Idzie moda na żółte szlafroki
Coraz wyraźniej rysuje się plan, jaki współczesna Targowica wytyczyła sobie, aby powrócić do koryta nie czekając aż cztery lata na kolejne wybory. W wywiadzie, jaki ukazał się na łamach „Polityki”, Jacek Żakowski rozmawia z Maciejem Bartkowskim, dyrektorem w Międzynarodowym Instytucie Konfliktu z siedzibą w Waszyngtonie. Wywiad jest dość prymitywnie ustawiony w taki sposób, aby rozmówca mógł rzucić w przestrzeń publiczną kilka złotych rad dla uczestników planowanego wiosennego antypaństwowego puczu. A oto trzy z nich:
„Jeśli milion polskich obywateli podpisze petycję o objęcie rządu PiS nadzorem albo sankcjami, zachodnim politykom łatwiej będzie zająć mocne stanowisko”.
„Żeby Biały Dom potraktował polski problem poważniej, wystarczą demonstracje pod ambasadą USA w Warszawie. Jeśli 20 tys. osób przyjdzie pod ambasadę domagać się, by NATO żądało od rządu w Warszawie przestrzegania zasad traktatu atlantyckiego, czyli m.in. państwa prawa, amerykańska telewizja to pokaże i politycy nie będą mogli milczeć”.
„Trzeba się odwoływać do przypadku Janukowycza. On też wygrał wybory, a musiał ustąpić pod presją Majdanu popieranego przez Zachód”.
Żakowski przezornie zadbał, aby wszystko podłe, co lęgnie się w jego mózgownicy i głowach podobnych mu renegatów wypowiedział ktoś z zewnątrz – najlepiej spod szyldu jakiegoś zagranicznego instytutu. Przecież nie tak dawno temu sam zagalopował się i w swoim artykule opublikowanym na portalu wp.pl pisząc: „Już wiele wskazuje, że Jarosław Kaczyński z rozmaitych powodów nie będzie mógł liczyć na taką wyrozumiałość, jak Fico, Orban i Erdogan. Jednym ze skutków może być przeniesienie przyszłorocznego szczytu NATO z Warszawy, jeśli Amerykanie uznają, że Polska narusza korpus wartości podstawowych paktu, do którego należą "demokracja, wolność jednostki i rządy prawa”.
Teraz zestawmy instruktarz zaserwowany nam przez Żakowskiego via Bartkowski z tą wypowiedzią Tomasza Lisa zamieszczoną na niemieckim portalu Onet.pl: „Trybunał Konstytucyjny zmasakruje tzw. ustawę naprawczą PiS, Komisja Wenecka również. Ale Prawo i Sprawiedliwość to zignoruje, bo pan Kaczyński ma w głębokim poważaniu i opozycję, i demonstrujących ludzi, i Trybunał, i Komisję Europejską. […] Wydaje mi się, że wtedy - i to nie tylko w sprawie TK, ale również w sprawie mediów publicznych, ustawy policji czy podziału administracyjnego kraju - nastąpi kumulacja niezadowolenia i ludzie wylegną na ulice. I nie będzie to pieszczotliwa demonstracja”.
Mamy, więc niczym w jednej pigułce cały plan obalenia legalnej i demokratycznie wyłonionej w Polsce władzy. Mocno wierzę, że koordynator służb specjalnych, Mariusz Kamiński ma tego świadomość. Pomysł jest prosty i wcale nie nowatorski. Najpierw petycje, pikiety i manifestacje przed przedstawicielstwami UE i ambasadą USA w celu zyskania sympatii oraz poparcia międzynarodowej opinii publicznej, mediów oraz wpływowych polityków. Finałem ma być ta zapowiadana przez Lisa mało pieszczotliwa demonstracja, czyli polska wersja majdanu.
Żakowskiemu i Lisowi przypominam, że nie wszystkie, nawet najlepiej napisane scenariusze narodowej zdrady spełniają się w stu procentach. Los potrafi płatać czasami nieprzyjemne figle i zamiast oczekiwanego radosnego zwycięskiego śpiewu w tonacji dur może przyjść wam gorzko zapłakać, a nawet zawyć w smutnej tonacji moll.
25 kwietnia 1794 roku na plac przed ratuszem w Wilnie wyprowadzono odzianego w żółty szlafrok, bladego ze strachu i trzęsącego się targowiczanina, Szymona Kossakowskiego, hetmana wielkiego litewskiego. Kiedy już w końcu zdrajca zawisł na szubienicy zgromadzona ludność wznosiła okrzyki „Niech żyje Rzeczpospolita”, a w tym samym momencie z wieży kościoła św. Kazimierza donośnie odezwały się dzwony. Wypełniła się dużo wcześniej napisana przez anonimowego autora treść wiersza „Nagrobek Szymonowi Kossakowskiemu":
Przechodniu! Wstrzymay twe modły, Bóg je za Prawych odbiera;
Jam Oyczyzny zdrayca podły - jak kto żyje, tak umiera.
Straciłem życie i sławę, niż pierwsze ostatnie wprzodu;
Sam sobie dałem buławę, stryczek był z woli Narodu.
Śmierć mą nie głosiły dzwony, wyrok słuszny dni mych przerwą,
Jam tu został powieszony, i tu moje ginie ścierwo
Tekst opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta”
Nowy numer już w kioskach
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Wtedy...
...nie znano pojęcia "prawa człowieka". Dziś obejmują one najokazalsze koorwy...
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
2. Znana z historii Targowica także była "arystokracją".
No cóż, stare, czy nowe zaprzaństwo - z daleka czuć klasę kompradorską. Baronowie, którym słoma z dowodów osobistych wystaje, oficerowie z makarowem w garści, gotowi do strzału w potylicę polskich bohaterów narodowych...
michael
3. W ciągu ostatnich tygodni systematycznie przedkładam propozycję
wystąpienia z inicjatywą rozważenia wprowadzenia do kodeksu karnego pojęcia i solidnej kary za zbrodnię stanu, polegającej na czynnym udziale we wrogim Polsce napadzie informacyjnym lub wojnie hybrydowej. Tego typu zamaskowany i niszczycielski napad nie jest niczym nowym, ale na przełomie XX i XXI roku stał się nowym sposobem prowadzenia wojny, polegającej nie tylko na wykorzystaniu "zielonych ludzików", najemników, agentury wpływu czy różnych formach wojny informacyjnej, aksjologicznej...
Zagrożenie zniszczeniem napadanego kraju może być bardziej drastyczne, niż w przypadku wojny militarnej, może kończyć się równie krwawo.
Powinniśmy więc mocno zastanowić się nad tym, gdzie w takim napadzie jest ostro rysująca się granica pomiędzy wolnością słowa a zbrodnią stanu.
Historia pokazuje, że wykorzystanie demokratycznych swobód do posługiwania się czarną, negatywną propagandą, adresowaną do najniższych ludzkich instynktów, zwykle prowadzi do krwawych tragedii.
Hitler, Stalin, Milosevic w Jugosławii, rosyjska napaść na Gruzję, Ukrainę, Państwo Islamskie, to nie jest daleko, ani w czasie, ani patrząc na mapę.
michael