Czterdziestu Świętych Męczenników z Sebasty

avatar użytkownika intix

 

      

 

       Dnia 10. marca
       Świętych czterdziestu męczenników z Sebasty.
(Około r. 316)

       Kiedy Konstantyn Wielki zwyciężył cesarza Licyniusza, pobity przeciwnik zapałał zemstą do chrześcijańskiego już podówczas cesarza, a nie mogąc go dosięgnąć, wywarł swoją nienawiść na chrześcijanach sobie podwładnych. W tym celu wydał do namiestników swych surowy rozkaz, by zażądali od wszystkich chrześcijan pod karą śmierci porzucenia wiary Chrystusowej.
  
       W Armenii namiestnik Agrykolaus nakazał, by chrześcijanie tamtejsi publiczne złożyli ofiary bożkom pogańskim. Doszedł ten rozkaz do czterdziestu żołnierzy, którzy tworzyli załogę miasta Sebaste. Oświadczyli uroczyście, że są chrześcijanami i że pod żadnym warunkiem nie odstąpią od wiary. Lyzyasz, ich wódz, starał się wszelkimi sposobami nakłonić ich do ustępstwa. Przedstawiał im waleczność, męstwo, łaskę cesarza, przyobiecał wysokie dostojeństwa, atoli na próżno. Mężni żołnierze odpowiadali, że wolą umrzeć za wiarę niż stać się zaprzańcami Boga.
  
       Skutkiem tego wtrącono ich wszystkich do więzienia. Lecz i ta kara nie złamała ich postanowienia. "Cierpieliśmy, mówili, tyle za ojczyznę i cesarza, czemu nie mamy cierpieć dla Króla królów i Pana naszego?". Zagrożono im śmiercią męczeńską; zwrócili się do Boga o pociechę, a w nagrodę ufności i stałości ukazał im się Pan Jezus i rzekł do nich: "Początek dobry, ale tylko ten zbawion będzie, kto wytrwa do końca".
  
       Zapadł wyrok straszliwy, bo wśród ostrej zimy wyprowadzono skazańców na zamarzłe jezioro; na lodzie tak długo mieli bez szat przebywać, aż by złamani mrozem nie wyparli się Chrystusa. Jako przynętę przygotowano nad brzegiem jeziora ciepłe kąpiele i odzież dla tych, którzyby sprzeniewierzyli się Bogu.
  
       Wyznawcy, nie opierając się przez miłość dla Chrystusa, weszli na lód śpiewając: Czterdziestu nas weszło na miejsce kary, spraw o Boże, byśmy wszyscy zdobyli koronę niebieską. Wokoło pilnowały straże. Upłynęło kilka godzin.

       Wtem spostrzegł stróż, że jakaś światłość opromieniała cierpiących żołnierzy, i że Aniołowie zstępujący z nieba zbliżali się do żołnierzy i wkładali im korony jaśniejące na skronie. Spostrzegł wszakże, że było tych koron tylko trzydzieści dziewięć. Zastanawiał się nad przyczyną; nagle jeden z skazanych żołnierzy, złamany dotkliwością zimna, opuścił lód i towarzyszy, ofiarował bogom, a w nagrodę swej hańby podążał do miejsca kąpieli. Pan Bóg ukarał go bezwłocznie, bo nagła zmiana temperatury spowodowała natychmiastową śmierć.
  
       Trzydziestu zaś dziewięciu pozostałych męczenników zasmuciło się bardzo widząc, że jeden z nich zdradził Chrystusa. Z woli Boga niezwykłej mieli doznać pociechy. Bo oto ów strażnik, który widział korony męczeńskie nad głowami męczenników zwrócił się do swych towarzyszy, opowiedział im widzenie i zawołał głośno: "I ja wierzę w Boga chrześcijan, który tak wynagradza męstwo swych wyznawców. I ja chcę dla Chrystusa żyć i umrzeć". Po tych słowach zrzucił swe szaty, przyłączył się do męczenników, prosząc ich, by się modlili za niego do Boga i jemu wybłagali koronę męczeńską. Bóg wysłuchał modłów świętych męczenników. Po krótkim czasie ujrzał nowy męczennik koronę niebieską nad swą głową.
  
       Następnego dnia sędzia, dowiedziawszy się o przebiegu dziwnych wypadków, posłał po męczenników, by spalić ich na roznieconych stosach ognia. Byli jednak już tak osłabieni wycieńczeniem, że przy powrocie wszyscy pomarli. Jeden tylko zachował siły żywotne, nazwiskiem Meliton; był najmłodszy. Otrzymał czas do namysłu. Kiedy matka jego dowiedziała się o tem, przybiegła, by mu otuchy dodać do męczeństwa. "Synu, mówiła, nie ociągaj się; zostań wiernym Jezusowi, abyś nie utracił korony chwały wiekuistej". Mężnego żołnierza spalono na stosie.
  
       Było to dnia 10. marca roku 316.

       Nauka

       Męczeństwo czterdziestu męczenników Chrystusowych z Sebaste a zaparcie się wiary przez jednego z skazanych uczy nas najważniejszej i najniezbędniejszej cnoty chrześcijańskiej, bo wytrwania w dobrem. "Kto wytrwa do końca, ten zbawion będzie". "Kto mniema, żeby stał, niech patrzy, aby nie upadł" (I.Kor.10,12). Biedny nieszczęśliwy żołnierz, dobrze zaczął, lecz źle skończył, bo odpadł od wiary.

       Bez wytrwania więc w dobrem nie ma zbawienia. Iluż to zaczęło dobrze, a źle skończyło? Judasz, apostół Chrystusowy, dobrze zaczął. A na odwrót ilu to źle zaczęło, źle żyło, a dobrze skończyło? Patrz na Maryą Magdalenę, na Łotra dobrego. Nie sądzić zatem nam ludzi złych, nie wytykać ich życia, bo oni mogą dobrze skończyć; kto zaś dumny jest na dobre swe życie, jutro może upaść i nigdy może już się nie podniesie. Wejść na drogę cnoty, to dopiero początek pracy, trzeba się starać, by na drodze obranej pozostać. Ile to razy po dobrze odbytej spowiedzi czyniliśmy postanowienia lepszego życia? Dobrze się zaczęło, a jak się skończyło? Chcesz wytrwać, wzbudź silną wolę, potem módl się o łaskę wytrwania w dobrem, bo bez niej się nie zbawisz. A pamiętaj przytem, że łaskę tę możesz sobie jedynie wyprosić, a nie możesz jej sobie wysłużyć. Chcesz więc celu, dobieraj środków odpowiednich przez modlitwę i częstą spowiedź.

     
"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J.
oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski

       * * *


       Żywot czterdziestu świętych Męczenników
       (żyli około roku Pańskiego 316)

       W rzymskim wojsku słynny był legion zwany "błyskawicznym". Ten honorowy tytuł pozyskał on w wojnie z Markomanami. Zdarzyło się, że Markomanowie zewsząd otoczyli załogę rzymską w pustej, bezwodnej okolicy; wojsko stało dręczone pragnieniem w straszliwym skwarze słonecznym i lada chwila oczekiwało morderczego napadu nieprzyjaciół. W tym okropnym położeniu legion dwunasty, składający się po większej części z chrześcijan, ukląkł i zaczął się modlić do Boga o pomoc. Cudownym sposobem pokryło się nagle niebo chmurami i na spieczoną ziemię spadł rzęsisty deszcz. Rzymianie chwytali wodę w szyszaki, aby się napić i obmyć rany. Korzystając z ogólnego rozluźnienia szyków rzymskich chcieli Markomanowie uderzyć na nie, ale w tej samej chwili ogromny grad i błyskawice poczęły bić im w oczy tak gwałtownie, że uciekli w największym nieładzie.

       Około roku 320 ów dwunasty "błyskawiczny" legion stał załogą w Sebaście w Armenii. Właśnie w tym czasie cesarz Licyniusz nakazał krwawe prześladowanie chrześcijan, rozporządziwszy, aby i wojsko złożyło dziękczynną ofiarę na cześć fałszywych bogów. Przy rozpoczęciu tej pogańskiej ceremonii wystąpiło z błyskawicznego legionu czterdziestu mężów, po części oficerów, i oświadczyli komendantowi: "Jesteśmy żołnierzami cesarza i dotychczas służyliśmy mu wiernie, ale jesteśmy także sługami Chrystusa, i Panu temu i Królowi również chcemy pozostać wiernymi, a żadna ziemska silą nie osłabi w nas tej wierności". Wielkorządca pokazał im rozkaz cesarski i chwaląc ich męstwo obiecywał im łaskę cesarską i nagrodę, natomiast w razie nieposłuszeństwa groził im śmiercią. Święci odpowiedzieli: "Namowy twoje i groźby na nic się nie zdadzą, gdyż żadną miarą nie zdołasz nam dać czegoś większego, niż to, co nam chcesz wziąć. Chwalisz nas, żeśmy dzielnie walczyli za cesarza, mielibyśmy więc okazać się tchórzami w walce za Chrystusa? Obiecujesz nam dostojeństwa, ale nie znamy i nie pragniemy nic innego, jak korony wiecznej szczęśliwości. Gróźb się nie lękamy, bo one dotyczą ciała, któreśmy i tak już tyle razy na niebezpieczeństwo wystawiali, a dusza nasza nieśmiertelna wolna jest od twych pogróżek i nic jej uczynić nie zdołasz".

       Kazał przeto wielkorządca siec ich pletniami, a potem okutych w kajdany wrzucić do więzienia, chcąc się przekonać, czy ból ran i męczarnie więzienia nie złamią ich oporu. Męczennicy użyli czasu danego im do namysłu na modlitwy, śpiewaniu psalmów i wzajemne zachęcanie się do stałości.

       Ukazał się im także Jezus Chrystus z niebieskim pocieszeniem i rzekł do nich: "Dobrzeście rozpoczęli; wytrwajcie do końca, takich bowiem tylko oczekuje korona niebieska".

 

      
          Czterdziestu świętych Męczenników

       Wyczerpawszy wszystkie środki, którymi chciał zmusić owych czterdziestu do złożenia ofiar, skazał ich wreszcie wielkorządca na umrożenie. Wśród strasznego zimna odarto ich z odzienia, okrutnie ubiczowano pletniami, a potem zaprowadzono na podwórze publicznych łaźni i tam nagich postawiono w wodzie zmieszanej z śniegiem. Aby ich męka była tym większa, palił się w pobliżu ogień i znajdowały się ciepłe kąpiele, z których mógł skorzystać każdy, który by chciał złożyć ofiarę bogom. Cóż to była za męka! z zimna krzepły im członki, martwiały wnętrzności. A jaka pokusa! Tu śmierć, a nieco dalej życie! Strażnicy wołali na nich, aby mieli wzgląd na swoje życie, lecz marznący Męczennicy z tysiącznych ran obficie wylewając krew, sławili Boga i dziękowali za doznane męczarnie. "Czterdziestu nas jest w tej ciężkiej walce - wołali - nie dopuśćże Panie, aby nas mniej jak czterdziestu dostąpiło korony męczeńskiej! Niechaj nic w tej liczbie nie ubędzie, gdyż Ty o Panie, liczbę tę w Twych najmędrszych wyrokach ustanowiłeś! Tyś ją uświęcił czterdziestodniowym postem! Tyś czterdzieści dni bawił pomiędzy nami po swym chwalebnym Zmartwychwstaniu; Mojżesz dla otrzymania przykazań przygotowywał się czterdziestodniowym postem; Eliasz czterdzieści dni się przygotowywał, zanim przyszedł przed oblicze Pańskie!"

       Modlitwa ich została wysłuchana, przy czym zaszedł cudowny, widzialny, łaską Bożą spowodowany wypadek. Mróz coraz się powiększał, Męczennikom z każdą chwilą bardziej krzepły członki, cierpienia ostatecznych dochodziły granic, a z ciepłych łaźni rozlegały się wesołe okrzyki.

       Nagle jeden z strażników ujrzał osobliwe zjawisko: zajaśniał niezwykły blask, z Nieba spływały promieniste postacie, a każda z nich trzymała błyszczącą koronę nad głowami Męczenników. Zdumiony tym widzeniem, rzekł do siebie: "Ułuda to, czy też objawienie wyższej potęgi? Miałyżby to być korony, które Bóg chrześcijański wyznawcom swoim przyobiecał? Ale przecież widzę tylko trzydzieści dziewięć, podczas gdy tych mężów jest czterdziestu!" Wnet jednak zrozumiał widzenie, bo oto jeden z skazanych nie mogąc znieść cierpień, wyparł się wiary świętej i pobiegł do ciepłej łaźni, ale tam wkrótce życie zakończył. Tylko jedna chwila dzieliła go od korony niebieskiej, od szczęścia wiecznego - i w tej właśnie chwili stracił Niebo, zginął na wieki.

       Strażnik, wzruszony do głębi tym przypadkiem i oświecony łaską Bożą, zrzucił z siebie odzienie i wołając: "Jam też chrześcijanin!" wmieszał się pomiędzy Męczenników, aby od Jezusa otrzymać czterdziestą koronę. Na drugi dzień skrzepłe ich ciała zabrano na wóz, aby je spalić i rozproszyć popioły; zostawiono tylko jednego, najmłodszego wiekiem, bo jeszcze dawał oznaki życia. Był to Meliton, syn chrześcijanki, która z mężnym sercem przypatrywała się z daleka jego męczeństwu. Gdy zabrano jego towarzyszy, podźwignęła go i pobiegła z nim za wozem, wołając: "Dziecko moje, skończ mężnie razem z towarzyszami twymi, abyś w tyle nie został i nie stracił korony wiekuistej!" Skonał na rękach matki, która wrzuciła go na wóz, aby razem z innymi został spalony.

       Po spaleniu wrzucono popiół z pozostałymi kośćmi świętych Męczenników w rzekę Irys, ale chrześcijanie uratowali znaczną część świętych relikwii. Cześć tych Świętych niezwykle szybko rozszerzyła się na Wschodzie i Zachodzie, i po wielu miejscach zbudowano przepyszne świątynie pod ich wezwaniem.

       Nauka moralna

       Któż się nie przejmie zbawiennym strachem, czytając powyższą historię? Oto ten nieszczęśliwy, będąc już prawie u samych wrót Nieba, zgubił się na wieki. Może zbyt wiele ufał swym siłom i zaniedbał w pokorze serca błagać o siłę w ostatniej chwili życia, może szukał próżności w męczeńskiej śmierci, może inna jaka była przyczyna jego odstępstwa. To tylko pewną jest rzeczą, iż nie należy do tych, którzy wytrwali w łasce Boga, chociaż tak samo zdawał się być przeznaczonym do męczeństwa i chwały wiecznej jak inni. Nie rachuj na twoje zasługi, ani na pokutę twoją, ufaj jedynie Miłosierdziu Bożemu, starając się przez całe życie zasłużyć sobie na nie w godzinie śmierci. - Patrz także na ów wzruszający przykład prawdziwie chrześcijańskiej macierzyńskiej miłości, jaką podziwiać trzeba w matce św. Melitona. Wolała ona syna widzieć nieżywym, aniżeli narażonym na odstępstwo od wiary! Każda matka chrześcijańska powinna w dziecięciu swoim więcej kochać duszę niż ciało. Z czego wynika, że winna nawet śmierć jego przekładać nad nieszczęście popełnienia przez nie grzechu ciężkiego.

       Modlitwa

       Wszechmogący i Wieczny Boże! spraw miłościwie, błagamy Ciebie, ażebyśmy oddając cześć mężnej wytrwałości Męczenników Twoich, litościwego ich za nami do Ciebie pośrednictwa doznali. Amen.


Za: Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.

       * * *

 

      
(...)
Męczeństwo legionistów wychwalali: św. Bazyli (+ 379), św. Grzegorz z Nyssy (+ 394), św. Efrem (+ 373), św. Gaudencjusz z Brescii (+ 410), św. Grzegorz z Tours (+ 594) i wielu innych. Miejsce ich wspólnego grobu nosi dzisiaj jeszcze turecką nazwę Kyrklar, co oznacza "Czterdzieści".

 

 

.
 

8 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. ++++++++++ ++++ ++.+.


++++++++++    ++++    ++.+.


Ojcze nasz...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci. Niech odpoczywają w pokoju wiecznym, na wieki wieków, Amen.
Dobry Jezu a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie...
Panie Miłosierdzia świeć nad ich duszami...
Amen.

Czterdzieści Świętych Męczenników...
Módlcie się, proszę, za tymi Wszystkimi,
Którzy za naszą Ojczyznę wierną Chrystusowi... przez wrogów zostali zabici...
Czterdzieści Świętych Męczenników...
Módlcie się także za nami...
Abyśmy Jezusowi Chrystusowi... do końca... tak jak Wy... wierności dochowali...
Amen.

avatar użytkownika intix

2. Czterdziestu Męczenników z Sebasty

Legioniści rzymscy, którzy ponieśli śmierć w armeńskim mieście Sebaście (dzisiejsze Sivas w Turcji) są jednymi z ostatnich umęczonych przez władze Imperium Romanum. W roku 313 auguści Zachodu i Wschodu – Konstantyn i Licyniusz – wydali rozporządzenie (zwane popularnie edyktem mediolańskim) wprowadzające równouprawnienie wszystkich kultów. Nie była to wolność, o którą walczył Kościół – wolność prawdziwej religii – lecz jedynie prawne stwierdzenie, iż każdy może wierzyć, w co mu się podoba. Niemniej data ta jest przełomowa, ponieważ zakończyła – z jednym wyjątkiem – trzystuletni okres masowych prześladowań chrześcijan. Ów wyjątek, który stanowi czerwoną plamę na kartach nowej epoki był spowodowany odstępstwem Licyniusza od wcześniejszych ustaleń.

Władca wschodniej części cesarstwa wbrew podpisanym przez siebie słowom kontynuował politykę wyznaniową swych poprzedników Maksymiana i Galeriusza, prześladując chrześcijan, których nie brakowało już od jakiegoś czasu ani na stanowiskach państwowych, ani w wojsku. Gniewny wzrok cesarza padł na słynny XII legion zwany Legia Fulminata (legionem piorunującym – od fulmen, czyli piorun), który oddawał zasługi Rzymowi od początku czasów cesarskich. Czterdziestu z jego członków wyznawało chrześcijaństwo.

Historię tych mężów poznajemy dzięki przekazom Bazylego Wielkiego, Grzegorza z Nyssy czy też Efrema Syryjczyka, a do rozszerzenia ich kultu przyczyniła się wydatnie cesarzowa św. Pulcheria. Wszyscy oni zostali wezwani przed sąd i zobligowani do wyrzeczenia się wiary w Chrystusa. Poganie byli bardzo przesądni, dlatego też Licyniusz wierzył, iż obecność czterdziestu innowierców w oddziale może sprowadzić klęskę na całą walczącą armię. Innego zdania byli święci żołnierze Chrystusowi, świadomi, iż jedynie błogosławieństwo Boga prawdziwego albo wyrok Jego Opatrzności jest przyczyną zwycięstwa lub klęski.

Nie chcieli porzucić Wiary, więc wydano ich na tortury, a kiedy katowanie nie przyniosło skutków, sięgnięto po bardziej przemyślny środek. Rozebrano do naga wszystkich oskarżonych i wypędzono w środku zimy na taflę zamarzniętego jeziora. Męka nabrała dodatkowo wymiaru symbolicznego, gdyż obok jeziora znajdowała się rozgrzana łaźnia, do której w każdej chwili mogli się schronić. Mieli zatem wybór – albo życie wieczne poprzez śmierć na mrozie, albo zachowanie życia doczesnego poprzez ucieczkę do ciepłego miejsca i zaparcie się Syna Bożego.

Ów dylemat obrazują słowa samych Męczenników: „Zaprawdę nie z szat obnażamy się, lecz dawnego człowieka porzucamy. Srogi jest mróz, ale słodki raj, bolesny lód, wszakże słodka nagroda. Nie cofniemy się więc, o rycerze! Przecierpimy trochę, abyśmy wieńcami zwycięstwa uwieńczeni zostali przez Chrystusa Boga i Zbawiciela dusz naszych”. Święci modlili się zgodnym głosem, aby Pan Bóg zachował ich wszystkich od słabości w tej chwili ostatecznej próby: „Panie, oto czterdziestu nas wstąpiło na pole walki, racz nie dopuścić, żeby mniej niż czterdziestu osiągnęło wieniec zwycięstwa. Oby nie zabrakło nikogo z tej liczby, zawierającej w sobie szczególne dostojeństwo”.

Niestety, nie wszyscy dotrwali. Jeden z nich załamał się i pobiegł do łaźni. Nie zdążył jednak zhańbić się paleniem kadzidła na cześć bóstw, gdyż, jak głosi podanie, padł trupem przed samym wejściem. Dlaczego zatem czcimy czterdziestu męczenników, a nie trzydziestu dziewięciu? Otóż jeden ze strażników pilnujących wejścia do łaźni, widząc niezłomną i nadprzyrodzoną siłę, z jaką żołnierze znosili mękę, nawrócił się, zrzucił szaty i dobrowolnie udał się na taflę jeziora oddać życie za Jezusa z Nazaretu.

Rano wszyscy byli martwi (z wyjątkiem jednego, który wkrótce również umarł). Zamarznięte ciała wrzucono na wóz i przewieziono kawałek dalej, by spalić je na stosie. Następnie prochy wrzucono do rzeki, ale, wedle słów legendy, miały one wypłynąć przy brzegu i – zebrane przez wiernych – znaleźć spokój godnego pochówku w poświęconej ziemi.

Kościół w Polsce wspomina Czterdziestu Świętych Męczenników z Sebasty 10 marca.

FO
Za: http://www.pch24.pl

avatar użytkownika Jagna

3. @intix

Bardzo dziękuję Ci za przedstawienie nam tu tej przypowieści o czterdziestu męczennikach..
Armenia i Turcja była kolebką początków naszej wiary chrześcijańskiej.
Tak mało rozpowszechniona jest prawda o tych czasach na tych terenach.
Proszę Cię , zaplanuj kiedy opisanie żywota św. Krzysztofa. 40 lat temu nie wiedząc o tym żywocie świętego dałam na chrzcie św. tewłasnie imię mojemu najstarszemu synowi.
To cudną przypowieść kiedyś opowiedziała mi mama , i ja przekazałam ją dalej mojemu już całkiem dorosłemu synowi , widzę ,że te przesłanie pomaga mu w miłosiernych uczynkach.
To wielki skarb mieć takiego orędownika. Pozdrowienia z Poznania Jagna.

avatar użytkownika gość z drogi

4. Droga @Intix i ja dołączam do

podziękowań @Jagny

"Synu, mówiła, nie ociągaj się; zostań wiernym Jezusowi, abyś nie utracił korony chwały wiekuistej". Mężnego żołnierza spalono na stosie.

Było to dnia 10. marca roku 316. "

za 1694 i 30 dni w płomieniach odeszło 96 polskich Bojowników i Bojowniczek,a prowadził Ich
Prezydent z Generałami...prosto do Nieba... a czarny dym pokrył spalone miejsce Ich Śmierci... serdeczna Modlitwa...

gość z drogi

avatar użytkownika intix

5. Witaj Jagno...

Wspomnienie św. Krzysztofa przypada według Tradycji 24 października.
Po zmianach posoborowych - 25 lipca.
Przyznam, że jeszcze nie wiem, kiedy zamieszczę Żywot św.Krzysztofa.
Prawdopodobnie 24 października, jeśli Dobry Bóg pozwoli  doczekać...

...To cudną przypowieść kiedyś opowiedziała mi mama , i ja przekazałam ją dalej mojemu już całkiem dorosłemu synowi , widzę , że te przesłanie pomaga mu w miłosiernych uczynkach...

Między innymi dlatego myślę, że Żywoty Świętych Pańskich Ks. Piotra Skargi powinny być LEKTURĄ OBOWIĄZKOWĄ  w polskich szkołach...
Lekcja Historii... w tym Historii Chrześcijaństwa... i jednocześnie Szkoła Wychowania Chrześcijańskiego...

1050 lat... dzięki Panu Bogu... istniejemy... i jesteśmy chrześcijanami...
Czy stoi coś na przeszkodzie, szczególnie teraz, po "Dobrej Zmianie"... żeby lekturą obowiązkową w polskich szkołach były Żywoty Świętych Pańskich...?

Jagienko...
Pozdrawiam serdecznie Ciebie... Twojego Syna, Krzysztofa... i Wszystkich Twoich Bliskich...:)
Szczęść Wam, Boże...

avatar użytkownika intix

6. Gość z drogi...

Niech będzie Bóg uwielbiony... w Świętych Swoich...

Zosieńko...
Dla nas, katolików, chrześcijan...
Święci Pańscy są pięknym Wzorem... Przykładem...
Jak żyć powinniśmy... jak postępować mamy... o czym już wyżej w rozmowie z Jagną...
Módlmy się też do Nich prosząc o wsparcie...

Pozdrawiam serdecznie...:)
Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

7. Czterdziestu Świętych Męczenników z Sebasty

        Sebasta (dzisiejsze miasto Sivas) należała w starożytności do Armenii (obecnie środkowa Turcja) i była żywym, a także silnym ośrodkiem życia chrześcijańskiego. Cesarz rzymski Konstantyn Wielki postawił w swoich rządach na chrześcijaństwo, tzw. edykt mediolański z roku 313, zrównał je z państwową religią pogańską, opiekował się chrześcijanami, wznosił bazyliki. Tak było na zachodzie, natomiast inna sytuacja była na wschodzie Cesarstwa Rzymskiego. Tam rządy sprawował cesarz Licyniusz (306-323). Kontynuował on wrogie podejście do chrześcijan swoich poprzedników cesarzy: Maksymiana i Galeriusza. Z jego rozkazu wybuchło prześladowanie wyznawców Chrystusa. Wielu rzymskich żołnierzy wyznawało Wiarę chrześcijańską. Wśród nich byli żołnierze należący do słynnego XII legionu rzymskiego zwanego Fulminata, tzn. Błyskawica. Zostało wówczas, w roku 320, aresztowanych czterdziestu legionistów, ponieważ nie zgodzili się na odstępstwo od Wiary. Przejmujący opis ich męczeństwa możemy poznać na podstawie świadectwa pochodzącego z Syrii, sporządzonego wkrótce po ich bohaterskiej śmierci. Rozkaz aresztowania legionistów wydał cesarz Licyniusz, a dopilnowywał jego wykonania tamtejszy namiestnik Agrykolaus. Legioniści kilkakrotnie byli wtrącani do lochów więziennych, przebywali tam skuci kajdanami, bito ich kamieniami po twarzy. Pewnej zimowej bardzo mroźnej nocy rozebrano więzionych do naga i zaprowadzono na zamarznięty staw, aby zamarzli na śmierć. Obok znajdowała się ogrzewana łaźnia dla tych, którzy wyrzekną się Wiary chrześcijańskiej.

       Podczas tej kaźni Męczennicy modlili się tymi słowami: „Panie, oto czterdziestu nas wstąpiło na pole walki, racz nie dopuścić, żeby mniej niż czterdziestu osiągnęło wieniec zwycięstwa. Oby nie zabrakło nikogo z tej liczby, zawierającej w sobie szczególne dostojeństwo (...). W modlitwie wspomniano znaczenie liczby „40”, szczególnie czterdziestodniowy post Pana Jezusa. Tę modlitwę odmawiali wszyscy skazani. Strażnicy posnęli, a tę modlitwę słyszał tylko odźwierny.

       On też w wizji widział Aniołów zstępujących z Nieba i niosących Męczennikom 39 koron, bowiem jeden z nich załamał się, wyrzekł się Wiary i pobiegł do ogrzewanej łaźni, aby tam ratować swoje życie. Odźwierny otrzymał Łaskę Wiary, obudził śpiących strażników, wyznał wiarę w Chrystusa, zdjął z siebie ubranie i przyłączył się do grona Męczenników. Kaźń trwała dalej. Połamano kijami liktorskimi nogi legionistów, przyprawiając ich o śmierć. Został przy życiu tylko jeden młodzieniec imieniem Meliton. Ciała Męczenników strażnicy załadowali na wozy, aby je zawieźć na stos i spalić. Matka Melitona przypatrywała się synowi. Strażnicy zostawili młodzieńca w nadziei, że załamie się i wyprze się Wiary. Wtedy matka wzięła go na ręce i szła za wozami, mówiąc do chłopca: „Synu, pocierp jeszcze chwilę. Chrystus Pan stoi u drzwi i wesprze cię w walce”. W drodze Meliton skonał, a dzielna matka złożyła ciało syna na stosie obok ciał pozostałych Męczenników. Ciała ich spalono i popioły wrzucono do rzeki. Jednakże za zrządzeniem Boskim spłynęły one w jedno miejsce, a chrześcijanie je zebrali i godnie pochowali (P. Parsch, Martyrologium rzymskie, Kraków 1967).

       Znane są imiona Męczenników zapisane przez nich w pozostawionym testamencie. Oto one: Akacius, Aetius, Aleksander, Angias, Atanazy, Chudio, Cyryl, Cyrius, Domicjan, Domnus, (albo Juwenalis), Ecditius, Eunoikus, Eutyches, Eutychiusz, Filoktimon, Flawiusz, Gorgoniusz, Helianus, Helias, Herakliusz, Hezychius, Jan (albo Julian), Kajus, Kandidus, Klaudiusz, Ksanteas, Leoncjusz, Lyzimach, Meliton, Mikołaj, Priskus, Sacerdon, Sewerian, Sisinus, Smaragdus (lub Bazilides), Teodul, Teofil, Walens, Walerian i Wibian (E. Gorys).

       W ikonografii najczęściej święci Męczennicy występują jako grupa nagich mężczyzn z opaskami na biodrach, w różnym wieku, niekiedy po kolana w wodzie, pilnowani przez strażników; nad męczennikami widoczny jest Jezus Chrystus (E. Gorys). Inne ujęcie ukazuje Męczenników podczas ich męczeństwa, mianowicie stoją oni obok siebie w zamarzniętym jeziorze tylko z opaskami na biodrach, w nimbach otaczających ich głowy na jednym poziomie; opuszczone przez jednego z nich miejsce zajmuje nawrócony strażnik, a Chrystus błogosławi z Nieba Męczennikom (H. Wegner).

       Fakt męczeńskiej śmierci czterdziestu legionistów zanotowano w Martyrologium rzymskim pod datą 9 marca 320 r. i w tym dniu odbierali oni część w Kościele wschodnim, natomiast w Kościele zachodnim ich święto wypadało 10 marca. Chociaż nie podważa się w historii faktu ich męczeństwa, to jednak nie występują oni obecnie (od 1969 r.) w kalendarzu liturgicznym Kościoła Rzymskokatolickiego. Wiadomość o męczeńskiej śmierci czterdziestu rzymskich legionistów podaje wydane w roku 2001 w Watykanie Martyrologium romanum.

       Niech wstawiennictwo świętych Męczenników umacnia naszą Wiarę.

ks. Stanisław Hołodok
Za: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/s_czterdziestu.html

avatar użytkownika gość z drogi

8. Niech wstawiennictwo świętych Męczenników umacnia naszą Wiarę.

módlmy się droga @Intix bo dzisiaj oprócz odwagi cywilnej,ludziom potrzebna jest modlitwa,jednym by nie stracili wiary w człowieka,
innym by zrozumieli,co się wokół nas dzieje...ale są i też tacy...którzy nigdy niczego nie zrozumieją...zapatrzeni we własny interes...
Dobrego Dnia droga Intix,dobrego każdemu tu zaglądającemu...:)

gość z drogi