Film "Defiance" - interwencja - prosze o debatę
31.XII wszedł na ekrany amerykańskich kin film "Defiance" z Danielem Craigiem w roli głównej.
W Ameryce ten bezczelny kłamliwy film otrzymuje entuzjastyczne recenzje zachwyconych krytyków.
Szanowna Pani Marylo
Zawsze jak trzeba robić jakieś akcje poparcia lub protestów w imieniu blogerów to zwracam się do Pani.
I tym razem jest podobnie.
Ale teraz prosiłbym o zorganizowanie naprawdę poważnej akcji bo sprawa o którą chodzi jest skandalem przekraczającym już wszelkie granice chamstwa wobec Polaków i do reszty mnie krew zalewa jak na to patrzę.
31.XII wszedł na ekrany amerykańskich kin film "Defiance" z Danielem Craigiem w roli głównej.
O czym jest ten film sama Pani z resztą wie.
W Ameryce ten bezczelny kłamliwy film otrzymuje entuzjastyczne recenzje zachwyconych krytyków.
Wszyscy są wzruszeni pięknem i uwaga "autentyzmem" wzruszającej historii braci Bielskich.
W Polsce wszystkie media milczały jak zaklęte. Nawet na salonie nikt nie napisał ani jednej notki na temat tej skandalicznej produkcji którą w gruncie rzeczy pluje się w twarz zamordowanym przez bandytów Bielskiego bezbronnym polskim cywilom.
Wyborcza już od roku urabia grunt propagandowy pod przyszłą tresurę, żebyśmy jeszcze bardziej pochylili się w postawie klęczącej, jaką od lat przyjmujemy i żebyśmy nie tylko nie pytali o morderstwa, gwałty, rabunki tylko żebyśmy z zachwytem udawali ze to deszcz pada kiedy plują nam w twarz i żebyśmy bandytów Bielskiego nazwali "polskimi bohaterami".
Myslałem że chociaż w tej bezczelności nie posuną się na tyle że nie odważą się tego wyemitować w Polsce.
Ale widzę jednak, że byłem nadmiernym optymistą.
Ponoć ten film ma być emitowany w Polsce od 23 stycznia.
No to już przechodzi jak dla mnie ludzkie pojęcie.
Szczególnie jak obejrzałem dziś informację o tym u walterowców w "Faktach". Puścili opowiastkę, że ten film to taka bajka a co do Naliboków to moze i tam jacyś Żydzi byli i zabijali a moze nie i nic z tego nie wynika i od razu walterowcy pospieszyli z zapewnieniem, że to w zadnym wypadku nie to samo co Jedwabne. Jeszcze okrasili to "obiektywnym" komentarzem funkcjonariusza "GW" B.Węglarczyka i tego pedała Raczka.
Nie przeszkadza mi to jak w tej sprawie propagandą robią ludziom wodę z mózgu walterowcy i Michnik. Wiadomo kim są ci ludzie.
Ale nie mogę już patrzeć na bierność i bezwolność Polaków w tej sprawie.
Kręcą film o sowieckich bandytach mordujących bezbronnych Polaków i pokazują morderców jak bohaterów i wmawiają, że zamordowani to hitlerowcy a w niby wolnej Polsce miliony Polaków biernie pozwalają na to by, nam pluto w twarz i szydzono z naszych bezbronnych ofiar.
I nikt się temu nie sprzeciwia.
Nikt nie protestuje.
Wszystcy przeszli nad tym do porządku dziennego, wszyscy milczą i z całkowitą obojętnościa przyjmują każde kłamliwe propagandowe chwyty majace rozmyć i całkowicie odwrócić moralny sens tej sprawy.
Przypomniała mi się postać śp. red. Piotra Skórzyńskiego, który nie mógl patrzeć na to dzisiejsze skundlenie Polaków.
Na to jak całkowicie nasz naród skarlał moralnie.
I ja już też nie mogę na to patrzeć.
Tu potrzebny jest jakiś zmasowany sprzeciw przeciw tej sprawie.
Potrzebna jest jakaś wspólna inicjatywa wszystkich środowisk prawicowych, wszystkich prawicowych portali, dziennikarzy, środowisk ("GP", "Frondy, "NCz", BM 24, niepoprawnych i kogo się tylko da), zeby się temu w końcu sprzeciwić.
Skoro jeden ksiądz Zaleski wbrew tchórzostwu wszystkich może sam walczyć dla kresowiaków o prawdę w sprawie ludobójstwa na Wołyniu to chyba można i podnieść w końcu głos wobec tego haniebnego filmu.
Dlatego proszę Panią aby rozpoczęła pani z inicjatywy BM 24 akcję zbierania sprzeciwów internautów w tej sprawie nim ten film wejdzie na ekrany i żeby spróbowała pani włączyć w to wszystkie inne środowiska z jakimi ma Pani kontakty.
O tym filmie gdzieś już pisano, pisano o jego zakłamaniu,. Walterowcy są tacy jak zwykle-zakłamani, butni, cyniczni, antypolscy czyli zalatują Papą - Towarzyszem Walterem.
A tu sporo info o filmie, tle itd.
http://www.bibula.com/?p=2061
Uwaga: lepiej nie czytać przed snem...
- Zaloguj się, by odpowiadać
95 komentarzy
1. Czy "partyzanci" Tewje Bielskiego pacyfikowali Naliboki?
Czy "partyzanci" Tewje Bielskiego pacyfikowali Naliboki?
Trwają prace nad ukończeniem kolejnej wielkiej hollywoodzkiej superprodukcji, która już jesienią trafi na ekrany kin w USA, a później z pewnością i w innych częściach świata, w tym także w Polsce. Ma to być epicka opowieść o dokonaniach żydowskich "partyzantów", dowodzonych przez Tewje Bielskiego i jego braci, na polskich Kresach Wschodnich. Warto zatem wiedzieć zawczasu, że historia braci Bielskich ma liczne wątki polskie (i antypolskie), których w filmie oczywiście nie będzie. "Defiance" ("Opór") pochłonie dziesiątki milionów dolarów. Reżyserem jest Edward Zwick (twórca widowiskowego "Ostatniego samuraja"), a główną rolę - Tewjego Bielskiego - gra Daniel Craig (znany jako James Bond "Agent 007"). Film więc już choćby z tej racji będzie wielkim wydarzeniem, a koniunkturę niewątpliwie dodatkowo nakręcą światowe media.
Film oparty jest na książce Nechamy Tec "Defiance. The Bielski Partisans" ("Opór. Partyzanci Bielskiego"). Ma to być historia czarno-biała, pokazująca "dobrych partyzantów" w morzu zła. Aby to osiągnąć, należy ją oczyścić ze wszystkich śladów, które mogłyby rzucić cień na ich działalność.
W filmie nie zobaczymy rzeczy najważniejszej. "Partyzanci" Tewje Bielskiego i Simchy Zorina są bowiem oskarżani o współudział w pacyfikacji Naliboków, dokonanej 8 maja 1943 r. przez zgrupowania sowieckie. Na ten temat dysponujemy już dość sporą literaturą (dokumentami, wspomnieniami, relacjami). Od lat toczy się też śledztwo w Instytucie Pamięci Narodowej. Twórcy filmu nie są tym jednak zainteresowani, więc największej "operacji wojskowej" nie zobaczymy, a szkoda, ponieważ przestaje to być historią, a jest tworzeniem szkodliwych mitów.
Od 2001 r. Instytut Pamięci Narodowej - Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi prowadzi (na wniosek Kongresu Polonii Kanadyjskiej) śledztwo w sprawie zbrodni popełnionej przez partyzantkę sowiecką w Nalibokach. Pomimo że KPK załączył obszerną, bogatą dokumentację źródłową, śledztwo toczy się bardzo niemrawo. Według komunikatu IPN z 15 maja 2003 r., zbrodnię tę, jak też inne, popełnione na tym terenie "zakwalifikowano jako zbrodnie komunistyczne, będące jednocześnie zbrodniami przeciwko ludzkości, których karalność nie ulega przedawnieniu. Wskazać przy tym należy, iż są to jedynie najbardziej tragicznie przykłady. Wiele bowiem innych wsi i osad na terenie woj. nowogródzkiego było atakowanych przez partyzantów radzieckich".
Warto zwrócić uwagę, że w corocznym sprawozdaniu prezesa IPN dla Sejmu (był nim wówczas prof. Leon Kieres) usunięto wszelkie informacje o udziale w tej zbrodni osób pochodzenia żydowskiego (zob. "Informacja o działalności Instytutu Pamięci Narodowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w okresie 1 lipca 2001 r. - 30 czerwca 2002 r. Warszawa, wrzesień 2002" - www.ipn.gov.pl).
Wobec szybkiego wymierania bezpośrednich świadków (a także uczestników pacyfikacji) można założyć, że sprawa nigdy nie zakończy się wyjaśnieniem najważniejszych okoliczności, ustaleniem sprawców, a już z pewnością ich ukaraniem, choćby symbolicznym. Zostanie nam tylko film, którego bohater - jak James Bond - będzie dokonywać cudów w ekranowej walce z Niemcami.
Nieustanne pasmo zbrodni
Kresy Północno-Wschodnie, a szczególnie tereny, gdzie podczas okupacji niemieckiej operowała grupa braci Bielskich, czyli Puszcza Nalibocka, znajdowały się pod faktyczną okupacją partyzantki sowieckiej. Ludność polska tych ziem przechodziła niewyobrażalną gehennę. We wrześniu 1939 r. tereny te zajęli Sowieci w wyniku porozumienia z hitlerowskimi Niemcami. Pierwsze represje i pacyfikacje ludności miały miejsce już od 17 września 1939 r., gdy komunistyczne bojówki (złożone głównie z mniejszości narodowych) atakowały i mordowały grupki polskich żołnierzy, ziemian, księży i urzędników. Był to proceder, który ogarnął całe Kresy. Zamordowano wówczas około 10 tys. ludzi, często w niezwykle okrutny sposób. Następnie była okupacja sowiecka. Do czerwca 1941 r. sowieccy komuniści (przy pomocy miejscowych kolaborantów, wśród których wymienia się także komunistów żydowskich) w kilku operacjach "deportowali" setki tysięcy ludzi na Sybir. Niezwykle dramatyczny był też początek wojny niemiecko-sowieckiej. NKWD pośpiesznie ewakuowało swe przeludnione więzienia i areszty, zabijając przy tym dziesiątki tysięcy więźniów.
Niemcy, jako nowy okupant, niejednokrotnie witani byli jako wybawcy, albowiem wydawało się, że już gorzej być nie może. A jednak było. Lata 1941-1944 to nie tylko okupacja niemiecka, z krwawymi pacyfikacjami, wywożeniem ludzi "na roboty" i rozstrzeliwaniem za każde nieposłuszeństwo wobec nowej władzy. Na to przecież nakładała się jeszcze "druga okupacja", czyli działalność partyzantki sowieckiej oraz licznych, szczególnie w pierwszym okresie, pospolitych band rabunkowych.
Między Niemcami a Sowietami
W niezwykle trudnych warunkach rozwijała się na tych terenach polska konspiracja, głównie ZWZ-AK. W Puszczy Nalibockiej stacjonowało do 10 tys. sowieckich "partyzantów" (byli to głównie żołnierze sowieccy, którzy zostali za frontem w rozbitych jednostkach i nie poszli do niewoli). Sowieci szybko opanowali te masy, tworząc odgórnie struktury dowódcze i partyjne, zasilane politrukami zrzucanymi z samolotów. Ich celem głównym miała być partyzancka walka z Niemcami na zapleczu frontu. Jednostki te pozbawione były jednak większej wartości bojowej i w bezpośrednich starciach z doborowymi oddziałami niemieckimi nie miały szans. Stanowiły jednak śmiertelne zagrożenie dla partyzantki polskiej, którą zwalczały wszelkimi środkami (również drogą denuncjacji do Niemców). Tereny te bowiem traktowano już jako terytorium Związku Sowieckiego, na których "bandy białopolskie" były wrogiem numer jeden.
Na to wszystko nakładały się jeszcze grupy i grupki ludności żydowskiej, zbiegłej do lasów i puszcz, ukrywające się przed Niemcami. Nastawione były przede wszystkim na przetrwanie, tworząc tzw. obozy siemiejnyje, czyli rodzinne. I właśnie jedną z takich grup (zwaną "Jerozolimą") zorganizowali w Puszczy Nalibockiej i dowodzili nią bracia Bielscy. Jej fenomen - liczebność i przetrwanie całej okupacji niemieckiej - opisała Nechama Tec i stało się to kanwą wspomnianego filmu.
Naliboki były w II RP uroczym kresowym miasteczkiem o wielowiekowej historii. Położone w powiecie stołpeckim, na skraju wielkiej i dzikiej Puszczy Nalibockiej, w pobliżu granicy II RP z Sowietami, żyło z dala od głównych wydarzeń. W 1939 r. liczyło ok. 3 tys. mieszkańców, wśród których ponad 90 procent było katolikami. W miasteczku żyło też 25 rodzin żydowskich. Okupacja sowiecka w latach 1939-1941 była wielkim dramatem. W ramach rugowania polskości Sowieci wywieźli z terenu powiatu stołpeckiego ponad 2 tys. ludzi, w tym część mieszkańców Naliboków.
Na terenie pobliskiej puszczy gromadzili się rozbitkowie z Czerwonej Armii, tam też chroniła się ludność żydowska. Żydzi utworzyli dwa duże "obozy rodzinne". Pierwszym zawiadywali bracia Bielscy (Tewje, Asael, Zus i Aron). Schronili się w nim uciekinierzy z Naliboków i pobliskich miejscowości. W 1944 r. liczył on 941 osób, w tym sporo kobiet i dzieci. Tylko 162 osoby były uzbrojone. Obóz drugi, pod dowództwem Simchy Zorina, gromadził uciekinierów z gett. Liczył 562 osoby (w tym 73 uzbrojone).
"Życie ludzkie straciło wszelką cenę"
Ich celu nie stanowiła bezpośrednia walka z Niemcami, najważniejsze było bowiem przeżycie wojny. Obozy były jednak podporządkowane sowieckiemu dowództwu i na jego żądanie musiały każdorazowo wydzielać kontyngent uzbrojonych mężczyzn "na akcje". Sowieci nie tolerowali na tym terytorium żadnych "obcych" sił, o czym świadczy bezwzględne zwalczanie polskiej partyzantki. Żydom pozostawili jednak ogromną autonomię, pozwalając im utrzymywać w obozie nawet synagogę.
Dla polskiego podziemia sprawą najważniejszą było zapewnienie względnego bezpieczeństwa w terenie i ochrona ludności stale gnębionej przez pacyfikacje niemieckie, sowieckie oraz najazdy żydowskich i sowieckich "grup zaopatrzeniowych". Raporty Delegatury Rządu z tego okresu są wstrząsające:
"Zagadnienie bezpieczeństwa w ogóle nie istnieje a teren objęty partyzantką robi wrażenie "dzikich pól". Życie ludzkie straciło wszelką cenę a doraźne egzekucje są powszechne na całym terenie. (…)
Teren, gdzie Niemcy nie docierają, a zwłaszcza Puszcza Nalibocka, jest siedliskiem przeważnie sowieckich oddziałów dywersyjnych. Są one dobrze uzbrojone w broń ręczną i maszynową, dowodzone przez oficerów sowieckich specjalnie wyszkolonych do walki partyzanckiej i podobno liczą ok. 10.000 ludzi. (…) Ludność miejscowa jest zmęczona i znękana ciągłymi rekwizycjami a często i rabunkiem odzieży, żywności i inwentarza.
Najbardziej dają się we znaki, zwłaszcza w odniesieniu do ludności polskiej tzw. oddziały rodzinne (siemiejnyje), składające się wyłącznie z Żydów i Żydówek w sile 2-ch batalionów" (Raport Delegatury Rządu, AAN, 202/III-193, k. 131, 160).
Konflikty rodziły się przede wszystkim na tle osławionych "akcji zaopatrzeniowych". Strona polska uznawała istniejące status quo, usiłując doprowadzić do jakichś porozumień z Sowietami, aby uniknąć gehenny ludności cywilnej. Stawiała jednak zdecydowane warunki, wśród nich podkreślała zaś wybitnie negatywną rolę grup żydowskich, działających z niezwykłym okrucieństwem. Odbyło się więc kilka spotkań oficerów Okręgu Nowogródzkiego AK z dowódcami sowieckimi. Już podczas pierwszego z nich, 8 czerwca 1943 r., strona polska zażądała, aby na akcje rekwizycyjne Sowieci nie wysyłali grup żydowskich: "(…) nie wysyłanie Żydów na rekwizycje (ludność się skarży) samorzutnie chwyta za broń w swej obronie, bo ci się znęcają, gwałcą kobiety i małe dzieci (…), obrażają ludność, straszą późniejszą zemstą sowietów, nie mają miary w swej nieuzasadnionej złości i w rabunku" ("Protokół spisany dn. 8 czerwca 43 r. przez Delegata Sztabu Głównego partyzantów polskich - Wschód - oraz Komendy Lenińskiej partyzanckiej brygady sowieckiej". Archiwum WIH, III/32/10, k. 1).
Jedli, pili, gwałcili
Grupy żydowskie przeprowadzały bowiem te rekwizycje (zwane operacjami gospodarczymi) najbardziej bezwzględnie. Według jednego z raportów, obóz Bielskiego "zgromadził" "200 t ziemniaków, 3 t kapusty, 5 t buraków, 5 t zboża, 3 t mięsa i 1 t kiełbasy". Z raportów sowieckiej partyzantki wynika, że nie było problemu z wyżywieniem, co więcej, rabunki prowadzono na tak wielką skalę, że istniał wprost nadmiar żywności, a "partyzanci" mogli dowolnie wybierać rodzaj jadła: "Wyżywienie partyzantów jest bardzo dobre (…). Zawsze mają tłuszcze, mięso, mleko, jajka, kury itd. Odżywiają się jak żadne wojsko w czasie pokoju. Zapasów nie robią, ale jedzą cały czas bez końca". Z kroniki jednej z brygad wynika, że "we wszelkich warunkach partyzant jadł bez ograniczeń. Duże spożycie mięsa źle odbijało się na zdrowiu niektórych partyzantów". Jeszcze długo po wojnie sowieccy partyzanci wspominali te czasy jak raj na ziemi: "Po partyzancku mówiliśmy, jedz, ile się zmieści. To samo dotyczy mięsa. Do 1944 roku mięsem pogardzaliśmy. U nas była wyłącznie wieprzowina, cielęcina, baranina. (…) Wiele osób wzdycha teraz do tamtej kuchni".
W powojennych wspomnieniach żydowscy "partyzanci" z tych obozów podkreślali męstwo i niezwykłe zasługi obozu Bielskiego. Na przykład Anatol Wertheim pisał: "Na jego czele stało czterech braci Bielskich, synów młynarza spod Nowogródka. (…) Z czasem znalazło się w ich szeregach trzystu bojowników, których brawura stała się legendarna w całej Puszczy. Partyzanci z podziwem powtarzali opowieści o ich pomysłowych zasadzkach na Niemców, odważnych akcjach i o karach, jakie bracia Bielscy wymierzali kolaborantom".
Niestety, żaden z nich nie podaje konkretów, nie można więc zweryfikować owej potężnej akcji antyniemieckiej…
O codziennym życiu i obyczajach panujących w tym obozie wiemy nie tylko z opowieści Nechamy Tec. Opisał je również czasowy zastępca Tewje Bielskiego, polski przedwojenny komunista Józef Marchwiński (który był żonaty z Żydówką o imieniu Ester i z tej racji został dołączony do obozu przez dowództwo sowieckie). "Bielskich było czterech braci, chłopów rosłych i dorodnych i nic też dziwnego, że mieli powodzenie u niewiast w obozie. Byli to mołojcy do wypitki i miłości, nie mieli jednak ciągotek do wojaczki. Najstarszy z nich (dowódca obozu) Tewie Bielski zarządzał nie tylko wszystkimi Żydami w obozie, lecz dowodził również dość licznym i ślicznym "haremem" - niby król Saud w Arabii Saudyjskiej. W obozie, gdzie rodziny żydowskie kładły się często na spoczynek z pustymi żołądkami, gdzie matki przytulały do wyschniętych piersi głodne swoje dzieci, gdzie błagały o dodatkową łyżkę ciepłej strawy dla swoich maleństw - w tymże obozie kwitło inne życie, był też inny, bogaty świat!
Bielski i jego świta nie narzekali na złe warunki, na okupację. Posiadając złoto i kosztowności swoich ziomków, mogli prowadzić wystawny tryb życia. W ziemiankach braci Bielskich i najbliższego ich otoczenia, stoły uginały się od wytrawnych potraw i napojów, a liczne grono pięknych kobiet stale otaczało Tewie Bielskiego i jego trzech budrysów. Piękności te nie znały głodu i niedostatku. Były zawsze ślicznie ubrane a na ich rękach i szyjach lśniły blaskiem drogie klejnoty i kamienie, nie zbrukały też zbożną pracą swych białych rączek".
Z racji zgromadzonych na prywatny użytek bogactw Tewje był surowo oceniany w raportach sowieckich: "Bielski nie zajmował się pracą bojową, a spekulował w oddziałach. Brał od swoich partyzantów złoto na zakup broni i przywłaszczał je, a broni nie dawał". On sam w swych powojennych wspomnieniach (wydanych w Palestynie w 1947 r.) podkreślał, że jego "Jerozolima" - "nigdy nie weszła do akcji z okupantem".
U Simchy Zorina było bardzo… wesoło
Podobnie było w sąsiednim obozie Simchy Zorina. Wspomniany Wertheim opisywał to z wyraźną nostalgią: "jedzenia było pod dostatkiem, a nawet gromadziły się zapasy. Jeszcze w dniu połączenia się z Armią Czerwoną wyciągnęliśmy z jeziora kilkaset zatopionych worków z mąką (…). Nadwyżki jedzenia posyłaliśmy nawet do Moskwy. Raz w tygodniu lądował na polowym lotnisku w puszczy samolot: przywoził gazety i materiały propagandowe, a zabierał z powrotem samogon, słoninę i kiełbasy naszego własnego wyrobu".
Wystawne uczty i alkoholowe libacje zajmowały czas "partyzantom". W ocenie Wertheima - "Z powodu pijaństwa wydarzały się w oddziałach nieodwracalne tragedie - zbrojne konflikty, strzelaniny…". Jednak to było dla nich nieistotne: "Najweselsze wizyty spędzałem z Zorinem. Nasz komendant był bardzo kochliwy, za moich czasów miał już drugą czy trzecią żonę w oddziale, ale uważał, że to wcale nie dosyć. Codziennie rano zasiadał do stołu w towarzystwie aktualnej żony Geni. Pod stołem stała przygotowana zawczasu kadź z samogonem, który Zorin czerpał filiżanką: wtedy pojawiała się kucharka sztabu Ethel i, głęboko patrząc szefowi w oczy, pytała go z przejęciem, czego sobie życzy na śniadanie. Zorin przesuwał czapkę w tył, drapał się przez chwilę w głowę i zamawiał zawsze takie samo "menu": twarożek ze śmietanką na zakąskę, kawałeczek śledzia i kiełbasę naszego własnego wyrobu".
Broń służyła tym "partyzantom" nie tylko do przeprowadzania "operacji gospodarczych". Gdy już dobrze pojedli i popili, korzystali jeszcze z innych uciech. Broń potrzebna im była przede wszystkim do terroryzowania okolicy, w poszukiwaniu nowych kobiet. To też bezwiednie ujawnił wspomniany Wertheim: "[Zorin] po śniadaniu, jeżeli był w dobrym humorze i nie miał akurat nic lepszego do roboty, wzywał mnie do siebie i proponował: "Nu dawaj, naczalnik sztaba, pajedziom żenitsia!".
Na "ożenek" jechaliśmy zazwyczaj do jakiejś odległej wsi, gdzie Zorin miał z góry upatrzoną dziewuchę. Zajeżdżaliśmy z fasonem - pod eskortą przynajmniej trzydziestu konnych. Nasz watażka zwracał się wprost do ojca wybranki, oznajmiając mu, że właśnie ma zamiar ożenić się z jego córką. Partyzantom w ogóle trudno było odmówić, a co dopiero takiemu komendantowi jak Zorin! Dla większego efektu wyciągał z kieszeni skórzany woreczek, wysypywał z niego na stół "świnki", czyli złote carskie ruble, i bawił się nimi niby od niechcenia, dając do zrozumienia, że nie tylko z niego potężny komendant, ale też nie byle jaki bogacz! Ślub ciągnął się przez dwa, trzy dni, aż Zorin decydował, że pora wracać do oddziału i Geni - przynajmniej do czasu następnego ożenku".
Podobne "normy moralne" obowiązywały też w "Jerozolimie" Bielskiego, który przecież też miał swój harem.
Trudno więc wymagać, aby taka "partyzantka" cieszyła się jakimkolwiek szacunkiem okolicznej ludności. Czy to zobaczymy w hollywoodzkim filmie? Ależ skąd, zarówno Bielscy, jak i Zorin są wielkimi bohaterami, którzy w ten sposób - dodatkowo uwiecznieni przez X muzę - wejdą do komiksowego panteonu II wojny światowej.
Pacyfikacja Naliboków 8 maja 1943 r.
Jak doszło do ludobójczej pacyfikacji? Kto brał w tym udział? Niemcy nakazywali tworzenie w miasteczkach i wsiach, nękanych przez grupy sowiecko-żydowskie, tzw. samoochowy (samoobrony). To ona miała odpowiadać za bezpieczeństwo mieszkańców i bezproblemowe oddawanie kontyngentów żywności. W Nalibokach samoobrona powstała w połowie 1942 r. i była faktycznie przykrywką dla miejscowej placówki Armii Krajowej. Dla Sowietów "samoochowa" była solą w oku, traktowano ją jak jednostkę kolaboracyjną i starano się ją podporządkować swoim interesom. W końcu doszło do bezpośredniego spotkania dowódców polskiej samoobrony z przedstawicielami sowieckich partyzantów. W kwietniu 1943 r. Sowieci postawili ostre warunki: wyrażenie zgody na "rozbicie" samoobrony (która miała na stanie zaledwie 2 rkm i 26 starych kb), wcielenie jej do szeregów partyzantki sowieckiej i złożenie przysięgi na wierność Stalinowi. Polacy, ze zrozumiałych względów, przyjęli jednak tylko pierwszy warunek, uzgadniając datę przeprowadzenia pozorowanej akcji na 3 maja 1943 roku. Tego terminu Sowieci jednak nie dotrzymali. Ale rankiem 8 maja Naliboki zostały otoczone przez kolumny sowieckich i żydowskich "partyzantów" z Puszczy Nalibockiej.
Pech chciał, że w miasteczku (w którym nigdy nie było żadnej placówki niemieckiej) akurat tego dnia nocował u swej ciotki policjant białoruski z Iwieńca, który na widok Sowietów wystrzelił i zabił jednego z ich dowódców. Dalej wypadki potoczyły się bardzo szybko i drastycznie. Wacław Nowicki, który był naocznym świadkiem, tak to opisał: "Godzina 5 rano, 8 maja 1943 roku. Długa seria z kaemu rozpruła poniżej okien frontową ścianę naszego domu, stojącą pod nią kanapę, przeleciała przez pokój i ugrzęzła w przeciwległej ścianie zaledwie kilka centymetrów nad naszymi głowami. (…) Mama dopadła okna.
- Wieś płonie! - krzyczy. (…)
O godzinie 7.00 strzały i jęki ucichły. Zewsząd wiało grozą śmierci i zniszczenia. Ocaleni od pogromu mogli teraz zobaczyć tragedię swego miasteczka i dokonanego w nim ludobójstwa. W niespełna 2 godziny zginęło 128 niewinnych ludzi. Większość z nich, jak stwierdzili potem naoczni świadkowie, z rąk siepaczy Bielskiego i "Pobiedy". Mordercy obojga płci wpadali do mieszkań i seriami z automatów unicestwiali we śnie całe rodziny, a obrabowane w pośpiechu (nawet z zegarków) domostwa palili i pijani od krwi, z okrzykiem "hura!" szli dalej mordować. Wielu zbudzonych nagłą strzelaniną i jękiem sąsiadów wylatywało na podwórko. Tych rozstrzeliwano z dziećmi pod ścianami chat. Jedni i drudzy wraz z domostwem obracali się w popiół. Daleko słychać było ryk bydła i rżenie zagrabianych koni. Podczas dantejskiego pogrzebu trudno było zidentyfikować pozostałe czasem tylko kończyny dzieci, rodziców, dziadków z rodów Karniewiczów, Łojków, Chmarów i wielu innych" (W. Nowicki, Żywe echa, Warszawa 1993, s. 99-100).
Według współczesnych ustaleń, ofiar było 128-132, w tym kobiety i dzieci. Z niektórych rodzin zginęło nawet po 7-8 osób. Wśród napastników mieszkańcy rozpoznali niektórych (znanych im już wcześniej) "partyzantów" sowieckich oraz tych Żydów, którzy byli mieszkańcami Naliboków.
Grupa Keslera
Sąsiadów z Naliboków w obozie Bielskiego nie było wielu, ale ta grupa była akurat bardzo charakterystyczna. Przewodził jej Izrael Kesler, przedwojenny zawodowy złodziej (za ten proceder miał być nawet karany więzieniem). Do grupy należeli również bracia Borys i Icek Rubieżewscy. Po wejściu Niemców Kesler dowodził kilkunastoosobową bandą rabunkową, która szybko powiększała swe szeregi, przyjmując grupy Żydów ukrywających się w okolicznych lasach. Według różnych danych, powiększyła się do kilkudziesięciu (a nawet do ponad stu) osób i z czasem weszła w skład obozu Bielskiego. Keslerowcy uzyskali w zamian pewną autonomię w ramach "Jerozolimy", ale nawet tam uchodzili za grupę bezwzględnych rabusiów.
W 1980 r. ukazała się w Izraelu książka Sulii Wolozhinski Rubin - żony Borysa Rubieżewskiego ("Against the Tide. The Story of an Unknown Partisan", Jerusalem 1980). Opisała ona napad na Naliboki (w ramach grupy Izraela Keslera), choć nie wymieniła tej nazwy: "Nieopodal [dworzeckiego] getta znajdowała się wioska. Żydzi musieli przez nią przechodzić po drodze do lasu, a partyzanci [sowieccy] w drodze z lasu. Ci wieśniacy ostrzegali biciem w dzwony i waleniem w miedziane garnki o przemarszu takich osób, aby ostrzec pobliskie wioski. Chłopi wybiegali z siekierami, sierpami - czymkolwiek, co może służyć do zabijania - i rżnęli każdego, a potem rozdzielali między siebie cokolwiek ci nieszczęśliwi mieli. Grupa Borysa [Rubieżewskiego] zdecydowała, aby położyć raz na zawsze kres takiej działalności. Wysłali kilku ludzi do tej wioski, a sami zaczaili się w zasadzce. Wkrótce rozległy się sygnały alarmowe i uzbrojeni chłopi wybiegli, aby zabić "przeklętych Żydów". No, ale rozległy się salwy i skoszono ich ze wszystkich stron. Trzy dni zajęło, aby zbić trumny [dla poległych chłopów] i ponad 130 osób pochowano. Nigdy już więcej żaden Żyd czy partyzant nie zginął na tych drogach" (S. Wolozhinski Rubin, Against the Tide. The Story of an Unknown Partisan, Jerusalem 1980, s. 126-127).
Jest to oczywiście opis skrajnie fałszywy, dokonany został niewątpliwie na użytek czytelnika anglojęzycznego, nieznającego w ogóle wojennych i okupacyjnych realiów w Polsce.
Jest już jeden film
Na podstawie książki Sulii Wolozhinski Rubin powstał w 1993 r. film dokumentalny "The Bielsky Brothers: The Unkown Partisans" (Soma Productions, 1993) wykorzystywany jako materiał pomocniczy w nauczaniu o holokauście. W filmie Sulia dodała nowe, drastyczne szczegóły o ojcu swego męża, którego Polacy mieli jakoby zamęczyć w okrutny sposób, co miało jeszcze mocniej uzasadniać pacyfikację Naliboków: "Jego ojca Szlomka (…) ukrzyżowano na drzewie. (…) Borys się o tym dowiedział. Wioska już nie istnieje. (…) Tego dnia pochowano 130 osób". Zapomniała już natomiast o tym, co napisała we wcześniejszych wspomnieniach, opublikowanych w 1980 r., że rok przed tymi wydarzeniami Szlomo Rubieżewski zginął w getcie zabity przez Niemców.
W tym samym filmie przyznano jednak, że grupy żydowskie dokonywały rabunków okolicznej ludności: "Największym kłopotem było (…) wyżywienie tylu ludzi. Grupy 10 do 12 partyzantów wymaszerowywały na odległość 80 do 90 kilometrów, aby rabować wioski i przynieść żywność dla partyzantów". Sulia chwaliła też spryt przyszłego męża, który po tej pacyfikacji obdarował ją futrem, ubraniami i butami. Brat Borysa - Icek, wymieniany był nawet w raportach sowieckich jako notoryczny rabuś, za co groziło mu rozstrzelanie.
Dalsze losy Keslera potoczyły się zgodnie z ówczesnymi regułami. Usiłował on jakoby przejąć kontrolę nad całą "Jerozolimą" Tewje Bielskiego, więc został przez niego zamordowany.
Naliboki nie były jedyną polską miejscowością, okrutnie spacyfikowaną przez sowieckich "partyzantów". Kilka miesięcy później, 26 sierpnia 1943 r., inna grupa Sowietów podstępnie wymordowała ok. 50 partyzantów AK wraz z ich dowódcą por. Antonim Burzyńskim "Kmicicem". Według ustaleń Nechamy Tec, w tym również brała udział wydzielona grupa pomocników z obozu Bielskiego.
Kolejne rocznice haniebnej pacyfikacji Naliboków są całkowicie przemilczane i ignorowane przez polskie władze. Czy można jeszcze ustalić choćby niektórych sprawców? Niewątpliwie tak. Praktycznie wszyscy "partyzanci" Bielskiego, którzy przeżyli wojnę, pozostawili swe relacje w Związku Sowieckim. Pokaźne zbiory takiej dokumentacji zgromadził również Izrael. Czy ktoś pokusił się o takie badania?
Pięć lat temu powstała w USA książka Petera Duffy’ego pt. "The Bielski Brothers. The True Story of Three Men Who Defied the Nazis, Saved 1,200 Jews, and Built a Village in the Forest" (New York 2003). O Nalibokach nie ma w niej w ogóle mowy.
Bielscy są jednak nagłaśniani i w Polsce. W 2003 r. napisał o nich w "Polityce" Marian Turski, podkreślając, że było to zgrupowanie o… wysokiej etyce, w którym wszelkie konfiskaty (poza żywnością), były jakoby surowo karane śmiercią: "Nieformalny kodeks etyczny, narzucony przez Bielskiego i jego braci, najsurowiej tego zakazywał… A konfiskata żywności i bydła? Trzeba powiedzieć otwarcie, że ludzie ze zgrupowania Bielskiego - podobnie jak wszystkie inne oddziały partyzanckie! - czynili to bez zahamowań" (M. Turski, Republika braci Bielskich, "Polityka" nr 30, 26 VII 2003).
Turski sprawę Naliboków całkowicie zbagatelizował: "Przed dwoma laty IPN zwrócił się do organów ścigania Białorusi o wszczęcie własnego śledztwa w sprawie zbrodni w Nalibokach, dokonanej przez partyzantów radzieckich w 1943 r. Śledztwo w tej sprawie prowadzi oddział IPN w Łodzi. Jak można było przeczytać w komunikacie PAP, "Informacji o udziale Żydów w zbrodni w Nalibokach polskie organa ścigania na razie nie zweryfikowały". (…) Za życia Tewje Bielski nie zaznał zbyt wiele glorii. Ale po śmierci jego ciało zostało sprowadzone do Izraela i pochowane na Cmentarzu Bohaterów".
Po upływie trzech miesięcy od pacyfikacji sowiecko-żydowskiej, Naliboki przeżyły kolejną tragedię. Tym razem Niemcy, w ramach operacji "Hermann", 6 sierpnia 1943 r. zrównali miasteczko z ziemią, a ludność częściowo wymordowali, częściowo wywieźli na roboty. Odbudowano je już po wojnie, ale pozostało w nim niewielu dawnych mieszkańców. Dziś nieliczni już nalibocczanie i ich potomkowie mieszkają w USA, Kanadzie, Australii, są również rozproszeni po Polsce.
Jest jeszcze jeden polski wątek, który wiąże się z historią braci Bielskich, całkiem współczesny. Oto kilka miesięcy temu media doniosły, że amerykańskie małżeństwo - Aron i Henryka Bell - porwało 93-letnią Janinę Zaniewską z Florydy i umieściło ją w domu opieki Hospes Hospiti w Pobiedziskach pod Poznaniem. Miały to być jej "wakacje" w dawno niewidzianej Polsce. Przy okazji małżonkowie wyłudzili od niej pełnomocnictwo i ogołocili jej konto z sumy 250 tys. dolarów życiowych oszczędności. Sprawa wyszła na jaw i Aron oraz Henryka Bell zostali w USA aresztowani pod zarzutem porwania i oszustwa.
Aron Bell do 1951 r. nazywał się… Bielski. Jest najmłodszym bratem Tewjego. Wyłudzenie 250 tys. dolarów od Janiny Zaniewskiej było zapewne jego ostatnią już "operacją gospodarczą", których tyle przeprowadził w latach okupacji wraz ze swymi braćmi.
Leszek Żebrowski
Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 31 maja - 1 czerwca 2008, Nr 126 (3143)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Strasznie się uaktywniła GW
3. Koniuchy
4. CO MY ZROBIMY? sam protest na blogach niewiele da
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Nadchodzą bracia Bielscy
6. przy takich preferencjach hollywoodzkiej akademii
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Hollywood geszeft
8. Historia znana i nieznana
9. tekst w wyborczej
10. Geralt - co mozna zrobić z prawdą, a co dopiero z
wymyslonymi bohaterami. W temacie :
Zawłaszczona sława Polek z Powstania Warszawskiego
Reżyser Paul Meyer nakręcił film dokumentalny pt. "Konspiratorki", gdzie bardzo rzetelnie i starannie pokazał heroizm i poświęcenie Polek walczących w Powstaniu Warszawskim, które po jego upadku trafiły do niemieckich obozów jenieckich. 1726 kobiet przetrzymywano w Oberlangen. Jak zapewnił w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Meyer, jedną z głównych przesłanek filmu było pokazanie zachodniemu widzowi różnicy pomiędzy Powstaniem Warszawskim a powstaniem w getcie warszawskim. I to się reżyserowi udało.
Jakież jednak było zdziwienie - zarówno jego, jak i polskich kombatantów mieszkających w Niemczech - gdy w recenzji tego materiału autorstwa Annegret Oehme, zamieszczonej w bardzo popularnym internetowym magazynie "AVIVA - Berlin", napisano owszem o kobietach z powstania, ale z warszawskiego getta.
> Więcej <
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Tak to prawda.
12. pierwsza propozycja
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. akcję zbierania podpisów
14. Piotrze
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. prawdą w oczy
16. i lemingów szukać,jak w własnym domu ich masz pod dostatkiem!?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Piotrze
18. trza zmienic strategię
19. to jest sprawa poważna
20. jeszcze dopiszę
21. hmmm
22. no to ja jeszcze złośliwie dopiszę
23. starszy1961
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. cenzura w TVP odnosnie produkcji dokumentalnej
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. Admin wie
26. dzięki Rzepko!
27. Dorn sie przeraził, to co ma powiedzieć o swojej wiedzy
Kowalski? Szczególnie młody Kowalski?
Dlatego nalezy prostowac każde kłamstwo i żądać pisania prawdy historycznej - recenzji do filmu, który obejrzy miliony młodych Polaków, na MSZ nie liczę, moze w pisamch polonijnych cos sie ukaże, nic więcej. Ale w Polsce - to nasz obowiązek głosno domagac sie prawdy.
Ludwik Dorn, fot. Leszek Szymański
PAP
Czytaj cały wpis w blogu Ludwika Dorna
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. Te fakty o których mówi Dorn są zapomniane
29. dla przypomnienia, czy sie z a j mu j ą posłowie koalicji
Odroczona uchwała - 23/07/08
2008-07-23
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
30. Jeszcze trochę
"Jeśli pozwolisz by robactwo się rozmnożyło - rodzą się prawa robactwa. I rodzą się piewcy, którzy będą je wysławiać"
31. @ Jak tak sobie siądę i myślę...;)
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
32. Wiki
33. Lancelot
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
34. Maryla
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
35. Hiob
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
36. Lancelot
37. Hiob
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
38. Lancelot
39. Defiance
40. Na razie dałem na swój blog
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
41. Unicorn
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
42. Film "Defiance" - Co robić dalej?
43. Trzeba pokazywać kontekst
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
44. Protest
45. TrustMe - tak, ja tez tak to widzę
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
46. Plakat
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
47. Przede wszystkim proponuję powszechny bojkot filmu...
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
48. KUROPATY - jak Białorusini potrafia walczyć o pamięc
KUROPATY - veni, vidi
Sprawa Kuropat jest dzięki białoruskiej opozycji b. dobrze znana. Płytko w lesie zakopano tam zwłoki od 250-300.000 ludzi, w tym wielu Polaków. Czesc zwłok wywieziono dalej, bo kosci wlaly sie po ziemi. Jeszcze dzis kosci wystają wprost z ziemi.
Białoruska opozycja jest bardzo narodowa i nigdy nie przyzna, że zamorodwani byli też Polacy. Mówi się wyłącznie o Białorusimach.
W latach zainteresowania Białorusią przez USA (czas początkowego Clintona) udało się tam umieścić tablicę pamiątkową, którą władze Łukaszenki zdjęły, potem znowu zawisła (replika?)., etc. Co roku odbywają się tam demonstracje i formalne boje z milicją. Zawieszane flagi białoruskie, krzyże, krajki , świece, kwiaty- młodzież walczy, aby nie zostały znowu usunięte.Byłam tam kilka lat temu. Widziałam.
Kuropaty leżą tuż na nowoczesnych rogatkach Mińska. Można dojechać tam autobusem lub taksówką w kilkanaście minut.
Była tam piszczysta droga przez las, przesieka(co widać na zdjąciach). Władze Białortusi chciały tam zrobić nowoczesną szosę prowadzącą do obwodnicy, ale młodzież walczyła o zachowanie świętosci tej ziemi. Chyba im się nie udało.
Niestety, w polskiej prasie nie uświadczy się wiadomości na ten temat. Nie mamy szacunku do krwi naszych przodków.
Tu trochę wiadomości i zdjecia.
http://rzecz-pospolita.com/kuropaty0.php3
http://www.radzima.org/pub/pomnik.php?lang=pl&nazva_id=mememens11
A pan Pruszyński w latach 90-tych, po powrocie z Kanady miał przecież restaurację żydowską w Alejach Ujazdowskich, tuż przy Placu Trzech Krzyży. Restauracja chyba jeszcze jest. Ciekawe, że przeniósł się dalej na wschód....
Joanna Mieszko-WiórkiewiczNiemcy a reszta
niemcy.salon24.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
49. Plakat
50. Pani Ewo
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
51. kontrrewolucjonista
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
52. kontrewolucjonista
53. TrustMe
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
54. Pani Marylu,
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
55. Pelargonio
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
56. Unicorn,
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
57. Pani Maryla
58. Tutaj widzę spore możliwości
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
59. Wszyscy
60. trustMe
61. SMSy nie są opłacalne,
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
62. Mamy media , które zyczliwie moga podejśc do takiej akcji
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
63. SMS-y ministerstwo finansów czuwa, podatek zabiera, do tego
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
64. Bojkot? Może lepiej propagowanie prawdy historycznej
65. Jeszcze raz dla przypomnienia
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
66. prof. Leon Kieres
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
67. Lepiej tego bym nie ujął.
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
68. biedne matki
69. dlatego wazne jest podanie źródeł historycznych
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
70. Przypomnę linki z postu Yarroka
71. Naliboki - świadkowie, "ND" z 2003 r.
"Do końca lutego łódzki oddział Instytutu Pamięci Narodowej zakończy przesłuchiwanie świadków w sprawie wymordowania w 1943 r. przez sowiecką i żydowską partyzantkę polskich mieszkańców miasteczka Naliboki. We wrześniu prokuratorzy ocenią zebrany w toku śledztwa materiał dowodowy i zdecydują o ewentualnym sporządzeniu aktu oskarżenia. IPN w dalszym ciągu poszukuje osób, które są w stanie potwierdzić personalia zbrodniarzy. Osądzenie winnych śmierci 132 osób będzie możliwe tylko w takim przypadku.
- Ciągle docieramy do nowych świadków i zdobywamy nowe informacje - mówi prowadząca śledztwo prok. Anna Gałkiewicz. - Za miesiąc zostanie skierowana na Białoruś i do Australii odezwa do tamtejszych władz o pomoc w odszukaniu i przesłuchaniu osób pamiętających tę zbrodnię - wyjaśnia. Do tej pory w toku śledztwa przesłuchano 32 świadków. W większości są to osoby, które mieszkały w Nalibokach lub pobliskich wioskach. Złożyły one obszerne zeznania co do przebiegu wydarzeń. Część z nich wskazuje na konkretne osoby, zeznając, że wśród nich znajdowali się również byli mieszkańcy Naliboków narodowości żydowskiej. Wiele osób posiadało przydomki, dlatego też dużo kłopotów sprawia ustalenie prawdziwych nazwisk. Świadkowie podają również nazwiska, pseudonimy rosyjskich partyzantów.
Instytut Pamięci Narodowej w Łodzi przeprowadził też oględziny akt sprawy, jaką w PRL wytoczono przeciwko dowódcy "samoobrony" w Nalibokach. W październiku 1951 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał Eugeniusza Klimowicza na karę śmierci. Zamieniono ją potem na dożywotnie więzienie. Akt oskarżenia dotyczył m.in. udziału w zabójstwie partyzantów sowieckich w maju 1943 r. w Nalibokach. Sześć lat później Sąd Najwyższy uchylił wyrok, a sprawę przekazano do ponownego rozpoznania. Po roku prokuratura umorzyła postępowanie z powodu braku dowodów. Teraz akta tej sprawy, a także pisane przez Klimowicza wyjaśnienia, są ważnym dla IPN-u dowodem w sprawie zbrodni w Nalibokach.
Prokuratorom udało się także uzyskać kserokopię szyfrogramu tzw. Brygady Stalina z 11 maja 1943 r. do Pantelejmona Ponomarienki i Michaiła Kalinina. Zawiera on meldunek o przeprowadzeniu ataku na Naliboki. Czytamy w nim: "w nocy na 8 maja Brygada Stalina pod dowództwem Gulewicza rozbiła miasteczko Naliboki. Zabito ponad 250 osób, zniszczono i zdobyto ciężkie karabiny maszynowe (...), spalono: tartak, elektrownię, niemiecki majątek, budynki i domy organizatorów samoobrony i gorzelnię spółdzielczą". Meldunek jest podpisany przez Grigirija Sidoruka - dowódcę zgrupowania partyzantów sowieckich strefy iwienieckiej. Napadu na Naliboki dokonali partyzanci sowieccy z oddziałów wchodzących w skład tzw. Brygady Stalina, w tym m.in. z oddziału partyzantów żydowskich dowodzonego przez Tuwię Bielskiego.
Miasteczko w tym samym roku przeżyło jeszcze jeden napad. Tym razem pacyfikacji dokonali Niemcy. Część mieszkańców rozstrzelano, jednak większość wywieziono na roboty do Niemiec. Po wojnie zburzone i spalone Naliboki udało się odbudować. Aktualnie IPN ustala adresy kolejnych osób posiadających wiedzę na temat zbrodni. Weryfikowane są również listy ofiar, przedstawione przez trzech świadków. Niezależnie wyjaśniane są pozostałe wątki śledztwa dotyczącego zbrodni popełnianych przez partyzantów sowieckich na żołnierzach Armii Krajowej i polskiej ludności cywilnej na terenie powiatów Stołpce i Wołożyn, w obrębie którego są także Naliboki.
Przeżył, bo oddał buty
Miasteczko Naliboki, pow. Stołpce, woj. nowogródzkie, dzisiejsza Białoruś, do września 1939 r. zamieszkane było głównie przez ludność polską i żydowską. Liczba mieszkańców nie przekraczała 3 tys., rodzin żydowskich było 25. Począwszy od 1942 r., na Naliboki zaczęły napadać bandy rabunkowe rekrutujące się z rozbitych przez Niemców oddziałów sowieckich, ukrywających się w okolicznych lasach. Działalność tych band miała charakter wyłącznie rabunkowy. W celu ochrony przed bandami Polacy zorganizowali oddział "samoobrony". Jego dowódcą został Franciszek Adamcewicz, a kiedy Niemcy go aresztowali, funkcję tę objął Eugeniusz Klimowicz. W lasach Puszczy Nalibockiej stacjonowali w tym czasie sowieccy partyzanci. Wiosną 1943 r. doszło do dwóch spotkań Eugeniusza Klimowicza i partyzanta sowieckiego, dowódcy jednej z brygad, mjr. Rafała Wasilewicza. Dowódcy sowieccy pragnęli podporządkować sobie "samoobronę" z Nalibok. Jednak to im się nie udało. Zawarto jedynie porozumienie, na mocy którego partyzanci sowieccy i członkowie polskiej "samoobrony" mieli zaniechać wzajemnych napadów. Miasteczko Naliboki i pobliskie osady miały stanowić domenę Polaków z "samoobrony". Mimo ustaleń w nocy z 8 na 9 maja 1943 r. partyzanci sowieccy zaatakowali Naliboki. Zatrzymywali oni głównie mężczyzn - członków "samoobrony" i po wyprowadzeniu ich z domów rozstrzelali. Spalili również szereg zabudowań oraz miejscowy kościół. W sumie zginęło 129 mężczyzn i 3 kobiety. Jedna z nich, jak już dziś wiadomo, wśród ofiar znalazła się niejako z własnej woli. Kiedy Sowieci wywlekli z domu jej trzech synów, w wieku 14-18 lat i ustawili pod ścianą, matka postanowiła zginąć ze swymi dziećmi. Partyzanci rozstrzelali także ją. Jeden ze świadków zbrodni, którego ojciec został zabity, opowiada: "Słychać było pojedyncze wystrzały, na niebie ukazywały się rakiety świetlne (...) do mieszkania wszedł partyzant. 'Czy byłeś w samoobronie?' - zapytał ojca. 'Byłem, ale nie nosiłem karabinu'. Pomimo tego po kilku minutach usłyszałem długą serię z karabinu maszynowego. To była egzekucja 15-20 mężczyzn ustawionych przed domem na chodniku, wśród nich był mój ojciec, niektórzy rozstrzelani mężczyźni byli w bieliźnie...". Napad na Naliboki miał także charakter rabunkowy. Partyzanci przeszukali domy, rabując dobytek mieszkańców. Wynika to z zeznań innego świadka, którego bliskim - ojcu i bratu - udało się uniknąć śmierci dzięki temu, że dali Sowietom swoje buty."
Anna Surowiec, Łódź Nasz Dziennik, 21.01.2003
Do dziś IPN przesłuchał 80 świadków. Kilkanaście osób twierdzi, że podczas pacyfikacji wsi rozpoznali żydowskich partyzantów.
72. Dlaczego "książki nie wydamy"?
73. Ja się nie dziwię, że Dorn się przeraził...
74. Jeszcze ja :)
75. Maryla
76. kontrewolucjonista
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
77. Freeman48
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
78. propozycja tekstu autorstwa kontrewolucjonisty
Protest przeciwko emisji filmu „Defiance”
My niżej podpisani stanowczo protestujemy przeciw emisji tak w Polsce jak i na świecie kłamliwego, całkowicie fałszującego prawdę historyczną filmu „Defiance”, który przedstawiając zwykłych zbrodniarzy jako bohaterów, obraża pamięć setek bezbronnych polskich cywilów, zamordowanych w czasie wojny przez bandycki oddział sowiecki, kierowany przez Tuwie Bielskiego i jego braci.
31.XII 2008 r. wszedł na ekrany amerykańskich kin film "Defiance" z Danielem Craigiem w roli głównej.
W Ameryce film ten otrzymuje entuzjastyczne recenzje zachwyconych nim krytyków. Wszyscy są wzruszeni pięknem i "autentyzmem", historii braci Bielskich i ich żydowskiego oddziału, który w filmowej fikcji dzielnie walczy z hitlerowskim okupantem, ratując przed holocaustem tysiące ludzi.
Tymczasem scenariusz tego filmu jest nie tylko całkowicie zmyślony. Jest on w rzeczywistości kłamliwy.
Zarówno w świetle dokumentów historycznych jak i relacji świadków, działający w czasie drugiej wojny światowej na dawnych kresach wschodnich, oddział Tuwie Bielskiego jawi się nie jako element ruchu oporu, ale jako zwykła bandycka i wręcz zbrodnicza bojówka, która przez lata terroryzowała bezbronną ludność cywilną kresów wschodnich, dopuszczając się na nich grabieży, gwałtów i morderstw.
Wbrew temu, co można obejrzeć w filmie „Defiance” oddział braci Bielskich, mimo swej znacznej liczebności, nie prowadził prawie żadnych walk z Niemcami. Wręcz przeciwnie starał się unikać starć zbrojnych i przez cały okres wojny nie stoczył żadnej znaczącej potyczki z Wermachtem.
Głównym zajęciem tego żydowskiego zgrupowania „partyzanckiego” było napadanie na polskie i białoruskie wsie w ramach tzw. akcji aprowizacyjnych, polegających na rabowaniu z resztek żywności, głodujących w czasie wojny, chłopów. Przy tym w czasie owych akcji żydowskie bojówki odznaczały się szczególną brutalnością nawet na tle, słynących ze swego okrucieństwa, „partyzantów” sowieckich. Fakty te zostały potwierdzone zarówno poprzez relacje świadków jak też raporty Armii Krajowej, donoszące o przypadkach morderstw na bezbronnych chłopach i gwałtach na polskich kobietach.
Film „Defiance” pokazuje walki „partyzantów” Bielskiego z hitlerowcami. W rzeczywistości największą i najsłynniejszą „bitwą”, jaką stoczył w czasie wojny jego oddział, był pogrom polskiej ludności cywilnej w Nalibokach, którego żydowska bojówka dokonała razem z „partyzantami” sowieckimi 8 maja 1943 r. W czasie tej masakry zginęło ok.120 bezbronnych osób, w tym kobiety i dzieci.
Zdecydowana większość ludzi oglądających emitowany na całym świecie film „Defiance” nie zna podstawowych faktów z historii Polski. Tym bardziej nie może wiedzieć o tym, że oddział Bielskiego był w rzeczywistości bandycką bojówką. Są przekonani, że to, co oglądają na ekranie to prawda i z niej będą uczyć się wojennej historii Polski. Ponieważ od lat także w Polsce nie dba się o pamięć historyczną i praktycznie nie prezentuje się filmów, ukazujących wojenne losy naszego narodu, na podstawie hollywoodzkiej superprodukcji „Defiance” będą wychowywać się również całe pokolenia młodych Polaków.
W tej sytuacji czymś skandalicznym jest całkowite milczenie i obojętność zarówno polskich władz jak i przede wszystkim polskich mediów, które bez żadnego głosu sprzeciwu pozwoliły na to, by tak jawnie obraźliwy i upokarzający dla całego narodu polskiego film wszedł na ekrany i wzbudzał dziś uznanie i zachwyty widowni na całym świecie, całkowicie nieświadomej tego, co ogląda.
Media w każdym kraju powinny być głosem opinii społecznej, głosem narodu. Tymczasem media w Polsce nie tylko nie stanęły w obronie honoru Polaków. Niektóre z nich, postawiły sobie za cel utrwalenie kłamliwej wizji historii, przedstawionej w filmie „Defiance”
Szczególnie haniebną rolę odgrywa tu redakcja „Gazety Wyborczej”, które od pond roku próbuje rozmyć prawdę o „partyzantach” Bielskiego i zbrodni dokonanej w Nalibokach.
Dlatego zdecydowanie protestujemy również przeciwko skandalicznej postawie dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i kompromitującym ich samych artykułom, w których starają się oni promować braci Bielskich jako „polskich bohaterów”, co najwyżej „nieco kontrowersyjnych”. Zachowanie „Gazety Wyborczej” jest tym bardziej oburzające, że wielu jej pracowników jest dziećmi żydowskich komunistów i dlatego powinni oni mieć szczególny moralny obowiązek rozliczenia się z totalitarną przeszłością własnych rodziców.
Mając w sercu słowa „Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie”, nie chcemy dłużej biernie przyglądać się temu, jak publicznie znieważa się naród polski i pamięć naszych zamordowanych przodków.
Domagamy się zablokowania emisji filmu „Defiance” zarówno w Polsce jak i na świecie oraz żądamy podjęcia zdecydowanych działań na rzecz przekazania opinii publicznej prawdy o masakrze w Nalibokach i innych zbrodniach popełnionych przez bandycką bojówkę Tuwie Bielskiego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
79. A MOŻE WPLEŚĆ IRONIĘ I SARKAZM
80. błąd
81. mamy w projekcie film , który zamiescimy w sieci
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
82. Na marginesie:
83. archi74
84. Zawłaszczona sława Polek z Powstania Warszawskiego
85. all@
86. all@
87. @1Maud
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
88. @archi74
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
89. problemy z edycją
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
90. Może oplakatować auto? /sposób niżej podany/
91. Ważne jest dotarcie informacji na czas i budowanie świadomości
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
92. Zgadzam się z Marylą
93. archi74
"Jeśli pozwolisz by robactwo się rozmnożyło - rodzą się prawa robactwa. I rodzą się piewcy, którzy będą je wysławiać"
94. Możnaby zebrać szersze opracowanie, książkę nt.JUDE-CAPPO!
95. Brawo za tą inicjatywę