
Amerykańskie plany zakładają możliwość przerzucenia na wschodnie obrzeża sojuszu czterech brygad. Dwie stacjonują w Europie Zachodniej - powietrznodesantowa we włoskiej Vicenzy i kawalerii pancernej w Niemczech. Kolejna brygadowa grupa bojowa – ok. 5 tys. żołnierzy – będzie ćwiczyć rotacyjnie w regionie, w Europie ma być też składowany sprzęt dla kolejnej ciężkiej brygady, by w razie potrzeby mogli go użyć żołnierze przerzucani z USA lub amerykańskich baz spoza Europy. Jak powiedział Hillmeyer, składy, których dokładnej lokalizacji jeszcze nie ustalono, prawdopodobnie będą umieszczone w którymś z miejsc na zachodzie Europy używanych do tego celu już wcześniej. - Eksperci zapewne dyskutowaliby o rozlokowaniu - za daleko na wschodzie oznaczałoby, że sprzęt może zostać przejęty; za daleko na zachodzie - że nie można go ściągnąć na czas. Żeby uwzględnić oba aspekty, jesteśmy zdecydowani mieć brygadę na wschodzie i skład sprzętu na zachodzie - tłumaczył. - Wszystkie te zapowiedzi mieszczą się w postanowieniach aktu stanowiącego NATO-Rosja, który mówi, że nie będziemy rozmieszczać stałych sił na wschodzie. Nie rozmieszczamy stałych sił na wschodzie, bo mamy ciągłą rotacyjna obecność, a nie stałą; także wyposażenie dla czwartej brygady to nie wojska, lecz sprzęt – podkreślił.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Szczujnia z Czerskiej wpada we własne sidła ")))
Według naszych źródeł do rozmowy doszło na początku marca najprawdopodobniej w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej. Oprócz Kaczyńskiego i Jonesa uczestniczył w niej jedynie tłumacz.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19767105,zimny-powiew-z-usa.html
Bartosz T. Wieliński, Agata Kondzińska
15.03.2016
Ambasador USA w Warszawie Paul W. Jones w rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim stanowczo domagał się odblokowania Trybunału Konstytucyjnego - dowiedziała się "Wyborcza". Po tym spotkaniu politycy PiS zaczęli atakować USA.
Atmosfera spotkania zdaniem naszych rozmówców była lodowata, Kaczyński wyszedł mocno poirytowany.
Amerykański dyplomata dopytywał się bowiem, czy rząd PiS uzna opinię Komisji Weneckiej i odblokuje Trybunał. Już samo to, że do takiej rozmowy doszło, zaskakuje, bo prezes PiS z reguły z dyplomatami nie rozmawia.
Nie wiemy, jak Kaczyński odpowiadał na pytania Jonesa. - Było jednak widać, że ciągłe wracanie do kwestii Trybunału wyraźnie mu się nie podoba - mówi polityk PiS.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Orban: więcej szacunku dla Polaków
Premier Węgier Viktor Orban ocenił we wtorek, że Europa nie jest wolna. Mówił o tym na uroczystości w święto narodowe z okazji rocznicy wybuchu powstania przeciwko Habsburgom w 1848 r. Zaapelował też o więcej szacunku dla Polaków. Dziś, 168 lat po wielkich walkach wolnościowych ludów europejskich, "nasza wspólna ojczyzna Europa nie jest wolna" – oświadczył Orban na uroczystości przed Węgierskim Muzeum Narodowym.
Według niego jest tak dlatego, że wolność zaczyna się od wypowiedzenia prawdy, a tymczasem "dziś nie wolno w Europie wypowiadać prawdy", nie wolno mówić, że Europie zagraża wędrówka ludów, że imigracja przynosi kontynentowi przestępczość i terroryzm i że "nie jest to przypadkowe", lecz stanowi "zaplanowaną, ukierunkowaną akcję". Premier osobno podziękował przybyłym na uroczystości Polakom, podkreślając: - Tak jak podczas naszej tysiącletniej wspólnej historii również teraz stoimy przy waszym boku w walce, którą toczycie o wolność i niezależność waszej ojczyzny. Na uroczystości w Budapeszcie jak co roku udali się przedstawiciele klubów "Gazety Polskiej". - Wraz z wami mówimy Brukseli: więcej szacunku dla Polaków – zaapelował. Podczas przemówienia Orbana grupa demonstrantów na placu Kalwina przy Muzeum Narodowym protestowała przeciwko rządowi, odwracając się plecami do miejsca, z którego przemawiał premier. Szef organizacji Społeczeństwo Obywatelskie na rzecz Demokratycznych Węgier, które zorganizowało akcję, Zoltan Bueki powiedział, że wybrano taką formę protestu, bo "Orban dawno temu odwrócił się od narodu węgierskiego".
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/orban-europa-nie-jest-dzis-wo...
Mocne wsparcie ze strony Czechów
Zeman do Dudy: Polski rząd ma pełne prawo do realizacji działań, do których otrzymał mandat! "UE powinna skupić się wreszcie na swoim zadaniu"
Rząd polski powstał w wyniku wolnych wyborów, a w związku z tym ma pełne prawo do realizacji działań, do których otrzymał mandat. (…) UE powinna skupić się wreszcie na swoim zadaniu – ochronie swoich granic
— mówił prezydent Republiki Czeskiej Milos Zeman w trakcie wspólnej konferencji z prezydentem Polski .
Dziękuje za te słowa
— odpowiedział Duda.
W ramach Grupy Wyszehradzkiej mówimy jednym głosem. Kryzys migracyjny nie jest rozwiązany i Unia powinna podjąć w tej sprawie odpowiednie kroki. Jeszcze tok temu słyszałem, że Grupa straciła na znaczeniu i trzeba ją odbudować. Wydarzenia ostatniego roku pokazały, że grupa żyje, jest silna i potrafi mówić jednym głosem. To właśnie Republika Czeska ma przewodnictwo w Grupie, które w tym roku przejmie Rzeczpospolita.
Prezydenci rozmawiali też na temat zbliżającego się szczytu NATO w Warszawie.
Chcemy by szczyt odpowiedział na wszystkie zagrożenia. Zarówno na te które mogą płynąć ze wschodu jak i z południa. Mówię tu o ekspansji Państwa Islamskiego
— powiedział.
Rozmawialiśmy też o współpracy w ramach trójkąta ABC - Adriatyk, Bałtyk, Morze Czarne. To bardzo ciekawa perspektywa współpracy państw Europy Środkowo-Wschodniej
— dodał prezydent.
http://wpolityce.pl/swiat/285210-mocne-wsparcie-ze-strony-czechow-zeman-...
Polska i Łotwa chcą współpracować w kwestii ochrony wschodniej flanki NATO
skutecznej obrony wschodniej flanki NATO i całego Sojuszu. Szczegóły
współdziałania obu
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Zostaniemy bezbronni. A Duda tak pięknie mówił o swojej niezłomności...
Prezydent Andrzej Duda pięknie mówił w ONZ we wrześniu zeszłego roku:
"Twórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły". I przed
międzynarodową społecznością deklarował, że Polska zobowiązuje się do
aktywnej współpracy na rzecz międzynarodowego porządku opartego na
prawie.
Dziś ta sama międzynarodowa społeczność musi się dziwić, dlaczego polski
prezydent apeluje o coś do świata, a rządzący jego ojczyzną nie
zamierzają się do apelu swojego prezydenta stosować. Dlaczego sam mówca
stoi po stronie tych, którzy uznają nie siłę prawa - bo je lekceważą i
ignorują - ale po stronie siły większości, która uznała, że wolno jej
wszystko?
W owym - jak przedstawiała to prawicowa publicystyka - historycznym wystąpieniu w Nowym Jorku prezydent Andrzej Duda
zadeklarował się również jako zwolennik dotrzymywania zobowiązań
zapisanych w prawie. "Żadne deklaracje przywódców państw, żadne
obietnice i zaklęcia nie zastąpią traktatów, konwencji i rezolucji.
Żadne negocjacje za zamkniętymi drzwiami nie mogą prowadzić do ich
podeptania i złamania".
Dziś prezydent stoi jednak po
stronie tych, którzy za nic mają traktaty, konwencje i rezolucje. Opinię
Komisji Weneckiej zlekceważono, choć jesteśmy członkami Rady Europy i
ratyfikowaliśmy europejską konwencję praw człowieka. Dziś rząd tę
konwencję depcze, podobnie jak polską konstytucję. A prezydent działania
rządu coraz agresywniej wspiera.
Oburzająca była
parafraza religijnego hymnu polskiej wolności. Prezydent tak bardzo chce
pokazać, że nie jest tylko bezrefleksyjnym notariuszem decyzji
Jarosława Kaczyńskiego, że próbuje przelicytować patrona. Ale to się nie
uda. Nikt nie jest w stanie przelicytować prezesa PiS. A takie
zachowania nie tylko ocierają się o śmieszność, ale także kierują głowę
państwa na bardzo niebezpieczną ścieżkę. Bo im bardziej agresywnie
Kaczyński będzie atakował swoich konkurentów politycznych, im bardziej
będzie ich poniżał, odbierał im prawo do patriotyzmu i polskości, tym
mocniej będzie musiał reagować prezydent. Ten sam, który w kampanii tak
pięknie mówił o budowaniu wspólnoty.
Andrzej Duda
już kilkakrotnie mógł pokazać, że jest prawdziwie niezłomny - jak to
czule sam o sobie powiedział. Nie wykorzystał danych okazji, dziś ma
ostatnią szansę. Choć jego niedawne wystąpienie w Otwocku nie pozostawia złudzeń.
Nadziei nie daje też szczyt NATO. PiS i prezydent raczej się nie
przestraszą międzynarodowych konsekwencji, choć Dudzie zależy na
spotkaniu z Barackiem Obamą (tak ładnie wyglądałoby ich zdjęcie z tego
szczytu na okładce prawicowego tygodnika).
A skutek
będzie taki, że Europa i świat nas po prostu zostawią. Może Parlament
Europejski czy Komisja Europejska wyda opinię (wiadomo, co o tym myślą
panowie rządzący), może nawet jakieś sankcje będą. Ale tak naprawdę
świat nas opuści. Europa zacznie budować coraz śmielej swoje twarde
jądro bez kłopotliwych krajów ze Wschodu. Ameryka, która od czasów
prezydentury Baracka Obamy kłania się w stronę Pacyfiku, uzna, że jej
wschodnioeuropejski sojusznik nie jest już wiarygodny, a więc -
pożądany.
Zostaniemy sami, jak to bywało w przeszłości. Sami i coraz bardziej bezbronni.
Siła prawa nas nie obroni, bo sami to prawo podeptaliśmy.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19767218,zostaniemy-sami.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Nowi generałowie
Nowi generałowie Macierewicza. Wojsko przychylnie patrzy na zmiany
Efekt Macierewicza”, „Serie dymisji w armii”, „Czystka”,
„Generałowie opuszczają wojsko” – takie tytuły pojawiły się w mediach,
gdy wybuchła wiadomość o opuszczeniu szeregów armii przez wysokich rangą
oficerów z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Dymisję
złożyło pięciu generałów spośród 23 służących w tej najważniejszej
wojskowej instytucji. To dużo. Od dawna nie było takiego exodusu.
Szef
resortu obrony Antoni Macierewicz nie odniósł się do sprawy.
Lakonicznie o odejściu generałów mówili rzecznicy prasowi. Najostrzej
dymisje skomentował wiceminister obrony Bartosz Kownacki. Porównał
generałów do kapitanów statków, którzy pierwsi schodzą z pokładu, gdy
sytuacja robi się trudna. Przy okazji przypomniał, że w tym roku przed
wojskiem stoją dwa ważne wyzwania, takie jak ćwiczenia „Anakonda” oraz
szczyt NATO w Warszawie.
Wypowiedź wiceministra była jednak
tylko zasłoną dymną, bo nikt tak naprawdę nie zamierzał generałów
zatrzymywać. Wręcz przeciwnie, ich szybkie odejście było na rękę władzom
MON. W resorcie zdecydowanie negatywnie odebrano fakt, że o dymisjach
dowiedziały się media. Kierownictwo uznało, że była to dobrze
przygotowana akcja, obliczona na efekt polityczny. Tym bardziej
że większość oficerów z tej grupy w niedługim czasie i tak musiałaby
odejść do cywila ze względu na wiek (oficerowie mogą służyć do 60. roku
życia). Razem z piątką generałów wnioski o odejście do cywila złożyło
też kilkudziesięciu pułkowników zajmujących kluczowe stanowiska
w dowództwie generalnym. Dlatego w MON sądzono wręcz, że „masowa
dymisja” miała zdyskredytować szefa resortu. Ten ruch generalicji
uruchomił jednak lawinę kolejnych zdarzeń. A minister Macierewicz
postanowił przyspieszyć decyzje, które miał ogłosić dopiero latem.
Trafieni odpryskiem
Zaledwie trzy dni po dymisjach, 5 marca, w pałacyku przy ul. Klonowej,
gdzie mieści się siedziba szefa resortu obrony, zorganizowano skromną,
aczkolwiek bardzo ważną dla przyszłości armii uroczystość, podczas
której wręczono nominacje dla oficerów zastępujących odchodzących
generałów. Z wcześniejszych doniesień opinia publiczna wiedziała,
że z armią pożegnał się generał dywizji Janusz Bronowicz, inspektor
wojsk lądowych, jego zastępcy generałowie Andrzej Kuśnierek i Stanisław
Olszański, wiceadmirał Marian Ambroziak, inspektor Marynarki Wojennej,
i generał dywizji Ireneusz Bartniak, szef sztabu dowództwa. Sam fakt
wyznaczenia nowych generałów na te stanowiska nie wzbudził więc większej
sensacji. Zastanawiał tylko pośpiech. Po pierwsze uroczystość
zorganizowano w sobotę. Wcześniej to się nie zdarzało. Oficerów, którzy
mieli zostać awansowani, wzywano też w pośpiechu.
Generał dywizji
Leszek Surawski, który miał odebrać nominację na inspektora wojsk
lądowych, zjawił się w pałacyku MON „na polowo”. – Pewnie wezwali go
na cito z poligonu, bo nawet nie zdążył się przebrać w mundur galowy
– mówi jeden z oficerów. Generał dywizji Michał Sikora został wyznaczony
na szefa sztabu dowództwa, kontradmirał Mirosław Mordel – inspektora
Marynarki Wojennej, a pułkownik Wojciech Marchwica – szefa zarządu Wojsk
Aeromobilnych i Zmechanizowanych. Ale atmosfera tego sobotniego
popołudnia w MON była jak u Hitchcocka. Po pierwsze minister
błyskawicznie mianował nowych dowódców.
Po drugie okazało się,
że zdjął ze stanowisk dwóch innych bardzo ważnych generałów: generała
dywizji Wiesława Grudzińskiego, dowódcę Garnizonu Warszawa, i generała
broni Edwarda Gruszkę, szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych. Na ich
miejsce powołał pułkownika Roberta Głąba i generała brygady Dariusza
Łukowskiego. – Obaj, Wiesiek i Edward, zostali trafieni odpryskiem.
Pierwotnie minister chciał poczekać, aż skończą im się kadencje, ale gdy
piątka z dowództwa generalnego postanowiła w świetle kamer odejść,
zmienił zdanie. Wszystkie zmiany zrobił jednym cięciem – mówi jeden
z naszych rozmówców. Dopełnieniem układanki personalnej było mianowanie
kilka dni temu nowego szefa Żandarmerii Wojskowej. Został nim pułkownik
Tomasz Połuch. Od kilku miesięcy pełnił on co prawda obowiązki szefa tej
formacji, ale nie było pewności, czy nim zostanie. Zastąpił generała
brygady Piotra Nideckiego, którego Antoni Macierewicz odwołał pod koniec
ubiegłego roku, zaraz po objęciu stanowiska. Powód? Generał Nidecki
przez lata był szefem sekretariatu poprzedniego ministra obrony Tomasza
Siemoniaka. Żołnierze przyglądają się zmianom z dystansem. Trochę są
zaniepokojeni tempem, w jakim kręci się karuzela kadrowa. Nie podoba im
się też sposób zdejmowania ze stanowisk dowódców. Choć jak dodają: „Za
odchodzącymi nie będziemy płakać”. – Złego słowa nie można też
powiedzieć o nowych oficerach, których minister powołuje. Fachowcy
z doświadczeniem na misjach, obyci, służyli w strukturach NATO, a przy
tym skromni, uprzejmi, kulturalni. Mucha nie siada – mówi jeden
z wysokich rangą oficerów. Inny dodaje: – W końcu, pierwszy raz od wielu
lat żandarm został szefem formacji, logistyk z krwi i kości został
szefem Inspektoratu Wsparcia. A wcześniej co było? Chemik u żandarmów,
czołgista w logistyce itp.
Minister Macierewicz zarządza armią
metodą kija i marchewki. W ubiegłym tygodniu poinformowano, że prezydent
Andrzej Duda podpisał decyzję o zmianie ustawy o służbie żołnierzy
zawodowych. Jedna z poprawek znosi 12-letnie ograniczenie pełnienia
służby na kontraktach przez szeregowych zawodowych. Decyzja
uszczęśliwiła wojskowych niższego szczebla. Jak uzasadnia resort, celem
zmian jest utrzymanie w służbie wykwalifikowanych, doświadczonych
żołnierzy. Ustawa daje też możliwość powrotu do służby szeregowym,
którzy odeszli do rezerwy lub zostali zwolnieni przed upływem 12 lat
służby.
Wojskowy program socjalny
Koszty tych zmian
będą jednak bardzo wysokie. Po pierwsze żołnierze nabędą prawa
emerytalne, które przysługują im już po 15 latach służby. Dostaną też
odprawy mieszkaniowe. – To trochę taki wojskowy program, podobny
do programu 500 zł na każde dziecko. Wygląda na to, że w wojsku też
zwyciężyło podejście socjalne, nie biznesowe. Przecież każdy szeregowy
mógł zostać w armii, musiał się tylko rozwijać. Skończyć studia, kursy.
Wtedy szedł na podoficera. Teraz nie musi nic robić i tak byle
do emerytury – mówi jeden z dowódców. Zastanawia się też, czy ktoś
przeanalizował skutki tych zmian.
– Na razie wszyscy się
cieszą, ale co będzie za parę lat, gdy pieniądze na modernizację wojska
będą musiały iść na emerytury i odprawy, a w szeregach będziemy mieć
50-letnich szeregowych, którzy już nie mają siły ani zdrowa, by biegać
po poligonie jak młodzi żołnierze – dodaje. Ta sama ustawa wprowadza też
inną ważną dla armii zmianę. Mianowicie, daje prawo ministrowi
wyznaczania „w szczególnie uzasadnionych przypadkach” żołnierzy
na stanowiska wyższe o dwa i więcej stopni wojskowych, bez mianowania
na ten stopień. – I to jest właśnie ten kij – mówi jeden z oficerów.
Wojsko uważa, że ten punkt daje ministrowi ogromne możliwości wpływania
na obsadę stanowisk „swoimi” ludźmi, nawet jeśli nie przeszli wszystkich
szczebli kariery. – Tak było za komuny – przypominają. Pierwsze takie
zmiany już się zresztą dokonują. Pułkownik Krzysztof Król w styczniu
został zastępcą dowódcy Wielonarodowego Korpusu Północny Wschód
w Szczecinie. Tymczasem jest to stanowisko dla generała dywizji. Gdy
okazało się, że pułkownik będzie wydawać rozkazy szefowi sztabu
– duńskiemu generałowi – wybuchł skandal. Tym bardziej że stanowisko
musi być konsultowane z Niemcami i Duńczykami, którzy współtworzą
korpus. Dodatkowo oficer wskazany do jego objęcia musi co najmniej dwa
lata się przygotowywać, zdobyć doświadczenie w środowisku
międzynarodowym. Wcześniej planowano, że obejmie je generał Marek
Mecherzyński. Nie przeszedł jednak pozytywnej oceny ministra obrony,
dlatego wyznaczono płk Króla. Oficerowie nie mają złudzeń. – Nie ujmując
nic panu pułkownikowi, to jest naprawdę świetny oficer, ale taka
praktyka łamie dobre, wojskowe standardy – mówi jeden z dowódców. Inny
dodaje: – Na pewno decyzja wywołała zdziwienie, że wyznaczono
pułkownika, nie generała, ale przecież płk Król jest już generałem.
Awans dostał w dzień Żołnierzy Wyklętych.
Piekło reformy
To na pewno nie koniec zmian kadrowych w wojsku. Z dowództw cały czas
odchodzi bardzo wielu starszych oficerów. Powodów jest kilka. Sporo
z tych osób opuszcza wojsko ze względu na wiek, innym nie podobają się
zmiany, jakie zachodzą w armii, jeszcze inni nie chcą czekać na reformę
systemu dowodzenia, która – jak przypuszczają – przyniesie ogromne
zamieszanie i bałagan. Ten ostatni powód niezwykle elektryzuje
żołnierzy, którzy przez „piekło” reformy przechodzili już dwa, trzy lata
temu. Zlikwidowano wówczas dowództwa rodzajów wojsk. Zniesiono
nadrzędną rolę Sztabu Generalnego, sprowadzając go do funkcji doradczej.
Powołano dwa główne dowództwa: generalne i operacyjne. Pierwsze
odpowiada za całość funkcjonowania wojska, drugie za misje i działania
operacyjne.
Taka struktura spowodowała, że rozmyto
kompetencje i zagmatwano proces decyzyjny. Żołnierze nie ukrywają,
że bardzo źle oceniali reformę przygotowaną przez poprzednie
kierownictwo resortu obrony i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Dlatego,
choć z niepokojem, to czekają jednak na zmiany. – Rzeczywiście,
reorganizacja i ujednolicenie systemu dowodzenia armią należy do naszych
priorytetów – przyznał Bartłomiej Misiewicz, rzecznik prasowy MON.
Klamka więc zapadła, choć nie wiadomo, kiedy nowe porządki zostaną
wprowadzone. Jak dowiedział się „Wprost”, na razie pracuje nad nimi
Sztab Generalny wspólnie z Departamentem Prawnym MON. Z dotychczasowych
zapowiedzi kierownictwa resortu wynika, że reforma ma być przywróceniem
struktury sprzed reformy. Wiadomo jednak, że to i tak oznacza duże
roszady personalne nawet na szczytach wojska. Jeśli przywrócona zostanie
wcześniejsza struktura, stanowisko może stracić najważniejszy w tej
chwili dowódca wojskowy, generał Mirosław Różański, dowódca generalny.
O
takim scenariuszu jest głośno na korytarzach wojskowych instytucji już
od kilku miesięcy. Emocje podgrzewa też zapowiedź Antoniego Macierewicza
ujawnienia wyników audytu w wojsku. W połowie grudnia minister obrony
wydał zarządzenie o powołaniu komitetu audytu, który ma sprawdzić, jak
dotychczas działał resort i czy dochodziło do nieprawidłowości. Dziś
wiadomo, z zapowiedzi kierownictwa ministerstwa, że sprawdzanie zostało
zakończone. A wnioski, zdaniem szefa MON, są zatrważające. – Wojsko było
w złym stanie nie ze względu na ludzi, tylko ze względu na przenikającą
wszystko korupcję, która zaczynała się od polityków, a demoralizowała
także wojsko – mówi minister Macierewicz. Dokument, który może wywołać
trzęsienie ziemi w armii i w kręgach przemysłu zbrojeniowego, jest
w konsultacjach. Najpierw ma się z nim zapoznać premier Beata Szydło
i rząd, a potem trafi do wiadomości opinii publicznej. Choć, jak
zaznacza szef MON, „nie wszystkie dane będą mogły zostać opublikowane ze
względu na bezpieczeństwo państwa”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Waszczykowski dementuje:
Waszczykowski dementuje: Rozmawiałem z Amerykanami. Nie było żadnych pouczeń, rozmowy były zawsze przyjacielskie, otwarte
Witold Waszczykowski zaznacza, że rozmowy i relacje Polski z USA są dobre. Ucina w ten sposób spekulacje, dotyczące słów szefa MON. Antoni Macierewicz zdaniem opozycji i części mediów zaognił stosunki Polski i USA.
W czasie sobotniego wykładu na toruńskiej uczelni, Macierewicz komentując krytyczne oceny na temat przestrzegania w Polsce procedur demokratycznych, powiedział:
Ludzie, którzy budowali swoje państwo dopiero w XVIII wieku, będą mówili nam, co to jest demokracja.
Szef polskiej dyplomacji wyjaśniał, że „Macierewicz nie odniósł się do konkretnego państwa”. Dodał, że nazwa USA nie padła, w związku z tym spekulacje są nieuprawnione.
Bogdan Rymanowski przypomniał jednak inne słowa ministra Macierewicza. W czasie wtorkowego posiedzenia rządu szef MON mówił:
Państwom, które powstawały w XVIII wieku, a dzisiaj nas pouczają, czym jest demokracja warto przypomnieć, że Polska podstawowe zasady demokracji tworzyła w XVI i XV wieku i ma za sobą troszeczkę…i może by oni się zrobili lepszymi (…) co do demokracji. I „oni” to z pewnością dotyczy Stanów Zjednoczonych, ale Grecja to samo, Belgia, w ogóle wiele krajów
— dodał.
Odnosząc się do tych słów Waszczykowski powiedział, że minister Macierewicz mówił o USA jako o młodym kraju demokratycznym, a nie o tym, że USA mają nas nie pouczać. Waszczykowski pytany czy Amerykanie nas pouczają odparł, że w ostatnich miesiącach widział się z kilkoma amerykańskimi politykami m.in. dwukrotnie z sekretarzem stanu USA Johnem Kerrym, sekretarz stanu USA ds. Europy Victorią Nuland.
Nie uzyskałem żadnych pouczeń, rozmowy były zawsze przyjacielskie, otwarte
— podkreślił szef MSZ.
Zaznaczył, że Amerykanie nie naciskają na polski rząd ws. Trybunału Konstytucyjnego. Stany Zjednoczone „wyrażają troskę, interesują się, zadają pytania”.
W czasie mojej ostatniej rozmowy z ambasadorem amerykańskim informowałem go o tym, że zamierzamy podjąć wnioski Komisji Weneckiej (…) Uprzedziłem go, że będziemy proponować, żeby parlament stworzył specjalną komisję, która wnioski Komisji Weneckiej będzie próbowała analizować i na drodze konsensu politycznego wspólnie z opozycją rozstrzygnąć. To zostało przyjęte z zadowoleniem
— dodał Waszczykowski.
Pytany o to, kto jest dla Polski obecnie największym sojusznikiem szef MSZ wskazał, że Polska jest członkiem NATO i Unii Europejskiej i oczekuje, że tam są nasi najwięksi sojusznicy.
Oczywiście największym sojusznikiem w ramach NATO jest są Stany Zjednoczone, potem kraje najbliżej położone
— zaznaczył.
I zapewnił, że nie ma żadnych powodów, by poddawać w wątpliwość organizację Szczytu NATO w Warszawie. W jego ocenie prezydent Obama będzie obecny w Polsce.
Decyzje o szczycie zapadły już dwa lata temu. jest to szczyt, który nie tylko dotyczy Warszawy, Polski, ale dotyczy całej flanki wschodniej. To jest w interesie NATO aby zabezpieczyć flankę wschodnią, a nie tylko zrobić dobrze Warszawie
— zaznaczył.
Nie obawiam się takiej sytuacji, żeby prezydent Obama nie pojawił się w Warszawie
— dodał.
Pytany czy Obama spotka się z prezydentem Andrzejem Dudą w czasie Szczytu Bezpieczeństwa Nuklearnego w Waszyngtonie powiedział, że zwykle w czasie takich szczytów dłuższych rozmów bilateralnych nie ma, dlatego, że przyjeżdża kilkudziesięciu przywódców państw, w związku z tym nie ma możliwości, żeby z każdym z nich prezydent USA się spotkał. Dodał, że zwyczajowo jest to możliwości kurtuazyjnego uścisku ręki, wymiany kilku zdań.
Mam nadzieję, że do tego dojdzie
— zakończył Waszczykowski.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl